Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

Co się ze mną działo i odkąd ze mnie taka niezaplanowana niezdara to naprawdę nie wiedziałam. Co mógł sobie Golding pomyśleć... Śmiał się pewnie ze mnie pod nosem. Zatrzymałam się na moment szorując właśnie swoje udo próbując przez te szkło dopatrzyć się zachowania Goldinga. Niestety nie było mi to dane. Przełknęłam ślinkę. Odkąd ja się przejmowałam takimi błahostkami jak myśli kogoś innego o mnie... Pokręciłam głową, próbując to wyrzucić z siebie. Bez rezultatu. To we mnie siedziało już za głęboko, a źródło było bliżej niż mogłam się spodziewać. O wiele za blisko.

 

Spłukałam z siebie pianę i mogłam wyjść... Otwarłam sobie drzwi... Stanęłam na dywaniku i mogłam się wytrzeć ręcznikiem, by przez następną godzinę doprowadzać się do porządku. Nie było na to czasu. Spojrzałam na Goldinga sprawdzając jego stan, czy faktycznie się ze mnie śmieję... Nie widać było być może po nim, ale nie potrafiłam być pewna jak zwykle... Zapłonęłam przywracając sobie wcześniejszą formę wyjściową... Warkocze stały się względnie dobre. Zawiązane jak należy i ułożone. Co ważniejsze cała sierść była sucha i wypielęgnowana jak należy. Błyszcząca... A sama pachniałam fiołkami...

 

Chciałam zrobić parę krótkich kroków do lustra, by tylko się przejrzeć, gdy poczułam że coś jest nie tak. Tylne noga mi odjechała się na bok na mokrej nawierzchni. Straciłam momentalnie równowagę wykonując prawie szpagat tylną częścią ciała... To był kolejny dowód że nie wszystko było ze mną w porządku. Nigdy nie miałam takich problemów... Nigdzie. Dotarłam wreszcie do celu sprawdzając czy moje zalążki makijażu są takie jak należy... Nic wielkiego. Kreska nad okiem, lekki srebrzysty cień. Nic nadzwyczajnego... Wcześniej tego nie zrobiłam ale kątem oka obserwowałam Goldinga... Czy przypadkiem nie jestem pośmiewiskiem w jego oczach. 

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwykle spędzałem trochę więcej czasu w wannie by móc spokojnie się zrelaksować i pomyśleć. Tym razem nie było jednak na to czasu. Powoli kończyłem się doprowadzać do porządku, gdy nagle usłyszałem jak drzwiczki od kabiny prysznicowej się otwierały. Najwyraźniej Lust już skończyła. Spojrzałem jak w niewielką chwilę doprowadza się do porządku po prysznicu. Zwykła klacz potrzebowałaby na to znacznie więcej czasu. Można jej było pozazdrościć jednak takich możliwości. Było to całkiem praktyczne.

 

Powoli też chciałem opuścić wannę. Gdy nagle spostrzegłem jak Lust straciła równowagę i niemal zrobiła szpagat. To było dość dziwne. Lust wydawała się dziwnie rozkojarzona. Wcześniej wydawała się bardziej skupiona. Czy to miało związek z tym, co się nie dawno stało? To możliwe. Moją głowę też nurtowały dziwne myśli po tym wszystkim. Więc niepowiedziane, że i u niej tak nie było. Wszystkie te wypadki, które towarzyszyły Lust były całkiem zabawne. Jednak nie śmiałem się z niej. Starałem się raczej nie śmiać z takich sytuacji. To mogło kogoś tylko bardziej zawstydzić i rozkojarzyć.

 

W końcu dokładnie się opłukałem i opuściłem wannę. Czułem się już znacznie lepiej po tej kąpieli. Sięgnąłem po jeden z ręczników i zacząłem się dokładnie wycierać. Niestety ja raczej nie mogłem sobie zapewnić tak ekspresowego suszenia jak Lust. Gdy już skończyłem moje oczy zwróciły się na Lust.

- Powinnaś trochę bardziej uważać. Nie chciałbym by stała ci się jakaś krzywda. - Powiedziałem zachowując spokój w głosie. Choć można było w nim znaleźć nutę troski.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shatter:

- Dobrze - powiedziała spokojnie Księżniczka i sama poszła do kuchni by przynieść dwie szklanki soku jabłkowego. Widać dla niej pozycja nie była aż tak ważna, by nie mogła sama obsłużyć swoich gości. Kiedy położyła już napoje na stole usiadła na dużej poduszce i zapytała:
- Jesteś gotowa na lekcję?

