Skocz do zawartości

Madeleine

Brony
  • Zawartość

    294
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    14

Madeleine wygrał w ostatnim dniu 10 Styczeń 2021

Madeleine ma najbardziej lubianą zawartość!

2 obserwujących

O Madeleine

  • Urodziny 4 Lipiec

Informacje profilowe

  • Płeć
    Klacz

Ostatnio na profilu byli

4263 wyświetleń profilu

Madeleine's Achievements

Kucyk

Kucyk (4/17)

349

Reputacja

O mnie

cat_commission_by_vanilla166-d8j7rrg.png
Autorką jest Vanilla166; obrazek powstał na zamówienie Ghatorra, za co mu bardzo dziękuję, to super miłe  <3.
 

(...) Żadnej wojny ni bólu czy też krwi.

Szkoła Parysa nie jest moją szkołą!

Bo od Helen, Penelop, Izold, Sabinki

wolę czarnego kota z kucykiem i pszczołą.

Dziękuję, Robert <3.

 
Chwałą jednych jest, że piszą dobrze, a innych, że się do tego nie zabierają.

Jean de La Bruyere

 

Z jakim cholernym bólem porównuje się cudowną wizję powstałą w głowie z tym, co mogą zobaczyć odbiorcy, a co zawsze  zawsze!  będzie tylko zniekształconym odbiciem pomysłu autora.

Poranny Kapitan Scyfer

 

(...) chętnie ujrzałbym kontynuację. Właśnie, kontynuację – żadnych oczojebnych czerwonych kolorków w tekście i wyjaśnienia, że to „do poprawki”. Nie ma takiego pisania – albo konsekwentnie, bez kręcenia realizujesz ten projekt, albo całkiem go odstawiasz. Ja, jako czytelnik, chcę zobaczyć dalsze rozdziały, a nie przepisywanie tych już mi znanych, bo „coś nie wyszło” / „czegoś (jeszcze) nie umiem”.

Poranny Kapitan Scyfer

 

Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe.

 

Tekst sklecony na kolanie

śląc w Internet, mocium panie,

brak szacunku okazujesz,

reputację twórcom psujesz.

 

Opowiadania, do których wracam myślami (i nie tylko); kolejność nieprzypadkowa:

 

Aleo he Polis! (Dolar84). Za niezwykle trudną formę (kronika), z którą autor poradził sobie wzorowo, za niezwykle bogate słownictwo, z którego można czerpać, arcyciekawe pokazanie scen bitewnych i wyjątkowe spojrzenie na wojnę domową w Kryształowym Królestwie, doskonałą i nieprzesadzoną kreację Sombry, którego można się bać i którego można podziwiać i wreszcie – za wiarygodność i szczegółowość opisów.

Anthropology (JasonTheHuman) w tłumaczeniu Korodzika. Za fabułę i sprawienie, że spora część fandomu już zawsze będzie patrzeć na Lyrę przez pryzmat „człowieków”.

Big Butterfly Brouhaha, The (adcoon) w tłumaczeniu aTOMa. Fabuła pokręcona i dziwna, bardzo dziwna, ale fantastyczna. I język, taki inny, inny strasznie. I wciąga jak bagno, bo bagno jest tym, co zwykle wciąga. A tłumacz spisał się genialnie, genialnie się spisał, bo oddał wszystko, co w dziele najlepsze.

Box, The (alexmagnet) w tłumaczeniu Dolara84. Za pokazanie, że to nie rzeczywistość kierunkuje myśli, lecz myśli kształtują rzeczywistość.

Cena prawdy (Emes). Za pasjonujący opis śledztwa i udowodnienie mi, że istnieją wciągające kryminały.

Detrot (Nicolas Dominique). Za sugestywny opis upadającego miasta.

Five Hundred Little Murders (Ester) w tłumaczeniu aTOMa. Za cudowną kreację i nieodparty „urok inaczej” głównej bohaterki, za wspaniały styl i równie wspaniały przekład, za złożoność i wielopoziomowość przemyśleń postaci, a przede wszystkim za to, że ze mnie, zimnej suki nieznoszącej zwierząt, zdołało wycisnąć łzy.

