Skocz do zawartości

Mephisto The Undying

Brony
  • Zawartość

    10766
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Mephisto The Undying

  1. ((Ale masz zarezerwowany kociołek...)) Lawrence przewrócił oczami. - To miłe. Ale ciekawi mnie jak chcesz mi przeszkadzać. - powiedział nieco rozbawiony.
  2. ((Jak spisywałem ludność piekła to byłaś na liście...)) - Nu. Proszę. - odsunął krzesło i wskazał na nie zapraszająco.
  3. ((Nie zarywaj bo Panna Van Dort to demon...)) Lawrence przyglądał się wchodzącym osobą. Przez chwilę zatrzymał wzrok na Grim. Potem wrócił do zabawy długopisem.
  4. Lawrence dotarł do klasy, usiadł w ostatniej ławce wyciągnął zeszyt i zaczął bawić się długopisem nucąc jakiś kawałek Iron Maiden.
  5. - Ta. Okoliczności miały chyba wypadek drogowy... - zażartował. - W każdym razie idę pod klasę. - powiedział ruszając w kierunku klasy przy okazji biorąc łyk swojej melisowej herbaty.
  6. Mephisto The Undying

    W pułapce [Gra] [Fantasy]

    A co zapisze się pierwszy. 1. Imię: Aaron Kirkland 2. Rasa: Człowiek 3. Płeć: Mężczyzna 4. Wygląd: Jeżeli kiepsko widać to ma zielone oczy, ma około 197 cm. 5. Charakter: wesoły, dość wyluzowany, ma słabość do elfek i często się przy nich popisuje, bystry. Jest leworęczny. 6. Umiejętności: szermierka potrafi walczyć praktycznie każdym typem broni białej, jeździectwo, 7. Historia: Aaron w młodości był szkolony przez pewną elfkę dzięki czemu jest dobry w walce. Jego życie nie było szczególnie trudne bądź problematyczne ale nie należało do najwspanialszych. W wieku około 19 lat wyruszył aby się wzbogacić. Obecnie ma 24 lata. Nigdy się nie zakochał. 8. Ekwipunek: Długi miecz, zbroja (poza tą widzianą na obrazku ma jeszcze skórzane spodnie i zbrojone buty do kolan, stal ma jeszcze na prawej ręce.), nieco jedzenia, trochę złota. Tak dobrze?
  7. - Cóż. Rozmawiało mi się z tobą lepiej niż z kimkolwiek... Ja będę działał po staremu. Jak na wyprawach krzyżowych... - powiedział i uśmiechnął się lekko. - W sumie to która godzina? - zapytał.
  8. - Zmieniłaś mnie... i cieszę się z tego. - uśmiechnął się lekko.
  9. - Cóż... Jak spadłem przez pierwsze czterysta lat czułem. Dość sporo, ale po pewnym czasie przestałem, jeżeli miałbym powiedzieć w porównaniu do czasów obecnych to przerażające. Zabijasz, niszczysz, każesz ludziom uciekać by niby przetrwali mimo wszystko ich zabijasz... i nic... tylko pustka... Nie ma strachu i nie ma szczęścia... To był najgorszy okres w moim życiu. Koło 1960 wróciłem do piekła. Na ziemie przybyłem ponownie niedawno, ale jedno wiem na pewno. Teraz czuje i ciesze się z tego...- powiedział ze smutkiem. - A dzięki tobie poznaje emocje których nie znałem... - dodał już weselej.
  10. Lee spojrzał na Kat. - Jednakowoż. To uczucie daje mi swego rodzaju szczęście... Mimo swojego długiego życia mało czułem...
  11. - Bałem się tylko kiedy spadałem z nieba... Byłem też kilka razy szczęśliwy ale po upadku to zniknęło. Stresuje mnie to czego nie znam... Tylko co jakiś czas mam wrażenie jakbym miał zawał... - spojrzał na Kat. - Serce mi wali jakbym przebiegł trzysta kilometrów... Czuje to też teraz... - powiedział zamyślony.
  12. Lee usiadł obok Kat na sofie. - Na pewno strach... I na pewno szczęście. - powiedział spokojnie - Jest też coś czego nie znam... - powiedział zamyślony.
  13. Lee wylądował na podłodze i zmienił się w człowieka. - Wróciłem. - powiedział z uśmiechem. - Wiedźma już poszła?
  14. Lee postanowił wreszcie zamienić się w kruka. Dzięki temu o wiele szybciej dotarł do domu. Usiadł na parapecie i zaczął dziobać okno.
  15. Lee dotarł do sporej polany, po środku był głaz na którym siedział wysoki, siwy, mężczyzna z długą bronią. Trzymał zawinięty w materiał długi miecz z zdobioną rączką. Za nim przypięty był płowy koń, przyglądał się Lee. - Przybyłeś Marshallu, zapewne po broń. - powiedział mężczyzna. - Racja, jak tam zdrowie Forrasie? - zapytał Lee spokojnym tonem. - Nie przybyłem na prywatne rozmówki Earlu... - Forras wstał i rzucił pakunkiem. Lee złapał go. - Zawsze byłeś ponury Rycerzu... Zatem pozdrów Valaka. - powiedział Lee odchodząc i idąc w stronę domu.
  16. Lee przyglądał się zajściu. - Ciekawy sposób komunikacji... - powiedział pod nosem. - Czyli jutro. - powiedział wstając. - Idę po miecz. - mruknął wychodząc z domu i ruszając w kierunku lasu.
  17. - Jest w nim coś dziwnego, jednak nie mam pewności co do jego negatywnego nastawienia. - powiedział szeptem do elfki. - W każdym razie. Dobrej nocy. - uśmiechnął się lekko.
  18. Aaron uśmiechnął się. - Fakt. Już późno... - powiedział kładąc się na materiale. Uśmiechnął się do elfki. - To jak, śpimy? - powiedział z uśmiechem.
  19. - To może ja się schowam. - Powiedział wstając.
  20. Lee przysłuchiwał się rozmowie. - Czyli jutro... Mam nadzieje że będzie zabawnie... - powiedział pod nosem.
  21. - Mi pasuje. Przydało by mi się, tylko jakąś broń kupić... albo zrobić...
  22. - Ja potrafię tylko wywoływać halucynacje przez które trudno pojąć jak mija czas... Silna musisz być... - podrapał się po brodzie.
  23. - A tak w sumie. Ty potrafisz spowolnić czas wiedźmo? - zapytał spokojnie.
  24. - Kciuki mieszańca? Hm. Ja w sumie mogę od jutra...
  25. Lee przysłuchiwał się. - Cóż. Każdą z części ciała można zakopać gdzie indziej a głowę w stalowej szkatule umieścić gdzieś skąd nie ma wyjścia...
×
×
  • Utwórz nowe...