Skocz do zawartości

PrinceKeith

Brony
  • Zawartość

    1481
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Posty napisane przez PrinceKeith

  1. -[Arcybiskup z Canterbury]

    Mężczyna przyjżał się jeszcze twoim ręką. Teraz dokładnie widziałaś jego oczy. Smocze, w kolorze ciemnego szafiru. Czym więc był?

    - Dam radę się tego pozbyć. Pójdę do pracowni po potrzebną substancję. A ty wyjdź na zewnątrz, proszę. - powiedział po czym poszedł wraz z gryfem do podziemnego pokoju, ty tymczasem wyszłaś na zewnątrz. Po chwili przyszedł do ciebie niosąc buteleczkę pomarańczowego płynu. - Wypij to. I nie zwracaj uwagi na to, co będzie się działo ze mną.  - nakazał. Ustał i lekko przymknął oczy. Jego dłonie powoli zamieniały się słapy jakiegoś jaszczurowatego stworzenia, potem nogi. Jego twarz zdeformowała się i powoli kształtowała w pysk. Kiedy z jego pleców zaczęły pojawiać się niewielkie wyrostki, mężczyzna krzyknął. Trwało to kilka minut, ale po chwili obok ciebie stał ogromny smok. Miał miałe, twarde łuski i rozłożyste skrzydła.

     

    [Pawlex]

    Zanim jednak zdąrzył tam wejść złapała go za ubranie i posadziła na ziemi.

    - Będziesz jadł? - zapytała nakładając strawę dosię jednej z dwóch drewnianych misek. Pachniała bardzo dobrze.

  2. Wróciliście do zawodówki. Tam dowiedzieliście się,  że zespoły powinnym mieszkać razem. Przypadł wam dom w dosyć niewielkiej kamieniczce. Z zewnątrz był całkiem ładny, miał brązową dachówkę i ściany w kolorze ecru. Po oględzinach mieszkania usiedliście razem w salonie. Chwilę temu Charlotte opatrzyła ci ranę. Skoro miałeś mieszkać w nowym miejscu, to przydałoby się byś przyniósł coś ze starego domu.

  3. Nie musiałeś wznienać chaładu bo stwór leżał w uliczce obok. Zwijał się z bólu i wydawał jakby odgłosy krzyku połączone z bulgotaniem oraz śmiechem. Brzmiało to nieco przerażająco. W jednej chwili jednak potwór ropłynął się i została po nimczym tylko zainfekowana dusza. Charlotte zmieniła formę. Chwyciła duszę i odwróciła się do ciebie plecami a nadtępnie ją pochłonęła.

  4. [Arcybiskup z Canterbury]

    Mężczyzna zaśmiał się.

    - Można tak powiedzieć. - rzekł po czymczym przepuścił cię przez próg. Nakazał ci usiąść na kanapie w salonie. Gryf wszedł za wami do domu i leżał teraz na podłodze kilka metrów obok ciebie. Zachowywał się jak pies, to ciekawe. Mężczyzna przyszedł do salonu z grubą księgą i usiadł na przeciwko ciebie. - Opowiedz w jakich okolicznościach to się stało.

     

    [Pawlex]

    - Mów co tam sobie uważasz. Ale skoro jestem taka nieorginalna, to dlaczego dalej tutaj siedzisz ha? Przecież mógłbyś sobie znaleźć inną towarzyszkę na koronację. I do tego ładniejszą. - powiedziała wyraźnie znudzona. Wzięła dwa krzemienie i zaczęła pocierać o nie, chciała rozpalić ułożony wcześniej storzek drewna. - Tobie zajmie to szybciej, mógłbyś? - zapytała cicho, tak, jakby była nieśmiałą myszką.

  5. Potwór który usłyszał muzykę od razu się na ciebie rzucił. Czyli nie widział, on słyszał. Pomimo iż otrzymał ogromną ilość pocisków to nadal oddychał. Co prawda, wyglądał teraz jeszcze gorzej niż wcześniej. Jego pierwszy zamach kończyną skończył się lekkim draśnięciem, ale drugi zadał ci głęboką ranę kłutą.

    - Uważaj... - usłyszałeś w głowie delikatny głos Charlotte. Potwór szybko odsunął się i zaczął uciekać.

  6. [Pawlex]

    Dziewczyna zaśmiała się cicho, w tym śmiechu była jakaś niemoc, jakiś cichy wewnętrzny płacz. 

    - Nie, nie o to chodzi. Po prostu... Kiedy dano mi wolność, miałam z proźby władcy zostać wynalazcą... Nie chciałam by ktoś kojażył mnie jako niewolnicę... Musiałam zacząć na czystej karcie. Ukryłam swój wygląd, zmieniłam miano... I żyję, ludzie rozmawiają o mnie to tu, to tam... Bogacze kupują moje wynalazki... Jakoś żyję, nie powiem, że źle. Tak naprawdę mam stałe miejsce na świecie... W Efenbridge gdzie się urodziłam, gdzie byłam niewolnicą. Tylko, potrzebuje poznać trochę świat. Jeśli mam okazję, i pieniądze na te przedsiemwięcie, to korzystam. - powiedziała spokojnie.

