Skocz do zawartości

PrinceKeith

Brony
  • Zawartość

    1481
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Posty napisane przez PrinceKeith

  1. Dziewczyna zaśmiała się cicho, w tym całym śmiechu słychać było niezadowolenie. 

    - Jesteśnie nudni... Szkoda, liczyłam na dobrą zabawę w tym mieście. Widocznie się myliłam, cóż... - tutaj ziewnęła. - Spadam z tąd. - usłyszeliście ją ale dziewczyny nie było już w budynku. Potem przyszła elfka z potrawami i trunkiem. Najedliście się i wyszliście. Avers i Meiko szybko pomknęli w nieznanym wam budynku. Usłyszeliście za sobą śmiech. Ten sam, przytłumiony śmiech który słyszeliście od zamaskowanej nieznajomej. Siedziała na drewnanej skrzynce. Na jej ramieniu siedział ptak, nie wyglądał on jednak realistycznie. Był on tylko zbiorem drewna i blaszek. Ptak na mechanizm. 

    - Nadal odmawiacie pojedynku? - zapytała po czym wyciągnęła z torby owoc przypominający nieco brzoskwinię. Miał jednak granatową skórkę i unosił się wokół niego błękitny pył. Kiedy odgryzła kawałek okazało się, że miąsz w środku ma kolor w połowie niebieski, w połowie fioletowy. Po chwili jednak schowała go z powrotem. Rozpłynęła się na chwilę, na skrzynce pozostał tylko ptak. I nagle coś uderzyło Lufiego w tył głowy. Odrzuciło cię to nieco do przodu przez co wdepłeś w coś co bardzo się kleiło, nie mogłeś oderwać nogi. Coś świstnęło ci przy uchu.

  2. - Ha! Jesteś bardzo zabawny. Co powiesz na mały pojedynek? - zapytała po czym uśmiechnęła się. - Jeśli przegram zrobie co będziesz chciał, jeśli wygram... To się zobaczy, muszę wymyśleć o co poproszę. To jak, przyjmujesz wyzwanie? - Dziewczyna wyjęła z pochwy ostrze które miało długość od palców do ramienia. Po chwili jednak rozłorzyło się i było teraz mniej, więcej wzrostu dziewczyny. Bardzo przypominało wskazówkę zegara.

  3. Meiko westała jednak milczała. Powoli podeszła do waszego siedziska. Jej ostrze mignęło światłem kiedy je wyciągała. Szybko zamachnęła się by zciąć macki... Jednak w tej chwili drzwi karczmy otworzyły się i weszła przez nie postać. Cała owinięta była bandażem a jej strój składał się głównie z niebieskiego materiału, blaszek i błękitnych soczewek. Uniosła ręce nieco do góry a wokoło nich pojawiły się błękitne koliste runy. I nagle czas stanął, ale ona nadal się poruszała. Wszystko ustało.

    - Witajcie osobliwi ludzie! Zaszczycam was moją osobą by pokazać wam czym jest prawdziwa rozrywka. - powiedziała po czym zachichotała. Jej głos był nieco przytłumiony ale melodyjny. I nagle opuściła ręce. Meiko zadrżała i jej dłoń nagle opadła z mieczem przecinając macki. Te po chwili siłowania się zniknęły. Owa osobliwa postać stanęła za wami. - Czy to była magia? - zapytała patrząc na Adrę.

  4. Shiro leżała tylko pod kołdră przyglądając mu się. Biedny Ezreal. Nie wiedziała co ma począć, mogła spróbować zasnąć ale nie była pewna czy się uda. Kolejna podróż. Ionia... Kraj który zawsze niezwykle ją interesował... Nareszcie mogła zobaczyć jak jest tam na prawde. Ale to niejest było najważniejsze, naważniejszy był Ezreal i uzdrowienie go.

  5. - Skoro wolicie pozostać anonimowi. - powiedział po czym westchnął. - Jestem Avers. Avers De Luvre. - powiedział nieco ciszej, tak byście tylko wy słyszeli. Po chwili spojrzał na rycerz i zmierzył ją wzrokiem. - A to jest Meiko Sakine. - przedstawił ją. Długo milczał, wpatrywał się w was ale nic nie mówił. - Widziałem jak walczyłaś w ostatniej bitwie. - zwrócił się do Meiko. - Cięłaś równo, jak idzie. Nie potrafiłbym tak.