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

- Nie wiem co się ze mną dzieję... - zaczęłam spoglądając na niego przez lustro dość bezpośrednio mierząc w jego oczy. - Niby jest dobrze, a jednak nie do końca było tak jakbym chciałabym by było... - zwierzyłam się ze swoich wewnętrznych rozterek. Myśli się kłębiły i pulsowały próbując się wybić ponad wszystkie inne... Trzymałam je mocno, a koncentrując się na jednej [Goldingu] zawalałam wszystkie inne. Musiałam znaleźć na to sposób. - Na szczęście nic się nikomu nie stało... - powiedziałam próbując rozbroić go drobnym niewinnym uśmiechem i ładnymi oczyma. Nie wiem dlaczego wykonałam tak banalny gest nastolatki... To nie był mój styl ani poziom. Jednak coś mi kazało postąpić właśnie tak, a nie inaczej.

 

- Słońce cię dosuszy... - rzuciłam a przy mnie pojawiła się szczotka do grzywy... Uśmiechnęłam się dość zawadiacko podchodząc do niego bez skrępowania, stając naprzeciwko. Był wyższy ode mnie, a byłam ciekawa na ile mi pozwoli... Czy zaprotestuje... Jaki będzie wyraz jego pyska... Zaczęłam czesać jego grzywę szybkimi ruchami chcąc mu nadać typowej dla niego fryzury jaką u niego widziałam, następnie chciałam przejść do ogona.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To na pewno nic poważnego. - Powiedziałem spokojnym głosem. Miałem nadzieje, że te słowa ją trochę uspokoją. Czasami takie słowa potrafiły pomóc bardziej niż jakiekolwiek sposoby pocieszania, które mogły tylko denerwować i pogorszyć sprawę. Nagle spostrzegłem jej niewinny uśmiech na jej dość zabawną uwagę. Odpowiedziałem jej na to również uśmiechem nic nie mówiąc. Co do swojej kolejnej uwagi też miała racje. Z pewnością na słońcu sierść mi szybko wyschnie. Znacznie szybciej niż w tutaj w pokoju. Poza tym nie było czasu by czekać.

 

Już chciałem opuścić łazienkę, gdy nagle Lust stanęła na przeciw mnie z dość ciekawym uśmiechem. Co ona znowu wymyśliła? Nagle spostrzegłem szczotkę do grzywy, która nagle się pojawiła koło niej. Moje oczy szeroko się otworzyły a moja mina wyrażała kompletny szok. Nie ona chyba nie chce zrobić tego, co myślę. A jednak to zrobiła pomyślałem, gdy nagle zaczęła czesać moją grzywę. Czułem się jak źrebak. Ostatnim razem byłem czesanym przez matkę jak miałem 7 lat. Tak nikt nie tykał mojej grzywy od wielu lat. Tylko ja ją ruszałem. Nie wiedziałem, co właściwie powinienem zrobić. Trochę głupio się z tym czułem. W lustrze jednak spostrzegłem że Lust czeszę moją grzywę by wyglądała tak jak zawsze. Mi by zajęło to trochę dłużej zapewne. Nic, więc nie robiłem. Gdy nagle skończyła z moją grzywą wzięła się za mój ogon. Sytuacja naprawdę była kłopotliwa. A jednak nie czułem się przy niej skrępowany. Gdy skończyła. Wyglądałem niemal jak zawsze, na co dzień. Szybko jej to poszło. Gdyby nie wilgotna sierść wyglądałbym idealnie.

- Dziękuje - Powiedziałem z delikatnym uśmiechem i lekko pocałowałem ją w policzek.

 

Teraz byliśmy już właściwie gotowi do wyjścia. Nie było powodu by dłużej zwlekać. Być może kolejne wycieczki okażą się, choć trochę opłacalne. Opuściłem pokój wraz z Lust. Następnie skierowaliśmy swoje kroki ku wyjściu z hotelu. Czułem jak powoli moja sierść schła. Ale jeszcze chwilę pewnie potrwa nim będzie w pełni sucha. Cały czas szedłem obok Lust. Jednak teraz było inaczej niż zwykle. O ile wcześniej udawałem i byłem trochę skrępowany. Teraz tak nie było. Bardzo cieszyło mnie jej towarzystwo. Po drodze mijaliśmy inne kucyki, które też zapewne przybyły w celach wycieczkowych. W sumie to nie wiem czy nasz cel przybycia tutaj można było określić tak samo. Z drugiej strony robimy coś innego? Też zwiedzamy to miejsce przecież. W końcu udało nam się dotrzeć w to samo miejsce, co poprzednio. Ciekawe czy nas zapamiętali czy znów będziemy musieli podawać nasze dane? Zbliżyłem się do smoka, po czym się odezwałem spokojnie.

