-
Zawartość
1553 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
48
Wszystko napisane przez Sun
-
Dobra, ruszyło się o tyle, ze udało mi się zaprogramować atmegę (dorobiłem przystawkę bezpośrednio do programatora) problem był jednak przy ustawieniu fusebitów, boni wała się na tym nie znam i oczywiście coś zepsułem. Zegar mrugał, gasił losowe lampy, źle odmierzał czas itd. Co gorsza, Atmega się zablokowała i nie mogę zmienić programu. Zanim kupię kolejną, muszę znaleźć kogoś, kto mi wyjaśni te fusebity i pokaże jak to zrobić, żeby działało (pora uderzyć do wykładowcy od elektroniki)
-
wybrałem programator usbasp i chup m8def.dat, ale nie pomaga. Myślę, ze albocoś z tymi opornikami przy złączu jest nie tak (inne wersje połączeń ich nie mają), albo przy wcześniejszych testach układu uszkodziłem chip (próby na politechnicznym programatorze na LPT również nie dały efektu, ale to była wina programatora)
-
Znalazłszy gdzieś w piwnicy stary licznik na lampach, postanowiłem go przerobić na fajny retro zegar. A, że moje pojęcie o elektronice zamyka się na policzeniu rzeczy na poziomie liceum i trzymania lutownicy, musiałem posiłkować się schematem znalezionym w necie. Zegar złożyłem, sprawdziłem zasilanie i chciałem przystąpić do programowania, z użyciem zakupionego w tym celu programatora USBASP V2. I tu niestety pojawił się problem, bo Bascom nie może zidentyfikować chipu (chip id:000000 detected micro does not match selected atmega8). Być może mam coś nie tak w ustawieniach, albo podczas prób uszkodziłem procesor. Połączenia sprawdziłem i wszystkie wydają się być w porządku. Może jest ktoś, kto mógłby pomóc. Byłbym bardzo wdzięczny
-
Fajnie, że ludzi raduje moja akcja. Tym bardziej moje serce rośnie. A oto co nastąpiło w dniu wczorajszym i dzisiejszym: - Zakupiłem 3 rolki taśmy pakowej oraz 3 metry bieżące folii bąbelkowej (szerokość beli 1,2m). Wszystko po to by wasze książki dotarły w stanie nienaruszonym. - Zdobyłem jeden karton ze sklepu komputerowego (potrzebuję jeszcze ze 2 ale to pójdę jutro i może we wtorek). Posiadane kartony mogą pochodzić z różnych źródeł, ale zapewnią wystarczające opakowanie - Przed chwilą złożyłem też zamówienie na 54 egzemplarze z terminem przewidywanej realizacji do następnego czwartku (czyli do meeta się wyrobią, o ile sprzęt im nie nawali). Gdy już otrzymam książki, nie omieszkam tego obwieścić. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z najoptymistyczniejszym planem, to 27.01 powinniście w większości mieć już książki w waszych kończynach chwytnych (ręce, szpony, pazury, kopyta, itd)
-
O broni. Szczerze, to spodziewałem sie wtedy fantazjowania i gdybań, ale twoja wersja była chyba nawet lepsza.
-
Tym bardziej interesujące. Irwin i fanfiki może być ciekawym połączeniem, a Ciebie, Spidi, słyszałem we wrocławiu i chętnie poznam twój punkt widzenia w tej kwestii, oraz realizację tematu.
-
Patrzę na ten plan i szczerze mówiąc jestem zaskoczony. Cóż, nie spodziewałem się nocnych akcji, trzeba się będzie przygotować ( ogarnąć autobusy koło 4 rano, bo na rower nie ma co liczyć, do tego jeszcze parę drobiazgów by nie usnąć przypadkiem) Przy okazji jestem też ciekaw kto prowadzi panel o fanfikach, warsztaty literackie oraz Quo Vadis? Reszta ciekawie brzmiących ma wypisanych prowadzących.
