-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
- Faktycznie, nie potrzebowałem... - odpowiedział. - Ale chciałem. Jesteś śliczna i lubię cię... - powiedział i uśmiechnął się. - Potrzymać taką piękność za rękę to sama w sobie przyjemność.
-
- To może mi odpowiesz. Dlaczego przyprowadziłaś tu akurat mnie? Nie chodzi o to że pomyślałaś że mi się spodoba prawda? - zapytał.
-
- To miejsce jest piękne... - przyznał. - Dzięki że mnie tu przyprowadziłaś... - dodał i uśmiechnął się.
-
- Uroczo tu... - powiedział. - Ale czemu nie pokazałaś tego im? - zapytał.
-
- To może złapię cię za rękę. - powiedział i zrobił to. - Chyba że nie chcesz...
-
Dastan zdziwił się ale wszedł po chwili w przejście. - No nieźle mnie prowadzisz. - zażartował.
-
- Chętnie je zobacze... - powiedział z uśmiechem.
-
- No, po lesie zawsze chodzi się inaczej niż po tundrze. - powiedział z uśmiechem.
-
- To może się przejdźmy? - zaproponował. - Taki poranny spacerek po lesie... - dodał.
-
Dastan spojrzał zdziwiony na Astre, potem na Billa i na Alicje. Potem wstał, i po chwili wahania ruszył za Astrą gdy ta byli już jakiś dystans od ich Billa Alicji odezwał się. - Czemu uciekłaś? - zapytał.
-
- Ta? - zapytał zdziwiony. - A miałem nadzieje że posiedzimy trochę sami. - pomyślał.
-
Toszybę I powiem szczerze, jest świetny. Wszystko działa płynnie, pamięci ma sporo. Ogólnie cieszę się z zakupu.
-
- Nie chcesz wiedzieć skąd się biorą... masz farta jeśli byłaś ich więźniem a teraz jesteś tutaj... - odpowiedział.
-
- Podróżowanie nie oznacza że chodzisz sobie wesoło po łąkach i lasach... chcesz jeść? Zabij... Ktoś chcę zabić ciebie? Zabij... Chcesz żyć? Zabij... Mój kraj graniczy z państwem orków... pomyśl gdzie najpierw musiałem być tuż po wygnaniu skoro jedyna drogą do reszty kontynentu to kraj orków? - odpowiedział.
-
- Czemu tak uważasz? Podróżowanie nie jest wcale takie łatwe. - powiedział spokojnie.
-
- Wątpię. Poza walką to nie ma zbyt wielu rzeczy które potrafię zrobić... - odpowiedział.
-
Jonathan złapał Elizabeth pod ramię i spojrzał na mężczyznę w garniturze. - Fatalne... Wręcz paskudę... Żałość, szmelc... głupota... jestem na nie. - powiedział twardo. - Idź powoli do tyłu. - powiedział szeptem do Elizabeth.
-
Dastan wstał, podszedł i usiadł obok. - Masz talent... i piękny głos. - powiedział po chwili.
-
- Eli... chodź... - powiedział wstając. - W porządku? Było tu całkiem makabrycznie, a ty nie jesteś raczej tak przyzwyczajona do takiego widowiska... - zapytał.
-
- Komplementowałem twój śpiew. - odpowiedział. - Nie będą miały nic przeciw jak się przysiądę? - zapytał pokazując zwierzęta.
-
- Zabiję tego kto tu to stworzył, potem pójdę do świata śmierci, wskrzeszę go, zabiję znowu, zakopię, wskrzeszę, spalę i zabiję znowu. - powiedział zirytowany. - Ile to jeszcze będzie trwać? - zapytał.
-
A ten status jest pisany dla pieniędzy!
-
Dastan otworzył oczy i spojrzał na Astre. - Hm, gratuluje. Jesteś pierwsza. - odpowiedział.
-
Dastan przysłuchiwał się śpiewowi. - Ładny głos... - szepnął do siebie, usiadł na ziemi opierając się o drzewo i zamknął oczy.
-
Dastan obudził się. Podniósł głowę i cicho ziewnął. - To już ranek? - szepnął do siebie zaspany, podniósł się, wyjął z torby sztylet i postanowił ruszyć nad rzekę. Wyszedł cicho z jaskini, gdy był na miejscu i zobaczył Astre nie odezwał się tylko oparł cicho o drzewo. Chciał zobaczyć co robi.