Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Lekko się zarumieniłem, gdy ręcznik, który zakrywał jej ciało nagle opadł na ziemie. Nie byłem pewny, dlaczego. Przecież nie pierwszy raz ją widzę bez ubrań. A jednak było w tym coś niesamowitego. Pomimo że jej sierść i grzywa były w nieładzie wciąż widziałem w niej piękno. Tego też nie do końca potrafiłem zrozumieć. Tak samo nie wiedziałem, czemu szczerze się ucieszyłem, gdy podała mi swoje kopytko i zgodziła się ze mną zatańczyć. Posłałem jej miły uśmiech i delikatnie pociągnąłem na środek salonu.

 

Nie było tu tyle miejsca ile mieliśmy na gali. Było sporo ograniczeń. Jednak nie zwracałem na to uwagi. Powoli zbliżyłem jej ciało do swojego i położyłem delikatnie lewe kopyto na jej grzbiecie. Pamiętałem dokładnie melodie z gali. Więc prowadziłem Lust w rytm tamtej melodii. Choć nie było to łatwe. Znacznie łatwiej by było gdybym naprawdę słyszał  tutaj te melodie. Robiłem wszystko tak jak tamtego wieczoru, gdy spotkaliśmy się pierwszy raz. Były jednak pewne różnice. Nie tańczyłem tak marnie jak wtedy. Prowadziłem ją znacznie lepiej niż tamtego wieczoru omijając wszelkie przeszkody na naszej drodze w pokoju i uważałem by nie deptać jej kopytek. Pomimo że nie było tu muzyki ani pięknej ozdobnej sali tak wtedy było to naprawdę miłe przeżycie. Nie byłem również tak spięty jak wtedy. Nie rozglądałem się wokół po pokoju. Mój wzrok był tylko skupiony na niej. Czułem się z tym nawet lepiej wiedząc, że niema tu wpatrujących się we mnie oczu.

 

- Mam dobrą pamięć. Więc oczywiście, że pamiętałem. - Powiedziałem spokojnie dalej ją prowadząc. - Uznałem również, że to będzie miła odmiana od ciągłych poszukiwań i ciągłego droczenia się nawzajem. - Nie wszystko jednak powiedziałem. Były pewne rzeczy, których nie chciałem powiedzieć. Rzeczy, które tak jak emocje starałem się zachowywać głęboko w sobie i ich nie ujawniać. Były dla mnie wyjątkowo kłopotliwe. Czasem miałem ochotę się ich pozbyć. Jednak po pewnym czasie uświadamiałem sobie, że  to zawsze będzie część mnie i bez nich nie byłbym sobą. Więc Lust nie wie wciąż wielu rzeczy i lepiej by tak pozostało. Zresztą były one przeznaczone tylko dla mnie. Nie chciałem się nikim z tym dzielić. Teraz starałem się skupić jednak na tej chwili i na niczym innym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

Kołysałam się delikatnie z nim, będąc pod jego kontrolą. Można było to zrobić lepiej, ale ten gest zastępował wiele rzeczy... Uwalniał to co powinno być szczelnie zamknięte. Jego dotyk... Był inny niż wszystkie inne które doświadczyłam. Nie wiem dlaczego. Po prostu taki był i nie można było się w to bardziej wgłębiać. Słowa same mi się formowały na języku... W kolejny wierszyk... Prosty i nieskomplikowany...  

 

- Zapach twojego ciała niepotrzebnie kusi...

Jego ciepło zniewala na jedną cichą noc...

Na głos rozsądku jesteśmy głusi...

Nie wiem we mnie wstępuje, co za moc...

 

Ja tego nie pragnę, a chce...

Moje sumienie łechce...

 

Nasze ciała połączone...

Jedną melodią zjednoczone...

Bez różnicy rozpustnicy...

Bez żadnej obietnicy...

 

Co ja mogę, jak nie mogę...

Nie wygaszę tego co powoduję tą pożogę...

 

Nie zmienię tego kim jestem...

Dobrze o tym wiesz...

To wszystko minie z jednym deszczem...

W mych delikatny kopytkach będziesz...

 

Teraz jestem w twoich...

Jeden ruch, jeden zwód...

Będziesz w moich...

Wtedy przejdzie ciebie niepotrzebny chłód...

 

Będzie to chwilowe...

Nikt się przecież nie dowie...

Do niczego nie dojdzie...

Mam nadzieję że wszystko się rozejdzie...

 

Mową rozwaliłeś porządek...

Właśnie to zagłusiło mój rozsądek...

 

Wyrecytowałam jednym tchem coraz ciszej i jednocześnie szybciej. W mojej głowie nie było porządku, tylko istny huragan rzucający wszystko po ścianach. Zmieniający to co powinno być stałe. Stąd brały się problemy... Stąd brało się nieugaszone pragnienie. Nie spełnienia... Bliskości na dobry początek, chyba że tego bym nie powstrzymała. Nie wiedziałam do czego może dojść... To była istna zagadka i groźba za razem.

 

- Przepraszam... - powiedziałam, podkładając mu kopyto, gdy robiliśmy zwrot przy samym łóżku. Nie włożyłam wiele siły, by poleciał delikatnie na łóżko, na grzbiet... Tego chciałam... Położyłam się zaraz przy nim obejmując go jednym kopytem przerzucając je przez jego klatkę piersiową i wkładając swój nos w jego grzywę. Nie wiem co mną kierowało. To było niepojęte... Nie zrozumiałe... A jednak działo się mimo wszystko.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przerywałem tańca z Lust. Wciąż będąc skupionym na tej jednej chwili. Gdy nagle usłyszałem słowa Lust. Powiedziała dość długi i ciekawy wiersz, który właściwie mówił  całkiem sporo. Nie spodziewałem się po niej takiej szczerości. Mimo wszystko dalej kontynuowałem taniec. Pomimo tego, co do mnie powiedziała. Nie chciałem tego. Nie było to mym zamiarem by ją kusić. To nie był kolejny głupi żart. Chciałem zrobić dla niej coś miłego. Coś innego niż zwykle. A nie ją kusić i doprowadzać do obecnego stanu. Nie sądziłem, że aż tak trudne jest jej życie. Że to ciągła walka z samą sobą. Im więcej o niej wiedziałem tym bardziej było mi jej żal. Chciałem jej jakoś pomóc. Tylko nie wiedziałem jak. Być może istniała jakaś metoda.