- Dzień dobry chcielibyśmy udać się na kolejną wycieczkę i pozwiedzać. - Odrzekłem z delikatnym uśmiechem

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Romantic Heard [Haze Chaser]] [White Tail [solar Chaser]]

W Canterlocie w jednym z pokoi na obrzeżu znajdowały się dwie złudnie podobne klacze... Jedna z mocnym spojrzeniem leżała na łóżku wpatrywała się w sufit najzwyczajniej coś bardzo mocniej kalkulując. Jej tylne kopyto drgało z niewiadomego powodu, ale można było określić to jako zły omen u changelinga, który kontroluje swe ciało w pełni. Coś musiało ją wpędzić w studnie z której nie mogła wyjść... W problem którego nie mogła rozwiązać doraźnie.

- Co cię tak denerwuje, że nie chcesz mi powiedzieć od paru godzin... - spytała beztrosko druga, siedząca przy oknie patrząc na kuce pałętające się na ulicach.

- Głupota... i pewność siebie - wysyczała zamykając oczy. Pytająca nie zdążyła powiedzieć czegoś więcej, gdy tamta kontynuowała. - Żyjesz za krótko by wiedzieć na ten temat, ale dyrektywy znasz. Wiesz czego nie wolno, a co trzeba... Boję się że Ona złamie tą najważniejszą, bez spoglądania na konsekwencje.

- Ale dlaczego miałaby zrobić coś takiego wiedząc co się stać może później? - spytała się naiwnie.

- Nie widziałaś nie zrozumiesz... - powiedziała wzdychając... - Bo może. Bo będzie jej się to podobać... Łatwo ulec. Za łatwo... Więc trza będzie w razie czego pomóc jej wyjść z nałogu. Za długo z nim spędza czasu... Cały tydzień? Za długo sama bez nas... Miejmy nadzieję że jednak nie... i nie trzeba będzie robić nic. A jak jednak... Będzie trzeba zrobić to szybko w najgorszym wypadku.

- Co zrobisz?

- Co zrobimy... W pojedynkę będzie za trudno zrobić. W dwójkę można choć spróbować... - rzuciła podnosząc się. Wiesz gdzie jest ten pokój co został na zapas miała jeszcze Lust? - spytała się, a tamta pokiwała głową. - Pójdziesz tam i sprawdzisz jego stan... Ja zajmę się całą resztą... Nie będzie mogła mieć to za złe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To było całkiem dobre pytanie. Dokąd właściwie mieliśmy się udać? Tak się śpieszyłem by wyjść jak najszybciej, że w rezultacie tego nie ustaliłem z nią. Nic nie ustaliliśmy właściwie. Ale przewodnik się w sumie przyda. Przynajmniej nie będziemy błądzić szukając drogi. Nie miałem pomysłów, co mogłoby być teraz ciekawe do zwiedzenia. Przybyłem tu po informacje a nie w celach turystycznych. Cóż być może Lust miała plan gdzie się udać. Moje oczy zwróciły się bezpośrednio na nią.

- Jak sądzisz gdzie się powinniśmy teraz udać? - Spytałem z wyraźnym spokojem w głosie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Leciała dalej podziwiając krajobraz, było tu całkiem ładnie jednak klimat nie był najlepszy. Zapewne da radę się do niego przyzwyczaić jednak na to potrzeba czasu, dodatkowo ostatnio była przyzwyczajona do chłodniejszego powietrza. Jej oddech był przyśpieszony jednak nie zwalniała lotu, postanowiła że odpocznie na ziemi gdy doleci do celu. 

 

[shatter]

Obserwowałem jak księżniczka sama idzie po sok, zdziwiło mnie to. Myślałem że wyślę tego małego smoka co otworzył mi drzwi, zdałem sobie sprawę że ona różni się pod tym względem od Celestii czy Luny. W takim razie brak jakiegoś stosownego zachowania nie powinienem mieć problemów, chyba że zacznę jej demolować bibliotekę i książki. W tym wypadku byłoby dosyć prawdopodobne że się wkurzy. Gdy postawiła szklankę na stolę wziąłem dwa łyki soku i  odpowiedziałem na jej pytanie.

