Skocz do zawartości

[GRA] Poszukiwanie trumny anioła 2: Zatrzymać Apokalipse


Gość Ziemowit

Recommended Posts

- To moja sprawa - uciął niepotrzebną zaczepkę. - Tak jak to, że mordowałeś niewinnych, a że mi nie wierzysz to twoja własna. Czy mam dziury? To prędzej ty je masz - wskazał mu dłonią na jego głowę. - Za długo żyjesz, aby nie wiedzieć, że wszystko na nas oddziałuje? Raz lepiej, a raz gorzej. Nie potrzebuje kilku dni ... moje życie mi wystarczy, a nie jestem nienażarty - spojrzał w chłodne oczy nazisty i dostrzegł w nich dziwne ukojenie, jakby potrzebował zaczepek i innych fekaliów międzyludzkich. - Ktoś przecież musi pilnować ... aby dzieci się wyszalały, a wilki nie zagryzły ich w swojej zabawie.
Odwrócił się do Boga i zaczął się wsłuchiwać w jego słowa, odchodząc od niego, mając szczerze dość tej jego gatki o tym, że może przedłużyć jego życie.
- Ja swoje przeżyłem - szepnął cicho, zaciskając dłoń na kaburze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nigdy nie będę jak mój brat. Przykro mi. Był ale go już nie ma, jestem za to ja. - powiedział pewnie. Jakoś tak bardziej docenił Niemca, gdy usłyszał ,że ten dobrze wypowiada się o bliskiej mu osobie. Od razu Charlie'emu zrobiło się lżej na sercu. Posłusznie schował broń, i ruszył za resztą. Gdy usłyszał co powiedział kot, od razu zabrał kartkę w swoje ręce. Chciał tam zapisać nazwisko Simona. Musiał go odnaleźć po to tam był.

- Ma ktoś coś do pisania? - zawołał nieco zestresowany, ale wyraźnie ucieszony. 

- Lunaris, postaram się Cię informować. Ale widzę, że jesteś zdolną dziewczyną, więc pewnie wszystko wypatrzysz sama. - mrugnął do dziewczyny chłopak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Masz.

<Powiedział Wolfgang i rzucił nowemu Simonowi ołówek. Podszedł do obróconego Reda i położył mu dłonie w skórzanych rękawiczkach na barkach. Nachylił usta na wysokość uszu Taila i powiedział spokojnie.>

- Swoje przeżyłeś? Doprawdy? Czułeś ciepło kobiecego ciała obok siebie, gdy zasypiasz? Słyszałeś płacz swojego nowo narodzonego dziecka? Hmmm?

<Wolfgang poklepał go po ramieniu i odszedł kilka kroków.>

- Dobra kotku ... pobawię się w twoją grę ... 

<Niebieskooki podszedł do Charlsa i spojrzał mu w oczy.>

- Wystarczy, że będziesz mądry, jak twój brat, a nie oberwiesz w głowę jak ta nowa koleżanka tego tam polaka.

<Wskazał na Ziemowita i uśmiechnął się chłodno do rozmówcy.>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

Mapa pokazała, że po drugiej stronie ściany szedł anioł. - Nie czas na rozmowy! Chowamy się głębiej w jaskini - zarządził chłopak i oświecił drogę latarką. - Walter zastrzel tego anioła, masz broń przecież! Nie służy ona tylko do zabijania towarzyszących ci polaków! Charlie, Red i Luiza za mną! - dodał agresywnym tonem. Luiza wzięła dwa kamienie w rękę i rozpaliła nimi ognisko. Każdemu dała kiełbasę śląską na kij. - Współczuje ci Charlie - zaczęła mówić do niego dziewczyna i przybliżyła się do Anglika. - Masz - podała mu wodę wskrzeszającą. - Starczy połowa do wskrzeszenia. Jedna pójdzie na Simona, a druga na Anastazje. - oznajmiła młoda kobieta. Z zawodu pisała do gazety przepisy na smakowite dania. Ze sobą też wzięła jedno z tych dań co zrobiła Pulpety z kaszą jaglaną i dynią oraz zwykłe kotlety schabowe i Staropolski gulasz. Wszystko było na osiem obiadów. Nie miała obawy, że się zepsują, bowiem były w chłodzącej reklamówce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Wolfgang, przeładował pistolet i spokojnie czekał, aż anioł sam się wyłoni po czym strzelił mu prosto w głowę. Kiedy martwe ciało upadło na ziemię, oficer odpalił papierosa i patrzył obojętnym wzrokiem na stygnące powoli ciało. "Żałosne ..." - pomyślał kucając nad martwym i przyglądając mu się uważnie. Przeszukał ciało zabierając, to co może mu się przydać i ruszył w głąb jaskini. Gdy dotarł do reszty zgromadzonych stanął  kilka kroków przed nimi, patrząc to na Reda, to na kogoś innego. Milczał obserwują kompanie, z którą przyszło mu współpracować, tylko ręka trzymająca papierosa wędrowała do jego ust, aby za chwilę opaść na wysokość klatki piersiowej.>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dłoń cały czas próbowała wyrwać pistolet z kabury, ale ostatecznie siłą woli wstrzymał się z tym czynem. Popatrzył jak zaczyna ona drżeć, ale puścił to płazem. Nie dość, że znowu nikt go nie szanował, to nim jeszcze pomiatano i chwała spływa na Niemca, który zabił pierwszego anioła z pistoletu. Nie próbował się nikomu ani tłumaczyć, ani robić cokolwiek.
Spoglądał na kiełbasę śląską i powolnie zagryzał ją, poprawiając sucharem z plecaka, który spoczywał mu pod nogami. Czekał na kolejny ruch pozostałych, będąc przekonanym, że nie ważne co zrobi i tak to nie zostanie zrozumiane. Każdy miał go za narkomana i może nawet lepiej, gdyż nie musiał się spowiadać z tego, że w ogóle tu jest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie jesteśmy w podobnej sytuacji. Ja go prawie nie znałem, a to była twoja przyjaciółka. - Charlie spojrzał na dziewczynę, przygryzając kiełbasę. 

