Skocz do zawartości

PrinceKeith

Brony
  • Zawartość

    1481
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Posty napisane przez PrinceKeith

  1. Shiro tylko skinęła głową w jego stronę. Nie była pewna co się z nim dzieje, musiała z nim potem porozmawiać. Nie wiedziała co mogło mieć na niego taki wpływ. Czy tak działał na niego pogrzeb? Nie postawiłaby na to, chodź mogło tak być. Lekko zwiesiła głowę, czyli jednak Vi miała uczucia. Ciekawa była też filozofia Yordli... Ale nie do przyjęcia dla Erynii.

  2. Shiro cicho westchnęła. Spojrzała na Ezreala i podeszła bliżej niego. Złapała go za dłoń.
    - Ezreal... Na wyprawdę wyruszyliśmy z załogą i doktorem Heimerdingerem. Kiedy płynęliśmy do Bilgewater, ktoś zaatakował naszą łódź podwodną. Z wszystkich osób przeżyłam tylko ja, i Vi. - powiedziała szeptem, ale w taki sposób by chłopak ją usłyszał. W jej oczach widniał wyraźny smutek.

  3. - Sama misja nie była trudna. Wytrzymanie z Vi było chyba trudniejsze... - stwierdziła nieco mrużąc oczy. - Ale nie martw się o mnie, odzyskam wagę, spokojnie Eziu. - powiedziała po czym wyszczerzyła się zadowolona. - Nadal zastanawiam się czy to oby nie jest sen. Nie wiem tylko, jak sprawdzić czy to sen... - stwierdziła cicho. Patrzyła w oczy Ezreala. Tak bardzo tęskniła.

  4. Shiro nie miała nic przeciwko temu, że Ezreal się o nią podpierał.

    - Jinx zrobiła falę wybuchów. Rozwaliło trochę twoje bióro, no i okno pękło i jak siła uderzenia przylgnęła cię do ściany to wbił ci się kawałek szyby. - powiedziała cicho. - Ale teraz jest już ok, ty tu jesteś i ja tu jestem. - powiedziała. Po chwili niepewnie cmoknęła Ezreala w policzek.

  5. Shiro westchnęła po czym pogłaskała Ezreala po głowie, co wyglądało troche śmiesznie.

    - Oj Eziu, Eziu. Mieliśmy planować podróż do Bilgewater i wtedy no zaczęły się wybuchy. Odrzuciło cię pod ścianę, miałeś kawałek szkła w szyi. Wyjęłam ci go i owinęłam moim swetrem. No i potem zataszczyłam cię do szpitala, ale troche było zapóźno bo miałeś krwotok wewnętrzny. - mówiła coraz ciszej aż ostatnie słowa wypowiedziała szeptem I nieco niepewnie.

  6. Shiro nie mogła powstrzymać się z radości. To się działo, to się działo na prawdę. Cały czas stała odwrócona  nie chciała widzieć nic do puki Ezreal nie ożyje. Ta, chwila... Kiedy usłyszała jego głos. Shiro gwałtownie się odwróciła patrząc na ukochanego. Po policzu popłynęły jej łzy. Strebrne krople które opadły na ziemię. Przez chwilę nic nie mówiła. Milczała ciesząc się chwilą... Czuła, że mogłoby to trwać wiecznie. Milczenie i ona patrząca na Ezreala, to wystarczało do szczęścia. Shiro jeszcze chwilę milczała, ale potem postanowiła się odezwać.

    - Cześć, bardzo tęskniłam. - powiedziała. Głos miała drżący, nawet ona sama lekko drgała. Uśmiechnęła się szeroko do Ezreala.

  7. Shiro spojrzała na Jayca po czym uśmiechnęła się, tym razem jak nigdy dotąd, szczerze, z całego serca. Po policzku popłynęła jej łza radości którą szybko otarła.

    - Dziękuję. - szepnęła tylko do Jayce'a po czym ruszyła za Vi. Powolnym krokiem. Brała pełne oddechy by czuć, że żyje. Serce biło jej jak oszalałe, a ona sama była niezwykle poddenerwowana. Próbowała uspokoić się głębszymi oddechami. Na nic... To zdażenie za bardzo na nią działało. Za chwilę, już niedługo. Zaraz! Jej umysł nie dokońca mógł to co się działo. Jednak jej dusza wiedziała co zaraz się stanie. Wielka radość.

  8. Weszliście do środka. Wookoła panowała miła atmoswera. Ludzie siedzieli przy stolikach na których zapalone były świece, w kącie na lutni grał młody bard. Avers szybko znalazł jakiś wolny stolik przy którym usiedliście. Trzeba przyznać, miesce całkiem niezłe, na krzesłach leżały nawet poduszki. Chłopak westchnął.

    - Kiedyś często przychodziłem tu z Czyżyk - mruknął do rycerz. - Ale to było lata temu. Wkrótce podeszła do was barmanka. Była elfką, dosyć niską , wydawało się że ma tylko metr sześćdziesiąt wzrostu. Miała jasne bląd włosy za ramiona z przedziałkiem po środku, bez grzywki. Ślepia miała pistacjowe i delikatny uśmiech na twarzy. Ubrana była w brązową suknię do kolan a na to biały fartuch.

    - Co państwo sobie życzą? - zapytała. Avers kiwnął w waszą stronę, że macie mówić.

  9. - Dobrze. - powiedziała po czym klęknęła przy niej. - Jak mam ci pomóc? - zapytała po chwili. Nadal nie do końca była pewna pomocy kobiecie. Jednak tak, cierpiała. To była też po części jej wina. Musiała jej pomóc, bez względu na wszystko. Postanowiła jednak nie mówić o tym Vi, mogłoby się to źle skończyć. - Śmiało, mów. - pognaliła ją Shiro.

  10. Shiro spojrzała na ziemię po czym zamrugała kilka razy. A więc Cassiopeia była gdzieś w pobliżu. Szybko rzuciła na siebie zaklęcie ochronne. Kilka sekund zanim jej mózg przetrawił informacje. Cassiopeia tu jest! Na pewno chce się odpłacić. To było jak nagła dawka energi. Shiro rzuciła kryształowe pnącza w miejsce gdzie widziała przed chwilą oczy i końcówkę ogona. Lekko się zatrzęsła.

  11. Shiro cicho westchnęła. Szczęście, które miało nadejść już niedługo. Nie mogła się doczekać kiedy Ezreal będzie znowu żył, znów będzie przy niej. Chciała znowu poczuć to ciepło które czuła gdy była z nim, chciała mieć kogoś kogo mogłaby poprosić o radę. Nawet w tych najmniejszych sprawach. Ponownie westchnęła po czym połorzyła się na łóżko.

×
×
  • Utwórz nowe...