Skocz do zawartości

Komputer

Brony
  • Zawartość

    1576
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Komputer

  1. [Kristian] - Ile jeszcze?! - krzyknął Kristian na Yuriego który też był zmęczony. - Zaraz... - odrzekł zmęczony, ożywił się gdy nagle łopata natrafiła na metal. - Jest! - krzyknął do pozostałych ci się wzięli za kopanie w wskazanym miejscu. Po jakimś czasie widzieli już Combota, Kristian wyciągnął go magią. Był trochę zardzewiały i dziurawy, oraz brudny. - Da się to naprawić, nie martwcie się. - Yuri wziął się za naprawę Combota. [sandy Finder] - Dzień dobry. - przywitałam się wchodząc do pokoju. - Podobno u pana można się nauczyć Staroequestriańskiego. - zaczęłam trochę niepewnie.
  2. [Kristian] Pociąg zatrzymał się na stacji. Kristian spojrzał tylko na wychodzących gwardzistów, spojrzał dość pogardliwym wzrokiem na tego który był chyba ich przywódcą i poszedł z Nelbergem i Yurim. - No to tak, na polanie obok Ponyville jest to czego szukamy. - zaczął Yuri pokazując kopytem w którą stronę mają iść. Grupa szła przez Ponyville w spokoju, jakieś 10 minut zajęło dojście na polanę z powodu małej odległości. - No to kopiemy. - powiedział Kristian zaczynając kopać, Yuri położył zestaw do naprawy i też się wziął za to. - Byle by to długo nie potrwało... [sandy Finder] Weszłam do archiwum wedle wskazówek gwardzisty, nie był zbyt konkretny ale jednak udało mi się dojść wedle wskazówek innych gwardzistów, przy okazji widziałam zakurzone 3/4 archiwów. Doszłam w końcu do pokoju gdzie był ten archiwista i zapukałam.
  3. [sandy Finder, 100 bitów] Wyszłam z pociągu i skierowałam się do tamtego francuza zapamiętując adres. Dwadzieścia minut drogi i byłam na miejscu, tamten jednorożec zauważył mnie widocznie. Mieszkał w niezbyt dużym domku ale wystarczającym. - Madame Sandy! Proszę wejść. - powiedział wpuszczając mnie do środka. - Może herbatę? - Nie dziękuje, masz może informacje do 3 poziomu magii? - zapytałam. - Mam nie skorzystam i tak z nich więc masz. - odparł wyjmując z szafki informacje o zaklęciach, wzięłam je magią i poszłam na górę. Położyłam książkę i papiery obok łóżka i zeszłam na dół zmieniając wygląd na formę jasnoniebieskiego pegaza z granatową grzywą. - Zaraz wrócę, idę coś załatwić. - powiedział do jednorożca i wyleciałam. Wiedziałam z gazet gdzie się da nauczyć Staroequestriańskiego, wylądowałam przed pałacem podchodząc zgrabnie do strażnika. - Przepraszam, wie pan może gdzie mogę znaleźć archiwistę Prew Tenebraise'a. Podobno uczy Staroequestiańskiego. - zapytałam go. [Kristian] - Jeszcze 20 minut i będziemy, nareszcie! - powiedział Kristian do siebie. Yuri miał takiego banana na twarzy, że mógłby ją mu rozerwać. - To dobrze. - odparł sucho Nelberg patrząc na zegarek. - Niedługo będzie kopanieee! - mało nie krzyknął Yuri śmiejąc się.