- A wiesz w ogóle jak wygląda wskrzeszenie? Nie wiem czego się po tym wszystkim spodziewać... - zapytał Ziemowita spuszczając głowę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

- Skąd ja mam to wiedzieć? Pierw musimy odnaleźć ducha Simona i Anastazji, tylko, że Walter musi wskrzesić Anastazje. Polewa połową tej wody i duch zamienia się w człowieka. Podobno to bardzo ryzykowne - oznajmił chłopak. - Gratki Walter, jednak umiesz zrobić coś pożytecznego - pochwalił Ziemowit. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czyli istnieje duże prawdopodobieństwo, że staną się coś na kształt zombie? - spytał się, uważnie przyglądając się Ziemowitowi, równocześnie mając na uwadze pana w mundurze za sobą. - A właśnie. Miałabyś jeszcze jedną? - zapytał się Luizy odkrywając, że skończył mu się i suchar i kiełbasa.

Edytowano przez Świeży rekrut
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Wolfgang zrobił podszedł do zgromadzonych i położył dłoń na głowie Ziemowita, nachylając się do w jego kierunku.>

- Dla ciebie, jak już to Pan von Drachenfels. Poza tym nie przypomnę, kto łamał szyfry ... Zamiast bezsensownego śpiewania.

<Wyprostował się i zaczął powolnym krokiem obchodzić zgromadzonych, aż zatrzymał się nad Redem.>

- Odpręż się, a nie siedzisz spięty, jak ofiara przed egzekucją ...

<Powolnie zaczął grzebać w kieszeniach płaszcza i wyjął małą ampułkę oraz nową igłę wraz z strzykawką. Przykucnął obok polaka i spojrzał w jego kierunku.>

- Sam sobie podasz czy znów mam się z tobą szarpać? Raczej nie chcesz poznać efektów odstawienia ...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzał niechętnie na tego całego pana, który oferował mu kolejne pięć dni życia. Może i to był szwab, do tego nazista i morderca bez skrupułów, ale może coś zostało mu z człowieka, poza jako takim wyglądem. Jednocześnie włączyła mu się czerwona lampka.
- Poradzę sobie - cisnął, po czym zaaplikował sobie w żyłę. - Będzie ci bardziej potrzebna - oddał mu strzykawkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

- Debile - pomyślał Ziemowit. Przecież gdyby nie on nie byłoby wyprawy! A jakiś tam Szwabik ma do niego pretensje. - HAHAHA - zaśmiał się - Powiedział do mnie ktoś z workami na kolanach i z ubraną szmatą - zaśmiał się Ziemowit, a Luiza w tym czasie tak, aby nikt nie widział wzięła pistolet Walterowi. Przez przypadek strzeliła w nogę Red' a, a potem oddała dwa celne strzały w kierunku anioła, który chodził koło jaskini.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Gratuluję! No kurwa gratuluję! 

<Krzyknął wściekle oficer wyrywając pistolet dziewczynie i uderzając ją z otwartej ręki w twarz.>

- Jak nie umiesz się posługiwać bronią, to po nią nie sięgaj! Mała polska ...

