Skocz do zawartości

[GRA] Poszukiwanie trumny anioła 2: Zatrzymać Apokalipse


Gość Ziemowit

Recommended Posts

Gość Ziemowit

Kryliście się pod pod wrakiem jakiegoś wozu. Zostało 10 sekund na pożegnanie się ze światem. 10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1. I koniec. Na ziemie, ze złotymi, zdobionymi czaszkami mieczami zeszła cała szóstka aniołów. Anioł Dawid zaczął rzucać kamieniami na różne strony. Gdy swój miecz wbił w dno jeziora, zamieniło się w krew. Anioł Dawid znalazł już pierwszą ofiarę, a mianowicie starca. Wbił swój miecz w gardło i przewrócił ofiarę i zaczął rzucać w nią kamieniami. Krew się wylała i zaczęła wpadać do jeziora z krwią. - Wiem, że gdzieś jesteście, ale jeszcze możecie mnie zatrzymać. Wszyscy ważni ludzie w Torragrosie dali wam wskazówki. Pośpieszcie się, bo mogę je znaleźć i zniszczyć.   

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- By to szlag - przeklął cicho Red, obserwując jak woda rzeczywiście stała się krwią. - No i się przebudził.
Serce mu łomotało jak oszalałe, niemalże czuł jak próbuje mu wyrwać się z piersi i uciec w przeciwną stronę. Leżał razem z pozostałymi pod wrakiem jakiejś ciężarówki, co zapewniało dość dobrą osłonę. Ręką sięgnął po swój pistolet z załadowanym magazynkiem i pięcioma skrytymi we wnętrzu swojej bundeswery. Przestał pamiętać o tym, że ma plecak na plecach, co oznaczało, że miał totalny mętlik i pustkę w głowie. Nie martwił się o siebie, nie dbał o to, że ten Niemiec dał mu truciznę i umrze, martwił się, że ten demon w piórach anioła rozwali ten świat w drobny mak.
Jego myśli zaczęły krążyć wokół świątyni i cmentarza. Poszukiwał jakichkolwiek wskazówek, które mógłby zapamiętać, jednak przez prawie ciągły ból głowy nie odnalazł niczego.
- Jakieś pomysły? - zwrócił się do reszty, poprawiając czapkę na głowie, pilnując przy tym kilka osób, do których nabrał uprzedzeń od tych przygód.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

Luiza rozglądała się po okolicy i zauważyła kaktusa. - Chyba kaktusy nie rosną w Hiszpanii - zapytała się. Była przestraszona. Przybliżyła się do Waltera. Uderzyła go pięścią w głowę. - Wiesz doskonale co zrobiłeś - szepnęła mu do ucha - Szwabski cham - dodała również szeptem.

 

Ziemowit

 

Dla Ziemowita widok cierpiących ludzi nie był przyjemny. Zainteresował się kaktusem. Wydawało mu się dziwne, że kaktus rośnie w Hiszpanii. Po chwili obok kaktusa zwrócił uwagę na bambusa, drzewo chlebowe, i różne dziwne drzewa. - Co to ma być?! Ogród Botaniczny! Jasna cholera - mówił

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Rzeczywiście - szepnął cicho Tail, przerzucając spojrzenie na mało interesujące okazy biologii. - O co z nimi chodzi ... może tam coś jest. Jakaś wskazówka, albo co. Ziemowit, skryj się, bo może Cie zobaczyć - powiedział, aby go ostrzec.
Popatrzył po niemrawych twarzach zebranych towarzyszy niedoli. Cichy uśmiech przemknął mu po ustach, widząc jak Niemiec obrywa od Luizy, ale jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął. Poczuł jak zimny powiew przemyka mu po plecach, a oddech staje się nieregularny. Zakrztusił się, ale na szczęście bardzo cicho. Nie wiedział co robić, ale podszedł niepostrzeżenie do kolegi z kraju i zaczął przeglądać drzewa, sądząc, że coś uda mu się odnaleźć.
- Nic tu nie ma - skomentował krótko, siadając przed skałą. Do uszu dolatywały mu dźwięki dokonywanej masakry niewinnych ludzi, ale nie mógł nic poradzić, będąc skazanym na wolę pozostałych.

Edytowano przez Świeży rekrut
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

Luiza ukradła pistolet Walterowi. Zaczęła nim strzelać w jednego anioła. Zabiła jednego, ale reszta szybko się zorientowała, że towarzystwo jest we wraku. - W nogi - powiedziała szybko Luiza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No to element zaskoczenia szlag trafił - skomentował krótko Polak, wyciągając swój nóż i rzucając się na najbliższego, szarżującego anioła przebił mu tętnicę. Natychmiast osłabł, krew jego spłynęła po kurtce, a w panicznym pisku wydał się dźwięk rozumiany jako: 'Zostaliście przeklęci.' Po czym upadł na ziemię i zaczął wić się w pośmiertnych konwulsjach.

