-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
- Nah. Wątpię by coś jej się stało. - powiedział. - Ona jest całkiem zwinna... - dodał.
-
- Ta. - przytaknął. - W sumie jeśli jest tam Jax to raczej orków zbyt wielu nie spotkamy... - stwierdził.
-
- Może i skradasz się nieźle ale ja jestem przyzwyczajony. - stwierdził. - I cóż, skoro tak to nie oddalaj się zbyt. Chociaż chciałem użyć kuźni... - dodał.
-
Dastan westchnął. Odwrócił się i poszedł w kierunku miasta. - Jeśli znowu cię ktoś złapię to nie spodziewaj się natychmiastowego ratunku. - powiedział naglę. - Mogę być zajęty. - dodał i ruszył dalej.
-
Dastan podszedł do Astry, złapał ją za barki i posadził na ziemi. - Jeśli tobie przeszło to ja jestem Tyrem... - stwierdził. - Raczej powinienem wystarczyć na pomoc... Jaxowi chociaż i tak nie trzeba pomagać. - powiedział jeszcze z uśmiechem i wyszedł z jaskini.
-
- Nie radzę. - powiedział do Astry. - Jesteś ranna... lepiej zostań... ja się przejdę... - powiedział i ruszył w kierunku miasta.
-
1. Imię: Night Whisper 2.Gatunek:bat pony 3.Wygląd: 4. Historia postaci: Night urodził się w Nowej Lunarnej Republice jako syn dwójki innych bat pony. Początkowe życie było całkowicie normalne. Cutie Mark zdobył w wieku dziewięciu lat. Jak się okazało ma talent muzyczny, konkretniej do pisania muzyki. Mimo iż tworzenie muzyki jest obecnie bardziej jego hobby niż źródłem utrzymania, wciąż to robi. W wieku około trzynastu lat rozpoczął szkolenie podstawowe, nie był to jakiś szczególnie morderczy trening, był bardziej nauką samoobrony i radzenia w sobie groźniejszych sytuacjach. Wtedy też Night zauważył że ze wszystkiego co go nauczyli najlepiej przychodzi mu skradanie się. Gdy zakończył trening poprosił rodziców o kontynuowanie go, kolejne stopnie treningu również nie były dla niego trudne, mimo to większość kucyków z którymi się uczył dziwiło się jakim cudem potrafi znajdować czas na swoją pasje, tworzenie muzyki, jak i na treningi. Sam Night nigdy nie wiedział jak odpowiedzieć, po prostu ,,przychodziło mu to łatwo''. Gdy ukończył wszystkie poziomy treningu, zapisał się do oddziału zwiadowczego Nowej Lunarnej Republiki. Z początku miał stopień szeregowego i był przypisany do oddziału innego kucyka, jednak gdy służył już ponad rok za zasługi, czyli między innymi uratowanie dowódcy przed pojmaniem, został awansowany do stopnia kaprala, mimo wszystko postanowił działać sam przez co przeniesiono go do bardziej elitarnej jednostki gdzie on sam jest swoim dowódcą. W tejże jednostce obowiązuje inny system stopni, jego obecny stopień to Nocny Obserwator, jednak zaczynał z niższym stopniem. Do jego zadań należą głównie infiltracje, pozyskiwania informacji oraz sabotaż, przy okazji minimalizując ofiary. 5. CM i zdolności z nim powiązane: Jego zdolności wynikające z cutie marku nie mają zastosowania w walce ponieważ jest świetnym muzykiem. 6. Umiejętności: maskowanie się, latanie z prędkością około 140 km/h, skradanie się, fotograficzna pamięć, pomysłowość, zna kilka sztuk walki, potrafi ogłuszać oraz strzelać z wielu rodzajów uzbrojenia, jako bat pony widzi w ciemnościach, ogólnie radzi sobie w nich dużo lepiej niż inni. 7.Wszelkie inne informacje, o których warto, żebym wiedział: jest bardzo pomysłowy, myśli nie szablonowo i jest ponadprzeciętnie inteligentny. Mimo fotograficznej pamięci nie potrafi zapamiętywać imion. 8.Ekwipunek: pistolet na line z kotwiczką (spust jest nieco przerobiony) używa go głównie do przyciągania obiektów i kucyków, no i wspinaczki. Tiger claws (tylko na lewym kopytku), używane jako broń. Pistolet na pociski usypiające. Jako iż nie są do duże przedmioty wszystko jest zamontowane na pasku.
-
- No cóż... - powiedział kładąc kartę. - Akurat to jest gra na fart.
-
- No cóż... gra się kończy a ja wygrywam. - powiedział wykładając karty.
-
- Nie... ale zamiast pokerowej twarzy uśmiecham się. - powiedział wystawiając kartę.
-
((Nareszcie!)) - Zobaczmy. - powiedział, po chwili dał kolejną kartę i uśmiechnął się.
-
((No )) - To chodź... zostaniesz z nią. - powiedział łapiąc dziewczynę pod ramię.
-
- Um, może ja ją tam zaprowadzę? Jakby nie było jestem w świetnym stanie, - powiedział.
-
- Wszystko dobrze. Billie, życie w normie? - zapytał.
-
Przeszedłem się po okolicy, nie zauważywszy nic groźnego zacząłem wracać do umówionego miejsca. - Hm... cały obchód zajął mi jakieś dziesięć minut... - powiedziałem do siebie, po chwili dotarłem do celu i zacząłem rozglądać się za krasnoludem.
-
Dastan zaczął szukać kwiatu. - żółty... żółty... - rozglądał się. - Mam... chyba... - powiedział podnosząc kwiat.
-
- Antidotum? - zapytał zdziwiony. - tylko jak to wygląda?
-
- O co chodzi? - zapytał. - Jak musisz gdzieś iść, to chodź. - powiedział biorąc ją na ręce.
-
- Nie widziałem... chociaż powinni dać sobię radę... trochę zmniejszyłem liczbę orków w mieście.
-
- Ci idioci nawet mnie nie skaleczyli... - stwierdził. - Orkowie nie są mistrzami walk z zwinnymi przeciwnikami.
-
- Ja też nie wiem. - zażartował. - Boli? - wskazał na miejsce gdzie ork ją kopnął.
-
- Jeśli jakiś ork będzie chciał cię skrzywdzić musiałby wysłać mnie do Asgardu. - powiedział.
-
- Nie ma za co. - odparł z uśmiechem. - Zwykły obowiązek.
-
- Poleż jeszcze... poczekamy tu na resztę, potem zobaczę co i jak wewnątrz zamku. - powiedział.
-
Dastan usłysawszy swoję imię spojrzł na nią, aale zauważywszy że śpi powiedział tylko cicho. - Tak to ja. -