Skocz do zawartości

PrinceKeith

Brony
  • Zawartość

    1481
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Posty napisane przez PrinceKeith

  1. - Tak, jeśli będę mogła wyruszyć z wami. Nie ma mowy bym pozostawiła to tylko wam. Przyda wam się jakiś mag a po za tym... Chcę udowadonić Ezowi, że nie jestem takim stachajwą jak myśli. A po za tym jest moim chłopakiem i... I terz chcę pomóc! - powiedziała nieco zmieszana. Po chwili nieco się zarumieniła ponieważ do jej umysłu doszło to co przed chwilą zrobiła. - I nie wspominaj Ezowi o tym, że cię przytuliłam. Bo pewnie będzie zazdrosny. - powiedziała.

    • +1 1
  2. Shiro przeanalizowała wszystko dokładnie.

    - Dziękuję Jayce! Jesteś prawdziwym przyjacielem. - Erynia nie opanowała emocji i go przytuliła choć do jej umysłu nie do końca dotarło jeszcze to co zrobiła. Świadomość była zbyt zasłonięta gwałtowną radością dziewczyny. Czyli Ezreal jednak miał żyć. Czyli były osoby które chciały go przywrócić. Może... Mogła doczekać jeszcze swojego szczęśliwego zakończenia.

    • +1 1
  3. Dziewczyna prześcieliła łóżko, następnie wzięła prysznic i się przebrała. Musiała iść porozmawiać z istotami z Shadow Isles. Nie do końca wiedziała jak ma zabrać się za wyprawę, więc postanowiła zapytać o radę przyjaciela Ezreala, Jayce'a. W sumie był on jedyną osobą z przyjaciół blondyna którą znała. Szybko wybiegła z hotelu I udała się w stronę komisariatu.

    • +1 1
  4. Shiro nie wiedziała co sie dzieje. Kilkoma diamentami spróbowała przebić się przez błonę chociaż wątpiła, że da to cokolwiek. Jeśli to coś było kleiste. To raczej ciężko byłoby się do tego dostać. Machnęła rękami by wywołać deszcz różnokolorowych diamentów. Wiedziała, że ten czar nieco ją osłabi, jednak chciała się przebić przez lepką błonę.

    • +1 1
  5. Shiro nieco się przeraziła. Nie wiedziała co się dzieje. Po kilku minutach przemyśleń postanowiła wejść do łazienki. Na wszelki wypadek ułorzyła ręce tak, by szybko móc rzucić zaklęcie. Nie wiedziała co ją czeka, ale musiała to sprawdzić bo coś tu śmierdziało. Tykanie zegarów, i to zielone światło. Nir powiem, jedno gorsze od drugiego. Przylgnęła do drzwi plecami i miarowo przesuwała się, aż w końcu weszła do pomieszczenia.

    • +1 1
  6. Shiro wyszła z sali, a następnie z instytutu wojny. Nie była jeszcze gotowa, nie teraz. Może kiedy indziej. Zaczęła wracać do Piltover choć za bardzo nie wiedziała czy był sesns wracania do tego miasta. Nic jej tam nie trzymało. Zawsze chciała zaczerpnąć inspiracji w Ionii. Może to był odpowiedni moment by spróbować nauczyć się czegoś od tak cenionego przez nią kraju.

    • +1 1
  7. Shiro wiedziała, że popełniła gafę. Cóż, trzeba było się wytłumaczyć.

    - Nie ochłonęłam jeszcze po wczoraszych wydarzeniach. - wydukała. - Nie jestem dokońca pewna tego co mówię a takrze tego czym się kieruję. Ponieważ... Mój świat stanął do góry nogami. W jednej chwili straciłam dom... i miłość... - powiedziała. Zwiesiła głowę. Nie powstrzymała się i z jej oczu popłynęły łzy.

    • +1 1
  8. Shiro nie przywykła do tak wielkiego zgromadzenia osób. Nie do takiej ilości ważnych osobistości. O każdej osobie słyszała, większość takrze widziała ponieważ byli bohaterami ligi. Próbowała opanować nerwy, i całkiem jej to wychodziło. Bo dziwne dla niej było to, że jeszcze nie uciekła. Bo nie mogła. Shiro wsłuchała się w głos Ashe, który wypowiadał jej imię. Brzmiało ono teraz tak, inaczej.

