Skocz do zawartości

Komputer

Brony
  • Zawartość

    1576
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Komputer

  1. Patrzyłam zachłannie na kufer i klucz. - Zobaczymy co chowasz w sobie. - powiedziałam do siebie, wkładając klucz do zamka. Słychać było głośny dźwięk otwierania takich rzeczy, zbyt głośny. To było dość długo nie otwierane pewnie, co najmniej kilka miesięcy. Klucz obracał się topornie z powodu rdzy i innych rzeczy ale kufer zaraz się otworzy. - Zobaczymy czy warto było cię ukraść...
  2. Zaczęłam iść z kufrem. - Może księgi z magią lub broń jest w środku jeśli mam szczęście. - powiedziałam do siebie patrząc zachłannie na kufer, wchodząc w krzaki spojrzałam do tyłu czy nikt mnie nie śledzi, uśmiechnęłam się i postanowiłam otworzyć gdzieś w bezpiecznym miejscu, a znałam takie. Czyli jedną z polan niedaleko Ponyville, łatwo z niej zauważyć nadchodzące kuce więc ucieczka nie była by trudna.
  3. Gwardzista znikł w ciemności, jedyne co robiłam to ledwo unikałam ataków dzięki temu, że podmieńce mają dobry zmysł słuchu. A walczyć nie mam zamiaru, bo zabije gwardzistę i źle to się skończy dla mnie. Słysząc głos Celestii, niewyraźnie ale jednak z dołu szybko ruszyłam ku oknu, biorąc magię ostatni kufer którego nie sprawdziłam razem z kluczem na nim leżącym i wyleciałam przez okno, by wylądować od razu obok zewnętrznej ściany zamku. Serce biło jak szalone, jednak się uspokoiłam.
  4. O ile ciemność nieźle utrudniała widoczność, to jednak rzut włócznią usłyszałam i jej świst. Więc ją uniknęłam, jednak tego promienia się nie spodziewałam, oberwałam tak, że uderzyłam w sufit. Chwilę zajęło dojście mi do siebie, ale jednak kolumna zaczęła się przechylać niebezpiecznie w stronę gwardzisty i Luny by w końcu runąć na nich. Planowałam to, ale w innym momencie. Teraz po prostu wylądowałam na środku z powodu lekko obolałego skrzydła po zaklęciu. Spojrzałam tylko wrogo na nich.
  5. Czekałam już lekko zniecierpliwiona, jednak lepiej być cicho. Ot tak aby łatwiej wykiwać tego gwardzistę. Hak już był znowu gotowy do użycia. Jednak go schowałam nie widząc sensu jego użycia, jedyne co zrobiłam to odwróciłam się do nich plecami patrząc na dziurę w suficie i myśląc nad kolejnym ruchem. Ale, czemu by się jednak nie zabawić, zrobienie im jednak jakieś rany jest zachęcająca.
  6. Patrzyłam tylko na gwardzistę bez słowa czekając na jego ruch, miałam już plan ucieczki i raczej nie powstrzymają mnie. Rzuciłam tylko kawałkiem kamienia w gwardzistę, od tak dla prowokacji. Mimo, że miałam ochotę zrzucić głaz na niego. Ale cóż, cel uświęca środki. Zaczęłam magią podnosić hak który zaczął lewitować ku mnie zwijając jednocześnie sznur.
  7. (Well, to nie zbyt dobrze się dla mnie skończy.) Stałam i patrzyłam w skupieniu i milczeniu na księżniczkę i gwardzistę. Jednak groźba, że mnie strąci wydawała się co najmniej śmieszna, postanowiłam dalej milczeć patrząc na dziurę w suficie, była dość blisko więc szanse były ogromne. Ale jednak czekałam na ich ruch.
  8. - Mogłam wziąć większy kamień. Było by lepiej. - powiedziałam sobie w myślach, odwróciłam się w stronę kolumny uśmiechając się. Wyciągając pośpiesznie linę z hakiem rzuciłam w kierunku wystającej głowy lub cokolwiek to kiedyś było na kolumnie. Hak się wbił przez co mogłam wejść nie używając skrzydeł. Wdrapał się tam i schowałam na kolumnie która miała uszkodzoną górną część i można było się tam schować, sytuacje poprawiał cień. A hak z liną spadł z hukiem na podłogę. To nie zbyt pomagało.
