Skocz do zawartości

[GRA] Poszukiwanie trumny anioła 2: Zatrzymać Apokalipse


Gość Ziemowit

Recommended Posts

Najwyraźniej woda wskrzeszenia podziałała, gdyż gardło zasklepiło się w jednym momencie. Poczuł jak ponownie nabiera powietrza w usta, świat staje się jasny. Bardzo jasny.
Jednocześnie dziwna lekkość go zaczęła przytłaczać, jakby lewitował. Wówczas się ocknął i zrozumiał, że jest na plecach dziewczyny, która postanowiła nieść jego zwłoki.
- What the ... - nie skończył, kiedy ześlizgnął się na ziemię i upadł na nie zranioną nogę. - Moja głowa - złapał się za nią obiema rękami, ale nagle coś mu nie pasowało. Był lżejszy, aniżeli wcześniej. Mimo tego, ból w nodze i z rany na twarzy nadal nie pozwalał mu o nim zapomnieć. - Znowu ... to samo - wymamrał, podnosząc się z ziemi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Znowu to ... - syknął, łapiąc się za lewą rękę, którą ponownie zaczęły opanowywać drgawki. Zacisnął zęby, czując ślinę w ustach, wobec czego wypluł ją, razem z czymś innym, jakby zielonym, żelowatym kawałkiem czegoś, co przypominało żywą tkankę. Nie odpowiedział nic na jej widok, tylko rozsmarował po ziemi, aby nie zostało z niej ani jednego śladu. - Nie podobało się? - zapytał jakby sam siebie, ale czując szturchnięcia Niemca z kamienną twarzą wziął od niego swój pistolet, który ten mu ukradł.
- Przynajmniej oddajesz co nie twoje - rzucił, wstając z ziemi i chowając pistolet do kabury. Nogi go nadal bolały, ale niezmącony wzrok pozwolił na dostrzeżenie ciała chłopaka. Od razu polał go wodą, którą otrzymał przed swoim własnym zgonem. Chłopak od razu ożył, ale Luiza na jego plecach ledwo zipała. Niewdzięcznie popatrzył na wątły uśmiech Wolfganga. Pewnie był dumny z kolejnej roboty, jednak Red pomógł martwemu.
- Zmieniamy tę armię aniołów na pasztet? Czy nie? - zapytał ostatecznie podchodząc do wcześniejszego ciała, które było teraz Jackiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki i tak przeróbmy na pasztet anioły-powiedział Jack Ciekawe co ten nazista kombinuję-myśli Jack A lepiej nie sprawdzać-powiedział do siebie Jack

Szuka swojego Rewolweru...Znalazł i chowa go do kabury A co się Wolfi się szczerzysz? Chcesz oberwać?-pyta Jack Niemca uśmiechającego

Wyjmuje z plecaka UMC (Urządzenie Manipulujące Czasem) , nałożył na dłoń i niestety UMC przywarło do dłoni Jacka

Edytowano przez TwilightSpringTrapPL
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

Koło drzewa stała kartka z napisami w jakimś dziwnym języku... - Co to za cholerstwo! - krzyknął Ziemowit i  za nim przyszli wszyscy. Na kratce pisało: কমলা গাছ, আপনি আলোকিত কমলা স্নেক শুনতে - To po bengalsku - zauważyła Anastazja. - Jest coś o pomarańczowym drzewie i wężu - dodała po chwili obolała Luiza. - Moim zdaniem musimy dojść do tego pomarańczowego drzewa, bo dostaniemy wskazówkę, ale co do węża to ja nie wiem. Wtedy przed oczyma pojawił się duch harcerza. - Słuchajcie węża, ta wędrówka uczy was zaufania do drugiej osoby - oznajmił duch po czym zniknął. - Plan jest taki: Ja, Red, Simon i Charlie idą ze mną, a ty Anastazja, Luiza oraz Walter musicie odszyfrować nam tą wiadomość, bowiem ty Luiza i Anastazja znacie dużo języków obcych, a Walter będzie miał dobrych partnerów do współpracy. - wydał rozkaz Ziemowit i wlał do buzi Luizy jakiś zielonkawy, gęsty płyn. Po kilku sekundach Luiza miała już oba oka, nie była taka obolała i jakoś odżyła. Wszyscy wpatrywali się w płyn Ziemowita, czym chłopak był zaniepokojony. Pomyślał o tym, że taki Red czy Jack mogą go ukraść. Ziemowit opuścił drzewo przy którym był ten cały szyfr i wyruszył wraz z Redem, Simonem i Charlim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Eeee ... Ziemowit - szepnął mu krwawiący na twarzy Red. - Czy serio zostawienie tego Niemca z tymi dwoma dziewczynami jest rozsądne? - po chwili zmarszczył brwi. - Czyżbyś mu ... - nie dokończył zdania, gdyż nie mógł uwierzyć we własną teorię, która przyszła mu na myśl. - Nieważne. To zielone coś ... pomogło Luzie tak? To w takim wypadku pomogłoby też każdemu, czy to jest zarezerwowane tylko dla niej - wyciągnął z plecaka wodę i drżącą lewą ręką napił się kilka łyków, aby ugasić pragnienie. Nie interesował go ten płyn, ale fakt tego, że musiał brać to niemieckie świństwo wystarczająco go oburzyło. Nie miał zamiaru być dalej faszerowany jakimś syfem nieznanego pochodzenia. Jednak musiał zrobić coś jeszcze, ale aby to zrobić, potrzebny był mu ... - Ziemowit. Masz może nóż? Potrzebuję ... coś zrobić - mimo ożycia, nadal utykał na postrzeloną nogę, pamiętał, że Luiza go tak urządziła, ale ona sama była w gorszym stanie. Miał obawy o jej życie, ale mimo to cieszył się, że nie musi znosić widoku tego munduru. - To jak? Masz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasz Nazista chyba będzie chciał coś złego zrobić.Ziemowit ja nie chce twojego głupiego płynu -powiedział Jack

