Lee wzruszył ramionami. - Też mnie to zastanawia. - poszedł do kuchni i nalał sobie wody. - Eh. Ostatnio czuje się jakbym przestawał być sobą. - mruknął pod nosem.
Lee poszedł do łazienki wziął szybką kąpiel, potem poszedł do kuchni żeby coś zjeść, przyrządził sobie jakieś szybkie śniadanie i usiadł na krześle i zaczął coś nucić.
Oglądałem sobie twoja twarz brzmi znajomo. Manson sprawił że dziś nie zasnę... ;-; on wyglądał tak że gdybym zobaczył go nocą na swojej klatce schodowej to każda z moich komór serca pękła by z hukiem...
- Nie zrobiłem dla ciebie tak wiele jak ty dla mnie. Chciałbym móc powiedzieć że cię obronie ale jestem za słaby... - powiedział lekko ponuro. - Chyba powinniśmy się położyć. - powiedział cicho.
Lee spojrzał na Kat. Uśmiechnął się lekko. - Dobranoc. - powiedział. Po chwili objął ją lekko. - Mam nadzieje że ci to nie przeszkadza. - powiedział z lekkim uśmiechem.
Sytrii wyszedł z katedry. Spojrzał na Inge, nie okazał po sobie żadnych emocji. Rozejrzał się tylko. - Hm. W którą stronę zatem. - powiedział spokojnie.
- Serio? - powiedział zaskoczony. - Ten jeden raz nie miałem takiego zamiaru. - uśmiechnął się lekko. - W każdym bądź razie, śpiący jestem i ty chyba tęż. - powiedział z uśmiechem.