-
Zawartość
359 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez Jake
-
-
Jacob się przewrócił na kałuże soku borówkowego. Jane zauważyła to i chciała mu pomóc wyjść, ale się przewróciła na śliskim soku. Upadła na Jacoba. Jacob próbował wstać, ale Jane była taka ciężka że nie mógł się ruszać. Jane wstała i ślizgała się na soku. Jacob też próbował, ale poślizgnął się i wpadł na krzak borówek. Wziął kilka i rzucił prosto w wyszczerzony pysk Ichnesa. Jane tymczasem walczyła z grawitacją. Wreszcie stanęła na gruncie i wzięła dwie garście borówek i rzuciła prosto w Nivvy.
-
Śmierć doszedł do obozu. Pojawił się materac. Śmierć leciutko położył na niego Ruffian i dokładnie rogiem skanował ciało Ruff. Nagle powiedział
- MAM!! Ma złamane tylko żebro i parę stłuczeń.
Śmierć się przygotował na leczenie żebra. Stanął prosto i wpatrywał się dokładnie w złamane żebro chociaż go nie widział. Wreszcie powiedział
- Wybacz mi Ruffian, ale to zaboli.
Rozległ się dźwięk do pstrykania palcami. To był dźwięk bolesnego nastawiania się kości. Śmierć powiedział
- Nie ma innego sposobu.
-
Zobaczyliśmy z Jane całą czerwoną od borówek Nivyy. Zaczęliśmy się jeszcze bardziej śmiać. Wreszcie zrozumieliśmy że są borówki wokół nas. Rosły wszędzie. Dopiero to zauważyliśmy. Rzuciliśmy się z Jane na borówki. Jacob się przewrócił i był cały ochlapany czerwonym sokiem powiedział
- Świetnie teraz muszę lecieć do strumienia.
Jane śmiała się z Jacoba. Jacob wziął kilka borówek i rzucił w Jane. Rozwaliły się na jej pysku. Jane przestała się śmiać i powiedziała
- Chcesz walki to będziesz ją miał.
Jane wzięła borówki i rzuciła w Jacoba. Zaczęła się walka borówkowa.
-
Nie mam pojęcia.
* Pytam się Afrodyty*
Ona powiedziała że Dean Winchester, ale nie jest do końca pewna.
-
Taka jak Sygna
-
Hełm wikinga
-
Ciemna noc
-
Śmierć się zatrzymał i zmienił się w młodego kucyka. Powiedział
- Może to ci pomoże się ze mną zaprzyjaźnić jeśli jeszcze chcesz?
Śmierć szedł dalej w stronę obozu w nowej postaci.
(Jego wygląd:
)
-
Śmierć tymczasem czyścił swoją kosę bo...
-
Moim zdaniem jest dobrze.
-
Śmierć wziął Ruff na grzbiet i jakby coś się w nim zarwało, ale mu to nie przeszkodziło. Niósł Ruffian do obozu. Róg Śmierci pracował cały czas przeczesując każdy kąt ciała Ruff w poszukiwaniu ran i złamań. Śmierć powiedział do Ruff
- Popełniłem błąd używając swojego prawdziwego głosu. Wybaczysz mi?
-
Dam 8/10 bo ładna muzyczka
-
Śmierć powstał wolno, bo nie chciał poczuć znowu tego uczucia bólu powiedział chrapliwie
- Czy ta księżniczka musi być wszędzie?
Wreszcie Śmierć rozprostował się. Stał się przez chwilę wyższy od Luny, ale wreszcie stali się równi. Zauważył Ruffian na olanie leżącą.
Podbiegł delikatnie, gdyż nie chciał jej przestraszyć znowu. Powiedział
- Wiem myślisz o mnie jak o potworze, ale i tak cię zaniosę do obozu i tam cię uzdrowię.
-
Śmierć jakby się uśmiechnął i powiedział
- Mnie się nie da uzdrowić młoda damo. To zostało zapowiedziane przez samych proroków.
Śmierć się patrzył w niebo. Coś błysnęło i pojawili się Pani i Los. Pani powiedziała
- To może poczekać mój drogi Śmierć.
Los przerwał
- Ale i tak do nas dołączysz niedługo lub długo. Los ci dzisiaj sprzyja przyjacielu.
Znikneli
-
Taki sam jak avatar. Więc
Biały kucyk z niebieską grzywą i CM to x z flagą. Na nodze ma zegarek. Oczy ma zielone jak trawa.
-
Jane powiedziała w śmiechu
- Ja idę. Hahahah!!
Jacob przestał się śmiać i poważnie powiedział
- Ja też
Wreszcie nie wytrzymał i śmiał się dalej z Jane. Zapytał się jej w śmiechu
- Ale jak...?
Jane oparła
- Nie mam pojęcia
Śmiali się dalej
-
A teraz coś niezgodnego z rzeczywistością.
----------
Śmierć szukał Ruffian. Zauważył ją na jakiejś polanie. Zaczął biegnąć. Nagle poczuł w swojej piersi ból. To było dla niego coś nowego. Spojrzał się na pierś i zauważył wielką włócznie. Odwrócił się i zauważył zdezorientowanego podmieńca (czy przemieńca) Podmieniec rzucił się na Śmierć, a Śmierć tylko wskazał na niego kopytkiem. On padł i nie oddychał, on umarł. Śmierć jakby się uśmiał. Nagle zabrakło mu sił. Padł na ziemię i nie mógł się podnieść.
Nadbiegła Susan. Zauważyła leżącego Śmierć. Podbiegła i uklękła przy nim powiedziała
- Co ci jest? Dlaczego się nie podnosisz? Przecież jesteś tym który odbiera życie. Nie możesz umrzeć to niemożliwe.
Śmierć po cichu odparł
- Spełniło się co zostało zapowiedziane. Nie martw się niedługo wrócę...
-
Dam 6/10 bo słaba jakość głosu. W radiu trochę lepszy.
-
Jacobie Tamta sygna zdawała mi się bardziej zabójcza... Czy(śmierci) przyjaźnisz się z Lucyferem ?
Na razie nie są w dobrych kontaktach, bo Śmierć nie chce oddać Lucyferowi kosiarki. Ale tak byli przyjaciółmi i są
-
Dziękuje.
-
Jacob zleciał na ziemię. Usiadł na krześle i wyczarował sobie napój. Był lodowaty, ale mu to nie przeszkadzało. Wypił wszystko i powiedział do Luny.
- Cóż powiem ci że ta klacz co koło nas przelatywała to była dość sympatyczna, ale nie o tym chciałem powiedzieć, dlaczego cackałaś się ze mną podczas wyścigu?
-
Cóż nie ma teraz bogini miłości na GG więc pójdę za głosem dusz. Niech będzie Yarvin
-
Moją ulubioną postacią jak przedmówcy jest Śmierć. Najlepsze moim zdaniem książki z nim to są "Kolor Magii", "Błysk Fantastyczny" i oczywiście "Wiedźmikołaj".
-
i przychodził po niego Śmierć mówiąc...
przeżyj przygodę z księżniczką Cadance
w Dawne Dzieje
Napisano
Wreszcie Śmierć przestał. Padł na ziemię wyczerpany. Wstał niezgrabnie i podszedł do Ruffian. Dotknął kopytkiem w złamane wcześniej żebro. Powiedział zdyszany
- Boli? I przepraszam za to. Ten zabieg jest najszybszy i najlepszy dla biegaczy.