Skąd to wiem? Rozpoznałem po twojej mimice -dopowiedział Jack

Edytowano przez TwilightSpringTrapPL
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

Ziemowit i polał ramię Red'a zielonym płynem. Wtedy przestał utykać i powrócił do pełni sił. - Prędzej bał bym się o Walter'a - szepnął Ziemowit do ucha Red' a. - Jak już miał współpracować z Anastazją było źle, a Luiza to taki sobowtór Anastazji. - dodał

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Pięknie. Po prostu bomba - powiedział cicho do kolegi, sprawdzając przy tym sprawność lewej nogi. - Nie musiałeś, ale dzięki wielkie - mimo tego iż nie uzyskał noża, nadal starał sobie uporządkować kilka spraw. - Jeśli się nie pozabijają, to będzie dobrze.

Lewa ręka opadła w dół, przez co odzyskał nad nią panowanie. Sprawną ściągnął opatrunek z policzka, choć poczuł, że wszystkie blizny i dziury skrywane pod kurtką pozostały nienaruszone.

- To ma tu ktoś nóż? - spytał trójki kompanów, idąc znacznie żwawiej, niż przed chwilą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

Ziemowit podał nóż Redowi. - Nie pozwolę na to - powiedział Ziemowit. - Planujesz romansik - zapytał się odważnie Ziemowit. Po chwili do towarzystwa podbiegł Simon.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Świetnie ...

<Powiedział Wolfgang przewracając oczami. "Co ty chcesz tu deszyfrować skoro Luiza odczytała tekst." Oficer uniósł lekko czapkę i podrapał się po czole. Wypuszczając powietrze z płuc obrócił się na pięcie i spojrzał na Anastazję. Z sztucznym uśmieszkiem odezwał się do dziewczyny.>

- Łatwo znajdujesz sobie nowych kochanków. Kto by pomyślał, że nawet po śmierci będziesz tak łatwa.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dzięki - burknął, łapiąc nagły haust ciepłego powietrza do płuc. Zakrztusił się, ale po chwili dodał: - Mam posmak krwi w ustach ... to jednak nie od tego Niemca. To, jakby było w powietrzu - zagadnął. Wybrał ostatecznie nóż Charliego, gdyż miał go w dłoni. Odwrócił się do nich plecami i podciągnął kurtkę do góry. - Zapiecze ... i tłamś się dalej - syknął cicho, po czym naciął swój lewy bok, poniżej bardzo podobnego cięcia, wykonanego nie tak dawno. Z przejęciem zauważył, że liczba cięć schodzi coraz niżej, ale nie zamierzał się tym przejmować. Naciął skórę, z której trysnął podobny, zielony szlam, który wcześniej wypluł, przy odzyskaniu życia. Syknął krótko, aby po chwili zalać ranę wodę utlenioną. Ponownie zakrył swe ciało kurtką, której stan wołał o pomstę do nieba, gdyż cała była we krwi, ale nie miał zamiary robić z tym cokolwiek. Przeczyścił ostrze do wcześniejszego błysku i oddał chłopakowi, mówiąc przy tym: - Dzięki wielkie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

 

Spoiler

 

 

Walter, Anastazja, Luiza

- Ale o co ci chodzi Walter? - zapytała Anastazja. Dziewczyna podrapała się po czole i powiedziała: - Drzewo pomarańczowe i wąż. Ale nie wiemy co dalej. Chociaż, jest napis: Drzewo pomarańczowe was oświeci - oznajmiła Luiza. Turkusowa włosa dziewczyna popchnęła Waltera, ten spadł na ziemie, a Luiza zaczęła go całować. Anastazja pobiegła w stronę, grupy, która odeszła.

 

Ziemowit, Red, Charlie, Simon

 

(małe pytanie do @Selenium. Czy ty chcesz "sterować" Simonem, czy ja?)