-
Silent wygrał już w poprzedniej ankiecie, lecz zdecydowałem wydać drugą w ankiecie Antropologię. Jest to spowodowane faktem, że jedno z opowiadań serii Silent Ponyville nie jest przetłumaczone. I teraz nie wiem, czy dać je po angielsku, czy w ogóle nie dać (bo drukowanie samego Silent Ponyville nie ma sensu, bo za cienkie) Osobiście, chętniej bym się wziął za CRISISA (o ile aTom by się zgodził) ale wątpię żeby do połowy wakacji go zakończyli i zorganizowali okładki Jest (teoretycznie), ale na wersję anglojęzyczną (oryginał). Zależnie od ilości chętnych i wykończenia byłby to koszt rzędu około 140zł (oprawa miękka ze skrzydełkami) lub więcej (oprawa twarda, obwoluta i tego typu bajery) no i oczywiście koszt wysyłki (15 zł za 1 komplet, 19 za dwa i trzy i dalej według cen paczki 48, bo szacunkowo waga to 3-3,5kg komplet +owijka i karton) Jak zwykle sens jest robić tylko wtedy, gdy znajdzie się mminimum 30 chętnych (no dobra, 25 może też starczy ale im więcej tym taniej). No i oczywiście kwestia uzyskania wszystkich zgód, ale to inna sprawa.
-
Pierwszy egzamin przed sesją - pierwszy sukces. Bo jeśli na egzaminie można pisać o czołgach, to sukces musi być
- Pokaż poprzednie komentarze [8 więcej]
-
Spokojnie. U nas na polibudzie mówią, że pierwsze cztery lata są trudne, ale po drugim jest już z górki. W sumie muszę się pochwalić, że zdobyłem ocenami z kolosa zwolnienie z materiałów polimerowych i ich przetwórstwa.
-
Czwarty związany jako pisanie inżynierki mimo wszystko liczę za jeden rok. Mimo, że to jeden semestr W sumie, ja mam ambicje do magistra co najmniej.
-
Też myślę, o Magistrze, ale już na nieco innym kierunku, chociaż powiązanym. Nie można się ograniczać przecież do jednego.
-
Drobiazg (no dobra, kupa roboty, ale przyjemnej). Polecam się na przyszłość, nie wiem jednak kiedy to będzie. Na pewno nie szybciej jak w wakacje, ale nie obiecuję. Na pewno się dowiecie.
-
Pierwszy test (4 pytania): Spike Postaci nie lubię specjalnie, ale opis się zgadza
-
Zgodziłbym się, gdyż z kwestii opinii zewnętrznej można jeszcze wiele powiedzieć i się spierać. Zgadza się, że spora część problemu leży wśród bronych i z tym trzeba walczyć (co normalni broniacze raczej robią). Efekt nie będzie natychmiastowy i raczej niewiele zmieni (bo jak ktoś mówił, mediom i ignorantom wystarczy sam fakt oglądania kuców przez bronych), lecz wpłynie to pozytywnie na nas (fandom) od wewnątrz. Obracanie w żart to bardzo dobra metoda, jedna z lepszych powiedziałbym. (sam ją stosuję z sukcesem, ale przykłady to temat na inną rozmowę) Inna sprawa, że generalizowanie danej grupy z czyjegokolwiek punktu widzenia to też błąd (o czym wspominaliśmy) z którym walczy się nieco inaczej, najlepiej przełamując stereotypy. (tu akcja Spidiego raczej nie pomaga, ale jej lokalny charakter nie zaszkodzi fandomowi polskiemu). Polecam odrobinę dystansu do siebie (nawet większą) i nie przejmowanie się opiniami ignorantów, którzy generalizują bez znajomości tematu. A reszta, to twoja wola i reakcje.