 

Nagle usłyszałem kolejne jej słowo. Które brzmiało przepraszam. Za co mnie przepraszała? Za swoją szczerość? Wszystko stało się jasne, gdy byłem z nią przy łóżku. Nagle poczułem jak podłożyła mi kopyto. Straciłem równowagę i wylądowałem grzbietem na łóżku. Nie było to twarde lądowanie. Zanim jednak zdążyłem się pozbierać. Lust już znalazła się przy mnie. Poczułem jak mnie nagle objęła swym kopytkiem i włożyła swój nos w moją grzywę. Tego się zupełnie nie spodziewałem. Teraz zrozumiałem, co znaczyło to przepraszam.

 

Mogłem ją odepchnąć i uwolnić się od niej. Byłem w stanie to zrobić. Nie wkładała w to wszystko jakiejś wielkiej siły. A jednak tego nie zrobiłem. Wiedziałem, kim jest. Wiedziałem również, czym to wszystko grozi. A jednak nieznanym mi gestem lekko pogłaskałem ją kopytem po grzywie. Zamiast się uwolnić.

- Dziękuję, że byłaś wobec mnie szczera. - Powiedziałem starając się zachować spokój w głosie. Choć nie było to łatwe w obecnej sytuacji. - Możesz mi wierzyć lub nie. Ale naprawdę nie chciałem cię kusić tym tańcem. Chciałem po prostu zrobić dla ciebie coś miłego. - Po tych słowach objąłem ją delikatnie kopytem wokół jej szyi. Nie czułem do niej gniewu z obecnej sytuacji. Wszystko, co się teraz działo było tylko i wyłącznie moją winą. Sam podjąłem to ryzyko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

- To ja przepraszam, nie wiem co się ze mną dzieję... Nie panuję nad tym co mam obecnie w głowie... - mówiłam to z błagalnie i prośbą jednocześnie, by mi pomógł, by był przy mnie. Ton był rozpaczliwy, przygaszony. Nie radziłam sobie z obecnymi niekontrolowanego emocjami, które zawsze miałam na smyczy, nie pozwalając im się wyzwolić na wierzch, kiedy nie były mi potrzebne, a tamte co wcześniej okazywałam były sztuczne, a te uchodziły za prawdziwe z głębi czegoś co można było nazwać sercem, a nie mózgiem i schematem.

 

W tamtej chwili były niczym ciąg wybuchów, eksplozji znoszących kolejne ograniczenia nałożone im przez lata, by stabilnie funkcjonować. Był mi potrzebny ktoś jak nigdy... Nie rozumiałam dlaczego po prostu chciałam. Pragnęłam jak nigdy czyjejś obecności. Nie z potrzeby chęci kogoś, bo to było nienaturalne pragnienie wywołane wyuczeniem danych reakcji i łaknienia dostępu do kucy po przez dominacje... Nie umiałam wytłumaczyć tej potrzeby. Wszystkie moje zmysły wariowały... Działały zupełnie inaczej niż powinny działać. Odbierane bodźce były o wiele za silne... Niż powinny być... Niż byłam do nich przyzwyczajona... Dotyk, słuch, węch... To były tylko materialne ostrza. Największe było władowane w mój umysł... Nie umiałam tego wytłumaczyć.

Jego słowa i odwzajemniony delikatny dotyk sprawił że zadrżałam z nadmiaru emocji przywierając do niego bardziej niż wcześniej... Myślałam że emocje zrobią ze mnie prawdziwą bestie, która będzie tylko dążyć do jednego nie zważając na wszystko tymczasem... Było zupełnie inaczej... Chciałam bliskości. Chciałam ciepła, ale nie śpieszyło mi się. On koił wszystko... Ale nie wygaszał nic. Nadal czułam to wszystko całą swoją osobą, a nic nie słabło. Utrzymywało się na stałym poziomie. Ciężko było mi tłumaczyć cokolwiek, co dokładnie się ze mną działo... Zdania się mi nie składały... Ruszyć się nie mogła... Nie wiedziałam czego miałam oczekiwać po tym wszystkim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko co się teraz działo było dość dziwne. Nie do końca potrafiłem zrozumieć, co się dzieje teraz z Lust. Jakby to nie była zupełnie ona. Czy udawała? Nie to nie było to. Nie sądzę by nawet ona tak perfekcyjnie odegrała taką rolę. Ten jej ton głosu wydawał się taki szczery. Nie sądzę bym się mylił. Coś się z nią teraz działo? Czy to ja coś jej zrobiłem? Nie byłem przygotowany by znaleźć się w takiej sytuacji jak obecnie. Nie sądziłem, że może stać się coś takiego. Wiedziałem jedno nie mogłem jej teraz zostawić samej sobie. Coś mi nie pozwalało. Nigdy nie czułem, że jestem komuś tak potrzebny jak jej właśnie teraz. Nie potrafiłem tego zrozumieć to było dla mnie dziwne. Jednak chciałem jej pomóc. Tylko nie wiedziałem do końca jak. Nagle poczułem, że jeszcze bardziej do mnie przywarła. Przełknąłem lekko ślinę. Poczułem drżenie jej ciała. To była dla mnie niecodzienna sytuacja. Objąłem ją kopytem w okolicach grzbietu. A drugim gładziłem ją po grzywie. Miałem nadzieje, że to, choć trochę jej pomoże.

- Nie musisz przepraszać. - Powiedziałem starając się zachować spokój w głosie. - Wszystko będzie dobrze. Jestem z tobą i zrobię wszystko by ci pomóc. - Powiedziałem to z delikatnym uśmiechem. Choć obecnie nie byłem do końca pewny, co mogę zrobić. Nie. Nie mogło być mowy, że ją teraz zostawię samą. Zrobię, co mogę by jej pomóc. W końcu ja to zacząłem. Ale miałem wrażenie, że miałem jeszcze inne powody by jej teraz nie zostawić samej. Tylko, jakie? Nie byłem do końca pewny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

- Dziękuje... - wyszeptałam wyciągając nos z jego grzywy... Mało zapachów na świecie mogło się wtedy z tym równać, a co dopiero to opisywać. Pachniał jak każdy zwykły ogier... Zapach zmieszanych tłuszczów i innych wydzielin, specyficzna woń wilgotnej sierści i mydeł... Nic szczególnego czym można było się zachwycać tak w teorii. Nie były przecież to żadne pierwszorzędne perfumy z magicznymi dodatkami, bo i o takich się słyszało że traci się od nich głowę dla tego kto jest nimi spryskany...

