Skocz do zawartości

wiej007

Brony
  • Zawartość

    2358
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez wiej007

  1. Po wystroju pokoi zacząłem myśleć że Smoothy to klacz w 100% idealna dla mnie. Mimo tego że noga nadal mnie bolała postanowiłem podejść do kominka, zacząłem uważnie się przyglądać owej kuszy. Przez to że byłem fanatykiem broni dystansowej chciałem ocenić jak bardzo niebezpieczna i zabójcza jest ta kusza.

  2. Doświadczenie: W sesjach na forum jako gracz siedzę już długo dzięki czemu czasami analizowałem mistrzów gry dzięki czemu wiem jak powinno się robić sesję.

     

    Jakie INNE realia mógłbyś zaproponować?: Equestria, The Walking dead, Apokalipsa, Skyrim, Fallout oraz własne pomysły gdyż lubię słuchać pomysłów innych

     

    Wady i zalety:

     

    Zalety: Jestem chętny, mam duża wyobraźnie dzięki czemu też masę pomysłów, oraz codziennie jestem na forum nie licząc weekendów kiedy wyjeżdzam lub nie mam po prostu dostępu do kompa.

     

    Wady: Czasami z powodu moich nastrojów czyli załamania nerwowego spowodowany przez mocny czynnik mogę odpowiadać czasami bez "pasji" lecz zdarza się to wyjątkowo rzadko

     

    Moje opowiadanie (właściwie to kawałek mojego fanfica którego piszę ale może się nadać):

     

    Stałem przed ich grobem wpatrując się ich duchy. Były całe w bandażach jedyne co było widać to ich oczy niestety były one ślepe. Obserwując je widziałem że dokańczają za siebie zdanie. Ilekroć jedna zaczynała druga kończyła i na odwrót. 

     

    -Kim jesteście? Czemu chciałyście się ze mną spotkać oraz czemu tak wyglądacie.

     

    Duchy bliźniaczych klaczy popatrzyły na mnie cierpiącym wzrokiem aż mogłem czuć ich wewnętrzne błagania o pomoc.

    -Jesteśmy... nie wiemy kim jesteśmy. Nie pamiętamy... naszych imion. Tak dawno umarłyśmy z zapomnieniu... że same zapomniałyśmy. Nazywaj nas... Ukochanymi siostrami. Byłyśmy ich... żonami. -mówiły cierpiącym i smutnym głosem

    -Żonami kogo? -powiedziałem nie rozumiejąc o czym mówią

    -ZNIENAWIDZONYCH BRACI!- powiedziały równo a w ich głosie było słychać odrazę- Veritas był taki dobry, umiał się troszczyć... lecz kiedy przyszła pokusa. Uważał że prawda leży w mroku i ciszy... oraz w śmierci. Postanowił być Rycerzem śmierci który... zniszczy wszytko co żywe. Ignis zaś był na swój sposób uroczy... lecz w końcu przyszedł czas szaleństwa. Stał się ambitny i pragnący krwi... mówił że albo będzie wszystkim władać albo spali wszystko na popiół.

    - Zaraz zaraz... -powiedziałem nie dowierzając- To wy jesteście tymi które wyszły za nich i sprawiły że ród Dark powstał?

    -Tak...- w ich głosie teraz czułem smutek i wstyd- Gdybyśmy wiedziały do czego to doprowadzi... zabiłybyśmy nasze dzieci. Ale wtedy nie wiedziałyśmy... więc zrobiliśmy to co trzeba. A co zrobi matka... by chronić swoje dzieci? Poświęci... własne życie. Dzieci zostały ocalone... kosztem naszych żyć. Dwoje z krwi Ignisa... dwoje z krwi Veritasa. Ale nie wiedzieliśmy... jednego. Oni skazili... swoje dzieci. Mimo że byli "martwi"... używali dzieci oraz ich potomstwa jak marionetki. To nasza... kara. Ciągle widzimy jak się oboje... zabijają, jak się nienawidzą mimo że są rodziną. Ale... ty jesteś inny. Masz w sobie krew... ich obu Shadole Dark.