-
Nikt ci nie karze chwalić się na lewo i prawo że jesteś bronym i chodzić w koszulce ,,Oglądam kolorowe konie, handluj z tym". Zdecydowanej większości bronych nie idzie rozpoznać po cywilnemu na ulicy, czy w czasie rozmowy. Po prostu się z tym nie afiszują i tyle. Myślisz, ze my wszyscy siedzimy pozamykani w domach, obżerając się chipsami i oglądając/forumując 24/7? Nie przeginaj. Każdy brony ma coś takiego jak życie prywatne i publiczne, gdzie może być zupełnie inny niż tu w towarzystwie swoich. Wielu studiuje, czy pracuje, mają rodziny, partnerów (lub planują mieć) i show nic do tego nie ma. Inna sprawa, że jak już mówiłem, patrzę na ludzi nie przez pryzmat tego co lubią, ale tego jak się zachowują i jak reagują (nawet na wygląd nie patrzę) Może i nie przekonam cię do mojego punktu widzenia, który się diametralnie różni od twojego, lecz twoje stwierdzenie, że lepiej wrócić do szarej rzeczywistości i starych nawyków, by nie bujać w obłokach za przeproszeniem oleję ciepłym moczem. Wiesz czemu? Bo inaczej znów bym musiał zacząć narzekać, krytykować, marudzić, wierzyć stereotypom i nie próbować nic zmienić, bo tak jest łatwiej. A tego nie mam zamiaru robić. Wolę być szczęśliwy, nie mając nic i cieszyć się z drobiazgów, a także starać się być lepszym każdego dnia. Bo mogę, bo chcę. Nawet jeśli to nikomu nie pomoże. A podejście do samego bronyzmu mam jak do religii. ,,Możesz mieć, ale nie obnoś się z tym na lewo i prawo oraz nie wciskaj ludziom na siłę". Chcesz być w fandomie, bądź. Nie chcesz, nie bądź i problem z głowy, byleby nie generalizować i nie krytykować bez argumentów. Bo każdy jest inny i każdego rozpatrujemy indywidualnie.
-
A może inne gatunki mas (np: cukrowa)? Choć marcepanowa jest chyba najmniej słodka z tego wszystkiego. Niemniej korci mnie żeby coś takiego zrobić, ale to nie za szybko. Jeszcze nie zutylizowałem gwiazdkowych pierniczków, które, jak co roku, były pieczone w dużej ilości (aż za dużej) Poza tym, czy ciasto z porrtala nie było czasem w całości obsypane wiórkami czekoladowymi?
-
F**** Pozmieniałem wszystkie daty, o tej jednej zapomniałem, facehoof (dobra, zrzuci się na discorda, będzie dobrze). Oczywiście, zamówienie składam 15.01 i już poprawiam pierwszego posta
-
Pierwsza, minimalna zmiana, która na pewno nikomu nie zaszkodzi, to przestać patrzeć na człowieka przez pryzmat w stylu: brony=pedał, żyd=złodziej, arab=terrorysta, murzyn = złodziej, ksiądz=pedofil itd... a zacząć patrzeć na człowieka jak na człowieka. Bo każdy z nas nim przecież jest. I owszem, zło jest pojęciem względnym, wszak Hitler też nie uważał się za złego, tylko za tego dobrego, który wyciąga Niemcy z dna. (ale to temat na inną, dłuższą dyskusję) Istota zła nie może być pojęta jednoznacznie, gdyż każdy z nas ma inny sposób myślenia. Dlatego też nie można mówić o moralności. Jedyne, czego możemy się uczyć, to obserwacja jak nasze czyny wpływają na otoczenie i na ludzi wokół nas i na podstawie tego, oraz ich reakcji wyciągać wnioski (metoda nie jest pewna). Ja również nie każę być ludziom lepszymi, przecież ich nie zmuszę (wiemy jak tacy kończą, co na siłę zmieniają świat), ale sugeruję by chociaż spróbowali. (,,Try be better, every day" czy jakoś tak). Może i niepraktyczne i często nieosiągalne, ale nikt nie broni spróbować wtedy gdy to jest możliwe. Można też pójść nieco inaczej i kierować się zasadą ,,mniejszego zła" (Istnieje tylko Zło i Wielkie Zło, a za nimi oboma, w cieniu, stoi Bardzo Wielkie Zło. Bardzo Wielkie Zło, Geralt, to takie, którego nawet wyobrazić sobie nie możesz, choćbyś myślał, że nic już nie może cię zaskoczyć. I widzisz, Geralt, niekiedy bywa tak, że Bardzo Wielkie Zło chwyci cię za gardło i powie: „Wybieraj, bratku, albo ja, albo tamto, trochę mniejsze”. (…) Mniejsze zło istnieje, ale my nie możemy wybierać go sami. To Bardzo Wielkie Zło potrafi nas do takiego wyboru zmusić. Czy tego chcemy, czy nie.) To też nie jest 100% metoda, ale co innego robić, jak chociaż nie próbować. Może i świat nie stanie się lepszy, jeśli ludzie zaczną się na codzień uśmiechać, ale na pewno mu to nie zaszkodzi.
