Skocz do zawartości

Youkai20

Brony
  • Zawartość

    529
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    7

Wszystko napisane przez Youkai20

  1. Wow, wreszcie... to teraz niech leci miejsce @Cheerful Sparkle , czyli dwójka.
  2. Jeden taki komentarz No więc to chyba tyle, przyjemny tekst bez jakiś dłużyzn czy głupotek, który sprawił, że uwierzyłem, że gdzieś tam w sercach syren czai się dobro. Dzięki!
  3. Kolejny komentarz? Kurka wodna! Rany... kolejna literówka, której nie zauważyłem, a ktoś "czytający" bez problemów wychwycił. Tak już ze mną jest, że rzucę na całość okiem, mówię sobie "dobra, ok" i wrzucam z takim kwiatkiem. Do dziś pamiętam, jak zrobiłem z Big Maca "Mig Maca" i parę innych. Co do treści - już mi się zdarzało, że napisałem tekst z niczego (czyli bez specjalnego pomysłu i większego zastanowienia), z różnym skutkiem to wychodzi, jak widać, ale przynajmniej da się to przeczytać. Trochę pewnie przy tym grymasząc, że tu literówka, tam coś nie pykło, ale w sumie to może być. Powiem tak - jakbym się naprawdę postarał, to pewnie można by z tego zrobić niezłe opowiadanko, a tak to jest co najwyżej "ok". Nie, żeby z tego powodu się od "Potwora" odbić, skoro pokazałeś, kolego @Hoffman , że da się to przetrawić Dzięki za komentarz, cieszy mnie niezmiernie to, że nawet po przeczytaniu takiego przeciętniaczka (za co już należą Ci się brawa), chciało Ci się nawet machnąć opinię. A, jeszcze jedno: Pozdrawiam!
  4. Nadchodzi pierwszy dzień nowego roku, to ja poproszę ząbek pierwszy.
  5. Youkai też melduje przeczytanie! Sklecę czasem jakąś historyjkę, ale tylko wówczas gdy w zabawach akurat nic się nie dzieje, a urodziwa Pani Pedagog chyba też chce mieć czasem życie, więc chwilowo ma spokój Dokładnie, tu mnie masz! To był mój plan od samego początku - po co pisać długie i ciekawe opowiadanie, skoro można machnąć coś krótkiego wieczorem, tłumacząc swą niemoc srogim limitem słów Coś tam się jeszcze znajdzie z opowiadań, może ze 2. Poza tym piszę w tej chwili (no, może nie konkretnie w tej...) jeszcze 2 fanfiki, jeden ucieszy fanów Minuette, a drugi... nie wiem kogo
  6. Dziękuję @Foley za komentarz! Jest dokładnie jak piszesz, mógł to być dłuższy fanfik, ale ograniczała mnie ilość słów, autor konkursu o którym wspomniałem wyżej zażyczył sobie max 2000. Cóż, nawet nie zauważyłem jak ta granica pękła i musiałem ciąć dialogi. Pinkie oczywiście kocha brawurę i za nic ma niebezpieczeństwo, ale pomyślałem sobie, że jednak chyba by była przeciw wyprawie CMC samotnie. Ogólnie miało być tak (i przez chwilę było...), że Pinkie miała zaproponować im wspólną wycieczkę, a CMC miały odmówić, ale na to brakło słów Tak czy inaczej cieszę się, że zechciałeś kolego rzucić na to okiem i napisać komentarz, pozdrawiam serdecznie!