 

Czułam coś więcej, a ta część nie podlegała fizycznym bodźca tylko mentalnym ukrytym w tym wszystkim. Do mnie docierały... Szczątki nastrojów ciężkie do identyfikacji... Nie powinnam mieć z tym problemów. Ten stan mogłam chyba porównać tylko do upicia alkoholowego. To była moje jedna z podstawowych umiejętności, które weszły mi w nawyk tak bardzo że nie powinnam mieć z tym problemów. A miałam nie małe w ocenie tego co tam w nim siedzi... Byłam ślepa i głucha. Nie mogłam zrobić nic logicznego... Tylko leżeć i próbować wrócić do siebie, chociaż to nie było takie pewne.

 

Moja tylna noga splotła się z jego łącznie z moim ogonem stanowiącym kotwicę między mną a nim ciężką do zerwania... Głowa zbliżyła się do jego szyi... W naturalną szczelinę pomiędzy żuchwą a piersią gdzie spoczęła... Do mojego ucha zaczął docierać dźwięk płynącej krwi w nim po przez tętnice szyjne. Jego tętno było delikatnie przyśpieszone... Nie był w pełni spokojny, ale kto mógł być w tak bliskim towarzystwie klaczy mogącej zrobić dużo więcej niż powinna. Pozwalająca sobie na tego typu akcje już dużo wcześniej. Nie zrobiłam nic... Oczy miałam przymknięte, a oddech się uspokajał jak całe ciało nieruchomiejąc. Stan ten był bynajmniej bardzo podobny do snu lecz przede mną jego bramy dawno zostały zamknięte...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiechnąłem się tylko lekko, gdy Lust mi podziękowała. Nie chciałem jej męczyć. Chyba potrzebowała chwili odpoczynku. Wciąż nie byłem pewny, co jej się stało. Ale wyglądało to tak jakby zaczęła wracać do normy. Miałem nadzieje, że się nie myliłem. Nagle wyciągnęła nos z mojej grzywy. Uznałem to za dobry znak. Jednak szybko zmieniłem zdanie, gdy nagle poczułem jej tylne kopyto i  ogon na swoim kopycie. A jej głowę na swojej szyi. Na moim pyszczku pojawił się mimowolny rumieniec. Moje serce zaczęło bić szybciej niż zwykle. Oddech również przyśpieszył. Ciężko było zapanować nad swym ciałem w obecnej sytuacji.

 

Musiałem to zmienić. Chociaż spróbować. Bywałem już w różnych trudnych sytuacjach i sobie radziłem. Teraz też muszę sobie poradzić. Starałem się spokojnie zebrać myśli i skupić, choć nie było to łatwe zadanie w obecnej sytuacji. Toczyłem ciężką walkę z samym sobą. A jej wynik nie był pewny. Jednak powoli zaczynał mi wracać spokój. Moje serce wracało powoli do dawnego rytmu a oddech się wyrównywał. Pomimo że Lust wciąż była blisko mnie. Udawało mi się powoli przywracać kontrolę nad swym ciałem. Udawało mi się odsuwać myśli, których wolałbym teraz nie posiadać. Dalej obejmowałem kopytem grzbiet Lust a drugim głaskałem delikatnie po grzywie. 

 

Cały czas również na nią patrzyłem. Nie, dlatego że jej nie ufałem obecnie, lecz dlatego by mieć pewność, że wszystko z nią w porządku i jak będzie trzeba w porę zareaguje. Wyglądała jakby spała, choć sama mi nie tak dawno mówiła, że nie śpi. W każdym razie wyglądała tak spokojnie i uroczo. Nie miałem zamiaru jej przeszkadzać. Nic nie mówiłem tylko w ciszy ją obserwowałem. Na całe szczęście nie odczuwałem na razie zmęczenia. Miałem wręcz jeszcze wiele energii. Przywykłem do długiego braku snu. Więc mogłem jeszcze długo pełnić przy niej swą wachtę. Przynajmniej dopóki nie będę pewny, że wszystko jest dobrze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

W mojej głowie odbywał się prawdziwy spektakl teatralny... Przemierzałam te momenty swojego życia, o których już zdążyłam zapomnieć, ale nadal były tak ostre jak je przeżywałam po raz pierwszy. Szukałam odpowiedzi... Ważnych odpowiedzi, wątków podobnych, czegokolwiek co by mi pomogło rozwiązać mój problem co się ze mną stało. Tam jednak nie znalazłam żadnej właściwej odpowiedzi... Mogła być gdzie indziej... Aż wzdrygam się zaciskając mocniej zęby. Mogłam się tam zapuścić jeszcze raz. Jeszcze raz w umysł mojej ofiary, gdzie mogła być odpowiedz. W wspomnienia innej klaczy... Mogłam to zrobić. Czemu jednak odrzucało mnie od tego pomysłu. Nie wiedziałam.

 

Znalazłam się w wielkiej sferze pełnej licznych równych idealnie równo ułożonych otworów... Jej ściany były z idealnie gładkiego szkła, odbijającego moją postać w setkach odbić nakładających się na siebie. Spojrzałam w jedną ze studni pełnej srebrzystej wody. Był w niej jeden z ogierów. Nie tego szukałam. Ruszyłam dalej przechadzając się powoli i nieśpiesznie zapominając o świecie zewnętrznym... Przestałam czuć Goldinga... Jego zapach, dotyk. Słyszeć cokolwiek... Moje ciało stawało się coraz bardziej zimne... a ja zatracałam się coraz głębiej w sobie. W informacjach zbędnych, nieprzydatnych... Do dziś...