-
Przypominam (tym co jeszcze nie zapłacili), że czas na zapłatę dobiega końca i pozostały dwa dni (i parę godzin). Za zapłatę liczy się zaksięgowany przelew lub wysłanie potwierdzenia zrobienia takowego. Kto nie zapłaci, no cóż, nie otrzyma książki (nie wykładam za nikogo z własnej kieszeni). Mam nadzieję, że wszyscy otrzymali powiadomienie o skróceniu czasu oczekiwania, a zarazem zapłaty oraz dane do przelewu. Wszelkie postępy i opóźnienia będą przekazywane na forum.
-
Może cię to zdziwi, ale wiem. I nazwij mnie szaleńcem, ale w pewnym stopniu możemy to zmienić sami, zaczynając od siebie. Może i większość nas zleje i wyśmieje, ale kilka jednostek się zmieni. Ja wychodzę z założenia ,,Żyj tak aby być szczęśliwy i nie psuć życia innym" Może to brzmi infantylnie, ale co poradzić, chcemy zmian, zaczynamy od siebie. I nawet jeśli większość ludzi pozostanie w swoim ciasnym , ograniczonym stereotypami i bezmyślnością zaścianku, to ich wola, ja się nimi nie przejmuję. Nie zaprzeczę jednak, ze społeczność klopów i broninazi robi nam złą reklamę, bo niestety tak jest. Inna sprawa, podejście do tego, najlepiej z przymrużeniem oka.
-
Ludzie całkiem wypaczeni są w każdym fandomie i poza nimi też. Normalny, inteligentny człowiek, nie patrzy na opinię o grupie społeczno fanowskiej z jakiej wywodzi się dany współrpzmówca, pracownik, tylko klasyfikuje go indywidualnie na podstawie działań i podejścia. Gdyby wszystkie stereotypy o danych grupach były prawdą i tak rzutowały, nikt by nie miał przyjaciół ani znajomych, bo nagle się okarze: ,,Ten jest BE, bo komuch. Tamten jeszcze gorszy bo ogląda chińskie bajki. Trzeci to metal, więc gpo tylko na stos zanim zje mi kota. Jeszcze ktośtam to na pewno pedał bo ogląda kolorowe koniki...." Prawda jest taka, że społeczeństwo jako całość, to ciemna masa, a liczą się jednostki, to właśnie na ich zdaniu i opinii (jeśli w ogóle czyjejkolwiek) może nam zależeć. A poziom wypowiedzi, a zatem jej wartości nie zależy od decyzji, ale od umiejętności jej zaargumentowania. A to określa czy mamy do czynienia z oszołomem, czy normalnym
-
Raczej wątpię żeby takowy już istniał. Jeśli jednak, to napisz szybko do organizatorów (ludzi, którzy pozakładali wątki o większych tegorocznych) i zapytaj.
-
Nie zawsze. Poza tym, zdefiniuj zachowanie. Większość bronych na co dzień nie wyróżnia się z tłumu (wyjątek internet, gdzie owszem, masz słuszność). Ich zachowanie jest całkiem normalne (nawet na portalach spoza tematyki). Nie można oczywiście wykluczyć istnienia odłamu robiącego paskudną reklamę poza fandomem, ale to nie w tym wypadku. Bez przesady. Poza tym, taka plotka bez pokrycia i jednorazowa szybko zniknie. Owszem, ludzie mają dar do powtarzania każdej, bezuzytecznej informacji, ale to się nie będzie trzymało ich głowy. Nie mówię, ze zmiana dokona sie od razu, ale też nie uwierzę, ze dokona sie za sprawą Spidiego. Prędzej czy później pornobiznes i nas znajdzie (o ile fandom dalej będzie wyglądał jak wygląda) i zaleje gadżetami. Dlaczego mówię o świecie? To proste. Polska nie jest rynkiem, w który celują producenci masowi (nie mylić z wieloseryjnymi). Jesteśmy po prostu za mali. Wieloseryjni z resztą też nie będą robić tylko dla nas. A co do kwestii fandomu, to na hejt wobec polskiego fandomu to nie wpłynie, bo: -Ilość osób pod działaniem poczty pantoflowej jest mała, a reszta hejterów zna ans tylko z kazań księdza internetu, gdzie i bez Spidiego radzimy sobie z dawaniem Hejterom tematu do działania. Inna sprawa, jak poczta pantoflowa trafi do nawiedzonego księdza, który zacznie nas tłuc krzyżem i oblewać wodą święconą. Chociaż nie, taki ksiadz i tak nas ciśnie wiec bez różnicy. Jedno działanie Spidiego to nic w porównaniu z tonami Clopów w necie