  7. Koleżanki i koledzy! Zbliża się koniec roku, a w Sylwestra czy Nowy Rok - jak sądzę - niewiele osób zechce coś poczytać, mogąc w zamian poimprezować. Dzielę się więc z Wami jednym z kilku opowiadanek, które napisałem relatywnie niedawno, a które nie ma osobnego tematu jeszcze zanim sylwestrowy alkohol odbierze Wam trzeźwość i chęć może nie na na cokolwiek, ale na pewno na czytanie. Być może ktoś z Was np. przed snem zechce rzucić okiem na ten temat i opis, a może nawet przeczytać to coś, co zamieszczę w linku poniżej A co właściwie? Ano, napisaną piorunem i bez specjalnego pomysłu historyjkę "Strachobaję" (czyli pracę na ogłoszony jakoś tak przed Halloween konkurs, z którym najwyraźniej coś się stało; coś czego nie potrafią wytłumaczyć nawet najstarsi górale, bo temat szybko gdzieś zniknął... albo ja jestem po prostu ślepy ). Tak czy inaczej: oto przed Państwem Pinkie i jej "wesoła" , krótka historia, życzę przyjemnej lektury! https://docs.google.com/document/d/1oAXLxZo6q8xnw6tBaYHRCogyleXaTFef6llCmX3JbYs/edit?usp=sharing
  8. Youkai siedział sobie na ławeczce gdzieś w pobliżu Szkoły Przyjaźni. Nie miał siły iść dalej, tak się nafutrował świątecznymi daniami. Postanowił chwilkę pomyśleć. Tuż obok niego, w świetlistym nimbie magii, unosił się sporych rozmiarów pakunek. Początkowo młody ogier zamierzał odwiedzić Starlight, lecz uznał, że to nawet lepiej, że jednak nie zawita dziś u niej. Szkoła i tak świeciła pustkami, klaczy zapewne nie było w gabinecie. Tak czy owak miał dla niej prezent, który upatrzył sobie już jakiś czas temu. Pochylił się nad karteczką i w bladym świetle latarni koślawo nabazgrał parę słów: Nie podał kto przysłał podarunek, ponieważ czuł, że klacz w mig się tego domyśli. Po chwili skupił się niego bardziej, ucałował pakę samemu nie wiedząc po co i teleportował ją wprost na biurko Starlight. Młody ogier miał nadzieję, że prezent przypadnie szkolnej pani pedagog do gustu. Żałował tylko, że nie zobaczy jej miny, gdy wyciągnie z pudełka...
  9. Mamy już święta, więc jak co roku, życzę Wam, koleżanki i koledzy, aby upłynęły one w spokojnej, rodzinnej atmosferze! Życzę wspaniałej kolacji, pełnej pysznych posiłków oraz udanych prezentów, a przede wszystkim wspaniałych wspólnych chwil w gronie najbliższych. Nie zapomnijcie o tym, żeby gdzieś na widoku postawić talerz pełen słodkości dla niespodziewanego gościa, a może odwiedzi Was sama księżniczka Celestia! Wesołych świąt! Youkai20
  10. Powyżej napisałem już o produkcjach, które ograłem w tym roku, ale o jednej wspomnieć zapomniałem. Pozwolę sobie więc dodać, że przeszedłem jeszcze grę: Catherine Classic Jak mogłem o niej zapomnieć? Sam nie wiem. W każdym razie na Catherine miałem chrapkę już od lat, chciałem posmakować tego wychwalanego w recenzjach "dorosłego" spojrzenia na związki. Jako że nigdy nie miałem żadnej konsoli (szczerze mówiąc to teraz nie mam nawet telewizora, po kiego, skoro mam Netflixa i You Tube "na kompie" ) i przez lata liczyłem na to, że kiedyś będzie na blaszakach. Kiedy więc gra zadebiutowała na PC kupiłem, zagrałem i... Cóż, Catherine to gra dość niezwykła, że tak rzeknę. Jakby podzielona na dwie osobne części czy warstwy. Za dnia słuchamy do granic absurdu rozwlekłych dialogów na które nie mamy specjalnego wpływu (wielki minus - po jakimś czasie zaczynają nużyć) i oglądamy cutscenki, wieczorami zaś upijamy się w barze, aby podczas snu skakać po klocach jako człowiek-owca. I to jest największa zaleta tej gry - dostanie się po nich na szczyt to nie lada wyzwanie, a walki z bossami (czyli ucieczka przed nimi) naprawdę potrafiły mnie wpienić jak cholera. Ale jaką miałem satysfakcję z przejścia etapu! I jeszcze muzyka... cóż całościowo Catherine jest zdecydowanie grą wartą polecenia, więc polecam. *** No, to już chyba naprawdę wszystko. Jak widać swój wolny czas spędziłem w większości przy horrorach. Przy okazji przypomniałem sobie właśnie, że we wrześniu czy październiku kupiłem gry Alien: Isolation i Vampyr. I wciąż czekają na swoje pięć minut. Ech, ile ja mam gier na Steamie, w które nigdy nie zagrałem...
