-
Zawartość
1481 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
6
Posty napisane przez PrinceKeith
-
-
- Heimer... Mam nadzieję, że nic mu nie jest. - stwierdziła Shiro. - Raczej Vi powinna sobie poradzić. Jest twarda więc no... Co do tego wyjścia to jasne. Musiałabym się jakoś upodobnić do tutejszych ludzi. Nie na rękę mi porwanie czy coś. - powiedziała Shiro. Miała nadzieję, że Vi się nic nie stało, co do Haimera to miała marne nadzieję, że przeżył.
-
- No, ma różowe włosy, wygoloną lewą część głowy. - stwierdziła. - Na policzku ma tatuaż który jest albo rzymską szóstką albo jej imieniem. - wydukała. Przeżycie to było dla niej cóż, nieco traumatyczne. Nie wiedziała czy da sobie radę. Ale może dzięki tej dziewczynie jakoś ujdzie z życiem.
- Nie wiem jak szybko, i nie wiem co mogą mi zrobić. To było straszne. Chce tylko znaleźć przełożoną i w jakiś sposób dalej wypełnić misję.
-
- No, dobra. Co do pytania. Mnie i moim toważyszą rozbiła się łódź podwodna. Przypłyneliśmy tu w misji ale kiedy się ocknęłam nigdzie nie było mojej przełożonej. - powiedziała. Postanowiła nie zdradzać co to za misja. Po prostu stworzyła kryształ i dała go dziewczynie z niezwykłą obojętnością.
-
Shiro kiwnęła na słowa kelnerki. Ta, czyli trzeba uważać. Shiro spojżała na dziewczynę która się dosiadła. Odsunęła się nieco od niej.
- Z kąd mogę wiedzieć, że można ci zaufać? Może chcesz mię zabić albo wykorzystać.
-
Shiro spojrzała na kelnerkę. Czyli jednak miała szansę przeżyć w tym mieście.
- Coś so pinia, najlepiej bez alkoholowego. - powiedziała. - Jeśli starczy poprosiłabym również chleb. - powiedziała. Nieco skuliła się gdy ludzie zaczęli na nią patrzeć. Nienawidziła wzeoku ludzi. Właśnie padła w błoto. - Czy będę tu bezpieczna? - zapytała.
-
Shiro nic nie mówiąc zdjęła kaptór. Po chwili spojrzała na kobietę.
- Nie za bardzo miałabym czym zapłacić. Mam tylko to. - powiedziała po czym w pięści stworzyła minerał. Otworzyła dłoń, by pokazać kobiecie pojedyńczy kryształek w kolorze turkusowym. Miała nadzieję, że ta jaj nie wyrzuci, bo były by tak jakby słabo.
-
Shiro postanowiła wejść tam i zobaczyć czy nie ma tam pani szef Vi. W duchu błagała by tam była. Albo żeby pojawiła się potwm czy cokolwiek. W sumie miała jak zalatwić sobie pieniądze czy coś innego. Miała dostęp do kryształów, więc mogły one sie przydać pdzy ewentualnej wymianie. Wchodząc obmyśliła plan. Wejdzie do środka, jeśli będzie tam Vi to ok. Jeśli nie to usiądzie gdzieś w rogu by nikt nie zwrócił na nią uwagi i poczeka. W tym miejscu myślała, że szybko popadnie w depresje, ponieważ klaustrofobia dawała się we znaki. Shiro bała się tych tłumów.
-
- Mam nadzieję, że będzie to coś dobrego. - mruknęła Clockwork gdy podnosiła się z kanapy. Cała ta praca ją męczyła. Co było aż dziwne.
-
Shiro stworzyła nowy kryształ, podobny do tamtego. Po prostu mając taki przy sobie czuła się pewniej. Vi i Heimerdingera nigdzie nie było. Co oznaczało, że musieli sie wydostać. Shiro postanowiła wkroczyć do miasta by ich znaleźć. Załorzyła kaptór płaszcza i wolnym krokiem ruszyła w stronę bramy. Bała się nieco, ale to dlatego, że Bilgewater było niebezpieczne. Pod płaszczem ułorzyła dłonie tak by w razie czego rzucić zaklęcie.
-
Shiro próbowała wstać. W co tak właściwie się wplątała. Nie do końca była pewna ale chyba w śmierć? Postanowiła poszukać gdzieś Vi albo Heimera. Nie chciała by okazało się, że została sama. Bo w tedy, to byłby dla niej zawał. Wsunęła rękę do kieszeni w celu sprawdzenia czy kryształ w kolorze oczu Ezreala nadal jest na swoim miejscu.
-
Kobieta nie zwracała na pijących alkohol towarzyszy.
- Nie ma problemu szefie. Postaram się dać z siebie wszystko. - powiedziała zaskakująco spokojnie ale i chłodno. Cóż, ktoś tu chyba wstał lewą nogą.
-
Shiro postanowiła stosować się do zaleceń kapitana. Cóż, nie chciała mieć problemów. Wolała raczej zjednoczyć sobie Vi choć raczej nie wyglądało to na takie proste. Będzie potrzaba czasu, nie wiadomo ile. Ale może kiedyś.