  4. [sandy Finder] Już niedługo będę w Canterlocie, w międzyczasie czytałam gazetę na temat nowych informacji. Było trąbienie o zniszczeniu budynku w Manehattanie, kilka incydentów w Canterlocie i znalezienie sterty kuczych kości na pustyni. Ciekawe rzeczy się ostatnia dzieją, lepsze niż w dawnych ludzkich państwach. [Kristian] - Już niedługo będziemy na miejscu. - powiedział do siebie Kristian patrząc na swojego naukowca. - Tak właściwie, jakie było twoje ludzkie imię bo nie pamiętam. - zapytał go, pusty przedział ratował skórę. - Nie pamiętasz? Yuri przecież jestem! - odpowiedział chichocząc. - Nie bez powodu masz taki akcent. - wtrącił się Nelberg, który dalej miał kamienną twarz. - No właśnie! Słowakiem czy Ukraińcem na pewno nie jestem. - odparł naukowiec znowu chichocząc i czyszcząc gogle noktowizyjne. - Byle by to się szybko skończyło... - szepnął do siebie Kristian chowając pysk w kopytach.
  5. [Kristian] - No to jak to przetransportujemy? - zapytał jednorożec naukowca. - Kristianuś, segmenty zapakujemy w skrzynie i w pociągu przewieziemy. - odparł radośnie kuc ziemski. - To brzmi jak plan szaleńca... Jak ty to chcesz przetransportować w pociągu?! Co najmniej 20 bitów dodatkowych by chcieli. - odpowiedział jednorożec niezbyt przekonany co do tego planu. - Jak to niby jest głęboko, że potrzebujemy koparki do tego?! - mało nie krzyknął wściekły. - Wiesz co. Masz rację, użyjemy łopat i naprawimy Combota polowo za pomocą mojego zestawu. - odparł wyjmując skrzynkę z łopatami i sprzętem do naprawy i odmalowania. - No dobra przekonałeś mnie, bierzemy Nelberga i spadamy. - odpowiedział Kristian idąc z naukowcem na zewnątrz. Po drodze namierzyli wspomnianego pegaza. - Idziesz z nami, będziemy kopać. Po dwudziesto minutowej drodze na peron grupie nadarzyła się okazja by nie płacić, akurat jakiś jednorożec zgubił kilka biletów do Ponyville. Kristian podniósł trzy i odszedł. Akurat pociąg przyjechał więc weszli do niego i odjechali. [sandy Finder] Jechałam spokojnie pociągiem patrząc od czasu do czasu na tarantulę czy wszystko w porządku, niedługo będę w Canterlocie. Co oznacza kilka spraw do załatwienia.
  6. [sandy Finder] - Mogło być gorzej. - powiedziałam do siebie idąc na stację kolejową i korzystając z okazji, że mam darmowy bilet. Użyłam go aby dojechać pociągiem do Canterlotu by się magii nauczyć i staroeqestriańskiego. Eggie na razie nic nie robiła oprócz stania, a ja jechałam pociągiem do przeklętej wylęgarni Snobów zwanej Canterlotem. Zmieniłam swą formę wcześniej na taką jaką miałam poprzednio, aby nie było płaczu, że podmieniec chodzi po Canterlocie. [Kristian] Zgniłozielony pegaz położył silnik przed naukowcem. - Trudno było go dostać, ale masz. Zamontuj go w koparce. - Dzięki Nelberg! To ja idęęę! - odparł idąc biegiem na dół. - Kristian, czy to zachowanie jego jest normalne? - zapytał szarego jednorożca obok. - Niestety tak, mein gott. Dlaczego On jest najlepszym naukowcem jakiego mamy do dyspozycji? - odpowiedział załamany Steel Helm. - Nie mam pojęcia w Norwegii takie rzeczy się nie działy. Jednak można wytrzymać. Niedługo do Ponyville a potem na teren gdzie zakopany jest Combot. Potem go naprawi się - odparł pegaz..
  7. [sandy Finder] - Dziękuje. - odparłam wychodząc z terrarium i chowając worek do torby. Po oddaleniu się od chatki, schowałam terrarium również do torby, jednak ją zostawiłam otwartą by Eggie miała światło. Ruszyłam do ratusza słysząc o losach, widząc jakieś losowanie weszłam podchodząc do kucyka który to prowadził. - Poproszę los udoskonalony.