 

Zatrzymałam się... Miałam wokół siebie 3 studnie... W jednej była Yellow Rose podświadomie o tym wiedziałam. Nie chciałam zgłębiać tego jeszcze raz. Zresztą wolałam unikać zagadnienia Goldinga... Pozostały dwie kandydatki mogące znać odpowiedz. Equstrianka i konwertytka. Która mogła mieć bardziej trzeźwe spojrzenie na sprawę na tak klaczy temat? To było proste pytanie. Przynajmniej tak mi się wydawało. Wybrałam ziemiankę wskakując w studnię i zagłębiając się w niej. Moje oczy pod powiekami zaczęły szaleć we wszystkie strony a ciało przeszedł pojedynczy dreszcz zanim zdążyło znieruchomieć zupełnie. Pozostał tylko płytki oddech, a cała reszta ucichła...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panował duży spokój. Chyba wszystko zaczęło wracać do normy. Dziwne było tylko, że Lust nic nie mówiła. Co prawda nie sypia. Ale być może to jakiś jej sposób medytacji, który jej pomaga. Nie miałem zamiaru jej przeszkadzać. Rozmyślałem nad wieloma rzeczami siedząc w tej ciszy. Zastanawiałem się, co się dzieje w Canterlocie. Jak sobie radzą inni gwardziści. Czy ktoś zauważył moje ostatnie dziwne zniknięcia. Nawet, jeśli. To i tak nie zwrócą na to uwagi wiedzą, że chodzę własnymi drogami. Zawsze tak było mało, komu tłumaczyłem się ze swoich decyzji.

 

Moje rozmyślanie szybko się skończyło, gdy uświadomiłem sobie, że coś jest nie tak. To było mało powiedziane. Z Lust coś się stało. Nie czułem ciepła ciała Lust. Byłem w kompletnym szoku powoli ściągnąłem ją z siebie i położyłem delikatnie na łóżku. Nie znałem anatomii podmieńców zbyt dobrze. W ogóle nie znałem się za bardzo na medycynie. Umiałem tylko zszywać rany. No i była jeszcze moja magia. Nie wiedziałem, co zrobić. Chwyciłem Lust kopytami za jej ramiona i zacząłem nią trząść.

-Forest słyszysz mnie? Proszę powiedz coś. - W mym głosie można było wyczuć panikę. Nie reagowała. Co miałem zrobić?

 

Patrzyłem na bezwładne ciało Lust w kompletnym szoku. Nie mogę wezwać pomocy. Nawet, jeśli żyje. Odkryją, kim jest i ją zgładzą. Nie mogę do tego dopuścić. Muszę coś zrobić. Jej oddech był płytki a oczy jakoś dziwnie się zachowywały pod powiekami. Żyła, więc najwyraźniej. Ale to jakoś słabo mnie pocieszało. Martwiłem się o nią szczerze. Co się jej stało? Może złapała jakiegoś tutejszego wirusa. To możliwe. Nagle wpadłem na pomysł, co zrobić. Ale nie mogę używać magii w tym miejscu. Chrzanić to. Jej życie jest ważniejsze niż jakieś tutejsze zasady. Mój róg otoczyła żółta aura. Już chciałem rzucić zaklęcie lecznicze, gdy nagle przerwałem. To jej nie pomoże a zaszkodzi ona nie jest kucykiem. Mówiła, że moja magia jej szkodzi.

 

Nie wiedziałem, co teraz. Postanowiłem zrobić ostatnią rzecz, jaka przyszła mi do głowy. Powoli podniosłem bezwładne ciało, Lust a następnie wsadziłem je pod kołdrę. Następnie również pod nią wszedłem. Nie było mi zimno. Nie miałem ochoty pod nią wchodzić. Ale to nie było teraz ważne. Najważniejsze to było jej pomóc. Powoli zbliżyłem się do ciała Lust. Po czym objąłem ją przednimi kopytami za grzbietem i zbliżyłem do swojego ciała. Jej głowę położyłem nad swoją. Miałem nadzieje, że ciepło mego ciała zdoła jej pomóc. Nic innego nie przychodziło mi do głowy. Pozostało mi tylko czekać i mieć nadzieje.

- Proszę wróć do mnie. - Powiedziałem delikatnym i błagalnym szeptem.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

Przebijałam się przez srebrny płyn pełny emocji, które doskonale odbierałam całym ciałem. Otaczała mnie jednak ciemna, zimna przestrzeń, której nie dotyczyła grawitacja i nic w niej nie było widać. Praktycznie nic w niej więcej nie było... Znajdowały się tam tylko kolejne, różne ślad o wiele słabsze i o mniejszym natężeniu, niż jakbym wybrała equestriankę... Ludzkie wspomnienia były mniej intensywne, rzadsze ale przez to bardziej wyraziste i przez to łatwiej było mi szukać tego czegoś co mnie spotkało u niej. O wiele swobodniej można było też je interpretować po przez mniejszą gamę...

 

Wreszcie się zatrzymałam rozejrzałam i instynkt podpowiadał mi że to właśnie tu jest coś czego szukam... Świat nabrał kolorów o wiele bardziej wyblakłych, stonowanych niż ten equestriański... Znalazłam się na starej ziemi w ciemnym pokoju, a ona siedziała w koncie chyba w swojej sypialni. Chyba płakała, a w rękach trzymała świecący zielony wyświetlacz, na którym było mnóstwo czarnych, drobnych literek. Nikogo wokół nie było... Bała zupełnie sama. Odbierałam sporo, ale nie rozumiałam całej sytuacji... Wzmocniłam przekaz, a właśnie wtedy uderzył mnie młot, aż obraz przez moment stał się na moment niewyraźny.

 

Rzuciła telefonem z trzaskiem o ścianę, wyładowując swą złość na urządzeniu. Nie rozumiałam tego jeszcze ale miałam ochotę się dowiedzieć z jakiego to powodu. Uciskało ją w żołądku, w sercu. Ciężko było jej się poruszać, a umysł nie chciał przyjmować jakiejś wiadomości. Podniosła się i zapalając światło, znalazła komórkę i znowu pogrążyła się w ciemności rzucając się na zimne, rozkopane łóżko. Łkała dalej, próbowała coś mówić ale z jej gardła nie padały zrozumiałe słowa.

 

Przewróciła się się na plecy i przecierając załzawione oczy rękawem podświetliła ekran...

 

"Z nami koniec. Nie zrozum mnie źle. Poznałem kogoś lepszego... Poznałem prawdziwą miłość. Jesteś młoda. Poradzisz sobie."

 

Widniało na wyświetlaczu, a nią szarpną kolejny skurz i ból znowu ściemniający obraz i rozmazujący go... Czemu właśnie wybrałam ten fragment? Całość się rozmazała... Pojawił się kolejny... Siedziała na zimnym blacie w rękach trzymając w ręku kolbę z czerwonym płynem pachnący sztucznymi wiśniami. To tłumaczyło mi wszystko bardziej niźlibym chciała tego doświadczyć. Zaczęłam zrywać wszystko wycofując się dość powoli z tego świata wewnątrz mnie... Miałam odpowiedź która mnie nie satysfakcjonowała ani trochę.