-
Shiro zerwała się chowając kryształek do kieszeni. Co to mogło być. Wpadli na coś? No nie, no nie! Przecież miały ratować Ezreala a nie ginąć. Ale jak rozmowa z Vi będzie szła Eryni nadal tak jak idzie to wątpę by przeżyła.
-
Shiro nieco się spłoszyła.
- Chodziło bardziej o to czy kiedykolwiek się zakochałaś. - powiedziała po czym rozsiadła się na krześle. Ponownie wyjęła kryształek ale tym razem spojrzała na Vi. - Chcesz? W sumie, mam tego pełno. - stwierdziła.
-
- Jak dla mnie brzmi prosto. Gdzie Jayce? Śpi? - zapytała Shiro smarując chleb masłem. Kiedy to zrobiła połorzyła co chciała na chlebie. Spojrzała na Vi. - W sumie, zapomniałam zapytać. A ty masz kogoś na oku? - zapytała po czym zabrała się za ciche jedzenie.
-
Shiro nie za bardzo mając co do roboty dalej bawiła się kryształem. Na chwilę przerzuciła swój wzrok na Heimera. Potem udała się do siebie.
-
Shiro spojrzała na nią.
- Mam, ale uważam iż z takich kwesti nie powinna pani żartować. - powiedziała. Wyjęła z kieszeni kryształ w kolorze błękitnym i zaczęła obracać go w placach. Przypominał oczy Eza.
-
Shiro gwałtownie wstała.
- Nie pani nawet pojęcia o tym co do niego czuję. Nie rozumie pani prawda, dlaczego się w to wszystko wplątuję. Dlaczego zamiast po wybuchu zostawić go by umarł, próbowałam mu pomóc. Kocham go, i musi to pani zaakceptować. Czy tego pani chce, czy nie. - powiedziała powarznie po czym usiadła z powrotem.
-
Shiro spojrzała na Vi nieco zaszkowana.
- Czy pani sugeruje, że Ezreal... Jest gejem? - zapytała. Kolejny mag kryształu ta? Cóż, nie miała się co spinać do jego osoby puki nie miała dowodów na to, że zagraża jej pozycji u Ezreala. Jeśli jednak zagrażałby jej, to zapewne Erynia od razu wyzwałaby go na pojedynek. Chociaż z drugiej strony... Czy to nie byłaby walka która jest "zakazana"? Może jednak dogadaliby się. Ale Ezreala Shiro nie oddała by jakiemuś chłopakowi, do tego magowi diamentów za nic.
-
Shiro spojrzała na Vi. Jej mina mówiła jedno "No, chyba nie? Cóż. Nawet jeśli była kadetem, to Vi raczej nie miała prawa jej dyskryminować, ale postanowiła się z nią nie kłucić.
- Niestety, nie mam bladego pojęcia. - powiedziała. - Czy to jakaś dziewczyna? Chce pani powiedzieć, że Ezreal mnie zdradzał? - zapytała.
-
Shiro nieco przekrzywiła głowę na lewą stronę. Nie rozumiała o co chodzi.
- Nie rozumiem o co chodzi pani Vi. Nie znam żadnej Tarczy Valoranu, Ezreal mi o niej nie opowiadał. - powiedziała. - I byłabym wdzięczna, gdyby mogła pani nie mówić do mnie dzieciaku. Wiem, że jestem niska, ale to chyba nie powód by mnie dyskryminować? - zapytała. W sumie nie była do końca zadowolona, że ktoś zwraca uwagę na jej istnienie.
-
Shiro wzięła plik kartek i najpierw go przeczytała a następnie podpisła.
- Obiecuję, że będę stosować się do zaleceń. - powiedziała.
-
- Dobrze. - powiedziała. - Nie ma problemu, będę pilnować się sama. Dam sobię radę. - powiedziała. Odpowiedzialność i profesjonalizm. Na tym musiała się teraz skupić. Musiała zostawić wszystko inne.
-
1
-
-
- Cóż za cudowne porzegnanie. - Shiro zwiesiła głowę i zaczęła iść w stronę wyjścia. Odgrywała swoją rolę jak najlepiej, pozwoliła by uśmiech znikł z jej twarzy. Gdy udało jej się wyjść z komisariatu postanowiła iść do tego co zostało z bióra Eza, oraz ich wspólnego domu. Może udałoby jej się znaleźć jakieś notatki, cokolwiek. A tak na prawdę chciała uratować wszystko to co mogła. Nie wiadomo co mogło się przydać w tej chwili.
-
1
-
[Clocky] Niefortunne wypadki [Zakończone]
w Arcybiskup z Canterbury
Napisano
Shiro właśnie w tej chwili zrozumiała, że popełniła błąd. Kryształy nie mogły ostnieć wiecznie. No super. Vi była martwa, Heimer zapewne też. A no i ona miała zaraz zginąć. Nie, to się tak nie skończy. Dziewczyna wyrwała się I wybiegła z budynku. Szybko stworzyła deskę z kryształów i wskoczyła na nią. Chciała jak najszybciej dostać się do miejsca gdzie były trupy. Nie Vi nie mogła umrzeć Heimer też nie!