Skocz do zawartości

Panda Hippis

Brony
  • Zawartość

    506
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Panda Hippis

  1. - Mmm... Tak, tak... ohh... - mówiłam przez sen. Śniłam o tym przystojnym Cieniu. Czy to możliwe, żebym się zakochała? Niee.. nie, nie, nie.. To niemożliwe. A może... We śnie był taki super! A w realu... Psychol. Brr... Obudziłam się. Poczułam, że kajdany są luźniejsze! Wreszcie! Wywąchałam, że w pokoju pachnie jakoś inaczej. W sumie to ja też... Nawet ładnie. Co chwilę myślałam o tym ogierze. - Cieeń - krzyknęłam. Nawet nie wiem po co, ale czułam, że go potrzebuję.
  2. Wreszcie! Gdy wyjął swój miecz byłam wniebowzięta! Poczułam niesamowitą ulgę i... podniecenie. Ta ciepła maź, łaskocząca moje wnętrzności. Mmmrr... Pozostało mi tylko zasnąć. Chwila! - Cieniu! Cieeniu! - krzyczałam. W sumie było to głupie, bo gdyby wrócił, mógłby na nowo mnie torturować, ale... Do moich kopyt najpewniej nie dopływała już krew, bo straciłam w nich kompletnie czucie. Nie mogłam się ruszyć, a do tego... Byłam strasznie... Śpiąca... Ziewnęłam i szybko zasnęłam.
  3. Czułam się źle. Chciało mi się wręcz wymiotować. Szarpałam się. Nie miałam na nic siły. Byłam cholernie osłabiona tym wszystkim. Czułam się rozrywana. - Prze... stań... Spać... - szeptałam. Chciałam na niego jakoś wpłynąć, ale wiedziałam, że to i tak nic nie da.
  4. - N..nie.. Ja.. Uhh.. - szeptałam i jęczałam coraz głośniej. Gość umiał sprawić, żeby poczuć tą przyjemność. Było nieziemsko... Już nie czułam kopyt, przez te zatrzaski. Jęczałam i jęczałam z przyjemności. Co chwilę oblizywałam usta, a śluz z mojej muszelki mieszał się na podłodze z wcześniejszym wystrzałem. Czułam, że zaraz będzie kolejny strumień, wodospad. Jeszcze chwile... - Cieeeń - krzyknęłam i doszłam po raz kolejny.
  5. Znów zaczęłam się szarpać. Miałam dosyć. Chciałam iść do domu, spać, iść rano do szkoły. Ale ogier chyba mnie tak łatwo nie puści. Szarpałam się i zaczęłam krzyczeć. Pomimo tego, że to sprawiało mi teraz przyjemność i tak miałam ochotę się stąd wyrwać, jak najdalej od tego psychola. A żeby tego było mało, znów poczułam tą potrzebę..
  6. Nie... Mogłam... Powietrza! Spotkałam jeszcze jego języczek, ale nie miałam sił, by się z nim w to bawić. Zaczęło mi migotać przed oczami jego czerwone oczęta,a to co on ze mną robił, nie sprawiało mi przyjemności, lecz ból. Po dłuższej chwili... Zemdlałam.
  7. Ohh.. Cicho jęknęłam, gdy ogier raz po raz przesuwał się po moim ciele. Wiedziałam, że długo mi już nie zajmie TO... Również szybciej się poruszałam, by on i ja zrobili to w tym samym czasie. Jednak wciąż nie dawała mi spokoju jego odpowiedź, "Cieniem...". Przestałam się poruszać i spojrzałam na niego dosyć poważnie. Przestałam się już jego obawiać... Niech się dzieje co chce. - C..cieniem? To z-znaczy... Dla...czego mnie porwałeeee - krzyknęłam. Właśnie w tym momencie szczytowałam. I to dosyć obficie. Płyny wylewały się ze mnie gęstym strumieniem, zapewne tworząc na podłodze dość dużą kałużę. Zrobiłam się cała czerwona i zaczęłam ciężko dyszeć. Co mnie tak zmęczyło?!
  8. Patrzyłam się w jego oczy. Nie potrafiłam przestać się na nie gapić. One przyciągały jak... jak magnes! Zarumieniłam się też, gdy ogier ugryzł mnie w uszko. Przeszedł mnie dreszcz, jednocześnie poczułam coś w dolnych partiach ciała. I nie... Nie chodziło o to, że jest mi tak tam cudownie, ale... Mój pęcherz jest dosyć mały i chyba był na skraju wytrzymałości... Starałam się jednak o tym nie myśleć. - K... kim.. jesteś.. - wyszeptałam nieśmiało i starałam się zbliżyć do niego głowę.