Frościątko (Frostx). Za „dziwność”, jaką ten tekst przejawia, za oniryzm, bajkowość, autentyczność emocji oraz za wykorzystanie motywu rysunków z „Małego Księcia”.

Gorycz z cyklu Czterogodzinki (Ghatorr). Za to, że przy lekturze ściska w gardle, za wylewające się z kart historii poczucie bezradności i rozgoryczenia, a także za Kaczmarskiego na początku i „Raport przy śniadaniu” na końcu.

Góra z cyklu Kolorowe gadające jarwinkowe formy (Irwin). Za absolutnie fenomenalny, niedościgniony, ociekający ironią styl, za głównego bohatera, z którego sarkazm wylewa się litrami oraz za zdanie: „Rządziłem mądrze i niesprawiedliwie”.

He’ll Never Leave Me (Draconian Soul) w tłumaczeniu Dolara84. Za to, że przez całą lekturę ściskało mnie w gardle.

Into the Arena (SPIDIvonMARDER). Za sugestywne opisy walk gladiatorskich i wyjątkowo dobrze oddane emocje. A zakończenie ssie.

Jak zostać księciem (Soli). Za wybitne sparodiowanie tego.

Koma (Frey). Za piękną ilustrację powiedzenia, że „Polacy nie gęsi”, czyli rodzimy odpowiednik „My Little Dashie”, który, swoją drogą, jest od tego marnego wyciskacza łez o niebo lepszy.

Krystallina Autokratiorias (Cygnus). Za trudną formę kronikarsko-podręcznikową i za absolutnie fenomenalne opisy, które sprawiają wrażenie, że autor tego dzieła nie pisze, lecz maluje barwnymi smugami bezpośrednio w głowie czytelnika.

Kucyk, zabawka i mydło w płynie (Nicz). Za doskonały, prześmiewczy styl ociekający ironią i usiany trafnymi spostrzeżeniami na tematy wszelakie oraz za Priesta – najcudowniejszego na świecie detektywa-higienistę.

Opowieść o Szklanej Kuli (Alberich). Za to, że gdy zacznie się czytać, nie sposób przerwać, za fenomenalny pomysł i wykonanie najlepsze z możliwych, za główną bohaterkę, która zmienia się na kartach historii i która jest do bólu kanoniczna i wiarygodna, za to, że opowiadanie bez jednej prawdziwie strasznej sceny może zmrozić do szpiku kości oraz za dylemat moralny, którego nie rozwiążą najbardziej światli filozofowie.

Ostrze pośród cieni (Nighty). Za świetną kreację świata, rozbudowane, niebanalne opisy, genialnie prowadzoną akcję i napięcie, które nie pozwala oderwać się od lektury.

Past Sins (Pen Stroke) w tłumaczeniu Crusiera. Za uczynienie z Twilight matki.

Pielgrzym i Pani (Malvagio). Za symbolikę, za fenomenalną postać Białej Pani, którą można interpretować na setki sposobów i każdy będzie dobry, na prawdziwie Malvagiowski klimat, który jest już charakterystyczną cechą twórczości tego autora oraz za to, że przy formie zbliżonej do przypowieści niczego nie narzuca.

Ponybius (Hoffman). Bo to najlepsza creepypasta, jaką dane mi było przeczytać.

Porzuceni (Niklas). Za to, że za każdym razem, gdy czytelnik myśli, że już wszystko wie, następuje zwrot akcji, który skutecznie wybija mu powyższą głupotę z głowy.