Red oczyścił ostrze i zbliżył się do reszty, trwającej w bezruchu.

- Musimy spadać, czy chcecie czy nie - rzucił szybko, wyciągając swojego Gloka. - No pośpieszcie się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Ehhh ...

<Rzucił grymaśnie Siegfried i wyrwał kobiecie swój pistolet. "Cholerni smarkacze ..."  pomyślał gniewnie, poprawiając oficerską czapkę na głowie. "Jak umierać, to z klasą!">

-Vorwärts, Landser!

<Krzyknął, jak by sam do siebie rzucając się do biegu. Biegł przed siebie, byle jak najdalej od wraku, cały czas przeklinając w myślach nieroztropne  zachowanie młodej kobiety.> 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

Znaleźliście jaskinie. - Wbiegamy tam. - zarządził Ziemowit. - Aha Walter, czy jak ci tam, ale zwracał będę się do ciebie Wolti. Wolti, ja dowodzę tą wyprawą. - oznajmił. Wtedy Luiza po raz drugi ukradła mu pistolet i schowała go do swojej różowej torebki. - Czas na sytuacje ostateczną. - powiedział chłopak i dał wszystkim po butelce rumu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ty dowodzisz? Kto niby mianował cię dowódcą?

< Zapytał oficer w czarnym mundurze. Podchodząc jednocześnie do Luizy i nachylając się, aby spojrzeć jej prosto w oczy.>

- Oddaj co nie twoje.

<Rzucił lodowato w jej kierunku i chwycił ją za rękę zaciskając mocno dłoń na jej przedramieniu.>

- Chyba nie chcesz skończyć jak inna nieroztropna przedstawicielka twojej płci?

<Szepną do niej cicho, aby nikt inny nie mógł go usłyszeć poza nią.>  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ukhg! - warknął na całą sytuację Red, nie rozumiejąc tego jak mogli teraz się sprzeczać o to kto ma dowodzić. - Najpierw przetrwajmy, później sobie pogadacie.
Spojrzał na butelkę rumu, który otrzymał od towarzysza, ale jakoś nie mógł zrozumieć skąd on ją wytrzasnął.
- Jakieś pomysły? - osunął się o ścianę, oczyszczając nóż z krwi anioła, mając sytuację na oku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

- Wal się Szwabie z workami na kolanie ! - krzyknęła dziewczyna, która nie mogła się ruszyć. - Ja siebie mianowałem dowódcą. A swoją drogą to ja dowiedziałem się o katastrofie jako pierwszy i ja tutaj was zwołałem. - rzekł Ziemowit po czym napluł na mundur Waltera.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Walnąć to ja mogę zaraz ciebie idiotko z pistoletem bez amunicji.

<Wysyczał przez zęby oficer SS. Opluwając ja krwią z własnych płuc. "Scheiße!" krzykną w myślach, kiedy kolejna fala kaszlu i bólu przeszła przez jego ciało. Puścił rękę dziewczyny, cofając się kilka kroków, zgięty w spazmatycznym kaszlu. Metaliczny posmak ciepłej krwi wypełnił usta Siegfrida, a drobna stróżka krwi zaczęła mu wypływać z kącika ust. >

- Jak tam Red? Kaszelek już się pojawił? 

<Zapytał wyciągając z wewnętrznej kieszeni płaszcza nabitą strzykawkę z żółtawym płynem. Wbił koniec igły w tętnicę szyjną i zaaplikował sobie zawartość.>

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A jak się pojawi to co? - zapytał gniewnie chłopak. - Nie chciałem tego nazistowskiego daru wiecznego życia - zbeształ się w myślach, macając ranę od igły. Że też dał się tak łatwo, a żaden z nich mu nie pomógł. - Zdechnę, obserwując jak ten świat pada pod ciosami aniołów i koniec ... - splunął na ziemię. Nie widział krwi, ale miał na to wywalone. - Sprawdzę, czy ktoś nie jest przy wejściu - rzucił na odchodne nie mogąc patrzeć na Niemca, którym gardził. - Mam dla ciebie spojler Herr Doktor. Każdy z nas umrze, ale przecież to dla was oczywiste, że robaki zostaną wykończone. Tylko jeśli chcecie nad tym światem zapanować to radzę raczej dopilnować, aby ten świat w ogóle istniał - po czym wyszedł wkładając ręce do kieszeni spodni, uprzednio poprawiając maskę na nos.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

