Mephisto The Undying

- Nie mam aż takich umiejętności, coś zaśpiewać niby potrafię ale nie to. - odpowiedział.

- Nie mam takiego głosu. Nie jestem gryfem. - powiedział z lekkim uśmiechem.

- Nic ważnego... tylko fragment utworu... - odpowiedział.

- You life burns faster... obey you master... (twe życie płonie szybcirj, służ swemu panu. ) - mruknął pod nosem.

- Wybacz... - powiedział cicho. - Nie lubię kiedy posądza się mnie o czarną magie...

- Czemu od razu czarna? - zapytał głosem jakby ktoś właśnie obraził jego rodzinę.

- Tych kart nie da się zniszczyć... a ta pękła... nie wiem czemu... - powiedział odkładając ją do tali.

Jedna z kart z tali wysunęła się. Było to The World (tarot), przez kartę przebiegało pęknięcie, nie na samej namacalnej cześci. - Nie wiem co to znaczy...

- Nie, nic się nie stało. - powiedział uśmiechając się sztucznie.

Lucky kiwnął głową na znak że zrozumiał. W pewnym momencie karty przestały się tasować. - Ciekawe... - mruknął pod nosem.

- No niby tak, ale ja jeszczę ćwiczę. - odpowiedział. - A ty? Jak zdobyłaś swój znaczek? A co do tego ogiera. Musi mieć lodowe zdolności...

- To nie jest nic trudnego. Zobaczysz że są trudniejsze i lepsze sztuczki. - powiedział i uśmiechnął się.

- Och tu się mylisz, ja jestem jeszcze początkującym... a on potrafi zrobić takie rzeczy... - westchnął zamyślony.

((Można powiedzieć że Lucky jeśli żyłby w naszym świecie byłby z rosji. )) - Cóż, nie cały kraj jest zimny. Najbardziej na połódnie jest całkiem normalnie. Ja jestem z zimniejszej części ale nie najzimniejszej. Troche zimniej niż tu. A znaczek zdobyłem jak dziadek mnie uczył... on to robił sztuczki...

((To nie jest equestria )) - Nie, ależ skąd. Jest tam znacznie zimniej. Bardziej północny wschód. - odpowiedział.

- Ze wschodu. Takie małe miasto tam jest. Nic ciekawego.

- W zasadzie to o niczym szczególnym. Tak tylko pochodzeniu. - odparł.

- Nie wiem co mogę o sobię powiedzieć... nie mieszkam w tamtym mieście bez powodu... tu przyjechałem bo wydawało mi się że to ciekawe miejsce... normalny ogier normalnie żyje... - powiedział spokojnie.

- To musiało tam być całkiem miło. - powiedział z lekkim uśmiechem.

- Z pewnego miasta na wschód stąd. - odpowiedział tasując talie tarota. - A ty? (Mogę zmienić zachowanie postaci w przypadku zakochania się?)

- Ta, chodźmy. - powiedział i ruszył razem z Timber.

- Straszny gbur z niego. - powiedział patrząc na odchodzącego ogiera.

- To miło że jednak idziesz z nami. - powiedział z uśmiechem do Timber.

((Timber idzie z nami czy nie?))

- Taaa pomóc... - powiedział. - Bo akurat ktoś chciałby pomóc nordą płynącym siać zniszczenie... - pomyślał.