Skocz do zawartości

[Gra][Zapisy] The Castle


Arceus

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 189
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

[Wprowadzenie masz w pierwszym poście ;) cz teraz się dzieje, bo to ważniejszs: jesteście już w zamku, jeden z was omało nie zginął przy wchodzeniu po schodach a teraz idziecie korytarzem i jeden się przewrócił (ostatni post, przeczytaj i pomyśl co zrobić) po za tym zero stresu ja też nie wiedziałem jak zacząć do połowy jakiego RPka :) najtrudniej zacząć, potem już z górki.]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzymał się blisko grupy, najlepiej to by się przytulił do ciężkozbrojnego i robił mu za wieżyczkę na grzbiecie, ale to by było dosyć dziwne. Na widok tego biedaka, który sam się miotał po pomieszczeniu aż mu się niedobrze zrobiło. Oby to go nie spotkało. Jak to dobrze, że nie miał tony ekwipunku, tylko kilka narzędzi i minikomputer/Laptop.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aran pomyślał, że czas skończyć swa pesymistyczną gatkę. Czas nic nie mówić.

 

W plecaku miał wszystko, granaty i C4. Rozglądnął się dokoła.  Jego wzrok przystał na psychologu. Ciekawe komu ona pomoże w ciężkim stanie psychicznym. Zresztą jak on zginie nikt nie będzie za nim płakać. Aran nie ma rodziny, Aran nie miał rodziny. Zawsze był wyrzutkiem.  A może miał rodzinę... może o tym nie wiedział...

 

 Koniec, krzyknął sobie w głowie.Czas przejść do twardej rzeczywistości. Koniec z z myśleniem o niebieskich migdałach. Nie miał rodziny. Nie, nie nie... pogrążał się w agoni swojego losu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyprawa szła dalej w niemal niezmienionym stanie. Owszem było kilka nieoczekiwanych wypadków, ale to nic dla dzielnego oddziału żołnierzy. Cały czas było zadanie do wykonania.

Korytarz wreszcie ujawnił światło, nareszcie koniec tego paskudnego miejsca. Każdy poczuł coś na kształt ulgi, większość nawet nieświadomie dała temu wyraz w sapnięciu.

Za spowitym mrokiem korytarzem był most, a na jego końcu wieża, którą sierżant wskazał na początku. Teraz było widać pełną potęgę tego miejsca, to nie była jakaś tam wieżyczka jak w dobrze znanych średniowiecznych zamkach, to było coś znacznie większego i na swój sposób piękniejszego. Jednak najpierw most.

-Jack! Korn!-Zawołał sierżant snajperów-zobaczcie czy coś tam na nas nie czeka.

Snajperzy zajęli miejsca, a reszta żołnierzy zaczęła bacznie się rozglądać, ptak znowu dziobnął swojego właściciela. Nawet człowiek z mieczem wydawał się zestresowany. Coś wisiało w powietrzu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Na razie strzelania za bardzo nie ma :( Widzę jednak że bardzo bitni jesteście i Was korci żeby serie oddać ;) stąd moje pytanie idziecie jeszcze chwilę jako pacyfiści czy ciachnąć ten kawałek i zrzucić na Was zło tego świata?]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[i sądzę żr reszta krzyknie "idziemy za głosem tłumu" a i ja nie chce Was w niepewniści trzymać. Po za tym (jak przypuszczam po to tu jesteście by robić rzeź :v zatem jutro dopowiem co i jak i zaczynamy zabawę :}

Chyba że reszta się nie zgodzi... Demokracja]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[No dobrze, zatem zaczynamy naprawdę :D]

 

Oddział wszedł na most. Rzeczywiście byli "strażnicy". Wykonani z kamienia potężne posągi niewątpliwie znaczących wojowników mogły przywodzić na myśl obrońców tego zamku. Posąg jednak aż tak groźny nie jest, chociaż... pamiętając jak działają obrazy... Po wypadku na schodach nikt nie zamierzał podchodzić do krawędzi mostu, nikt nie chciał sprawdzać co jest niżej. W końcu weszli do budynku, to tej wierzy, która była ich celem. Miejsce było ciemne i niemal puste. Kilka małych okienek dające znikome światło i jeden większy snop światła padający na centralną część pomieszczenia. Na środku było dość dobrze oświetlone wzniesienie, na około niego na cztery strony świata rozchodziły się wejścia, jedno z nich było opanowane przez żołnierzy. Na ścianach były jakieś znaki.