    - Kwestia czasu. Na początku są jakieś opory aleale potem robisz to co ci karzą. Wykonywałam tylko rozkazy twojej matki. Wiesz Avers... Nie zmuszaj się, przecież znajdziesz coś innego, a tymczasem wesprze cię rodzina.

    - Nie. - powiedział stanowczo. - Nie chcę więcej wykorzystywać innych. Muszę znaleźć nam jakieś mieszkanie, skoro mamy przeżyć. - stwierdził.

  6. Dziewczyna z początku zlękła się ich entuzjazmu, jednak po chwili wróciła do spokojnej, poważnej miny. Avers kiwnął do niej głową na potwierdzenie waszych słów.

    - Tak jest. - powiedziała po czym ruszyła w stronę zaplecza. Chłopak tymczasem rozsiadł się wygodnie i zdjął kaptór. Załorzył nogę na nogę a ręce połorzył nana karku.

    - Wiesz Mei... Gdyby to było takie proste...

    - Bo jest. - powiedziała.

    - Co sugerujesz? - zapytał po chwili nieco zdziwiony.

    - Zabijanie jest proste. Jak już zrobisz to, raz i kolejny to jest łatwiej. Tylko uważaj  zapach krwi niezwykle mami umysł. Raz jesteś człowiekiem, a za chwilę wilkiem. - powiedziała. Tymczasem bard grał skoczną melodię. Ludzie dookoła rozmawiali żywo, a Meiko zachowywała się nieco sztywno, jakby się czegoś obawiała.

    - W sumie, mógłbym znać wasze miana? - zapytał wasz fundator posiłku.

  7. Shiro po prostu chodziła za nim. Był trochę nierozgarnięty, ale miał przeciež prawo. Rozpadał się, czy coś. Nie do końca wiedziała co można teraz zrobić. Może właśnie ktoś z ligi wiedziałby co zrobić. A z resztą. Na razie i tak mogli liczyć tylko na siebie. W pośpiechu zdąrzyła jeszcze zabrać z wieszaka liliowy płaszcz ze złotymi zdobieniami na krawędziach. Kiedy wyszli z domu zarzuciła go na siebie i zapięła guzikiem który wyglądał jak kryształ jednak w rzeczywistości był to tylko plastik. Szybko załorzyła na głowę kaptór. Nie chciała ukazywać na zewnątrz swoich uczuć. Była zagubiona i nie do końca była pewna co może zrobić z tym problemem. Panika coraz bardziej dotykała ją od wewnątrz. Ezreal się, rozpadał. A może to była tylko iluzja? Może zaraz się obudzi a to wszystko okaże się tylko snem, wszystko, łącznie z tym, że wskrzesili Ezreala. Może tak na prawdę dalej leży na plaży w Bilgewater albo dalej śpi w hotelu a wszystko co działo się po drodze było senem, niczym prawdziwym. Drżenie. Ciche westchnięcie a następnie łza i wzrok skierowany na Ezreala. Złapała go za dłoń, chciała go wspierać, chciała by był blisko bez względu na wszystko. W tej chwili dziewczyna zwątpiła w to, czy wskrzeszenie chłopaka było poprawnym pomysłem. Odkąd powrócił do życia czuł same nieprzyjemności, tak myślała. I przecież nie spędzali już takich miłych chwil jak wcześniej. Westchnęła.

    - Teraz już nie wiem czy wskrzeszenie ciebie było dobrym pomysłem. - powiedziała cicho. - Odkąd żyjesz ponownie doświadczasz samych nieprzyjemności, nie mamy ze sobą żadnych nowych szczęśliwych wspomnień. Nie chcę byś cierpiał z mojego powodu i powodu jakiś wycieków. - wytłumaczyła a po jej policzku zaczęły spływać łzy.

×
×
  • Utwórz nowe...