 

Przed oczyma wędrujących znalazło się drzewo pomarańczowe, a na nim wąż. - Oo, jesteście. Żeby dostać ten puchar o, który proszą ci aniołowie, musisz dowiedzieć się jaki jest hasło. A wszystko co może wam pomóc znajduje się na czternastu stacjach. Musicie być bardzo inteligentni, aby odgadnąć hasło, bowiem hasło jest dwoma zdaniami, które trzeba wypowiedzieć, a w tych dwóch zdaniach jest piętnaście wyrazów. W odgadywaniu każdego wyrazu pomogą wam te wskazówki co macie tyle, że są one zaszyfrowane. Jednego wyrazu musisz się sam domyśleć. Powodzenia - opowiedział wąż, a pomarańcza spadła z tego drzewa. Ziemowit podniósł pomarańcze i schował ją do kieszeni

 

 

Edytowano przez Ziemovit Dash
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

( Ty jeśli możesz)

- To... to ty...? - zająkał się oszołomiony widokiem Charlie. Już nie w głowie były mu dziewczyny. Jego serce drżało a ciało zdawało się być w pół sparaliżowane. Po policzku spłynęła mu łza, którą i tak szybko wytarł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Spotkanie rodzinne - jęknął cicho, zamykając swoje oczy. Wziął głęboki oddech i ponownie stał się ponury. Złapał się za nacięte miejsce i przycisnął mocniej, chociaż tym razem nie czuł bólu. - Cóż ... zaraz się rozkleję - skomentował i przyglądał się nadal dziwnemu drzewu. - Tylko tym razem nie zgińcie za szybko ... obaj - złapał prawą ręką za kaburę i delikatnie odpiął pasek, mając złe przeczucia.
- Zaraz ... Anastazja? - spytał się dziewczyny, która nagle przybiegła z tyłu. - Miałaś zostać z nazistą - uniósł brwi w geście zdziwienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obserwuje przez lornetkę co wyprawiają ponieważ jest w Punkcie Obserwacyjnym

Ha! Co się tam wyprawia? -mówi do siebie Jack

Zaczyna się śmiać cicho Jack żeby nikt nie usłyszał

Edytowano przez TwilightSpringTrapPL
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

- Miałam zostać z nazistą, ale ten zaczął się całować z Luizą. - oznajmiła. - Dowiedzieliśmy się, że to drzewo nas oświeci. - dodała. Zobaczyła w plecaku Ziemowita pomarańczę i była zadowolona. Simon szedł do brata. - Witaj - przywitał. Objął brata a potem pocałował Anastazje. - Czas zabić tego cholernego aniołka - powiedział. Ale nie wiedział on o tym, że anioł już nie żyje

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dawid is dead - skomentował całą sytuację Red, próbując przemówić Simonowi, a raczej Richardowi do rozsądku. Mimo to coś mu nie pasowało z relacji Anastazji. Możliwe iż znowu chciał zrobić to samo co wcześniej, kiedy to zastrzelił dziewczynę, która teraz żyła. - Powątpiewam, ale ... nieważne - uśmiechnął się parszywie na pewną myśl, która mu zaświtała w umyśle.
- O co chodzi z tym drzewem? - zapytał się, próbując uspokoić swoją lewą, trzęsącą się ponownie rękę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

- Jack ogranij dupę - krzyknęła Anastazja i wzięła AWP i wrzuciła do wody. Simon tym czasem zaczął opowiadać: - Charlie, musimy umrzeć - powiedział ciężko Simon do swojego brata. Wszyscy po tych słowach byli zszokowani. Ziemowit wziął łuk Jabola i  zaczął: - Simon ma racje. Czuje coś dziwnego, że musisz umrzeć - oznajmił Ziemowit. Wtedy w głowie każdy tak poczuł. Zjawił się nagle biały kot. - To pułapka! Anioły chcą was zabić jednego po drugim nie słuchajcie tych aniołów - oznajmił kot i zniknął, ale i tak ta myśl w głowie została

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Umrzeć?! To nie czas na umieranie, braciszku. - oznajmił z typową dla młodszego rodzeństwa pogardą w głosie. Odetchnął słysząc słowa kota, lecz co go zdziwiło, to to ,że on mógł powiedzieć takie coś.

- Jak się reszta czuje? - spytał po chwili patrząc po kolei na każdego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nagle cie to zainteresowało? - zapytał sam siebie, ale w jego naturze nie było pozostawiania pytań bez odpowiedzi. - Ich habe Kopfschmerzen - pokiwał lekko głową. - Poza tym w miarę dobrze- wyciągnął pistolet i skierował ku dołowi.

- Szwab dalej się zabawia? - spytał się Ziemowita. Nadal ukrywał drgawki lewej ręki, mając szczęście, że nikt nie widział jego blizn.

- Uzbrójcie się. Możemy mieć towarzystwo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...