  7. Dziewczyna spojrzała na ciebie.

    - Pistolet maszynowy... - powiedziała spokojnie. Na chwilę ustała by pozbierać myśli ale potem ruszyła za tobą. Znajdowaliście się w ciemnej uliczce, nie było tu nikogo prócz was. Usłyszeliście krzyk ludzi na ulicy, a potem odgłosy upadania na ziemię. Odgłosy śmierci. Duszenie się, ciche łkanie, krzyk i jęki. Dziewczyna lekko drżała przestraszona. Nieco wychyliliście się z uliczki. Zobaczyliście coś na kształt człowieka, ale przypominało to człowieka w niewielkim stopniu, było bardzo zdeformowane, miało szarą cerę. Ślepia jego były całkowicie białe, przerażające. Włosów nie miało w ogóle. A przy trójpalczadych dłoniach posiadało długie, metalowe szpony.

    - Jeśli będziemy przegrywać... Po prostu zamienię się w człowieka i odeprę ataki, nic mi się nie stanie. Spokojnie... Wtedy ty po prostu uciekniesz... - powiedziała patrząc na ciebie gotowa do wyskoku i. przemiany formy.

  8. Kilka minut potem do klasy weszła nauczycielka i ustała na środku klasy. Spojrzała po was po czym się uśmiechnęła. Była raczej średniego wzrostu i miała jasne włosy związane w dwa kucyki. Przedstawiła się wam jako Maka. Potem rozpoczęła lekcję. Cały wykład odnosił się do historii pokonania demona Kishina a takrze załorzenia szkoły. Siedząca obok ciebie Charlotte notowała najważniejsze informacje dosyć zgrabnym i czytelnym pismem. Wiedziałeś już od kogo będzie można brać notatki. I wtedy drzwi klasy się otworzyły i wszedł przez nie mężczyzna. Ręce trzymał w kieszeni, miał białe włosy. Spojrzał po klasie a potem wbił wzrok w wykładowczynię. Większość osób siedziała niezykle znudzona. 
    - Czemu ponownie zanudzasz młodzierz Maka? - zapytał. - Bynajmniej. Liczę na to, że zespoły są już podzielone. Mam tu kartkę, każdy zespołów zapisze się na niej. - powiedział wymachując kartką nad głową a następnie kładąc ją na blacie. Charlotte nakazała ci nie wstawać i sama poszła zapisać was na kartkę. Kiedy wszyscy byli zapisani mężczyzna zaczął uważnie przyglądać się nazwiskom które były na niej zapisane. Na jego twarzy po chwili znalazł się wyraz mówiący, że znalazł to, czego szukał. - Richard Hawkins i Charlotte. Zbadacie wschodnią część miasta, prawdopodobnie będą tam jakieś potwory, czy tam Dzieci Kishina... Dlatego przygotujcie się do walki. - powiedział po czym wyszedł zabierając kartkę. Wtedy zadzwonił dzwonek.

  9. [Pawlex]

    Dziewczyna powoli zdjęła swoje zamaskowanie z twarzy. Ponownie mrugnęła, chyba będzie musiała częściej doprowadzać dodo normalnego widzenia.

    - Tak właściwie, byłoby miło gdybym wiedziała jak mam się do ciebie zwracać. - powiedziała.

     

    [Arcybiskup z Canterbury]

    - Zapewne wiem co to jest. Ale musiałbym sprawdzić w księdze czy aby na pewno się nie mylę. No, i musiałabyś opowiedzieć kiedy i jak się to pojawiło. W takim razie zapraszam do środka. - powiedział. - Tam dojdziemy do wszystkiego.

  10. Kiedy przekroczyłeś bramy od razu wpadł nado ciebie szkolny gwar. Uczniowie kręcili się po parku, to tu to tam. Raczej wszyscy byli już podzieleni. Ciekawe gdzie znajdowała się twoja towarzyszka broni. Ludzie rozmawiali ze sobą żywo na różne tematy. Rozglądając się dookoła widziałeś grupy zainteresowań. Plastycy, muzycy, ścisłowcy i wielu innych. Poczułeś, że ktoś dotknął twojego ramienia. Kiedy się odwróciłeś zobaczyłeś Charlotte, jednak na jej twarzy nie widniał uśmiech, czy ekscytacja. Raczej typowa powaga, pokazywanie, że jest się dobrym. Związała swoje włosy w warkocz padający na lewy bok. Na prawym ramieniu miała powieszoną torbę.

    - Witaj pierwszy dniu... - powiedziała do ciebie po czym zaczęła się kierować w stronę wejścia do budynku.

  11. - Vivienne... W skrócie Viv... Lub dla wybranych Vivi. - powiedziała po czym weszła do namiotu by przynieść z niego dwie poduszki a następnie położyć je na ziemi i usiąść na jednej. - A no pewnie, i tak zajmuje mało miejsca. - stwierdziła.

     

    [Arcybiskup z Canterbury]

    - W wymiarze zwanym przez niektórych wymiarem Eden. Pewnie przeniosłaś się z normalnego wymiaru tutaj. Jeden portal i możesz wrócić do siebie. Znaczy, nie poganiam cię. Na moje możesz zostać. - powiedział po czym spojrzał ukradkiem na gryfa siedzącego na werandzie domu.

×
×
  • Utwórz nowe...