    -Tak to prawda moja matka była z rodu Ignisa a ojciec z Veritasa. -powiedziałem ze spokojem. Wolałem słuchać ich niż do nich mówić

    -A więc... jest jeszcze nadzieja. Oni nie mogą... cię kontrolować bo jedna krew blokuje drugą. Ty możesz... zakończyć nasze cierpienie. Nie możesz im pozwolić... by jeden z nich zajął Iglicę Świata bo to będzie koniec nasz wszystkich. Nawet księżniczki Equestri... nie poradzą sobie z mocą jaką dysponuje Iglica. OBIECAJ NAM COŚ SHADOW!- ostatnie zdanie wypowiedziały razem z przypływem determinacji

    -Co mam wam obiecać? Postaram się to uczynić. - w moim głosie było słychać pewność

    -Kiedy spotkasz Veritasa i Ignisa... w ostatniej walce... NIE OKAZUJ IM LITOŚCI! Nie zasłużyli... na nią. Mamy też jeszcze... jedno pytanie. Dlaczego postanawiasz... ich powstrzymać? Dla... złota? Dla... sławy? A może... by zapamiętano twoje imię? Albo twoimi czynami... kieruje coś innego?

    -Hmm... -popatrzyłem na ziemię. Przez chwilę zastanawiałem się nad zadanym mi pytaniem. Po chwili popatrzyłem ponownie na Ukochane siostry- Obiecuję wam to że Veritas i Ignis zapłacą za swoje czyny. W imię całego rodu Dark. A jeśli chodzi o wasze pytanie... to wiedzcie że robię to by odkupić winny całej naszej rodziny. Moje przeznaczenie to poświęcenie.

     

    Duchy popatrzyły na mnie ze zrozumieniem nagle obie zaczęły mówić:

    -Złoto nie wielkim ukojeniem. A sława obosiecznym ostrzem. Chwałę zaś plami czas i atrament. Kiedy wszyscy o tobie zapomną, kiedy wszyscy będą uważać inaczej pozostań sobą Shadow. Twoje czyny są wielkie ale bez względu na wszystko pozostań sobą  Wiedz że Equestria oraz inne królestwa bez ciebie były by zgubione. Twój czas jeszcze nie nadszedł tak jak nasz. Jeszcze wzbijesz się wyżej. Może nawet duchy Silent nazwą cie królem... lecz pozostań sobą. Twe serce mimo cierpienia i smutku jest czyste. Jesteś gotów cały się poświęcić dla każdego... pozostań sobą... a wtedy ZWYCIĘŻYSZ! Na nas już czas, pamiętaj o nas byśmy już nie były zapomniane. Żegnaj Shadow "Veritas"... ostatni z rodu Dark. -po tych słowach obie klacze zniknęły, wiedziałem co to znaczy. Że odzyskały w końcu spokój.

     

    -Bracie? Czy one już śpią? -powiedział do mnie znajomy dziecięcy głos. Odwróciłem się, to był duch mojej siostry. Felicja "Ignis" Dark: Nazywana Furią Ognia. Siostra dla której poświęciłem wszystko, całe swoją wytrzymałość, całe swoją żywność byle ta przeżyła mimo że zawiodłem. Została przy mnie do samego końca, na jej ustach zawsze widniał dobry uśmiech który prawdopodobnie trzymał mnie przy życiu.

    -Tak siostrzyczko... ale czemu ty nie śpisz? Wróciliśmy do Silent Barow by go bronić przed Hordą Ognia, Legionem Cieni oraz Equestriańską Arminią... to nie miejsce dla ciebie.

    -Shadow... zawsze byłam z tobą. Czy to żywa czy martwa. Teraz też będę z tobą tak jak oni. -pokazała swoim kopytkiem na zmierzających w moją stronę czwórkę kucyków... moich przyjaciół.

     

    Kiedy podeszli popatrzyłem na Thunderbolta. Czarnego pegaza o żółtych oczach którego uratowałem z niewoli. Pokazałem mu że czasami trzeba przeczekać ból który czujemy a wszystko jakoś się ułoży. Uznawał mnie za swojego przyjaciela... jedynego przyjaciela. Zawsze mogłem na niego liczyć. Po chwili wypowiedział się.

    -Shadow, dzięki tobie żyję wolny a nie w jakimś kamieniołomie łowców niewolników. To dług którego ci nigdy nie spłacę, więc postaram się spłacić go przynajmniej częściowo. Jesteś moim najlepszym przyjacielem Shadow i nie zostawię cie.