  9. Zaczęłam mruczeć. Nawet nie wiem dlaczego! Nie robiłam tego z własnej woli, a to było dziwne. Powoli godziłam się z myślą, że gość mnie zgwałci i zabije. W takim razie nie pozostaje nic innego jak pomóc mu w zabawie. Zamknęłam oczy i zaczęłam się bawić jego ozorkiem, jednocześnie powoli się poruszałam w przód i w tył, czerpiąc z tego jakąś dziwną radość. Tym razem zebrałam w sobie dość odwagi, by spojrzeć na ogiera...
  10. Jęknęłam cicho. Co prawda przestałam płakać. Jego dotyk był bardzo kojący... Jak dotyk ojca. To było... miłe. Drżałam cały czas, gdy lizał moją muszelkę. To... Nawet nie bolało. To było przyjemne. Nieco się wierciłam, ale szybko się uspokoiłam, czując jak jego jęzor pieści moje wnętrzności. Otworzyłam usta, żeby krzyczeć, lecz znów nic się stało. Jedynie piszczałam. Piszczałam z przyjemności, którą czułam pierwszy raz.
  11. Niby przestałam płakać, ale łzy samoistnie wypływały mi z oczu. Szarpałam się, starałam się wyrwać, gdy poczułam jego kopyto zbliżające się do mojej muszelki. Jednocześnie siłowałam się z myślami... Z jednej strony to było dla mnie nowe, przyjemne uczucie. Ktoś się mną zainteresował. Z drugiej strony... TO CHOLERNY PSYCHOPATA I ZBOCZENIEC! Zaczęłam szarpać się coraz mocniej, musiałam uciekać. Chciałam na niego krzyknąć, ale nie potrafiłam wydobyć z siebie ani słowa. Za to więcej łez leciało na podłogę...
  12. Brr... Te oczy. Szybko zamknęłam swoje, by nie musieć na niego patrzeć. To na pewno był jakiś zboczeniec. Zgwałci mnie! Zgwałci i zabije! Znowu zaczęłam płakać... Byłam... Jestem taką beksą! Machałam kopytkami, żeby się jakoś uwolnić, żeby nie lizał, całował! Nawet jeśli... Było to takie przyjemne i miłe... Nikt jeszcze nigdy tego nie robił... Było to nowe, miłe uczucie... NIE! Musiałam się wyrwać z tego miejsca, od tego kuca! Szarpałam się, starałam się uderzyć ogiera. Jednocześnie płakałam coraz głośniej. Moje łzy już pewnie tworzyły na podłodze dość sporą kałużę...
  13. Dreszcze przeszły mi po ciele, gdy usłyszałam jego głos. Oczy natychmiastowo mi się otworzyły, lecz i tak bałam się na niego spojrzeć. Bałam się. Bałam się jak mała klaczka, która została przyłapana na czymś złym. Nie mogłam wykrztusić z siebie ani słowa. Zresztą i tak nie jestem asertywna, nie potrafiłabym na niego krzyknąć. Usłyszałam tylko, że chyba coś się dzieje z wężem. Słuch miałam wyczulony. Jak się jest małą, lepiej wiedzieć co się dzieje poza moim pokojem i ćwiczyć podsłuchiwanie pod drzwiami. Nawet jeśli są z chmury. Nagle poczułam jak ogier polizał mnie w ucho. Kolejny dreszcz i atak paniki. Myślałam, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Chwilę później zaczął mnie całować... Nie powiem, że to było całkiem przyjemne. Prawie jak w śnie... Nie, nie, nie... Co ja gadam?! To nie miejsce na takie rozmyślanie! Musiałam się stąd wydostać! Zaczęłam się szarpać, starać się go jakoś uderzyć. Kilka łez pociekło mi przy okazji z oczu...