Sierżant wziął ze sobą dwóch ludzi, reszta miała pilnować wyjścia. Człowiek z bronią białą próbował odczytać to co jest napisane na ścianach. Po paru chwilach Still i jego eskorta byli na wzniesieniu, a człowiek zaczął coś sobie szeptać.

Sierżant podniósł coś, sekundę po tym ciszę przerwał krzyk jednego z żołnierzy "To pułapka!". Wszystkie drzwi niemal w jednej chwili zamknęły się odcinają drogę ucieczki. Po chwili rozległo się sapnięcie jakiegoś człowieka i strzał. Na oświetlonym wzniesieniu toczyła się walka. Po chwili i żołnierze musieli walczyć o swoje życie. W ciemności nie widzieli dokładnie co do nich biegnie, ale pewną rzeczą było że to nic dobrego. Na jednego z pierwszych żołnierzy wpadło stworzenie kształtem przypominające człowieka, było co prawda trochę większe i uzbrojone w nieludzkie kły i szpony na przednich kończynach. Miała też puste, świecące bladym blaskiem białe ślepia. W mroku żołnierze dostrzegli ich ogromną ilość, wszystkie zbliżające się do pozycji ludzi i ich dowódcy, który był w połowie drogi z jednym tylko kompanem.

Żołnierze przystąpili do obrony, dotąd niezmąconą ciszę zamku przerwał odgłos wystrzałów ludzkich karabinów...

Do załogi śmigłowca nr 3 również zbliżały się te istoty, zdawały się spadać na nich jak deszcz.

Człowiek, który przed chwilą czytał ostrzeżenie zawołał teraz "Odblokujcie przejście!".  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sztygar natychmiast podbiegł kawałek w stronę dowódcy i zaczął siać seriami z KM'u we wroga. By to bardziej zaporowy niż mierzony ogień, by dać czas na wycofanie się kompanom. Słysząc pytanie towarzysza przekrzyczał warkot karabin: - Pieprzyć co to - Jak jucha leci, znaczy ze może zginać!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemnicze istoty zawróciły, panicznie uciekając przed ogniem. Nie tyle bały się bólu co światła. Płonące bestie zaczęły padać na ziemię, nie było po nich widać że czują ból.

Wycofując się miały jednak sierżanta na drodze, po za tym wyjścia nadal nie było.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Zajmijcie się wyjściem! Idę do nich! - Krzyknął Sztygar, po czym wstał i strzelając seriami ruszył w kierunku dowódcy. - Sierżancie, tutaj! - Krzyczał starając się zwrócić jego uwagę. W drodze zauważył reakcję stworów na światło i sam odpalił latarkę podczepioną do boku broni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sztygar rzucił się ppędem w stronę sierżanta. Torował sobie drogę przez bandę stworów. Ich skórę dziurawiły kule, coraz więcej bestii padało pod ostrzałem. Sztygar nie był w stanie wystrzelać wszystkich. Wspomógł się latarką przy broni. Oświetlona bestia zasłaniała sobie oczy łapą, ale gdy tylko snop światła latarki przeszedł na inną natychmiast wracały do natarcia. Sztygar był kilkanaście metrów od sierżanta gdy coś na niego wpadło, po chwili poczół jak coś trzyma go za rękę. Widział kilkanaście tych istot biegnących w jego stronę. Wiedział że teraz to on potrzebuje pomocy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korn wstał i zaczął strzelać w bestie biegnące w stronę sztygara.- Idź! Osłaniam cię!- krzyknął biegnąc w jego stronę i zabijając stwory po koleji strzałami w głowę.