  11. Ja jestem graczem WoTa i co do zasady niemal codziennie gram z 2-3 h, ale oprócz tego kilka gierek zaliczyłem (co nie znaczy jednak, że wszystkie wspomniane przeszedłem... ) w tym roku. A były to m.in. (niech no spojrzę na Steam...): Kingdom Come: Deliverance Jako że mieszkam 10 km "w linii prostej" od Czech (kto zgadnie gdzie mieszkam, ten... nie wiem... jest fajny) i u naszych południowych sąsiadów pracuję (dobrze płacą, nie to co "Polaczki" ), to nie mogłem przejść obojętnie obok tej gry. I wiecie co? Pograłem kilka godzin... i się znudziłem, że nie wiem! Pomimo tego, że lubię machanie mieczem, mniejszą i większą zgodność z realiami historycznymi i o ogólnie "prawdziwe" średniowiecze, nie tam jakieś "magiczne", to jest to gra, której nie przeszedłem. Można by długo wymieniać jej zalety, jak ciekawy, dość realistyczny system walki, świetną grafikę (ale uwaga - to tytuł, który wymaga bardzo "dzisiejszego" kompa!) czy trudność (dla mnie to zaleta). Można by też wymienić sporo wad, np. dość niewiarygodną fabułę, albo to, że "Czesi" mówią pięknie po angielsku, co zabija klimat, mogli się choć wysilić na jakiś "aksęęęt" (choć może i to by brzmiało nawet sztuczniej), ale mnie załatwiła w Kingdom Come jedna rzecz - totalnie pierdołowaty główny bohatera, syn kowala, co to niby taki roztropny i mężny, a w rzeczywistości to głuptak i laluś. Po co mam grać kimś kogo nie polubiłem? Tak czy owak pomimo tego to gra warta polecenia, może nawet do niej wrócę... Everspace Przyznam szczerze, że zagrałem bo urzekła mnie wspaniała grafika. Poza tym była sobie kiedyś, i pewnie jest nadal, gra pt. DarkStar One. W niej to lataliśmy sobie po kosmosie, imając się różnych zajęć, swobodnie itd. Mogliśmy więc być gotowym na wszystko najemnikiem, groźnym kosmicznym piratem, zwykłym handlarzem czy po prostu kimś prawym. Była to jedna z moich ulubionych gier za dzieciaka i sądziłem, że Everspace będzie współczesną powtórką z roz(g)rywki. A co do stałem? Pięknego i wspaniałego "spejs-szutera" o skomplikowanych zasadach, idealną dla mnie "grę na godzinkę". Polecam. BioShock: Infinite Ta gra to prawdziwe przeżycie i należy jej doświadczyć samemu. Czego tu nie ma? Początek XX wieku, piękne, odważne czasy "na grę", absolutnie niezwykła, podniebna(!) utopia, i wspaniała fabuła, ocierająca się miejscami o prawdziwą sztukę z problemami społecznymi, filozoficznymi, religijnymi... wszystko przedstawione w "dorosły", odważny sposób, no po prostu każdemu samozwańczemu "ekspertowi", co to z uporem godnym lepszej sprawy twierdzi, że gry to zło dla, "gówno dla dzieci" itp. wcisnąć należy Bioshocka i niech płacze nad swoją głupotą! Polcam. Resident Evil 2 Remake idealny i moja gra roku jednocześnie. Rewelacyjna grafika i klimat, dźwięki i angielski dubbing - wszystko tu to majstersztyk. Chcesz zobaczyć gęsią skórkę? Chcesz poczuć ciarki na plecach? A może po prostu chcesz zagrać w dobry horror, nie tam jakąś opartą na "dżampskerach" lipę? Proszę bardzo - wszystko to znajdziesz w RE2, pierwsze miejsce jak dla mnie, choć w tym roku po (moich) piętach depcze mu: Control Czyli gra, którą odsprzedał mi kolega, sądząc, że to jakaś lipa. Poważny błąd! Control to moje zaskoczenie roku! Gra twórców Alan Wake (także polecam gorąco), która wzięła mnie z zaskoczenia i czasem się zastanawiam, czy nie dać jej 10/10. Gra o której przed zagraniem nawet nie wiedziałem, a to taki wspaniały tytuł. Sekrety, tajemnice, ciągła niepewność i wreszcie bohaterka, którą polubiłem i której kibicowałem. Wszystko to okraszone fenomenalną wręcz grafiką (choć RT "zajedzie" nawet najmocniejsze karty, "dobrze", że mam RX 5700 który tej technologii nie obsługuje... ) i dźwiękiem ostrym jak żyleta. Jak nie macie uczulenia ma sklep od Epica, to śmiało kupujcie, nie będziecie rozczarowani! Life is Strange: Before the Storm Life is Strange to prawdziwie kultowa gra; gra która pokazała, że można napisać dojrzałą historię "w odcinkach", nie tam jakąś pierdołę o zombie. Miałem zagrać w część 2 (i zagram, a więc moje tegoroczne "naj" mogą się jeszcze zmienić), ale postanowiłem najpierw zobaczyć co tam piszczy w BtS (oczywiście bez żadnych spoilerów, całkowicie "na ślepo", z "2" też tak będzie xD). Nie zawiodłem się, choć przyznam, że długość jest raczej kiepska. Ale z drugiej strony, czy to nie spin-off, pełnoprawna 2 część jeszcze przede mną. Powiem tak - cała seria to są gry, które oferują oczywiście iluzję prawdziwego wyboru, wszystko zmierza ku zaplanowanemu z góry końcowi, a jednak nie mogę się od nich oderwać. LiS zawsze grało na emocjach i to w sposób umiejętny, przelatywały mi już przed oczami nagłówki w stylu "LiS 2 to najsmutniejsza gra w historii" i nie jestem zdziwiony. Emocje, ludzkie dramaty, niesprawiedliwość... Life is Strange (seria) to prawdziwie "filmowe" dzieło, nie gra. Before the Storm nie jest tu wyjątkiem. To chyba tyle, a przynajmniej tyle gier sobie przypomniałem "że grałem". Jak zwykle nie mam żadnych nadziei na przyszły rok (nie, nie czekam na Cyberpunka, chyba nie jestem Polakiem) , zawsze wolę się totalnie zaskoczyć (jak w przypadku Control), niż się "nahajpować" zagrać w coś i powiedzieć "no, no... no lipa, panie". Dzięki za przeczytanie.