 

Wróciłam do swojego ciała otwierając oczy. Widziałam tylko ciemne plamy. Nie czułam mięśni, zapachu. Nic... Byłam sparaliżowania, nie mająca kontroli nad swym ciałem... Docierało do mnie tylko ciepło, które niemal parzyło, choć było kojące. Nie wiedziałam ile czasu pozostawałam niedostępna i nieczuła na świat zewnętrzny...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Warszawa]

Strażnik zaprowadził gwardzistę do kilku stojących obok siebie ciężarówek, było widać, że wojskowe bo miały dalej na sobie oznaczenia w postaci złotej korony czyli znaku dawnych sił zbrojnych Warszawy.

- Wsiadaj. – rzucił krótko wskazując na jedną z nich w której już siedział kierowca, sam wszedł do środka, siadając obok kierowcy.

 

Nowy król stał w Sali tronowej, chciał od razu przeprowadzić koronacje na Cesarza i zająć się państwem unowocześniając gospodarkę za pomocą programu Robót Publicznych a potem zająć się sprawami militarnymi. Więc za chwilę się to przeprowadzi, obok niego stała jego partia która czekała na ten moment od dawna.

Odbudowanie Warszawy, odbudowa sił zbrojnych i zniszczenie raz na zawsze Equestrii już czeka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Dalej trzymałem Lust w objęciach. Wciąż nie widziałem by coś się poprawiło. Naprawdę się o nią martwiłem. Co prawda wiedziałem, że to ja byłem w posiadaniu jej duszy. Jak sama powiedziała dopóki ona nie ulegnie zniszczeniu będzie żyła. Ale nie pocieszało mnie to ani trochę. Byłem teraz kompletnie bezradny. Nie martwiło mnie to, co się mogło stać. Nie bałem się konsekwencji. Choć wiedziałem, co może się stać. Jeśli stanie się najgorsze. Wyjdzie poważna afera. Najpierw zapewne mnie uznają za zabójcę. Potem jednak, gdy odkryją, kim jest Lust sprawa wcale się nie polepszy. Lecz to nie to było ważne. Najważniejsze było by teraz wróciła w pełni do zdrowia. To się dla mnie liczyło obecnie najbardziej. I bynajmniej powodem nie był strach o moją przyszłość. Tylko o samą Lust. Została jeszcze jedna droga, która być może jej pomoże. Nie widziałem już innych możliwości. Miałem tylko nadzieje, że się powiedzie.

 

Powoli położyłem Lust na łóżku. Po czym spojrzałem na jej pozbawione życia ciało. Naprawdę się o nią martwiłem. Powoli objąłem kopytem jej szyje a drugim lekko pogłaskałem jej grzywę. Po czym zamknąłem swe oczy i zbliżyłem swoje usta do jej. Składając na nich delikatny pocałunek. Nie obchodziły mnie teraz konsekwencje mojego czynu. Nie byłem też pewny czy zdołam jej tym pomóc. Jednak brakowało mi już innych pomysłów. Miałem nadzieje, że ten ładunek energii, który chce jej przekazać tym pocałunkiem zdoła jej pomóc i przywrócić w pełni do zdrowia. Oby tylko nie była później zła, że to zrobiłem.

 

Gwardia Warszawa

Gwardzista nic nie odpowiedział. Całe to miejsce i sytuacja nie robiły na nim wrażenia. Robił, co mu kazano. Przynajmniej na razie. Co dalej okaże się po rozmowie. Usiadł na miejscu i czekał aż dojadą na miejsce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Warszawa]

Silnik zaryczał i ciężarówka ruszyła jadąc niedaleko fortyfikacji które stanowczo nadawały się do wzmocnienia, dopiero po chwili wjechała do miasta. Było duże, a kominy fabryk widoczne z daleka z powodu niedawnego strajku nie wypuszczały chmar smogu. Atmosfera była ciężka, główna droga od razu prowadziła do ratusza.

Za jakieś 5 minut dotrą na miejsce jednak na gwardzistę spadało wiele nieprzychylnych spojrzeń cywili.

- Ciekawe jak to się skończy. - mruknął kierowca pod nosem.

 

Tymczasem koronacja cesarska się rozpoczęła oficjalnie, król trzymał kopyto na księdze a obok niego stał obecny dowódca "wojska".

- Czy Wasza Królewska Mość przysięga stać na straży konstytucji, bronić nienaruszalności granic Warszawy oraz  kierować się jedynie dobrem organizmu a nie jednostki?

- Przysięgam w mym imieniu i całej Warszawy przestrzegać tych nakazów do końca mego życia. Tak mi dopomóż Bóg. - odparł Król.

- Więc tytułuje Waszą Królewską Mość Cesarzem Warszawy i wszystkich jej posiadłości. - po tej krótkiej przysiędze zaczęto po prostu zakładać nową koronę na głowę Króla by już zmienić jego tytuł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

Poczułam na swych bezwładnych ustach, delikatny pocałunek... Domyślałam się kogo, czując swój stan. Wiedziałam jak to dla niego z zewnątrz musiało wyglądać... Inny changeling, by się nie przejął myśląc że wyzdrowieję sama albo umrę rozsypując się w suchy proch, a resztka mojego ja uleci gdzieś daleko niesiona wiatrem... Po moim ciele zaczęła rozlewać się ciepła energia, nasycająca kolejne części ciała, przywracając im typową temperaturę dla kucy. Jak zwykle temu towarzyszył zestaw emocji strony przeciwnej. Ta podróż była mi potrzebna, mimo że dała taką odpowiedz, której nie powinnam zaakceptować, a w tamtej chwili uczucia Goldinga nie potrzebnie mi mieszały w głowie. Było to przyjemna tylko... Bałam się tego jak niewielu rzeczy na świecie, choć tego pragnęłam jak niczego nigdy wcześniej. Śmierci się nie bałam... Ona po części byłaby moim wyborem, po przez zaakceptowanie swojego losu. A to pojawiło się, mogła zniknąć, albo wyrosnąć coś więcej z tego. To dlatego zyskało potężną wartość w moich oczach.

