Skocz do zawartości

PrinceKeith

Brony
  • Zawartość

    1481
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Posty napisane przez PrinceKeith

  1. Imię: Karolina Clockwork
    Nazwisko: Who
    Wiek: 32 lat
    Płeć: Kobieta
    Specjalizacja: strzelec
    Charakter: Spokojna, poważna ale nie za bardzo, pomocna, czuła na muzykę, łatwo się zachwyca, zdeterminowana, nie cognie się przed murem który zagradza jej drogę do wukonania zadania, romantyczna
    Krótka historia: Urodzona w Angli. W wieku 12 lat jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Po tym opiekowała się nią babcia, którą bardzo kochała. Jednak zanim zginęli wysłali córkę na obóz strzelecki, gdzie nauczyła się całkiem nieźle strzelać z broni. Więc dalej ćwiczyła. Matura poszła jej bardzo dobrze, na początku planowała iść na studia jednak dzień przed rozpoczęciem roku zrezygnowała na rzecz podróży. Zwiedziła wiele krajów świata, poznała wiele kultur. Gdy przebywała we Włoszech na trafiła na mężczyznę, którego historia użekła ją. Postanowiła dołączyć do jego gangu by pomóc mu dokonać to, co ustanowił sobie za cel.
    Broń: Dwa pistolety grawerowane

    Wygląd:

    Spoiler

    BigPA259541.JPG

    Spoiler
  2. [Cirilla]
    Znajome, delikatne dźwięki głaskały jej uszy. Siedziała oparta o drzewo, a Bell siedział obok niej wygrywając na lutni jedną ze swoich pieśni. Lubiła ją. Nie, lubiła każdy dźwięk, który wyszedł z pod strun lutni ogiera. A może... Lubiła jego samego?
    ***
    Wysłuchała tego, co miał jej do powiedzenia. Nie zgadzała się z jego teorią, ale każdy myślał inaczej. Te miecze nie były tylko bronią, były jej historią, która już trochę się ciągnęła. Raz była ckliwa innym razem brutalna, taka, po której chce się tylko wymiotować. Cóż... Pytanie o bliznę nieco zbiło ją z toku, lecz jeśli miała pracować z Krzysztofem, to pewnie miło by mu było gdyby jego partnerka odpowiadała.
    - Mantikora Cesarska. Nie wiem czy coś ci to mówi, mogę wyjaśnić, jeśli nie. - powiedziała. - I opowiedzieć jak to było. - dodała.

  3. [Cirilla]
    A... Ehhh... Jak ten wiersz dalej szedł?
    Bell na pewno by wiedział, ale... Nie ma go przy mnie, włóczy się gdzieś. Po  miastach, po wsiach, racząc wszystkich swoją piękną muzyką.
    ***
    Szybki był, to trzeba było mu przyznać. Szybko przejechała wzrokiem po nim I znów wbiła wzrok w stały punkt, podłogę. Po chwili obróciła się jak on na pięcie. Idąc poprawiła pas z mieczami, który miała przewieszony przez ramię. Pochwy na miecze znajdowały się na jej plecach, w ten sposób łatwo było je wyjąć. Miało to podobną konstrukcję do kołczanu. Cały wczorajszy wieczór dopasowywała pas do nowego ciała. Na szyi miała wisior z głową wilka. Coś, co przypominało o pracy, którą kiedyś wypełniała tak wiernie.

  4. [Cirilla]
    Zapach...
    I deszcz...
    I wiatr...
    I groźby.
    Czerwona nić przeznaczenia prowadzi do...
    ***
    - Tak. - powiedziała. Po chwili poprosiła o odprowadzenie do wyjścia. Całą drogę szła w milczeniu patrząc na ziemię. Potem pożegnała się i wyszła. Znalazła się na dworzu. Ruszyła w stronę domu. Gdy tam była spojrzała na siebie w lustrze. Kiedyś ktoś nazwał ją potworem, nadal nim była? W końcu była nie brzydka, przynajmniej tak uważała. Poszła do łazienki i po zdjęciu z siebie ubrań weszła pod prysznic. Odkręciła ciepłą wodę, która spływała po niej. Prysznic uspokoił ją. Podczas gdy krople po niej płynęły ona cicho śpiewała pieśń, którą niegdyś napisał Bell. Bardzo ją lubiła...