  8. [sandy Finder] - Tak poproszę - odparłam ostrożnie odbierając terrarium. - Skorpiony z Sahary były wredne ale jednak dobre podejście robiło z nich przyjaciół. Jednak to jest temat na inne rozmowy. - odparłam patrząc uważnie na klacz.
  9. [sandy Finder] - Wiem o tym, czytałam dużo o pająkach a tarantule są najciekawszymi pająkami. Czy nie każdy zwierzątko chce właściciela? - zapytałam patrząc na pająka. - Nie martw się, skoro radzę sobie ze skorpionami to z pająkiem też sobie poradzę. Jeśli nie będę jej stresować to nie będzie miała powodu do ugryzienia mnie. - próbowałam przekonać klacz.
  10. [sandy Finder] Spojrzałam na tarantulę. - Wygląda na zadbaną, nie martw się. Poradziłabym sobie z pająkiem. Oswojenie jej nie powinno być problem, wystarczy podejść z jej punktu widzenia. O ile mi wiadomo pająki takie jak ona się stresują jak jestem bardzo blisko niej. Sądzę, że to nie może być takie trudne. - odparłam zaciekawiona nie będąc tak blisko pająka by nie zestresować jej.
  11. [Kristian] Szary jednorożec spojrzał na naukowca. - A kiedy skończysz dzielić tą koparkę? - zapytał niecierpliwie. - Kristianuś! Za jakiś dzień! - odparł zafascynowany. - To dobrze, jutro wyruszymy jeszcze po Combota bo Nelberg chyba silnik wytrzasnął. Jutro pogadamy na ten temat, ogarnij nasz magazyn energii. - wydał polecenia jednorożec i poszedł do swego gabinetu. [sandy Finder] Spojrzałam lekko zdziwiona na klacz. - Mogę go zobaczyć? - zapytałam zafascynowana, uśmiechając się.
  12. [Kristian] Jednorożec szedł szybkim krokiem za szalonym kucem ziemnym aż do piwnicy. - No to więc co chciałeś mi pokazać? - zapytał szary jednorożec kremowego kuca ziemnego. - Kristian, pamiętasz swojego Combota? - zapytał radośnie. - Tak, o ile pamiętam ten jeden gwardzista przebił go mieczem i wrzucił do dziury podczas Bitwy pod Barierą. Przy okazji mi się wtedy oberwało eliksirem ponyfikującym. - odparł jakby niechętnie wracał do tych czasów. - No to więc jak pamiętasz był pokryty srebrem na wypadek tego co się stało, przez co nie został zniszczony. Przypuszczam, że leży gdzieś zakopany pod ziemią między Ponyville a Canterlotem. Dlatego wziąłem się za budowę koparki! Chcę zrobić taką która da się podzielić na segmenty i złożyć na miejscu i wykopać twojego robocika! Pomogło by to nam. Jednakże silnik trudno zdobyć. Więc jak Sandy wróci MUSISZ ją poprosić aby wytrzasnęła silnik! - odpowiedział swoim wesołym głosem. - Więc dobrze, zrobię to. Wszystko zrobię by odbudować RFL. Ale pamiętaj, nie zwal tego. - warknął w stronę swojego naukowca. - Oj Kristianuś! Spokojnie, znasz mnie, ja nie zwalę tak poważnej rzeczy! - odpowiedział z bananem na pysku. [sandy Finder] - Zwierzaczka... hmm. Dobre pytanie, najbardziej interesują mnie owady. Pająki, skorpiony coś tego pokroju. Masz coś tego pokroju czy trzeba się ograniczyć do innych? - zapytałam klacz patrząc na nią i zwierzęta. Byłam ciekawa odpowiedzi, moja chciwość była trochę wadą ale jednak wiele Changelingów ma tą cechę więc tak bardzo się nie wyróżniam. Taki pająk lub skorpion byłby poza tym przydatny i dość ciekawy.