  9. - Mogło być gorzej - pomyślałam patrząc po podłodze i nie widząc dziury, a raczej widząc ale oddaloną o 4 metry. A rzucenie haku z liną w kierunku dziury na dachu jest trochę zbyt czasochłonne. Kusza już sterczała z mojej torby, jednak coś wymyśliłam w porę. Wyjęłam średniej wielkości kamień i rzuciłam nim w drugą stronę, akurat przeleciał nad ich głowami i walnął w podłogę, może to zadziała. Co gorsza słyszałam niedaleko kroki, cóż jednak jest gorzej. Ale kamień był rozpędzony magią, więc trochę szczęścia może mam.
  10. Nie ruszałam się kombinując, jak się stąd wydostać. W ostateczności będę musiała użyć niezbyt przyjemnych rozwiązań, teraz rozmyślałam jak użyć haka, a jedyna dziura to była w dachu. Jednak to nie było dobre rozwiązanie, chyba.
  11. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pomieszczenia, lekko się wychyliła by zobaczyć idącą na środek kobietę i gwardzistę. Schowałam głowę czym prędzej za kolumną ciesząc się, że mnie nie zauważyli. Jest bardzo źle. - pomyślałam myśląc jak wyjść z tej złej sytuacji.
  12. Usłyszałam jakieś dyskusje piętro niżej, ja dalej ku swemu zdziwieniu nie mogłam znaleźć niczego na piętrze. Przeszukiwałam właśnie drugi kufer, jeśli tylko ktoś tu idzie to strzał z kuszy i spadam. - Czemu to nic nie ma?! - warknęłam do siebie, coraz bardziej zachłannie przeszukując w tym pomieszczeniu co się da. Darowałam sobie po minucie i schowałam się za zniszczoną kolumną myśląc nad kolejną rzeczą którą można tu zrobić.
  13. Podleciałam lekko do dołu, by wyjrzeć okiem zza drzwi, to co mnie zaskoczyło to człowiek który podobno był Luną, tak wywnioskowałam z słów innych. Wzleciałam znowu na poziom okien i przeleciałam na drugą stronę chowając się za wyniszczoną kolumną. Po stwierdzeniu, że tu nic nie ma zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś przydatnego. - Myślałam, że tu będzie bardziej "brudno"? Tak to można nazwać. - powiedziałam do siebie rozglądając się po pomieszczeniu.
  14. Leciałam nad drzewami widząc wieże zamku, wylądowałam obok przyklejając się do ściany patrząc czy nie ma nikogo innego. Coś tam słysząc, jednak nie wyraźnie wzleciałam aby zobaczyć czy coś ciekawego jest za oknem.
  15. - Gotowe. - powiedziałam do siebie podziwiając Hak z przywiązaną długą liną. - Te wiązanie to nie jest moja mocna strona... Ale mniejsza czas tam lecieć. - powiedziałam do siebie wzlatując na poziom nad drzewami i lecąc ku wystającym nad koronami drzew wieżami.
  16. Doszłam przed las szybko biorąc kupkę drewna i gałęzi i myśląc nad kuszą. Szybko wzięłam wykrzywiony gruby kij w kształcie kolby, a część łuku czy jak to tam było zrobiono z kija przypominającego łuk i złączone gwoździami i odpowiednio spłaszczone by się pokrywało z kolbą, gruba gumka była w torbie więc ją przymocowałam a na koniec włożyłam jeden magicznych przedmiot z pustyni podarowany przez "kuce pustyni", czyli niewielki kryształ który reagował średniej siły falą która wystrzeliwała dobrze pociski kiedy zbyt mocno użyto na niego magii, czyli powiedzmy użyłam mocniej lewitacji na tym krysztale, to reagował tą falą. Dawało mi to prymitywną kuszę, oraz niezbyt wytrzymałą ale musiała starczyć, teraz tylko hak z liną i będę gotowa. Samą kuszę schowałam do torby. - Może się przyda...
  17. Usłyszałam plotki o zaginięciu księżniczki Luny, to okazja do zrobienie czegoś. Muszę się tylko przygotować robiąc trochę ekwipunku na wyprawę. Gdzie znajdzie się kusza, z powodu łatwości jej zrobienia. - Dobra trzeba zaplanować co wziąć. - powiedziałam do siebie idąc ku lasowi, oraz patrząc na dziwne budynki w Ponyville.