  14. "Uhgh.. Umm.. C-co ja tu robię" - pomyślałam cicho, prawie szepcząc sama do siebie. Strasznie się bałam. Dlaczego zostawiłam wtedy otwarte okno! Jestem taka głupia, głupia, głupia! Wiedziałam, że nie uwolnię się z kajdanów. Umrę tu. Zabiją mnie i wszyscy o mnie zapomną. Zaczęłam płakać. Spojrzałam na węża i puściłam mu "oczko". Nawet nie wiem dlaczego. Może na pożegnanie? Nie wiem... Ale trzeba było przyznać, że wyglądał słodko tak zwinięty w kłębek. Od zawsze miałam słabość do zwierząt... Rozejrzałam się szybko po pomieszczeniu. Może to jeszcze nie koniec. Ucieknę... Ucieknę stąd i wyprowadzę się jak najdalej stąd! Na wieś! Tak, to super myśl! Usłyszałam jednak, że ktoś jest w pokoju obok. Mógł w każdej chwili wejść! Obróciłam głowę w drugą stronę, by obcy nie widział moich łez i udawałam, że śpię... Może naprawdę zasnę, a gdy się obudzę, wszystko wróci do normy...
  15. Haha! Wszyscy to znają i kochają, lalala.... Oczywista oczywistość oczywistości, że to będzie okrągłe 9/10. Słowa, muzyka, rytm... Wszystko na swoim miejscu, no po prostu miodzio A teraz zmiana klimatu! Jak to kolega/znawca określił... Antychrześcijański Power Metal *.*
  16. Klacz zasmuciła się, gdy powiedziałeś się, że nie chciałbyś powtórki z nocy. Jednakże znów się rozweseliła, kiedy dokończyłeś swoje zdanie. Nie zdążyła już nic dodać... Wszedłeś w nią. Cicho jęknęła. Razem z Tobą zaczęła się poruszać, jednakże z lekkim opóźnieniem, dzięki czemu czuła więcej przyjemności z Waszej czynności. Przyspieszałeś. Ona również... - Ahhh... A-angelo... Uhh... Uczyń mnie... Ohhh... Szczęśliwą! - krzyknęła Cindrell i jeszcze bardziej przyspieszyła, synchronizując się z Twoimi ruchami. Było widać, że jej się to podoba. Musiała odczuwać z tego niesamowitą satysfakcję. W myślach błagała o więcej takich akcji, nawet w miejscach publicznych. Jednak jej poranna rutyna dawała o sobie znać. Musiała do toalety... Nie dawała jednak tego po sobie poznać i dzielnie się wstrzymywała, krzycząc głośno i obejmując Cię kopytkami.
  17. Ogier wziął od Ciebie kilka toreb i przełożył sobie przez grzbiet. Spojrzał jeszcze ufnie na stragarza, po czym ruszył razem ze starszym wgłąb tunelu. - Może lepiej szybko iść? Tu je zbyt cimno... - szepnął Code. - Mam ja latarkę - odpowiedział tragarz i wyciągnął jedną z rzadszych latarek w Metrze, czyli latarkę, które zakładało się na głowę. - Już lepij! Można iść bezpiecznie... Przed Wami było widać tylko tory i ciągnące się po bokach rury. Było ciemno i cicho... Zbyt cicho. W każdej chwili mogło się coś stać. Nagle usłyszeliście dziwny odgłos... Jakby rura pękła. Jednak niczego nie widzieliście pomimo dobrego oświetlenia, które dawała żarówka...
  18. Franklin podniósł kciuk w górę, dając Ci znać, że usłyszał, co powiedziałeś. Po chwili jednak się zorientował, że to auto jest Trevora i szybko cofnął się, lecz Ciebie już nie było w zasięgu wzroku... Jechałeś czystą drogą do swojego celu. Nic nie stało Ci na przeszkodzie, byś tam dojechał. Podejrzane... Wreszcie zauważyłeś rudawą dziewczynę stojącą przed wjazdem na Mount Chilliad. Zatrzymałeś się i w mgnieniu oka zostałeś okrążony przez wozy policyjne, radiowozy, a nad Tobą latał policyjny, niebieski helikopter. - STAĆ! TU FIB! POŁÓŻ SIĘ NA ZIEMI I NIE RUSZAJ SIĘ! - krzyczał znajomy już głos przez megafon. Jeden z uzbrojonych po pachy policjantów podszedł do dziewczyny, po czym... Wyjął ją z ziemi. To była kukła. Kukła, która udawała poznaną w klubie dziwkę. Zostałeś sam... Nie miałeś jak się skontaktować z innymi. Musiałeś sobie radzić...
  19. Aahh... Beatelsi... Oczywista oczywistość, że dla mnie to 8,9/10. Może akurat nie przepadam za tą piosenką, ale i tak fajnie brzmi. Słowa, muzyka... Czuć, że to jest stare, w tym pozytywnym sensie... A wino, tak jak niektóre piosenki, im starsze tym lepsze. A teraz..