  13. (Poprowadzę na razie inną postać.) [Manehattan] Szary jednorożec z białą grzywą właśnie przeglądał papiery w budynku na Ulicy Handlowej, przypominał trochę bank jednak to było bardziej prywatny budynek. Do jego gabinetu wkroczył kucyk ziemny z kremową sierścią i brązową grzywą w kitlu laboratoryjnym i z goglami noktowizyjnymi. - Kristian! Słyszałeś ostatnie wieści?! - prawie krzyknął radośnie w stronę ogiera. - Co ja ci mówiłem o tym aby jak na razie nie używać mojego ludzkiego imienia, ze względów bezpieczeństwa. Chodzi ci o ten niedawny wybuch? Zastanawia mnie kto to zrobił, bo bomba to była napewno, twórca tego by nam się przydał. - odparł ponuro. - No weź nie bądź takim ponurasem, ciesz się życiem! A twoje kucze imię to Iron Helm tak?! - odpowiedział z dużym uśmiechem na ustach. - A i jak ten podmieniec którego wysłałeś? - dodał do swojej szybkiej wypowiedzi. - Sandy... - odburknął. - A no tak Sandy! Po co ją właściwie wysłałeś?! Nic mi nie mówiłeś! - znowu prawie krzyknął z swoim bananem na pysku. - Miała się nauczyć duplikacji i zamiany przedmiotów. Zrobilibyśmy masową produkcję srebra i innych potrzebnych rzeczy. - odpowiedział znowu ponuro. - A to świetny plan, dalej masz łeb do pomysłów jak jeszcze RFL istniało oficjalnie! Teraz to tylko cień dawnej potęgi ale mam coś co cię zadowoli! - odparł z uśmiechem, jednorożec wstał niechętnie i poszedł za tym kucem ziemskim z nadmiarem cukru.
  14. - Dziękuje. - odparłam do klaczy wchodząc powoli do domku, dość dużo było tu zwierzaków. Zbyt dużo, skąd ona to wszystko ma to nie mam pojęcia. Patrzyłam na klacz czekając aż coś powie na tyle bym coś wyraźnie słyszała w co wątpię jednak wszystko jest możliwe. Spojrzałam jeszcze do torby na starą książkę napisaną w nieznanym języku jednak niedługo to rozszyfruje.
  15. (Well, pominięto mój post jednak tamten był lekko zły więc dam poprawiony.) Spojrzałam dziwnie na klacz, ona taka nieśmiała i rozdaje zwierzęta za darmo. Ciekawe połączenie nie ma co. - Dzień dobry, podobno u pani można dostać zwierzątko. To prawda? - odpowiedziałam i przy okazji zapytałam tą klacz. Bo jeśli nie trzeba będzie skombinować gdzie indziej. Patrzyłam jedynie prosto w oczy czekając na odpowiedź i od czasu do czasu rozglądając się po ogródku.
  16. Szłam ścieżką, od czasu do czasu widząc przelatujące pegazy nad głową, jednakże w końcu zauważyłam tą chatkę. Spokojnym krokiem i przy okazji podziwiając florę szłam w kierunku tego domku. Otworzyłam furtkę z powodu tego, że i tak była otwarta i podeszłam do drzwi. Zapukałam czekając aż otworzy, argumenty mam gotowe. Jednakże może pójść coś nie po mojej myśli.
  17. Wzięłam bez słowa babeczki i usiadłam przy drzwiach delektując się nimi, nie było to co prawda dobre jak emocje ale było wystarczające. Pomyśleć, że od małego wciskano jej kit z tym, że jedzenie kucyków jest ohydne. Cóż nie miało to pokrycia w rzeczywistości. Te babeczki były świetne, zjadłam dwie i postanowiłam ostatnią pozostawić na później. Udałam się czym prędzej na rynek by zauważyć ulotkę o rozdawaniu zwierząt przez klacz zwaną Fluttershy. Podany był adres, więc poszłam tam drogą naziemną. - Ciekawe co tam ma... - powiedziałam do siebie myśląc nad tym czy da mi w ogóle zwierzątko.