    - Chcę być ceniona... Od młodości chciałam zostać bochaterką ligi i... Chce pomścić Ezreala! - Ostatnie zdanie nie było cichym dukaniem, a płynną i stanowczą odpowiedzią. Erynia sama nie wierzyła w to, co powiedziała. Przecież nienawidziła zemsty. Wtedy przypimniała sobie słowa ojca "Ty jesteś Shiro, Erynia, jesteś zemstą. Ten, w imie kogo będziesz walczyć, będzie wielkim szczęściarzem." Tak, Ezreal był szczęściarzem. Pokazał jej wiele, pora by to ktoś, nauczył się czegoś od niej.

    • +1 1
  9. - Jinx wyjątkowo przesadziła. - stwierdziła Shiro. - Zapewne zginęło wilu ludzi a inni, nie mają domu. Mogę o coś prosić? Odprowadź mnie proszę do tego hotelu. Nie jestem pewna czy dałabym radę iść sama. - Erynia była bardzo zamyślona, a jednocześnie smutna. Wiedziała, że skoto teraz nie odczuwa smutku. Odczuje go później. Ale czas na płacz będzie potem, jak będzie sama.

    • +1 1
  10. Shiro wiedziała co chce zrobić. Nie tylko pomścić osobę którą... Darzyła uczuciem, to wszystko. Ale takrze, zapragnęła przyjąć propozycję Caitlyn. Pokazać wszystko co szara istota może zrobić swoim wrogom. Teraz już nie miało być Eza który zawsze, by jej pomógł. Teraz miało być "Ja" nie "My".

    Podjęła decyzję. Teraz postanowiła tylko czekać na siódmą wieczorem.

    • +1 1
  11. Shiro spojrzała na kobietę. Mówiła tak łagodnie, spokojnie. Jakby nic się nie stało. Ale przecież, stało się. Spojrzała na nią.

    - Potrzebuję wszystkiego co wiecie o Jinx. - powiedziała stanowczo co zdarzało się nieczęsto. - Jeśli nic mi nie powiecie to i tak spróbuję sama ją wytropić. Ta zaraza nigdy nie powinna istnieć. - powiedziała po czym zaczęła iść w stronę wyjścia. Targało nią tak silne uczucie nienawiści do Jinx, że jej właściwe myśli nie dawały rady się przebić.

    • +1 1
  12. Wewnątrz Shiro palił się płomień nienawiści i jednocześnie załamanie. Ojciec zawsze radził jej by wierzyła, że się da. Udało, się, tak na prawdę się udało. Cóż, miał teraz powrócić, do normalnego, typowego życia. Teraz miała żyć już całkiem sama. Tak jak to było wcześniej. Miało to wady i zalety, cóż. Spojrzała na kobietę stojącą obok niej. Chyba była to szeryf policji Piltover, ale nie była pewna.

    - Nie wiem, nie wiem czy jestem Destino... Może kiedyś. Ale, to chyba normalne? - zapytała, oddychała powoli. Prubowała się uspokoić, to na nic. Nadal drżała i nie wiedziała co ma zrobić by się opanować. Może zabicie tej wariatki pomogłoby? Nie, zawasze uważała przecież, że zemsta jest zła. Czemu teraz miałoby być inaczej.

    • +1 1
  13. Gdzy Shiro do niego podeszła była bardziej niż załamana jego stanem. Mogła sama spróbować go opatrzyć, przynajmniej spróbować wyjąć kawałek szyby z jego gardła. Musiała zabrać go do szpitala. Czekanie na karetkę było zbyt ryzykowne, musiała sama go tam zanieść. Gwarantowało to szybszy transport. Erynia przygryzła wargę. Podeszła do chłopaka po czym zdjęła płaszcz. Stworzyła kryształ którym odcięła spory kawał materiału. Wzięła oddech po czym złapała za szkło i wyjęła je. Potem przewiązała to miejsce oderwaną częścią płaszcza. Teraz tylko, jak go podnieść. Najlepiej będzie na plecy, ale najpierw trzeba coś zrobić. Machnęła dłonią, by stworzyć dookoła blondyna trzy kryształy wieloryby które miały jako, tako ochronić go przed obrażeniami, na wypadek kolejnego wybuchu. Potem wzięła go na plecy, trochę to trwało. Nie chciała też, by zbytnio go bolało, co było niezwykle trudne. Po czym wyszła na zewnątrz. Nogi pod nią się uginały, ale musiała wytrzymać. Połorzyła eza na ziemi, stworzyła pnącza diamentów, które następnie rozłorzyła mocą i stworzyła z nich jakby podest, który miał się unosić, w teorii. To miało zapewnić szybszy transport. Po chewli wszystko było gotowe. Wzięła Eza z powrotem na plecy i ustała na skałce, która transportowała ich teraz do szpitala.