  18. Leciałam tak już pewien czas gdy zobaczyłam, że jestem nad Ponyville wylądowałam gdzieś obok. Trochę potrwała ale cała i zdrowa byłam na ziemii, skierował się do centrum mając gdzieś przemianę, skoro i tak mam obywatelstwo Equestriańskie. Po dojściu i o dziwo nie spotkaniu jakieś większej ilości kucy widziałam jakąś zakłopotaną klacz. - Coś się stało? - zapytałam podchodząc.
  19. Już niedaleko byłam Ponyville, przynajmniej tak oceniałam odległość. Zaraz szybko wyląduje i będzie po sprawie. - Tylko gdzie by tak? Może na rynku. - zapytałam siebie. Zaczęłam coraz to niżej latać by mieć to z głowy, poza tym okazja zwiedzenia tego miasteczka w swej oryginalnej formie jest zachęcająca.
  20. Leciałam dalej obserwując czy nie ma nikogo na niebie. Moje skrzydła nieźle pracowały, już dawno ich tak nie używałam. Stąd to zmęczenie prawdopodobnie, jednak to znak, że trzeba potrenować. Bo potem będzie ciężko, bardzo ciężko. Spojrzałam w dół by zobaczyć, że jestem prawdopodobnie w połowie drogi do Ponyville. - Trochę to potrwa widzę. - powiedziałam do siebie ponurym głosem.
  21. Leciałam przez niebo poniżej chmur, aby nie spotkało mnie coś nie szczęśliwego. Cóż dawno nie latałam na duże odległości więc to by się mogło źle skończyć. Jedynie trzeba za radą zobaczyć coś w Ponyville i wracać do Canterlotu by się nauczyć magii. - Ech, ciężkie życie... - powiedział do siebie zasłaniając oczy kopytem gdy uderzyła mnie fala wiatru. Na chwilę straciłam równowagę, ale wróciłam do lotu. Będą niespodzianki po drodze pewnie.
  22. - Dziękuje, do widzenia. - odparłam wychodząc z budynku z kartką od tamtej klaczy. Zauważyła francuza. - O Sandy! Udało ci się? Trzymaj, adres moje domu. - powiedział podając kartkę. - Co teraz idziesz robić? Jeśli mogę spytać. - Lecę do Ponyville. Trzeba odpocząć od tego zgiełku. - odpowiedziałam. - I podobno jesteś podmieńcem, to prawda? - zapytał szeptem. - Skąd to wiesz? - zapytałam lekko nerwowo. - Jesteś przecież jedynym lub jednym z nielicznych Changelingów które prowadzą normalne życie w Equestrii to wiesz. Ale mniejsza, miłej drogi. - odpowiedział odchodząc. Ja zastanawiałam się nad rozmową, po minucie stania schowałam papier do torby i kartkę od ogiera, po czym poleciałam do Ponyville. Będąc niedaleko poziomu chmur przybrałam swoją normalną postać. O wiele lepiej się tak czułam.
  23. Wstałam lekko się denerwując. Łatwiej będzie na początku mocno odpychające zaklęcie. Stałam na środku sali przyjmując pozycję obronną wyciągając róg do przodu. - Relinque Maxima - powiedziałam sobie w myślach, róg otoczyła aura o kolorze piaskowym, po czym wystrzeliła z niego fala która przewróciła obok stojące krzesła i roślinę. Spojrzałam na klacz zdenerowana, po czym skupiłam się na drugim zaklęciu. Stanęłam trochę dalej aby użyć drugiego zaklęcia oraz podniosłam głowę lekko do góry. - Hollowly - powiedziałam szeptem. Poczułam się jakbym była w wodzie. - Dobrze? - zapytałam, za chwilę zorientowałam się, że mnie nie słychać.
  24. Odetchnęłam z ulgą, gdy odpowiedź była dobra. Drugie pytanie było już jednak dla mnie łatwe, na szczęście. - Normalna pozycja, tylko z uniesioną wyżej głową. - odparłam patrząc w oczy pytającej, czasami pomagało to nabrać pewności siebie.
  25. Namyśliłam się porządnie. Chcąc sobie przypomnieć, olśniło mnie gdy skojarzyłam sobie to z krótkofalówką ludzką. - W myślach o ile pamiętam. - odparłam trochę przegryzając wargę. Bałam się, że źle odpowiedziałam. Teoria nigdy nie była moją mocną stroną.
×
×
  • Utwórz nowe...