- Myślę że tak, zobaczymy jak mi będzie szło 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shatter:

- No dobrze - Twilight przywołała lewitacją jedną z książek i otworzyła ją na materiale z 7 poziomu. - to trudny materiał, więc słuchaj uważnie i skup się. Zacznijmy od potężnego zaklęcia transmutacyjnego. Jego formuła to Vivendi Mutatio, można je używać do zmiany całych żywych obiektów w inne, ale też fragmentów. Można sobie na przykład zmienić kolor grzywy, choć nie radziłabym ci tego, tak mocne zaklęcie użyte bez odpowiedniego skupienia i to jeszcze na sobie może mieć fatalne skutki. Jego czas trwania zależy od tego na co je rzucasz. Tego zaklęcia nie da się rzucić trwale, zawsze po jakimś czasie jego skutki osłabną. To w sumie zależy też od siły rzucającego, Vivendi Mutatio rzucone przez alicorna może trwać nawet kilka tygodni. Aby je rzucić trzeba się pochylić z głową wyciągniętą do przodu i bardzo uważnie skupić moc w rogu. Ty spróbujesz rzucić je na roślinę, będzie to łatwiejsze i mniej ryzykowne jak na pierwszy raz. Proszę - przywołała z okna paprotkę. - Rzucaj. 

 

(Oczywiście wynik zależy od losowania)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Lecąc dalej zauważyła miasto otoczone górami, wyglądało na to że jest dosyć blisko celu swojej podróży. Ucieszyło ją to, ten lot oprócz tego że okazał się męczący był monotonny a przez to nudny. Około pół kilometra przed miastem wylądowała na ścieżce i spokojnym krokiem zmierzała dalej. Postanowiła trochę odpocząć. 

 

[shatter]

Uważnie jej słucham, cieszyłem się że zacznę od biednej niewinnej roślinki a nie od jakiegoś zwierzątka. Ze mną to nie wiadomo co wyjdzie. Nie zwlekając dłużej pochyliłem się i wyciągnąłem głowę do przodu tak jak kazała. Po chwili zacząłem zbierać moc w rogu, miałem nadzieje że to nie doprowadzi do jakiegoś wybuchu.

- Vivendi Mutatio - powiedziałem z zamiarem zmiany paprotki w małą brzozę. 

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

Shatter:

Losowanie: 73 (Nie wyszło)

Błysnęło światło, ale nic się nie stało. Twilight spojrzała na Shatter.

- Nie przejmuj się, to trudne zaklęcie. Spróbuj jeszcze raz, tylko bardziej skup się na tym, w co chcesz zmienić tę paprotkę - powiedziała łagodnie.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

- Historia smoków? - pytałam chyba bardziej twierdząc niż dając sugestie co było czuć w moim głosie. Może tam uda się zdobyć kolejne ogniwo łańcucha łączącego wszystko razem mimo że nie wszystkie smoki będą chciały o tym mówić? Nie zabiją nas przecież za pytanie... Chyba. Na pewno jeśli będziemy robić to z umiarem i rozwagą. Dając takie pytania, które idą na około problemu, a nie bezpośrednio przez niego. Może dowiemy się przy okazji jeszcze czegoś czego nie spodziewałabym się? To byłoby miłym zaskoczeniem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Domyśliłem się, że to nie było pytanie ze strony Lust tylko propozycja kolejnej wycieczki. Tak po prostu jej rola wyglądała wiarygodniej. Chwilę zastanawiałem się w milczeniu czy niema przypadkiem miejsca ciekawszego gdzie można by zdobyć potrzebne nam informacje. Jednak inna możliwość nie przychodziła mi do głowy. Takie wybór wydawał się najkorzystniejszy ze wszystkich. Wątpię, że zdobędziemy informacje przy innych atrakcjach turystycznych. Być może, gdy smoki zaczną opowiadać swoją historie napomkną coś o tym mieście. Choćby między wierszami. Kiwnąłem lekko głową na odpowiedź Lust a moje oczy teraz zwróciły się na smoka.

- Więc wybierzemy tym razem historie smoków. - Powiedziałem z delikatnym uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hoffner/Shatter:

Przewodnik już nadszedł. Smok za szklaną ścianą kiwnął na niego głową i powiedział:

- Zabierz ich na Historię Smoków.