- Kretyn! Szwabska Menda! Walnięty gnój! - powiedziała Luiza, która ugryzła Waltera. Niemiec poczuł ogromny ból i dziewczyna mogła ruszać ręką. Kopnęła Waltera w kolano i uderzyła pięścią w brzuch. Cierp jak moi przodkowie w Auschwitz! - oznajmiła z krzykiem dziewczyna, która zaczęła pluć na mundur Waltiego.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osunęłam się w ciemniejszy kąt jaskini, obserwując to, jak zamiast przejmować się tym, że zaraz znając życie zginiemy, kłócili się o niewiadomo jakie rzeczy. W pewnym momencie miałam ochotę podejść do nich, wygarnąć wszystko i uświadomić ich, że zamiast siedzieć tutaj i wypominać Sobie krzywdy, powinniśmy obmyślać plan działania, albo chociaż wyjść, rozejrzeć się i określić położenie aniołów. Co jakiś czas rzuciłam spojrzenie na dziewczynę, bijącą mężczyznę wyglądającego raczej na jakiegoś.. Oficera? Jednakże nie chciałam się na razie w to pakować. Na razie..

Edytowano przez Setco
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hahaha! 

<Zaśmiał się parszywie oficer i chwycił dziewczynę za szyję ściskając, aby lekko ją poddusić. Jednocześnie uderzając z pięści w twarz. Zerwał jej torebkę po czym kopnął ją podkutym butem w brzuch, aby odepchnąć jak najdalej od siebie i wyją swoją własność. >

- Teraz zajmiemy się sprawami bieżącymi, a później prywatnymi. Jeśli jeszcze raz weźmiesz, coś co należy do mnie lub mnie oplujesz, to ukręcę Ci ten łepek przy samej dupie.

<Warknął Wolfgang chowając pistolet do kabury i zapinając pasek. Odrzucił różową ozdobę gdzieś w bok i zwrócił się do Ziemowita.>

- Lepiej jej pilnuj, bo skończy jak twoja niedoszła dziewczyna... To pierwsze i ostatnie ostrzeżenie.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu chłopaka zainteresował widok stojącej nieopodal dziewczyny. Podobnie jak on, wolała nie mieszać się do sytuacji. Uznał ,że odskocznią od tego może być rozmowa. Tak też zrobił podchodząc do niej.

- Hej, jestem Charlie... Wiem, że wybrałem niezbyt odpowiedni moment... Jak Ci na imię? - zapytał odwracając wzrok od złych wydarzeń.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popatrzyłam się na chłopaka, a potem jeszcze raz na innych stojących niedaleko wejścia.

- Lunaris. - westchnęłam, zakłądając ręce na piersi. - Też masz ich dosyć?

- Z lekka.

Oparł się o ścianę niedaleko mnie. Co jakiś czas wymienialiśmy się jakimiś słowami i spojrzeniami. Widziałam, jak jakaś dziewczyna ,,walczy'' z wcześniej wymienionym Oficerem, o imieniu Walter. Przynajmniej z ich kłótni wywnioskowałam, że jest Walterem. Zerknęłam na Ziemowita, który posyłał chłodne spojrzenie Walterowi. W pewnym momencie nie wytrzymałam, wzięłam do ręki leżący obok mnie karabin i wychodząc do wyjścia obróciłam się, pytając.

- Macie zamiar siedzieć tutaj to usranej śmierci, czy jednak sprawdzić trochę teren? Przy okazji popatrzyłam się na Charlie'go, który stał wyraźnie zaskoczony moim nagłym zachowaniem.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jak tu nie mieć ich dosyć... - westchnął Charlie. Po chwili zauważył jak ostro zareagowała dziewczyna. Nie mógł stać tak sam, więc wpadł na pewien pomysł. Dołączył do niej i sam też wyciągnął broń, trzymaną na pasku. Nie unosił jej jednak do góry.

- Więc załatwmy co musimy. A ty człowieku, co tu robisz do cholery skoro wszystkich atakujesz i skłócasz?... - zwrócił się do Waltera, który i tak był w beznadziejnej sytuacji. Miał zamiar iść bez niego, uważał ,że to on był głównym inicjatorem awantury. bezsensowne wydawało się Brytyjczykowi, to w jaki sposób oni tu są, skoro nikt nic nie robi. Chciał też dowiedzieć się dlaczego tutaj się inni wybrali. Jego zastanowieniu podlegała też owiana tajemnicą śmierć brata, w którą niedowierzał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja prowokuję awantury?!

<Krzyknął na całe gardło.>

- To te głupie szczeniaki mają jakiś kompleks! Eh ... szkoda, że Simon nie żyje. Był jedynym wartościowym osobnikiem tej wyprawy. Z którym dało się pracować ...