 

Zaczęłam dostrzegać kolejne rzeczy... Na początku plamę w kształcie głowy Goldinga. To on całował, bo się o mnie martwił... Gwałtownie wstrzymałam na moment oddech widząc całą jego mimikę. Tego było za dużo jak na tamten moment, gdy nawet wysłowić się nie mogłam...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Jeśli to nie zdoła jej pomóc. To nie wiem, co jeszcze jestem w stanie zrobić. Pierwszy raz czułem się tak bezradny. Teraz jednak obecna sytuacja mnie przytłaczała. Nie byłem pewny czy w ogóle jestem w stanie coś zrobić. Ale nie miałem zamiaru się poddawać. Nagle jednak poczułem ponownie ciepło jej ciała. To chyba był dobry znak. Taką przynajmniej miałem nadzieje. Powoli zacząłem otwierać oczy i nagle spostrzegłem otwarte oczy Lust. Wyglądało to tak jakby do jej ciała zaczęło wracać życie.

 

Powoli odsunąłem od niej głowę przerywając tym samym pocałunek i delikatnie położyłem Lust na łóżku. Najwyraźniej najgorsze już się skończyło. To dziwne, ale nie odczułem ogromnego zmęczenia po tym transferze energii. Być może Lust nie zabrała mi jej tak wiele. Miałem jednak nadzieje, że to, co wzięła wystarczy i zdoła jej pomóc. Nie byłem pewny jak zareaguje na to, co zrobiłem. Nie do końca wiedziałem jak działa organizm, podmieńca. Więc może po prostu spanikowałem. Jakby jednak nie zareagowała. Nie żałowałem swego czynu. Najważniejsze, że zaczynała wracać do normy. Chwilę na nią patrzyłem w milczeniu, po czym się odezwałem.

- Wybacz... Nie powinienem był tego robić. - Powiedziałem starając się zachować spokój w głosie. - Trochę spanikowałem. Nie wiedziałem, co się z tobą dzieje. Nic innego nie przyszło mi do głowy by ci pomóc. - Powiedziałem spokojnie i spuściłem lekko głowę.

 

Gwardia Warszawa

Przez hełm nie można było zobaczyć miny ani wzroku gwardzisty. Lecz w tej chwili nie wyrażała sobą niczego poza spokojem. Wiedział jak to się może skończyć. Czytał akta zanim tu przybył. Po tym miejscu wszystkiego można się było spodziewać. Jednak był przygotowany na śmierć. Jeśli zresztą to zrobią. Przypieczętują tylko swój los. Nie odpowiedział na pytanie żołnierza. Domyślił się jak zareagują na warunki, które chce im przekazać. Jednak to miejsce straciło już swą szansę. Teraz wszystko zależało od tego jak zareagują.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]
Martwił się o mnie... Doskonale było można było wywnioskować to po jego słowach i zaangażowaniu, które mi pokazał pomagając mi jak tylko umiał. Mogłam zrobić wiele rzeczy, co normalnie mogłabym wykonać bez mrugnięcia okiem, bez sumienia. Wykorzystać, doprowadzić do zbliżenia. Nie wiele naprawdę brakowało w tamtej chwili do tego celu... Jednak nie śpieszyło mi się nigdzie, a głowa pełna nieuporządkowanych emocji, informacji nie była dobrym narzędziem prowadzącym do zrozumienia tego co się ze mną działo. Tego co mnie otaczało. Nie dziękowałam, nie prosiłam... Po prostu trwałam nie ruchoma z zastawianymi mięśniami, niezdolnymi do ruchu.
 
- Kochasz ty mnie choć trochę, lub można to tak nazwać? - spytałam cicho i bez skrępowania, choć mój głos nie brzmiał tak jak powinien. Brak mu było tej typowej mojej pewności siebie. Nie był też wyzywający, mający całemu zdaniu nadać kontekstu, czy innych rzeczy będących częścią mnie tak głęboko zakopanymi że nie powinnam być wstanie tego się pozbyć. Było to normalne pytanie klaczy, której być może mogło zależeć na kimś, choć nie była do końca pewna tego co sama czuje. - Zależy ci na mnie... - podpowiedziałam. Po tym spojrzałam na niego.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba wszystko zaczynało wracać do normy. Czas pokaże czy miałem racje. Byłem jednak dobrej myśli. Bardzo wiele rzeczy stało się tego jednego dnia. Powoli podniosłem głowę by ocenić okiem czy z Lust wszystko jest dobrze. Jednak nagłe jej słowa mnie kompletnie zatkały. Szeroko otworzyłem oczy w zdziwieniu na jej pytanie. Szczerze mówiąc było to wyjątkowo kłopotliwe pytanie. Jak dotąd wiedziałem jak sobie radzić z Lust. W ostatnich chwilach jednak sytuacja się trochę zmieniła. Nie byłem pewny, co mogę jej dokładnie odpowiedzieć. Odpowiedź była dla mnie niezwykle trudna. Sam nie byłem do końca pewny, co czuję względem niej. A może dobrze znałem odpowiedź na jej pytanie? Tylko starałem się tego unikać. Kucyk nie może zakochać się w podmieńcu. Tak raczej zawsze było. Zwłaszcza, że podmieńce żywią się tym uczuciem. Jednak  czułem coś dziwnego do niej. Było to dla mnie dość nieznane uczucie. Chyba jednak wiedziałem jak mogę uniknąć udzielenia odpowiedzi na pytanie Lust. Jej ostatnie słowa podsunęły mi myśl.

- Zrobiłem to, co zrobiłby każdy rodowity kucyk na moim miejscu. Pomogłem ci, gdy tego potrzebowałaś. Sama przecież wiesz, że taka jest nasza natura. - Powiedziałem spokojnie i lekko zmrużyłem oczy. To powinno raczej zakończyć ten temat. Nie powiedziałem nie. Ale i nie powiedziałem też tak. Moja odpowiedź była po prostu wymijająca.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

- Skoro tak mówisz, to nie okłamujesz siebie, tylko ja to robię myśląc... - urwałam gwałtownie zmieniając punkt widzenia. Nie mogło mi to zdanie przejść przez gardło, nie w tym kontekście. - Sam przyznałeś, że nie mogę wiedzieć czym jest miłość... - zaczęłam ostrożnie, choć dość dobitnie i niechęcią dłuższy monolog. - Czyli wszystko co się ze mną działo, to tylko problem z samą z sobą, którego nie jestem wstanie zrozumieć... Nic nie było prawdziwe, a wszystko co czułam tak intensywnie przez ten czas było tylko iluzją, mieszającą w głowie z niewytłumaczalnego powodu. Nadal nie znam odpowiedzi, na to co pojawiło się w moim umyśle i trwa w nim uparcie nie chcąc wylecieć i zostać zniszczone... Wiem tylko że ma to spory związek z tobą... Czym w takim wypadku jest w tym wypadku jest ta miłość? Co to były za niekontrolowane emocje odbierające mi logikę, zdolność ruchu i myślenia... - Zakończyłam przeciągając ostanie słowo. Całość była przyciszona z powodu braku siły ale w logice kryła się inna nuta ~ niezbadane uczucie będąca do niej sprzeczną. Nie miałam pełnej kontroli nad ciałem. Byłam równie bezbronna co niemowlę...