  12. Ależ gram, po prostu mam inne, prawdziwie i niepodważalnie właściwe rozwiązanie. A jest nim: To jest prawidłowa odpowiedź na wszystko, Your argument is invalid!
  13. - Niezłą fakturę ma ta ściana. Dobry kryształ, taki mocny - wysapał bez sensu Youkai. - No i jaki smaczny kurz ją pokrywa, taki... kurzowy - dodał wyraźnie zdezorientowany. Nie wiedział do końca co się przed sekundą czy dwiema stało, ale był pewny, że @Cheerful Sparkle miał w tym swój udział. Młody ogier zastanowił się czy boli go bardziej zadek, czy głowa. Uznał, że chyba jednak głowa. Nieźle mu się w niej kręciło po namiętnym tete-a-tete z pancerną ścianą. Czuł się zupełnie jakby przez dobrą godzinę bawił się w dziurawienie dorodnych kokosów przy pomocy rogu. - Nghhhhhh... - jęknął, wreszcie na poły odlepiając się od ściany. Wylądował na ławce w pobliżu gabinetu. Gdy zakręcił dynią, próbując dojść do siebie, dobiegł go jakiś hałas. Niemal w tej samej chwili usłyszał szereg piskliwych pytań. Zamrugał raz i dwa. To chyba asystentka Starlight chciała wiedzieć, czy jest cały. Youkai już miał jej odpowiedzieć, że tak, ale coś mu tu nie pasowało. Czyżby zaczął widzieć podwójnie?! - Nie wiem, Bella, a to ciebie jest dwie? - wymamrotał głupiutko parząc na obie, zupełnie jakby zapomniał, że przecież doskonale zna i drugą klacz. Z pewnym trudem powstał na kopytka. I wówczas coś zrozumiał. Kopycia. Cheerful tak go grzmotnął w zadek, że aż wyleciał z gabinetu! Jednorożec spróbował zrobić zaciętą minę, ale efekt jego starań był raczej komiczny. Postanowił nic już nie mówić. Po prostu zignorował koleżanki. Po chwili zaczął oddalać się chwiejnym ni to stępem, ni też kłusem od gabinetu Starlight. - Już ja mu dam...! - sapał z irytacji pod nosem. - Tylko potrzebuję czegoś, czym też go grzmotnę...! Nie zauważył nawet osłupiałych spojrzeń klaczy.
  14. O kurczę, @Cheerful Sparkle . Skoro dałeś już prezencik na Mikołaja, to teraz dam Ci prezent na Wilgilię Serdeczności! Prezent niczym ze "Szkłomistrza", żebyś uwierzył w siebie...
  15. Dobra, to niech będzie ósemka. Zgadzam się, bo mam dziś doby humor! ... Taka mnie teraz nagła myśl nawiedziła:
  16. AAAAAAAAARRRRRRRRR! A więc ten nicpoń @Cheerful Sparkle znowu jest pierwszy? Daleko mi nie zwieje, Czarna Perła jest najszybsza!
  17. Pewnie, że mam! Ale że to nie to nie trzy to nie chciałem podawać. Jak nie ma zgody, to i tak Twoja propozycja wygra, bo pierwsza Ale skoro się zapytałeś, to niech już będzie. Więc moi mili, ja mówię JEDEN!
×
×
  • Utwórz nowe...