Korn wstał i zaczął strzelać w bestie biegnące w stronę sztygara.- Idź! Osłaniam cię!- krzyknął biegnąc w jego stronę i zabijając stwory po koleji strzałami w głowę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sztygar czując, że któryś stwór go złapał puścił karabin, który zawisł na pasie nośnym na jego ramieniu. Wyszarpną nóż drugą ręką, wbił go w ramię potwora, a gdy uścisk zelżał uderzył go odpychając od siebie. Ponownie chwycił karabin prawą ręką i rozpruł serią przeciwnika. Lewą ręką odczepił od karabinu latarkę i trzymając ja wraz z nożem w jednej dłoni pobiegł do sierżanta.

Edytowano przez Parabellum Edge
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korn zapewniał wsparcie koledze, ale jego sytuacja także uległa gwałtownej zmianie. Co prawda byli otoczeni przez ogień, który dawał im ochronę, ale także on kiedyś mija. Ciała stworów nadal płonęły, jednak za nimi już coraz wyraźniej widać było oczy pozostałych, widocznie już przyzwyczaili się do światła. Wszystkie były gotowe do ponownego ataku. Patrzący przez celownik snajper nie widział tego co dzieje się praktycznie obok niego, nie zauważył gdy bestie znów rzuciły się na żołnierzy. Strzelec usłyszał plaśnięcie, po chwili poczuł jak kapie na niego coś ciepłego. Wstał przerażony i zobaczył potwora rozprutego mieczem tego znajomego typa, ten krzyknął do niego "Stary atakują nas!" po czym wyjął uzi i zaczął strzelać, reszta żołnierzy także otworzyła ogień, lub walczyła wręcz jeśli znaleźli się w sytuacji podobnej do tej w jakiej był przed chwilą Sztygar.

Człowiekowi od ciężkiego sprzętu udało się uwolnić. Seria wypluta przez karabin była krótsza niż myślał, widocznie to koniec amunicji, trzeba przeładować. To niestety zajmie kilka sekund, których teraz nikt nie ma. i nikt jeszcze nie zajął się drogą odwrotu. Sierżant kiwnął z uznaniem głową, a żołnierz koło niego torował drogę. Po chwili pewnego szczęścia spowodowanego spotkaniem Stilla ze Sztygarem znowu nadeszła chwila smutna, Jeden ze stworów zagłębił szpony w szyi żołnierza broniącego dotąd sierżanta, również wśród obrońców wyjścia zdarzały się śmiertelne wypadki i niestety ich liczba rosła zastraszająco.

-Trzeba stąd uciekać i to już!-zawołał Still wracając do swoich. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Głównie przez posiadanie granatnika otwarcie tu ognia nie było za dobre, ale Lucas załadował jeden granat, ten który się odbijał. 

- Granat! - zawołał i wystrzelił granat tak że odbił się od jednego stwora, zawrócił kawałek w ich stronę ale po chwili wybuchł w centrum jednej z grup stworów. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[ :yay:  >100 postów]

Stwór, który oberwał nawet nie zwolnił, potwory z grupy zostały rozrzucone. Rzeczywisty efekt, nie był jednak zadowalający. Te stojące dalej od granatu były poturbowane, ale nie widać było aby cokolwiek im się stało, te bliższe eksplozji były albo martwe, albo ciężko ranne, czasami nawet bez jakiejś kończyny. Niezależnie jednak od ran jeśli tylko żyły szły dalej w stronę obrońców tak długo na ile pozwalały im rezerwy krwi w żyłach, dopóki ich serca biły szły by zabijać. Wiele bestii zostało odepchniętych, a te bliżej na pewno n=już nie były tak groźne jak przed niespełna sekundą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...