 

Próbowałam ruszyć kopytem, które było o wiele za ciężkie. Czułam jakby ktoś mi dokręcił do nich ołowiane obciążniki po co najmniej 10 kg... Ruszyłam nim odrobinę na prawo i lewo... Na tym się skończyło. Stęknęłam zbierając w sobie energię doładowując potrzebne obszary dogrzewając je jeszcze. Nie mogłam się poddać się teraz, gdy na czymś mi zależało... Umierać mogłam później, a nie teraz. Wyraz mojego pyska wskazywał na skupienie i zamyślenie kolejnymi wątpliwościami spychanymi na bok. Chciałam się podnieść...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, co usłyszałem z jej ust mnie kompletnie zszokowało. Ja nie wiedziałem tak naprawdę czy podmieńce mogą do kogoś czuć miłość. Powiedziałem to wtedy pod wpływem gniewu. Nie sądziłem, że to tak do niej dotrze. Jednak nie tylko to wprawiło mnie w obecne dość duże zakłopotanie. A kolejne jej słowa mnie zszokowały jeszcze bardziej. Ona poczuła do mnie jakieś uczucia? Robiłem wszystko by trzymać ją na dystans. Miałem ku temu powody. Czy wszystko przez ten jeden taniec? Nie sądziłem, że takie będą tego efekty. Były rzeczy, o których nie chciałem mówić. Dlatego chciałem skończyć ten temat.

 

Spojrzałem kątem oka na nią. Była słaba. Bardzo słaba. Cokolwiek zrobiłaby odkryć powody swojego zachowania kosztowało ją wiele energii najwyraźniej. Powoli wstałem z łóżka. Po czym obszedłem je dookoła. Nagle spokojnie usiadłem na krańcu łóżka po stronie gdzie leżała Lust. Chwilę na nią patrzyłem, po czym delikatnie ją złapałem kopytami i pomogłem jej powoli się podnieść następnie oparłem ją swoje ciało i przytuliłem delikatnie kopytem jej grzbiet by nagle nie upadła z powrotem na łóżko.

- To, co wtedy powiedziałem. Było powodowane gniewem. Nie bierz sobie tego do serca. - Powiedziałem spokojnie. Chwilę milczałem wpatrzony przed siebie. Jakbym starał się zebrać myśli. - Nie jestem w stanie powiedzieć, co teraz czujesz. Bo nie jestem specjalistą w sprawie uczuć. Tylko ty możesz odpowiedzieć sobie na pytanie, co czujesz i co tobą kieruje

 

Nie bardzo chciałem mówić niektóre rzeczy. Jeśli jednak to może zdoła jej pomóc odzyskać równowagę psychiczną. Musiałem dokonać tego poświęcenia i powiedzieć więcej niż chciałem. Zacząłem, więc mówić patrząc przed siebie.

- Cóż nie odpowiedziałem zupełnie szczerze na twoje pytanie. - Powiedziałem spokojnie, po czym westchnąłem. - Szczerze mówiąc moja odpowiedź miała być wymijająca. Nie bez powodu trzymałem ciebie przez cały czas na dystans. I to, kim jesteś niema tu większego znaczenia. Bardziej obawiałem się samego siebie. Od czasu, gdy spotkaliśmy się pierwszy raz na gali. Nie potrafiłem ciebie zapomnieć. Choć starałem się to zrobić. Dokładając sobie obowiązków. Robiłem to, dlatego bo uważałem, że nie jestem gotowy na związek. Jednak nic to nie pomagało. Gdy odkryłem prawdę o tym, że ty zarządzasz klubem. Poczułem smutek i myślałem, że zdołam o tobie zapomnieć. Wtedy też związałem się z Yellow. Myślałem, że to zdoła ukoić smutek i pozwoli mi o tobie zapomnieć. Jednak to wciąż nie było to. Potem, gdy odkryłem całą prawdę o tobie. Nie powinienem czegokolwiek do ciebie czuć. A jednak się to nie zmieniło. Gdy poprosiłaś mnie o pomoc. Nie pomogłem ci tylko z powodu poczucia winy za błędy. Chciałem znaleźć głównie sposób by móc pomóc tobie. Nie wiem sam, co do ciebie czuję. Ale coś na pewno czuje. - Powiedziałem, po czym złapałem spokojnie oddech po tym długim monologu. Dziwnie było podzielić się tym z kimś. Jednak, jeśli to może jej pomóc może było warto.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

Jego dotyk był bardziej niż przyjemny i niewiadomych powodów moje mięśnie drżały delikatnie tam gdzie mnie podpierał, gdy im nie kazałam tego robić. Robiły to samo z siebie, bez mojej kontroli, kazałam im przestać ~ nic to nie dało. Przecież jego ciało było dokładnie takie samo jak każdego innego kucyka, z którym miałam już jakikolwiek kontakt. Worek ciepłych kości i nic więcej, pełen potrzebnych uczuć ~ chciałam by było identycznie i w jego wypadku. Niczym się nie różnił od dziesięciu tysięcy innych, którzy byli przed nimi, oprócz jednego, dość poważnego faktu ~ czasu z nim spędzonego i sposobu jego zagospodarowania, dołączając do tego moją otwartość na niego. Nigdy nie spędzałam praktycznie z nikim dłużej niż 24 godzin. Wieczór, noc, ranek i do widzenia... Tak było zawsze do czasu jego pojawienia się.

 

Chłonęłam jego słowa jak gąbka, a ból w skroni, którego wcześniej nie czułam, ujawnił się przerywając wszystkie wątki myślowe, nie chcąc do czegoś dopuścić... Nigdy nie doświadczyłam tego, a to można było porównać do choroby poalkoholowej zwanej potocznie kacem znanej mi tylko z zrabowanych wspomnień, tak potężnym że nie pozwala ustać na nogach. Pociemniało mi przed oczami, a ja próbowałam złagodzić wszystko chłodnym kopytem, opadło z samo siebie...

