Danate padł na kolana. Poruszył barkami, próbując zmniejszyć ból w nich. - To było paskudę. - podparł się jedną ręką. - Hasagii. - wiatr zaczął szaleć po arenie. Wstał, wiatr rozwiewał jego ubranie, i włosy. Bumerang zabłysł. - Leć przez serce nocy, zabijając mrok... - szepnął do siebie rzucając bumerangiem który zostawiał po sobie świetlisty ślad który nie tylko oświetlił każdy zakamarek areny ale też oślepiał. - Głowy w dół! - krzyknął rzucając bumerangami w oponentkę, sam Danate podskoczył. - Arielinna! - podmuch powietrza rozniósł się po arenie z towarzyszącym mu dźwiękiem harfy. Gdy wylądował złapał bumerangi. Wziął głęboki wdech i zaczął rozglądać się za czymś przydatnym na arenie. Nie dostrzegłszy nic co mogło by się przydać, wbił wzrok w oponenta. - Nie będzie łatwo... - szepnął. - Star Strike! - rzucił bumerangami nad przeciwniczką, wycelował w nią ręką skupił w ręce świetlaną energię i po chwili wystrzelił wąski promień który przypalał kamień. Po chwili przerwał i spojrzał na swoją lewą rękę. - Nie powinienem używać tego tak wcześnie... - mruknął, cała dłoń była poparzona, po paru sekundach obszedł ją lód a Danate złapał bumerangi do jednej ręki. Ból w ręce przeszkadzał mu trochę ale zimno zmniejszyło go i to dość znacznie. Przygotował się do uniku.