-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
Jako iż Angus stał obok Nicole, gdy ta wypiła krew bez żadnej reakcji, nie odebrał tego jako jakiś tam wyraz szacunku czy coś, w ogóle uważał to za głupotę, to że on pije krew nie znaczy że wszyscy też muszą bo focha strzeli. Szczerze to go to niezbyt obchodziło. Gdy dziewczyna usiadła, przykucnął. - I co powiesz? - zapytał ją cicho.
-
- A duszę wrzucisz do słoika? Jak masz kogoś ożywić to potrzebujesz jego ciała. - powiedział kręcąc butelką. - Na kogo wypadło? - zapytał.
-
- Wiedźmy to praktykują. Ale od razu wam mówię, żeby kogoś wskrzesić potrzebujecie dostarczyć setkę czystych dusz, aby sprowadzić jedną. O ile ta jedna nie została pożarta. No i jak ktoś nie ma ciała to lipa, zresztą, PROFESOR SID TO CHOLERNY ZOMBIE! Po co wy mnie pytacie? On jest trupem i żyje. - powiedział. ((Jako iż nie chcieliście dnia szkoły nie przedstawiłem nauczycieli bo nie było okazji, ale mówię, profesor Sid to zombie. http://ami.animecharactersdatabase.com/uploads/chars/4758-2049905027.jpg ))
-
- Pytanie było czy jest jakaś siła którą można wskrzesić zmarłych, odpowiedź to tak. I zanim zapytacie mnie skąd wiem ,,czytałem'' o tym. - w miejscu słowa czytałem zrobił palczasty cudzysłów.
-
Dave usłyszawszy wypowiedź Zack'a westchnął cicho. Nakazał dłonią aby każdy był cicho. Odchrząknął. Poprawił okulary. - Tak. - powiedział krótko, teatralnym głosem.
-
- Moje mieszkanie też rozwalimy? - zapytał. - Departax. Nie chciałbym go rozwalić... - westchnął.
-
- Dawaj pytanie. - powiedział po chwili namysłu. ((Wiem że jest obecnie nudno, ale mam szkołę do tego ostatni miesiąc przed ocenami i muszę wszystko pozdawać, pozaliczać itp. Więc nie mam za bardzo czasu na tworzenie akcji, sorki. Jak poprawię matmę to będzie ;v))
-
- Znam tę moc lepiej niż ktokolwiek inny, wiem doskonale że nadużycie jej zabija, nie ważne jak silnym się jest, sam prawie umarłem używając tej mocy. A znam jej limity, nawet jeśli by nas zabiła, zginęła by w okropnych męczarniach. - powiedział wstając.
-
- Ona zawsze podchodziła do wszystkiego zbyt emocjonalne. Może coś ją wkurzyło i poszła. - powiedział cicho do Emi.
-
- Może. - powiedział. - To chodź, kupimy sobie jakieś ciastka i pogramy w coś jeszcze. - zaproponował po chwili.
-
- Ta moc zabija użytkownika, niezależnie jak jest silny. Jej ciało po prostu wybuchło by pod wpływem mocy. - powiedział. Po chwili usiadł obok Treyny i przytulił ją. - To była siła wyższa, nie możesz płakać z powodu jej śmierci w nieskończoność, zresztą, wątpię żeby chciała żeby jej siostrzyczka płakała. - dodał.
-
- Tak cierpiała mniej, to w jaki sposób używała mojej mocy zabiło by ją w kilkanaście minut, niezależnie od regeracji. Przynajmniej nie cierpiała.
-
- Nie umiesz z tego korzystać. - powiedział Lucas. - Tak żałosna osoba która nie chce być wolna profanuje tę moc... - powiedział odsuwając się od ściany. - Ale wiesz, ta moc, rani jej użytkownika. Więc radzę ci spojrzeć co jest z twoim ciałem dzieciaku. - powiedział, faktycznie, użycie tej magi spowodował że ręka dziewczyny była pocięta w wielu miejscach, prawie tak samo jak ciało Lucas'a. Podniósł z ziemi rękojeść miecza.
-
Lucas przez chwilę stał z obojętnym wyrazem twarzy a po chwili zaczął się śmiać. Przez chwilę wręcz skręcał się ze śmiechu. - Pierwszeńsywo? Wy? Dobre żarty! Ty nawet nie wiesz czym jest szczęście, jesteś tylko prywatnym zwierzakiem arcykonsula ale jak każdy w tym miejscu, żyjesz w klatce! Nie da się poznać szczęści bez wolności ale ty lubisz być czyjąś maskotką i kukiełką więc ci to nie przeszkadza. - mówił ledwo powstrzymując się pd śmiechu.
-
Lucas spojrzał obojętnym wzrokiem na dziewczynkę, rozpakował lizaka, wsadził go w usta, ale dalej wydawał się nie przejmować się niczym. - To trochę żałosne. Jeśli potrafisz bez mrugnięcia okiem zabić człowieka, widzieć jak cierpią, jak tracą wszystko. Jak ich rodziny się rozpadają. Widzieć ból... to mogę ci powiedzieć tylko jedno. Nie zasługujesz na to żeby mieć rodzinę i żeby czuć się szczęśliwą. - powiedział do małej łowczyni wkładając ręce do kieszeni z obojętnym wyrazem twarzy.
-
Lucas przyjrzał się dziewczynce. Jedno było pewne, była wrogiem, najpewniej dość silnym. Na jego twarzy jednak nie zagościły inne emocje, wciąż wydawał się być pogodny, wyjął z kieszeni lizaka. - Któraś z was chce? - zapytał. Nie wiadomo dlaczego ale on ciągle wydawał się nie przejmować się problemami.
-
- Eeej noooo. - powiedział Add. - Chamidło. - dodał przestając walić w drzwi.
-
- Ech... oni są upierdliwi. - mruknął. - Dobra, zmieniamy pozycje. Bycie tu nie da nam za wiele. A na pewno nic dobrego. - stwierdził patrząc w dal. Potem spojrzał na Treyne. - Dobra, najlepszym miejscem dourycia się tak na szybko będzie Smoother. Tam już byli i nie pójdą tam w pierwszej kolejności. - powiedział.
-
- A to wredny koleś, zamknął się w pokoju. - powiedział Add. - Otwieraj, wiemy że tam jesteś... - powiedział Add waląc w drzwi.
-
Add również zszedł z łóżka. - Ta, chodźmy. - powiedział ziewając lekko.
-
- Możemy odwiedzić Acceleratora. - zaproponował poprawiając włosy.
-
- A to możemy zjeść później. - powiedział i przeciągnął się.
-
- Dobra Kamyku. - mruknął cicho i ruszył w kierunku mieszkania, podszedł do bloku i wszedł na górę.
-
- Fakt, całkiem milusio. - powiedział Add patrząc na Misake. - To była fajna drzemka. A teraz, idziemy coś zjeść? - zapytał.
-
- Czekaj... - mruknął po przeczytaniu adresu, znalazł sobie punkty do określenia kierunku. - To będzie w tamtą stronę. - powiedział wskazując na konkretny kierunek.