RUN (Stereo-Sub) w tłumaczeniu aTOMa. Za dziwność, inność, za to, że nigdy jeszcze nie spotkałam się z takim pomysłem, a przede wszystkim za nieziemski, oryginalny, przesycony uczuciami styl, za język i wszelkie na pozór dziwaczne zabiegi, które jednak sprawiają, że czytając, czujesz, jak wzbiera w tobie nieokiełznane kłębowisko emocji, co powoduje, że mimo iż opowiadanie nie powala treścią, zachwyca formą; wreszcie za kunszt, nie, KUNSZT tłumacza, który przełożył to w taki sposób, że język przestał być wyłącznie narzędziem do opowiedzenia historii, a stał się jej integralną częścią.

Save me (Draques). Za doskonałą narrację pierwszoosobową, za Maksa, który jest bohaterem głębokim, wiarygodnym, charakternym, sympatycznym i o dobrym sercu oraz za zakończenie, które jest absolutnie fenomenalne i wywraca wszystko, co sądziliśmy o tym dziele do góry nogami.

Sąd nad Sędzią (Sakitta). Za szeroko pojęte sci-fi, które do tego konkretnego tekstu pasuje idealnie, za doskonały klimat, za perspektywę, z której patrzymy na wydarzenia, za stopniowe poznawanie mrocznej tajemnicy, za fragment, który wszystko tłumaczy, za szaleństwo głównego złego, za ostatnie zdanie oraz za fakt, że czytało się toto jak najprawdziwszą książkę.

Sceny z życia kuców (Dolar84, Karwelas). Za dwójkę uroczych huncwotów, Crimsona i Prismata, za „latającą mendę” oraz za to, że gdyby chcieć zacytować najzabawniejsze fragmenty, trzeba by przekopiować pół opowiadania.

Seria Winningverse (Chengar Qordath) w tłumaczeniu Dolara84. Za kwikogenną fabułę i lekkie pióro autora z jednej strony, kunszt i ogromną wiedzę tłumacza z drugiej, a z trzeciej za… przypisy tego ostatniego, które mogłabym czytać w nieskończoność (to chyba nie jest normalne).

Silent Ponyville (Jake-Heritagu) w tłumaczeniu Deveela. Za GENIALNE wykorzystanie motywu przewodniego z „Cupcakes”.

Szklistość: Hiperbola (Alcyone). Za doskonały styl, świetną kreację bohaterek, humor, piękny i subtelny shipping oraz za to, że tak fenomenalną historię napisała piętnastolatka.

Śpij motylku, śpij / Śpij gwiazdko, śpij / Śpij smoczku, śpij (Miafatbag). Bo są tak bezsensowne, że aż fajne.

Światło pośród mroku (Vertigo). Za doskonałe rozwiązania fabularne oraz łączenie wątków w sposób najlepszy z możliwych, za to, że przeczytanie daje cholerną satysfakcję, za Lighta, za podkład muzyczny, za narodziny z idei, za prawdziwość słów: „Nic nigdy nie dadzą żadne świetliste potęgi, jeśli nie staną naprzeciw mroku swego” oraz za to, że to po prostu wartościowa lektura.

White Box (Chromosome) w tłumaczeniu aTOMa. Za zabawę formą, która przyniosła wyśmienite rezultaty.

Wing of Despair (Ptahu). Za inspirację świetnym obrazem „127 godzin” i całkiem niezłe wykonanie.

Wspomnienia, czyli dawno temu w Equestii (Kaczusiowy). Za doskonały styl, który niesamowicie pasuje do głównej bohaterki, za złożoność siostrzanej relacji, za TE IMIONA, za świat przedstawiony oraz klimat tekstu i jeszcze za to, że czułam się, jakbym znów była małą dziewczynką i z wypiekami na policzkach czytała zbiór legend.

Zegary (Alberich). Za doskonale przemyślaną fabułę, płynne przeplatanie wątków oraz szeroko pojętą TAJEMNICĘ.

Złodzieje jabłek, Zlodzieje jabłek powracają! (Hoffman). Za napisanie tekstu ze znienawidzonymi przeze mnie tagami, który wprost podbił moje serce, za ogólne popieprzenie, język AJ, urocze stadko jamrajów oraz liczne nawiązania, których odkrywanie daje ogromną satysfakcję.

×
×
  • Utwórz nowe...