<Wolfgang obrócił się na pięcie i wyszedł zostawiając dzieciaki. Przeszedł kilka kroków po opuszczeniu jaskini i zatrzymał się wyciągając papierosa. "Cholerne gówniarze, gdyby nie moja pomoc to nigdy by nie złamali szyfrów">

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Brawo! Zostawić was na chwilę samych - jęknął chłopak stając obok dziewczyny z karabinem i chłopaka z obniżoną bronią. - Rączki - powiedział cicho celując do nich z swojego Glocka. Był na zewnątrz, więc najwyraźniej nikt go nie zauważył i zapomniano o nim. "Jak zawsze to samo." przełknął to w myślach, ale to że nikt o nim nie pamięta stanowiło stały element jego doczesnego życia. Byli zdziwieni tym, że ktoś w ogóle stał za nimi.
- Ja tu zabijam trzech skurwysynów, a wy tu zaraz sami się ubijecie? Moje gratulacje! - warknął gniewnie. Po jego głowie spływała stróżka krwi, powstała od wyniku walki z trzema aniołami, paskudnie opatrzona, przez co przez bandaż sączyła się krew, brudząca jego komin i kurtkę. - Albo zaczniemy działać, albo niech ktoś inny odwala robotę strażnika. Mamy mało czasu - pośpieszył ich, obniżając broń, nadal mając chłopaka i dziewczynę jak na dłoni. - Bo stają się coraz lepiej opancerzeni - mówiąc to rzucił kawałek blachy na ziemię, przez co powinien odnieść się głos ... jakikolwiek, ale nic takiego nie miało miejsca. - To jak będzie? Współpraca panie Niemcu i pozostali?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyszłam powoli z jaskini, po czym usłyszałam szmery za mną. Sięgnęłam jedną ręką do plecaka i wyjęłam z niego sztylet, po czym obracając się odruchowo uniosłam go w górę, chcąc zadać cios istocie. Widząc jednak, że wychodzi za mną Charlie, schowałam ją.

- Mogłeś powiedzieć, że to Ty idziesz. Zabiłabym Cię. - burknęłam.

- Wątpię, uniknął bym Twojego dźgnięcia.

- Wiesz może, co z resztą? - zapytałam, robiąc co raz to szybsze kroki.

- Nie, narazie zostali w jaskini.

- W razie.. Jakbyś coś zobaczył, masz mi powiedzieć, jasne?

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Red. Nie podnoś mojego poziomu irytacji swoją przećpaną gadką ... Nikogo nawet nie zabiłeś, co najwyżej rzuciłeś się na jednego anioła, a nie trzy. 

< Rzucił Wolfgang wychodząc z jaskini i mijając Reda.>

- Poza tym nie ładnie jest celować w kogoś, kto może przedłużyć twoje życie o następne kilka dni. Jeżeli oczywiście się nam uda ... Jednak jak widzisz, nasz pan przestrzelone kolano i jego nowa koleżanka robią problemy.

<Oficer zatrzymał się kilka kroków później i obrócił w stronę Reda i tej dwójki, wdychając leniwie dym do płuc.>

- Nie wiem czemu uważasz się za strażnika, ale wydaje mi się, że masz po prostu dziury w mózgu od narkotyków, a teraz bądź grzeczny, to zyskasz następne dni życia.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

- Luiza, ogarnij dupę - powiedział Ziemowit. - Bo istnieje, też taka opcja, że i ja będę miał chęć zrobienia tobie krzywdy - oznajmił. Turkusowo włosa dziewczyna podeszła do Waltera: - Przepraszam cię Wolfgangu. Za bardzo chciałam się zemścić... Teraz rozumiem sytuacje i ja również bym postąpiła tak jak ty. - oznajmiła. Przy wejściu do jaskini kobieta znalazła mapę. Widać było całą wieś i okolice i anioły, które gdzie wędrują. - Witam - objawił się im wszystkim nowy Bóg, biały kot. - Ta mapa jest wasza od Ducha Pani Katarzyny, babci kogoś z was. Zrobiła tą mapę. Jak z tyłu napiszecie czego szukacie to po drugiej stronie będziecie widzieć gdzie to jest. A teraz są anioły. Najbliższy anioł jest przy lesie. A Walter, mi się wydaje, że możesz jeszcze naprawić wszystko co źle zrobiłeś. Wtedy zostaniesz królem jak wskrzeszasz Anastazje. Luiza ma coś co mogło się by przydać, tylko Ducha Anastazji trzeba znaleźć. A ona strasznie dużo się dowiedziała o aniołach po śmierci. - rzekł kot i zniknął mówiąc: - Przemyśl to!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...