Smok-przewodnik bez zbędnych rozmów posadził was sobie na grzbiecie i wzleciał do góry. Może trochę zbyt ostro, bo prawie spadliście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na szczęście nie musieliśmy długo czekać na przewodnika. Pojawił się i jak ostatnio nagle posadził nas na grzbiecie  bez ostrzeżenia, po czym wzleciał w górę. Zrobił to stanowczo nieodpowiedzialnie. Omal nie spadliśmy z jego grzbietu. Przez coś takiego mogliśmy połamać kości. Stanowczo nie nadawał  się do tej pracy. Zmarszczyłem wściekle brwi. Miałem ochotę powiedzieć mu parę słów. Jednak ostatecznie się powstrzymałem i ugryzłem w język. Nie byłem teraz w Equestrii. Prowokowanie smoków choćby przez słuszne zwrócenie mu uwagi mogło się źle skończyć i lepiej nie było zwracać na siebie uwagi. Miałem nadzieje, że  Lust się nagle nie zdradzi. Domyślałem się, że jej też się to zapewne nie podobało to, co się stało przed chwilą. Objąłem ją delikatnie kopytem za grzbietem i starałem się już o tym nie myśleć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[shatter]

- Dobrze... - powiedziałem z ulgą że nic nie wybuchło. Postanowiłem zmienić paprotkę na coś innego, brzoza chyba mnie za bardzo rozpraszała. Uznałem że kaktus będzie odpowiedni, jest mniejszy więc powinno pójść lepiej. Ponownie pochyliłem się, wyciągnąłem głowę do przodu i zacząłem gromadzić moc w rogu zachowując pełnie skupienie. Teraz powinno się udać.

- Vivendi Mutatio - powiedziałem i obserwowałem efekty zaklęcia. 

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shatter:

Losowanie: 50

Tym razem zaklęcie się udało i paproć zamieniła się w kaktusa.

- Doskonale - powiedziała Twilight z uśmiechem. - Mówiłam, że za drugim razem ci się uda. To teraz przejdziemy do drugiego zaklęcia.

Księżniczka zgrabnie zmieniła roślinę w jej pierwotną wersję, a potem przemówiła:

- Zaklęcie roju na wszelki wypadek omówimy tylko w teorii. Formuła jest skomplikowana i brzmi Infestibus Natarcue. Rzucamy je w typowo atakującej pozie, lepiej też zamknąć oczy, bo przy rzucaniu pojawia się mocny błysk. Pamiętaj, że musisz bardzo skupiać się na zaklęciu przez cały czas jego trwania, bo inaczej rój może wyrwać ci się spod kontroli. Teraz powtórz co wiesz o tym zaklęciu.

Twilight wpatrzyła się w Shatter, przechylając głowę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

To była jakaś okropna kpina i ignorancja ze strony tego osobnika... Po co chciał nas zabić zrzucając na ziemie. Sama bym musiała ratować nas, bo spadając nie zainteresowałby się nami tamten, tamten... Nie poczułby gdybyśmy zniknęli z jego grzbietu. Zacisnęłam zęby, a mój wyraz przez moment stał się nienawistny. Zaraz jednak ustąpił lękowi... Tak trzeba było. Wtuliłam się w mojego towarzysza zamykając oczy. One jedyne mnie mogły zdradzić w tamtej chwili. Przednie kopyta trzęsły mi się z nerwów jak osika, gdy obejmowałam Goldinga... To on miał być mi podporom mimo że sama bym sobie poradziła. Zabijając tego smoka i lecąc dalej sama...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hoffner/Magus:

Smok w ogóle nie zauważył, że wystartował w zły sposób. Leciał dalej spokojnie, w średnim tempie, a pod wami rozciągała się pozbawiona roślinności ziemia Krainy Smoków. Gad kołysał się przy locie, więc raz na jakiś czas podskakiwaliście trochę do góry.

 

(Jeszcze jeden wasz post i dolecicie)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podróż z pewnością nie należała do komfortowych. Najpierw niemal spadliśmy ze smoka. A teraz jeszcze to podskakiwanie. Poprzednia podróż wypadła znacznie lepiej. Kątem oka widziałem zamknięte oczy, Lust gdy się do mnie przytulała. Naprawdę świetnie odgrywała swoją rolę. Domyśliłem się, że drżenie jej kopyt jest oznaką nerwów a nie strachu. Z nas dwoje tylko ja mogłem spaść z tego smoka i połamać swoje kości lub w najgorszym wypadku skręcić swój kark. Nie czułem skrępowania bliskością Lust tak jak ostatnio. Zresztą gdybym je czuł byłoby to teraz dziwne.