<Urwał zdanie obracając się wściekle na pięcie i ruszył w kierunku wyjścia. "Mam serdecznie dość tej bandy debili! Ja pierdole, zajebie kiedyś tego gówniarza i tą głupią sukę!" pomyślał wściekle oficer SS zmierzając w kierunku wyjścia. "Obyś zdechł!" skierował ostatnią myśl w stronę Ziemowita, wyciągając papierosa.> 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Coś czuję, że nie skończy się to dobrze... - wyszeptał chłopak do siedzącej obok koleżanki. Nieco bał się tej napiętej sytuacji, choć lepszym słowem na podsumowanie wydarzeń byłby stres połączony ze zmieszaniem, które ogarniało głowę Anglika. Próbując odwrócić swoje skupienie na awanturę, po czym wziął kartkę i napisał nazwisko swojego brata. Teraz to było jego celem, kłótnie mimo ,że go lekko irytowały i przerażały jednocześnie musiały umknąć jego uwadze. Oddalił się więc trochę od grupy. Podczas zapisywania dłonie lekko drgały. 

- Oby to była prawda... - powiedział wylewając wskazaną połowę buteczki. Czekał na efekt.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Niech cie ... - wyjąkał polak, łapiąc się za postrzeloną nogę. - SZLAG! - warknął na rozdzierający mu nogę ból. Krew poplamiła ziemię, ręce mu się trzęsły, nie mogąc nawet wyjąć opatrunku z plecaka.

- Seryjnie ... Ajjjj. Dzięki - syknął z gniewu. - Marzyłem o dziurze w .... KURWA ... nodze - skulił się, zaciskając nogę powyżej krwawiącej rany. Chłód przeszył jego ciało, a mrowienie zaczęło rozchodzić się po trzewiach. - Ogarnijcie w końcu ... wszyscy! - warknął.

- O co Ci chodzi Ziemowit?! Bo wziąłem strzykawkę? - przerwał, gdyż zakrztusił się krwią. - Sami na to pozwoliliście!!! A teraz płaćcie za to, bo to jest psychol! - nie miał siły, aby na niego wskazać. - Wy wszyscy jesteście pojebani! Niech tu przyjdą i dobiorą się nam do dupy ... kurwa pomóż mi ktoś do chuja! 

 

Edytowano przez Świeży rekrut
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Wolfgang zbliżał się do ciała anioła, kiedy do jego uszu dotarły słowa Reda. "Psychol powiadasz ... Zaraz Ci pokażę psychola ..." skwitował w myślach i zawrócił w ich stronę. Podchodząc do Red Taila przykucnął nad nim i położył jedną rękę na zapięciu od kabury.>

- Ja jestem psycholem? Hehe ... Nie wspomnę kto cię właśnie postrzelił i czyja to koleżanka, która jest na dobrej drodze, aby skończyć jak ta suka Anastazja ... 

<Drachenfels spojrzał z ukosa na Ziemowita.>

- Masz do niego jakiś problem, ze swoją nową ladacznicą? Gdyby nie zażył serum, to był by martwy za maks czterdzieści osiem godzin ... 

<Jego oczy następnie powędrowały na dziewczynę z karabinkiem.>

- Ślepa jesteś? Podobno strasznie czujna, a pozwoliłaś, aby podszedł nas wróg. Eh ... na sam wasz widok mam niestrawność.

<Oficer podniósł się z ziemi i podszedł do Luizy, która działała mu na nerwy bardziej niż ktokolwiek z tu obecnych. Objął delikatnie jej głowę dłońmi i kciukami zaczął masować policzki, patrząc jej cały czas w oczy.>

- Jesteś problemem, który trzeba wyeliminować ... Dopatrujesz się wroga tam gdzie go nie ma ... Chciał bym Ci dać jeszcze jedną szansę ... 

< Delikatnie przejechał po jej powiekach, jeden raz, drugi, trzeci ... aż w końcu wbił jej kciuki z całych sił w lewe oko.>

- Ciesz się, że tylko jedno oko, a nie życie ...

<Powiedział odpychając dziewczynę w bok, w taki sposób, że ta poleciała na Ziemowita. Po tym spektaklu czystej przemocy, Wolfgang podszedł do Reda.>

- Osłaniaj mnie i powiedz, czy masz gdzieś jakiś bandaż. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mein Ruckpack - szepnął, próbując dobyć broni. W chwili gdy go wyciągnął i skrycie obserwował zgromadzonych, poczuł nowy ból. Utrata krwi i zimna ziemia zaczęły działać na nie korzyść chłopaka. Lewej nogi nie czuł prawie w ogóle, druga ręka drżała, a do ust dochodziła flegma.