-
Ludzie hejcą bronych i bez tego. A właściciel seksszopu raczej też nie wróci do domu i nie powie ,,Cześć kochanie, nie uwierzysz co mi się przydarzyło. Przyszedł do sklepu taki jeden brodaty i zapytał o maskotkę kucyka z dziurą w d...." Poza tym, taka akcja nie ma żadnego wpływu na fandom i jego postrzeganie. Dlaczego? Otóż, traktując fandom jako całość, taka akcja była niczym drobina kurzu osiadająca na statku. Nic nie zmieni. A gadanie o efekcie motyla, to w tym wypadku kolejna bzdura. Jeden Spidi nie sprawi, że fabryki w Chinach przestawią produkcję z tradycyjnych obudów do wibratorów na takie wzorowane na jednorożcu. A nawet jeśli, to nie z winy Spidiego. Jeśli zaś traktować fandom jako Polski fandom, to... Również pozostanie to bez znaczenia bo istnienie tych badań poza fandom nie wyjdzie, a kilku gdańszczan nie wpłynie na ogólnopolski poziom niechęci do bronych w widocznym stopniu. A jeśli chodzi o Gdański fandom, to jest on ledwie małą cząstką światowego, więc to też nie będzie miało wpływu. Prawda jest taka, że względem zewnętrznych części fandomu, nic to nie zmieniło.
-
Czytam tę dyskusję od początku i chyba przyszła pora by dodać coś od siebie. O ile początkowo temat mnie bawił. Przypominało mi to dowcipy w stylu ,,Amerykańscy naukowcy dowiedli, że woda jest mokra" (bez obrazy Spidi). Efekt był spodziewany, wartość badań znikoma, a temat raczej dziwny. Traktowałem to więc jako powód do uśmiechnięcia się i przejścia dalej. No ale jak widać dyskusja zaczyna się przeradzać w krytykę Spidiego, jego pomysłu i ogólnie całego przedsięwzięcia oraz jego dziurawą obronę. Nie mam zamiaru wyrzucać Spidiemu marnotrawstwa czasu i szukania czegoś czego nie istnieje (jego czas, jego wola), ale gadanie o zmianie rynku jest wyssane z palca. Jeden Spidi pornobiznesu nie nakręci (chyba, że sam zacznie produkcję i sprzedaż) Nie zgodzę się też, że sprzedawca nie wie co sprzedaje, bo w dobie wolnego rynku każdy sprzedawca musi wiedzieć jak zaspokoić potrzeby klienta i umieć mu doradzić. Dotychczas, zadając pytania z branży sprzedawcy, uzyskiwałem odpowiedź i poradę. Ba, często też adres konkurencji, gdzie dany towar idzie zdobyć. Jeśli sprzedawca chce zarabiać, musi znać rynek i branżę, innej opcji nie ma. Co do samego badania. Temat raczej kontrowersyjny, ale ujdzie. Podejście dobre, metoda raczej też, grupa badawcza zbyt mała by mówić o rzetelności badań, co podważa wyniki. Niemniej, biorąc pod uwagę prawdopodobieństwo wystąpienia zjawiska, oraz szczątkowe dowody w necie, można przyjąć to za prawdę. Wniosek: Kucoporno to domena internetu (obecnie). Żadne, masowe gadżety nie istnieją. Sugestia: Powtórzyć badanie po roku i w innych miastach. Lub całkowicie zaniechać dalszego roztrząsania tematu, zadowalając się wynikami. Ogólnie, mimo znikomej wartości samego badania, staję po stronie Spidiego, lecz nie zamierzam mu gratulować pomysłu, a co najwyżej odwagi do realizacji i podzielenia się wynikami.
-
Czerwiec i wrzesień to ten sam art. Można by to zmienić, bo po co mają się powtarzać. (ewentualnie z sierpnia zrobić wrzesień, a na sierpień coś dobrać.) Poza tym, arty niezłe, może się zdecyduję.