 

Zastanawiałem się nad wszystkim, co się teraz stało. Wiedziałem, że to wszystko może mieć w przyszłości wielkie konsekwencje. Najpierw moja pomoc dla Lust i reszty jej podmieńców, które zostały w Canterlocie. Krycie ich i zrobienie wszystkiego by nikt nie wiedział, że dalej tam są. Pomoc w ucieczce z Canterlotu Lust. No i teraz jeszcze doszło do dobrowolnego przekazania jej energii z mojej strony. Wiedziałem, że jeśli ktoś z kucyków dowiedział się o tym wszystkim. To raczej próżno było szukać zrozumienia i akceptacji nawet wśród najbliższych. A jednak mimo wszystko nie żałowałem swych czynów. Szczerze mówiąc zaczynałem się trochę o siebie martwić z tego powodu. Jak daleko jestem w stanie się posunąć? Czyżbym znał siebie w mniejszym stopniu niż myślałem?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

Nikt mnie jeszcze tak nie potraktował. To był istny cham, a nie dostojny smok... Może tamten był porywczy i brał nas jak chciał, ale ten? Nawet nie zapewnia bezpieczeństwa i komfortu. Delikatny tyłek sobie obijałam w niewłaściwy sposób... Nawet Golding niczego nie łagodził, a we mnie wzbierało wykładniczo. Zaczęło się od jednej, krótkiej myśli. Ona popchnęła następną, a ta wywołała prawdziwy huragan. Kopyta przestały mi się trząść. Złość nie była na miejscu, ale cóż mogłam na to poradzić?

- Trzymaj mnie mocno, bo nie wytrzymam - szepnęłam mu do ucha z udawanym spokojem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przestałem czuć trzęsienie kopyt Lust. Uznałem, że to dobry znak. Chyba zaczęła się uspokajać i powoli przyzwyczajać. Niestety moje przypuszczenia okazały się mylne, gdy nagle usłyszałem jej słowa. Cóż zapewne nie przywykła do tak spartańskich warunków podróży. Ciężko się jej dziwić. Nawet mi niezbyt się podobała obecna podróż. Za to ile z nas zdzierali mogli się trochę bardziej postarać by zapewnić lepsze warunki. Musiałem jednak coś wymyślić by uspokoić Lust. Nie chciałem by się zdradziła. Objąłem ją mocniej za grzbietem jednak nie tak by poczuła jakieś nieprzyjemności. Zgiąłem się bardziej tak by mogła bardziej oprzeć się na moim grzbiecie. Miałem nadzieje, że tak jej będzie nieco wygodniej, po czym lekko do niej szepnąłem.

- Spokojnie niedługo będziemy - Powiedziałem spokojnym głosem. Też wolałem teraz nie ujawniać swoich emocji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hoffner/Magus:

Pod wami zaczęło formować się już smocze miasto. Nie minęło kilka minut, a wylądowaliście. Przewodnik znów nie wyglądał na zainteresowanego waszym bezpieczeństwem, więc kiedy znalazł się na ziemi bezceremonialnie strzepnął was z siebie.

- Idziemy - powiedział głębokim głosem i ruszył w stronę ogromnego, skalnego budynku, który górował nad innymi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze mogłem zrozumieć niezwracanie na nas uwagi podczas lotu. Faktycznie może byliśmy za lekcy i mógł nie czuć, że nami poniewiera. Ale kiedy nagle strzepnął nas na ziemię niczym jakieś worki z kartoflami nawet nas nie ostrzegając. Granice moich nerwów zaczęły powoli przekraczać pewną barierę. Zwykle starałem się zachowywać spokój będąc u kogoś w gościnie. Ale to przekraczało pewne granice. Nie wiem, co on do nas miał. Czy moi pobratymcy coś mu kiedyś zrobili i teraz się na nas mścił? Na moim pyszczku można było zauważyć wściekłość. Zaraz dojdzie do tego, że to Lust będzie musiała mnie uspokajać jak tak dalej pójdzie. Powoli podniosłem się z ziemi i podszedłem do Lust by sprawdzić czy nic jej nie jest.

- Wszystko w porządku? - Spytałem pomagając jej wstać. W moim głosie jednak można by zauważyć złość, którą starałem się ukryć, choć słabo mi to wychodziło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...