    • +1 1
  14. Shiro prychnęła. Wychuchy, jak ona nienawidziła wybuchów, a jeszcze bardziej tej całej "Jinx". Nie była ani zabawna ani zachwycająca. Dziewczyna nie rozumiała jak to niebieskowłose coś mogło dostać się do ligi. Jinx była według niej głupia, i nie rozważna. Robiła co chciała, szła, i niszczyła wszystko co było na jej drodze, nie myśląc o konsekwencjach. Całe te wybuchy podirytowały ją. Pobiegła szybko do Eza którego przed chwilą zauważyła. Chciała strzepać z niego pył i sprawdzić mu puls. Sama dziewczyna strasznie się pała a jej ciałem władało drżenie strachu.

    • +1 1
  15. Shiro spojrzała na niebo. Wybuchy? Czyżby kolejny atak Jinx? A było tak spokojnie, była przekonana, że nic się dzisiaj nie wydarzy. W środku strasznie się bała. Po chwili jednak przypomniała sobie, że stół pokryło szkło. To nie mogła być tylko Jinx. Do tego te nagłe zatrzymanie czasu, jeśli to było zatrzymanie czasu, bo w sumie nie była pewna. Wszytko działo się za szybko. Stanowczo, za szybko. Spróbowała wstać. Rozejrzała się po pokoju szukając jakiegokolwiek śladu Ezreala. Bała się, bardzo się bała. Ale musiała się opanować.

    • +1 1
  16. Dziewczyna przyglądała się miastu przez okno, żyła tu dosyć długo, dwadzieścia jeden lat. Jednak nadal miasto to ją zachwycało, ciekawiło. W Eryni nadal pozostała cząstka dziecięcego "ja". Nadal obserwowała, dużo obserwowała. Tak, by zrozumieć rzeczy które nigdy jej nie spotkały. Obserwacja wszystkiego była u niej rzeczą już normalną, nawykiem. Nadal jeszcze trzymała się z boku od innych. Nie potrzebowała nikogo by funkcjonować, była przecież samodzielna. No prawie. Nie lubiła imprez, zbyt dużej ilości osób, i wzroku. Dlatego zwykle unikała miejsc, gdzie mogło być zbyt wiele osób. Od tak, dla bezpieczeństwa. By przypadkiem nie spanikować. Znajdowała się w pseudo biurze Ezreala. Dlaczego pseudo? Ponieważ sama Shiro nazwałaby to raczej rupieciarną. Było tu pełno książek, notatek, rysunków, artefaktów I nie wiadomo jeszcze czego. Ale okno było najbardziej ciekawe, dlatego do niego podeszła. Ten pokój był przesiąknięty osobowością chłopaka. Jednocześnie pokazywał jego pasję so podróży, odkrywania tajemnic, z drugiej jego bałaganialstwo, i robienie układanie wszystkiego na szybko. Jeśli kiedyś Shiro będzie miała okazję, to poukłada rzeczy tutaj. Tak, żeby to miejsce wyglądało bardziej jak to "biuro". Ale to trzeba odrzucić na inny termin. Podróże i zagadki były całym życiem Eza. Pomimo iż miał zdolności magiczne, i za pewne miał możliwość wybrania się do akademi by się kształcić, zamiast tego oddał się podróżą. Shiro nazwałaby to "Marnotractwem talentu", i powiedziałaby to blondynowi, gdyby miała ciut więcej odwagi. Wtedy usłyszała huk otwieranych drzwi, który przestraszył ją na tyle, że lekko odskoczyła. Lekko zadrżała, jednak spojrzała kto wszedł. To był Ezreal we własnej osobie. Obserwowała jak rzuca papiery i torbę na stół. Pocałunku w policzek się nie spodziewała. Zwiesiła lekko głowę rumieniąc się. Wysłuchała tego, co ma jej do powiedzenia.

    - Ni-nic się nie stało. Sko-skoro chcesz t-to zaczynajmy. - wydukała nadal z lekko pochyloną do ziemi głową. Ręka lekko jej drżała.

    • +1 1
×
×
  • Utwórz nowe...