  18. Wzięłam jabłka i poleciałam do tamtego budynku pierniko podobnego. Chwilę zajął lot tam z powodu mocnego wiatru, jednak wylądowałam. Wchodząc spojrzałam czy jest tamta klacz, z zadowoleniem stwierdziłam że tak. - Proszę, tu są jabłka. - powiedziałam kładąc te 5 sztuk na ladzie.
  19. - Oczywiście, zaraz wrócę. - odparłam biorąc wiaderko i wzlatując ponownie, tym razem w stronę studni, chwilę mi zajęło dolecenie do niej. Jednak po dotarciu wylądowałam i zaczęłam nalewać wody do wiadra. Chwilę to zajęło z powodu niewygodnej pozycji. Po napełnieniu wystartowałam i poleciałam znowu na stragany. Wylądowałam znowu koło tego z jabłkami, o dziwo woda się nie wylała, poziom w wiadrze był taki sam jak przed odlotem. - Proszę. - powiedziałam do sprzedawczyni uprzejmie podając zapełnione wiadro.
  20. - No czemu nie. Mogę skoczyć zaraz wracam. - odparłam biorąc bity i ruszając w kierunku targu, poleciałam drogą powietrzną by było szybciej. Terenu z wieloma namiotami nie trudno było nie zauważyć, wylądowałam szybko na środku wchodząc w tłum reszty kucyków i szukając właściwego straganu. Po dwóch minutach poszukiwań w tłumie znalazłam właściwy gdzie sprzedawano tylko jabłka. Podeszłam szybkim krokiem do niego. - Pięć jabłek proszę. - powiedział szybko kładąc bity na potrzebę tego kupna.
  21. Spojrzałam na cennik i już wiedziałam co wybrać. Podeszłam do lady, uderzając w dzwonek na wezwanie kogoś kto jest odpowiedzialny za przyjmowanie. - Przepraszam, można babeczkę czekoladową? - zapytałam kładąc dwa bity na ladzie. Spojrzałam do tyłu, by zobaczyć czy aby na pewno nie ma kolejki. Odetchnęłam z ulgą widząc że nie. (110 bitów - 2 = 118 bitów.)
  22. (Czekam jak głupi aż ktokolwiek w Ponyville poprosi o pomoc .-.) Nie zrozumiałam ani słowa, język o wiele dziwniejszy niż Arabski. - Co to za język jest niby?! - warknęłam do siebie, ogier na ławce cały czas się przyglądał, aż postanowiłam zejść z ławki i udać się do tego całego, słodyczo-podobno domku. Spojrzałam na cennik.
  23. Jeśli mogę zgłaszam się po Tank Operations - European Campaign. C:
  24. Wylądował już w Ponyville kierując się do centrum lub jak kto woli rynek odpocząć, nie ukrywałam swej rasy z powodu tego, że i tak mam obywatelstwo Equestriańskie. Usiadłam na ławce obok jakiegoś ogiera i po czym zaczęłam myśleć nad kolejnym ruchem. Ogier patrzył na mnie jakby skądś mnie znał, było to niemożliwe z powodu tego, że jestem tu 1 raz. - Przepraszam, ale czemu tak pan na mnie patrzy? - zapytałam, nie lubiłam być obserwowana, ale obserwować uwielbiałam.
  25. - Książka magii 3 poziomu. Było warto jednak - mruknęłam do siebie, po czym chowając książkę wzleciałam nad drzewa i zaczęłam się kierować do Ponyville. Trzeba załatwić kilka spraw. Lecąc czułam na sobie chłodny wiatr. Brakuje mi pustyni ale można wytrzymać. - Tylko trzeba ogarnąć materiały do nauki magii i można użyć tej książki. A jutro 4 poziomu magii się nauczę. Jest dobrze. - powiedziałam do siebie.
×
×
  • Utwórz nowe...