 

- Golding... Nalej gorącej wody do wanny, włóż mnie tam i pójdź spać... - powiedziałam powoli dość twardo, choć się wahałam czy naprawdę chce go opuszczać. Logika mówiła jedno. Ciało chciało jego jak największą powierzchnią. Zwyciężyła łamana logika... Musiałam się od niego odizolować na jakiś czas i przywrócić sobie dawną sprawność...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Warszawa]

Ciężarówka dotarła w końcu pod główny budynek, raczej pałacem to nie było. Można nazwać to ratuszem.

- Dotarliśmy na miejsce. - rzucił tamten strażnik wychodząc i powoli kierując się do środka po schodach, chciał aby tamten gwardzista mógł go dogonić. Spodziewał się, że pewnie jakieś ultimatum dostaną. Skończy się to pewnie wojną, może nie zwycięską ale jeśli pójdzie dobrze to zada się niemałe straty gwardii. Niby poprzedni król wiele inwestował w "tajne projekty", może coś się znajdzie ciekawego w magazynach wojskowych?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield
Czułem drżenie mięśni Lust kopytem, którym obejmowałem. Do tej pory zastanawiałem się jakie efekty może dać moja szczerość. Nie byłem już niczego pewny. Nie było po mnie widać reakcji. Jednak byłem w szoku, gdy usłyszałem jej prośbę. Dlaczego tego chciała? Czy to przez, to co powiedziałem? Chciała się ode mnie oddalić? A może, to był jej sposób, by wrócić do zdrowia? Nie znałem ich metod leczniczych. Zanim, jednak wykonam jej polecenie musiałem się wszystkiego upewnić. Spojrzałem na nią kotem oka.
- Dlaczego tego chcesz? Jeśli chcesz się ode mnie oddalić. To ty powinnaś zostać w łóżku. Jest ci, to bardziej potrzebne obecnie niż mi. Ja mogę pójść do wanny. - Powiedziałem nad wyraz spokojnie. Wiedziałem, że to nie byłaby miła noc. Zapewne, za bardzo bym się tam nie wyspał. Jednak, to ona bardziej teraz potrzebowała wygody niż ja.

Gwardia Warszawa
Gwardzista spokojnie wysiadł z pojazdu i ruszył spokojnym krokiem za żołnierzem nic nie mówiąc. Widać jedynie było po, nim, że był szczególnie spokojny. Pomimo sytuacji i miejsca, w którym się obecnie znajdywał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Warszawa]

Strażnik nic nie mówiąc prowadził strażnika, niekiedy obok przechodziły kucyki w garniturach czyli członkowie partii monarchistów. Doszli po chwili do większych drzwi, dało się zauważyć, że zniknęły flagi Polskie.

- To tu. - rzucił wskazując na drzwi. - Ja już muszę iść bo mi się dostanie. - dodał odchodząc w stronę wyjścia, pozostawało dla gwardzisty jedynie otwarcie drzwi. Za to w środku panował spokój, dwóch wojskowych i Cesarz przeglądał papiery.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

- Potrzebuje ciepła... Ty jesteś przyjemny... ale nie dostarczysz mi go tyle ile potrzebuje jak najszybciej. Nie w ten sposób... - zaakcentowałam mimochodem nawet tego nie chcąc. - Spójrz na mnie jak na kogoś wychłodzonego... to zrozumiesz... - skontrowałam umiejętnie. Był inny sposób chodzący mi po głowie, ale specjalnie go unikałam. Zrobić to z nim i odebrać mu to co sam mi dobrowolnie dawał w rozmowie. Nie chciałam tego z jednej strony tej bardziej opanowanej. Ciało jednak i część stłumiona mojego sumienia wołały o coś zupełnie innego, każdy dotyk dawał tylko potrzebnego bodźca łamiącego kolejne betonowe ściany dzielące mnie od szaleństwa i złych słów. Niepotrzebnych wyznań niszczących całe lata jako niepotrzebne i spowodowane jednym wielkim trwaniem w błędzie. - Rano będę zdrowa, albo mnie nie zobaczysz... - mruknęłam ciszej. - Proszę zrób to...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield
Nic nie odpowiedziałem na to, co mi powiedziała. Była tak słaba. Czy była w stanie sama sobie poradzić i pomóc sobie? Czy powinienem spełnić jej życzenie i zostawić samą sobie? Jednak co wtedy? Nie chciałem jej śmierci. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym zostawił samą sobie i nie przeżyłaby. Być może istniała inna metoda. Mój pocałunek zdołał już, choć trochę jej pomóc. Większy zastrzyk energii może całkiem uleczyć. Czy jestem w stanie, to zrobić? Tyle czasu się przed tym broniłem. Teraz nie było czasu na myślenie. Każda chwila mej zwłoki działała na jej niekorzyść.
 

Powoli skierowałem oczy na Lust. Nagle, jednak zamiast podnieść położyłem delikatnie na łóżku. Wpatrywałem się w nią dobrą chwilę. Do tej pory nie mogłem uwierzyć w to co chcę zrobić z własnej woli.
- Wybacz, ale nie wykonam twojej prośby. Nie zostawię cię samej sobie. - Powiedziałem spokojnie, po czym zniżyłem nagle swoją głowę patrząc jej chwilę w oczy i nagle delikatnie pocałowałem w usta. By powoli zniżyć swą głowę w okolicy jej szyi i zacząć delikatnie muskać ustami. Miałem tylko nadzieje, że nie pomyśli o mnie źle po tym co właśnie zacząłem robić. Nawet, jeśli, jednak tak zrobi, to przynajmniej wróci do zdrowia.

Gwardia Warszawa
Gwardzista kiwnął głową strażnikowi. Po czym zdjął hełm. Niewiele różnił się wyglądem od innych gwardzistów. Sierść była w barwie szarej, a grzywa białej. Powoli zapukał do drzwi zachowują kulturę, po czym je otworzył. Na widok żołnierzy i cesarza lekko się ukłonił, po czym zwrócił się bezpośrednio do cesarza.
- Jestem posłem z Equestrii. Przysłano mnie, by z panem porozmawiać. Czy zechce mi pan poświęcić chwilę? - Powiedział spokojnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...