- Zimmnoo - charknął. - To chooore, abyś mi pomagał - zbierał się w sobie, aby podjąć dalszą walkę o życie. - Aaaaa - syknął, próbując się podnieść. Ta próba skończyła się fiaskiem. - Coooo? Takie ... to śmieszne - spytał z krzywym grymasem na krwawych ustach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Splunął krwią na ziemię, wiedząc, że jest to upodlający widok.Nazista nie wyrażał głębszych uczuć, ale sam potrafił wywoływać najgorsze. Śmiał się z stanu jego nogi, z tego, że niegdyś ćpał i stał się kulą u nogi zespołu. Możliwe iż nie miał wyparzonej gęby, ale ten drań działał mu na nerwy, chociaż szczerze musiał przyznać, że akurat on go nie postrzelił.
- Przynajmniej nie noszę ... - zacisnął pięść, w której nie trzymał pistoletu, na znak zamaskowania bólu pochodzącego z lewego uda. - munduru reżimu, który upadł. Czyli też śmiesznie wyglądasz - jednak pomimo chęci nie mógł się zaśmiać. Przynajmniej czuł jak pewna błogość rozchodzi się po nim, niczym wódka po przełyku i trafia do żołądka, jednak to uczucie ogarnęło jego całe ciało. Mimo to nadal bacznie obserwował przedpole, będąc gotowym od oddania strzału.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

- Pojeb i Chuj! - krzyknęła Luiza. Ziemowit popatrzył na mapę i się zastanowił. Był przekonany, że na mapie nie było żadnego anioła. - Ludzie! Na mapie nie było ani jednego anioła. A Luiza na stówę zastrzeliła anioła, więc: Raczej na mapie nie umieszczono by miejsca w, których chodził Anioł Dawid, ponieważ byłoby to niezwykle niebezpieczne dla osoby tworzącej mapę. Więc Luiza mogła zastrzelić ANIOŁA DAWIDA! - oznajmił Ziemowit. - A ty szwabska świnio! Ty nie masz prawa bytu tutaj! Chuj z ciebie! - obraził chłopak Walter'a/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przestań mi prawić komplementy, bo się w zruszę.

<Powiedział ironicznie do Luizy, kończąc obwiązywanie nogi rannego Reda. Z lekko obróconą głową w stronę Ziemowita, oficer wyjął papierosa i odpalił.>

- Szansa, ze tak się stało, jest raczej bliska zeru. Gdyby to było tak proste, to sierściuch powiedział, by "Zabijcie go kulą i po problemie" Poza tym ciesz się, ze nie byłem w stu procentach słowny, bo Luiza miała by właśnie łeb przy samej dupie ukręcony.

<Wyprostował się i spojrzał na irytującego go chłopaka.>

- Znaj łaskę Pana, chłopcze bo kiedyś się skończy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

Nagle pojawił się  Bóg Biały Kot. - Tja. Luiza zabiła Anioła Dawida, ale apokalipsa trwa. Teraz wszystkie anioły idą na was. Wiedzom, że jesteście w jaskini. Musicie opuścić to miejsce. Idźcie tunelami, które dla was zrobiłem. Musicie zejść po tych schodach - powiedział kot.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To przynajmniej coś wiemy - powiedział Red, próbując się wyprostować z wyciągniętą, postrzeloną nogą. - Musimy zacząć działać razem ... bo inaczej będzie po nas. Więc niech każdy z was się zamknie i posłucha mnie. Albo się poddajemy, co w grę nie wchodzi, bo każdy z nas chce PRZEŻYĆ - podkreślił to słowo, kierując wzrok na dziewczynę. - lub też jakoś wiążemy siły i zabijamy resztę? - mówiąc to nadal miał pistolet gotowy do strzału. Teraz dziwne uczucie przestało go ogrzewać i ponownie zrobiło mu się zimno, zatrząsł się potężnie. Czując chłodny powiew na grzbiecie jęknął cicho, wydając przy tym dziwny pomruk.
- To jak będzie? - zapytał po chwili.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

- Nie będziemy umierać! Będziemy walczyć. Druga opcja jest najlepsza. - stwierdził Ziemowit. - Róbcie jak uważacie. Druga sprawa jest taka, że Anastazja jest nad jeziorem, które jest blisko. Całuje się tam z duchem Simona. Powodzenia i pamiętaj Walter, o tym, aby się poprawić. - powiedział kot. - Daj broń Luizie. - zarządził kot, ale usłyszał to tylko Walter. - Jeżeli wypełnisz wszystkie moje polecenia będziesz Bogiem. Będziesz Bogiem Śmierci. - oznajmił kot, i Walter również sam to słyszał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...