  20. Klaczka cicho mruczała, gdy zacząłeś ją całować i piszczała, gdy pieściłeś jej myszkę. Swoim kopytkiem pomagała Ci sobie dogodzić, przez co krzyczała jeszcze głośniej i instynktownie szamotała się w łóżku. Cindrell wiedziała co się szykuje, czuła to od rana. Drugim kopytkiem przysunęła Twoją głowę do swojego ciała i zaczęła przygryzać Twoje uszko. - Chcesz powtórzyć noc? - wyszeptała. - Ja dziś pracuję... Ale dopiero popołudniu - dokończyła, po czym pocałowała Cię w policzek i zaczęła lizać drugie uszko. Przez to, że razem z Twoim kopytkiem pieściła swój czuły punkt, klacz krzyczała coraz głośniej i głośniej. Było czuć, że niedługo dojdzie... I to jeszcze mocniej niż w nocy.
  21. - Kurwa jego mać... - wyszeptał wkurwiony do granic możliwości Franklin. Po chwili namysłu skręcił na zwykłą, odkorkowaną już drogę, po czym wyszedł z auta trzaskając drzwiami. - Sam se to kurwa prowadź... Ja muszę odpocząć... - wykrzyknął do Ciebie i wyruszył do pobliskiej stacji paliw.
  22. Klaczka nie wychodziła ze swojej roli i bardzo dobrze udawała zaspaną. Lekko otworzyła oczka, przeciągnęła się, po czym spojrzała na Ciebie z lekkim uśmiechem. - Witaj mój królewiczu... - wyszeptała i objęła Cię swoimi kopytkami. - Chcę kawy... Z domieszką tej tajemniczej... Trzeciej opcji - cicho zachichotała. Oczywiście Cindrell wiedziała co miałeś na myśli, ale chciała się z Tobą jeszcze troszkę podroczyć. Jak to kobieta... Klacz jeszcze raz się przeciągnęła, po czym pocałowała Cię w policzek i znów przesunęła Twoje kopytko w pobliże swojego krocza, chcąc dać Ci do zrozumienia, że ta noc była cudowna...
  23. (Facet... Najpierw kapi, a potem każdego pytasz się na PW! Nie wpierniczaj się nam w sesję... Sorka i dziękuję za uwagę.)
  24. Podeszłam do swojej towarzyszki z gotowym wywarem. Angel spała... Usiadłam obok niej, a eliksir włożyłam do torby, by się nie potłukł. Tak ładnie spała... Przysunęłam się bliżej klaczki i zaczęłam głaskać ją po grzywie. Taka bezbronna, taka pachnąca i pewnie cholernie smaczna... Tak bardzo chcę jej posmakować, może zjeść. Wyszczerzyłam kiełki i zbliżyłam głowę do jej ciała. Chwila! Przecież ja nie mogę tego zrobić... Przygarnęłam ją do siebie, obiecałam, że jej nie skrzywdzę! No i... Jestem na ścisłej diecie. Ehh... Odmawiać sobie tyle rzeczy, to czysty grzech. Chciałam tak samo jak Angel położyć się i zasnąć, ale ja... Ja musiałam czuwać, czy aby ktoś nas nie szpieguje czy nie chce zeżreć. Ułożyłam się więc wygodnie pod drzewem i dalej głaszcząc klaczkę, rozglądałam się dookoła.
  25. Czarnuch nie miał zamiaru zabierać broni od Twojego uda. Docisnął ją jeszcze mocniej, byś poczuł zimny metal na swoim ciele przez spodnie. Chwilę później depnął na gaz i zjechał na pobocze. Wyboista droga sprawiała, że jedną ręką trudno mu było kierować, więc często obijaliście się o inne auta stojące w korku, a dłoń, w której Franklin trzymał pistolet, doprowadzała Cię do granic szaleństwa. W pewnym momencie natrafiliście na dość sporą wyrwę w ziemi, w którą oczywiście wjechaliście. Chwila ciszy.... BUM! Pistolet wystrzelił. Na szczęście tuż nad Twoją nogą, przebijając na wylot drzwi. - Jeśli się nie zamkniesz, to Twoja noga też tak skończy - wysyczał czarnuch. - Daj mi pracować...
×
×
  • Utwórz nowe...