     

    Teraz popatrzyłem na Aurorę. Młodą klacz jednorożca o barwie jasno-fioletowej która interesowała się magią wody... której przekazałem ostatnie słowa jej zmarłego dziadka. Mimo że kłóciła się z moją siostra która magia jest potężniejsza... ognia czy wody, mimo że wiedziała ich magią którą się pałam jest zakazana... pozostała ze mną. Nie wiem co o mnie sądziła ale wiedziałem że pewnie poszłaby za mną.

    -Wiesz co? Zawsze ciekawiło mnie jak to znosisz. Jak ty to robisz że nadal wytrzymujesz mimo tego że świat rzuca w ciebie niemal wszystkim. Jesteś jak skała której nawet tsunami nie powali. Wiedz jedno panie Shadow... pójdę za tobą w ognień.

     

    Kolejny był Darkness Traitor. Jeszcze młodszy czarny ziemski kucyk z łukiem na plecach, syn kupca. Pokazałem mu że zemsta prowadzi do zguby oraz że czasami lepiej jest wybaczyć. Nie jedna jego strzała ratowała nam życie i miałem nadzieję że jeszcze ocali.

    -Obiecałeś mi przygodę życia... i jeśli to nie jest przygoda życia to niech znajdą jakiś patyk, przykleją mi go do głowy i nazwą jednorożcem. Mam zamiar uczestniczyć w tej przygodzie do końca. Czy to zakończy się śmiercią czy też nie.

     

    Ostatnia była Raven Shine... moja miłość... pegazica o białym jak śnieg sierści. Mimo że była mniszką była urocza i piękna. Ocaliłem ją kiedy na jej powóz napadli bandyci. Była wtedy cała ranna... umierająca. Mimo to ją ocaliłem. Była ze mną od początku nie licząc Felicji. Była pierwszym i jedynym kucykiem przed którym otworzyłem swoje serce. Teraz wpatrywała się we mnie swoimi błękitnymi oczami. Nie musiała nic mówić. Znałem jej decyzję. Że zostanie ze mną... na zawszę

     

    Parę minut później staliśmy na jednej w wyższych wierz patrząc na to co na nas czeka. Ze strony zatoki oraz wschodniego wybrzeża armia Hordy Ognia. Było widać potężne okręty z którymi nie poradziłaby sobie żadna inna flota. Na lądzie było widać armię złożoną z diamentowych psów, dzikich bestii, bandytów wszelkiej maści, najemników, podmieńców a nawet smoki. Na ich czele stał Ignis. Z południa i zachodniego wybrzeża można było dostrzec już statki powietrzne i armię Legionu Cieni. Tam było widać wielką armię nieumarłych, harpii, meduz, minotaurów a nawet plemiona zebr które dały się omotać ich słowom. Na ich czele stał pewny siebie Veritas. I w końcu północ... na niej było widać Armię Equestri wraz ze swoimi sprzymierzeńcami z Gryfiego Królestwa, kryształowego Imperium, plemiona bizonów oraz zebr. Ja musiałem ich powstrzymać, stacjonując w mieście umarłych... Silent Barow. W mieście w którym znajdowała się Iglica Świata, lecz nie byłem sam. Duchy miasta już czekały na moje rozkazy z własnej woli a przyjaciele stali obok mnie murem. Wiedziałem jedno... jutro zacznie się ostatnia bitwa z Wojny Krwi.

  3. (Gratulacje z tytułu regenta)

     

    Nie wiem skąd przyszła do głowy mi ta myśl ale po chwili ją odepchnęłam.  Nawet gdybym mocno chciała iść zobaczyć Ignisa... nie znałam położenia jego więzienia a wiedziałam że ono znajduje się gdzieś za kryjówką. Nikt nie wiedział gdzie on jest... prócz Veritasa. Postanowiłam wrócić do Twirael.

  4. Lekko się pod nosem zaśmiałem i zacząłem chodzić po pokoju przyglądając się obrazom i bronią. Mimo tych broni obuchowych i siecznych moją uwagę skupiało wszelkiego rodzaju noże. Mimo że małe to zabójcze i skuteczne. Noga nadal lekko mnie bolała ale już udało mi się częściowo przyzwyczaić do bólu.

×
×
  • Utwórz nowe...