    Obudziła się o szóstej. Wstała z łóżka i ruszyła się przygotować. Uczesała się w kok, który przepięła kijkiem z wiszącą sakurą i niewielką pandą. Potem zjadła śniadanie. A gdy był odpowiedni czas, wyszła. Niedługo potem była pod budynkiem miejsca gdzie miała pracować. Weszła przez drzwi a następnie skierowała się do recepcji.

  5. [Cirilla]
    Postanowiła przejść się w głąb miasta by kupić jakiś chleb. Marzył jej się taki ciepły, wyjęty prosto z pieca. Wzięła sakwę z pieniędzmi ruszyła w stronę miasta zadowolona. Co z tego, że padało. To dodawało uroku temu dniu.
    ***
    Dziewczyna wymusiła na sobie uśmiech. Po chwili spojrzała na jego dłoń. Wyciągnął ją do niej, ale nie do końca rozumiała, o co chodzi. Zastanowiła się chwilę. Trwało to kilka minut. Już wiedziała. To rodzaj ludzkiego przywitania. Uścisnęła jego dłoń jednak nadal patrzyła na podłogę.
    - Cirilla, ale z czasem może pozwolę mówić ci do mnie Ciri. - odpowiedziała. Nie ufała mu jeszcze. Tak na prawdę nic o nim nie wiedziała, no może tylko tyle, że nazywa się Krzysztof, i jest no, dosyć silny. Była ciekawa, kiedy dadzą jej się wykazać i że nie będą mieli nic przeciwko mieczom.

  6.  

    [Cirilla]
    Siedziała cicho na polanie patrząc na niebo.  Padało a ona była cała mokra, ale, lubiła deszcz. Nawet bardzo. Był taki orzeźwiający. Uświadamiał ją, że żyje, że nadal jest istotą, która czuje, chociaż coś. Uśmiechnęła się lekko. Nic nie mogło zepsuć tego dnia.
    ***
    - Tak. - powiedziała, po czym ruszyła dalej. - Po prostu w dawnym życiu nie przebywałam zbyt wiele z innymi. Raczej wiodłam życie samotnie, w ciągłej podróży. Nie zatrzymywałam się nigdzie zbyt długo. - wyjaśniła. Bo tak było. Nigdy nie czuła potrzeby przebywania z innymi. Po prostu robiła to, co ją interesowało i nie patrzyła na innych.

  7. [Cirilla]
    Ogier prychnął.
    - Odpowiadaj! - powiedział naburmuszony. Klacz westchnęła.
    - Nie spinaj się tak. Nie jestem niewiadomo, kim. Ty za pewne też nie. - powiedziała i ruszyła w swoją stronę.
    ***
    Dziewczyna wstała. Zaciskała wacik tak jak kazała jej kobieta, która pobrała jej krew. 
    - Zgoda. - powiedziała spokojnie. Gdy wyszli przed drzwi stanęła jednak i obróciła się na pięcie. - Przepraszam, mogę zapytać, dlaczego tak mi się przypatrujesz? - spojrzała z podłogi na niego, miała nieufny wzrok, który było widać od razu. Lekko uniosła brew podirytowana. - To, że jestem nowa, nie oznacza, że trzeba mnie traktować jak dziecko, albo szpiega. - wytłumaczyła spokojnie, po czym wymusiła na sobie uśmiech.

  8. [Cirilla]
    Zobaczyła ogiera, konkretniej jednorożca. O czarnej sierści i grzywie. Oczy miał w kolorze fiołków. Na jego twarzy malowało się oburzenie. Podszedł do Ginger.
    - Jak możesz tak się zachowywać? - zapytał. - Za kogo ty się w ogóle masz? - Klacz przesunęła wzrok z ziemi na niego. Jej oczy były pewne nieufności I jednocześnie frustracji.
    ***
    Dziewczyna szła za mężczyzną. Nie patrzyła na niego ani się nie rozglądała. Patrzyła albo na ziemię albo w korytarz. Jednak czuła na sobie spojrzenie mężczyzny, cóż. Nie wiedziała, dlaczego jej się tak przyglądał, ale nie miała zamiaru nawiązywać z nim niepotrzebnego kontaktu wzrokowego. Kiedy otworzył drzwi dziewczyna weszła I zrobiła to, co kazała jej kobieta. Oddała się myśli. Praca z inną osobą. Mogło być to coś ciekawego. Nigdy z nikim nie współpracowała, bo nie chciała nikogo wciągać w niebezpieczeństwo. Pracowała sama, na własną rękę. Wszystkie błędy odbijały się tylko na niej, to była jej wina, to miało skutki tylko dla jej osoby. Zastanawiała się, kogo jej przydzielą. Miała nadzieję, że jej partner lub partnerka nie będą się na nią gapić tak jak jej przełożony. Nie lubiła zbyt wielkiej uwagi.

  9. [Cirilla]
    Poczuła, że na kogoś wpadła. Mimo to poszła dalej buchając o to, w co uderzyła.
    - Ej! - usłyszała głos za sobą. - Uważaj trochę. - Poszła nie zwracając uwagi, że ktoś, na kogo wpadła ją woła. Był to ogier, słyszała to po głosie. - Nie ignoruj mnie! - klacz odwróciła się do tyłu.
    ***
    Wysłuchała tego, co miał jej do powiedzenie uważnie nadal patrząc na podłogę.  Gdy winda się otworzyła wyjątkowo schyliła swój wzrok ku korytarzowi. Nie spojrzała jednak na rozmówcę. Zadał jej pytanie. Chwilę się zastanowiła.
    - Nie. - odparła. Miała raczej chłodny głos, który brzmiał tak, jakby osoba, z której ust jest to wymawiane nie mówiła bardzo długo. Bo tak było, nie miała, do kogo mówić. Krew. Nie bała się ani igieł ani krwi. Krew była bardzo nęcącym czynnikiem. Czuła jej zapach prawie całe życie. Od tak, po prostu. Nie bała się igieł, w sumie, nie wiedziała, czego tak na prawdę się bała. Może śmierci, która cały czas kroczyła za nią, ale ona jej nie dostrzegała, bo nigdy się nie odwracała, i żyła tym, co było. Wzięła oddech. Poczuła w nosie coś, co czuła tylko raz w życiu. Mocny zapach leków.

  10. [Cirilla]
    Szła wolnym krokiem przez miasto. Miała lekko zwieszony łeb. Oddychała spokojnie. Mimo tego nie była dziś w humorze. Postanowiła się przejść. Rozładować to, co działo się wewnątrz niej.
    ***
    Dziewczyna spokojnym krokiem weszła do windy. Najpierw spojrzała na mężczyznę, ale po chwili jej wzrok I tak skierował się na podłogę, jak zwykle. Przyjrzała się swoim dłonią. Zgięcia palców były u niej bardzo dobrze widoczne. Po prostu od długich ćwiczeń z mieczami. Opuściła ręce z powrotem wzdłuż tułowia. Tęskniła, tęskniła za swoim dawnym życiem. Ale czy tamto różniło się od tego teraz? Raczej nie... Nadal pozostała aspołeczna, nadal nie była z nikim w wyższym stanie przyjaźni czy też jak inni to nazywają związku. Nadal miała to samo podejście do świata. Po prostu, robiła, co innego. Pamiętała czas, kiedy zarejestrowała się, jako kucyk. Ludzie bardzo jej pomogli, dali mieszkanie i nauczyli żyć w tym świecie. Mimo iż byli bardzo pomocni, nadal nie była wobec nich w pełni ufna. Teraz była tylko kobietą. Drobną, o typowych dla ludzi kształtach. Miała jasne blond włosy, które zwykle wiązała w dwa warkocze, ale dziś puściła je luźno. Miała pistacjowe oczy, jasną cerę. Ubrana była w fioletową tunikę i jinsy do kolan. Nic nadzwyczajnego w jej wyglądzie nie było. Ale czy na pewno? Cirilla posiadała bliznę, która zaczynała się nad okiem I kończyła w połowie policzka, miała też kilka na plecach. Cóż, pamiątka po dawnych czasach. Jakoś nikt nigdy nie zapytał jej, dlaczego ma te blizny. Może to i lepiej.

×
×
  • Utwórz nowe...