Skocz do zawartości

[GRA] Poszukiwanie trumny anioła 2: Zatrzymać Apokalipse


Gość Ziemowit

Recommended Posts

Gość Ziemowit

- I tak jest na co dzień Charlie... Nawet najlepsi przyjaciele chcą mnie zabić... Wiem, że może mało zrobiłam, nadenerwowałam Walter'a, przez przypadek uderzyłam w nogę Red'a, ale no cóż. Pora umierać... - Mówiła obolała i zapłakana Luiza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

Dziewczyna ledwo dyszała. Wiedziała, że musi umrzeć. - Ja chcę tutaj umrzeć. Nie mam siły żyć - oznajmiła młoda kobieta. Ledwo żyła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Będziemy mogli Cię wskrzesić, naprawdę.... - oznajmił cicho patrząc na osłabioną dziewczynę. Wyglądała katastrofalnie, już prawie nie żyła, ale Charlie miał nadzieję ,że jednak uda się ją uratować. Jego oczy zrobiły się mokre, ale łzy nie ociekały po jego twarzy. Po chwili przytulił ją.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Zamknijcie się w końcu!

<Wrzasnął wkurwiony oficer zawracając w stronę w stronę dzieciarni. Najpierw podszedł w stronę Ziemowita i kopnął go z całych sił w przestrzelone kolano, a później przywalił wychowawczo z dłoni w twarz.>

- Jak chcesz zabijać, to tylko i wyłącznie na mój rozkaz.

<Następnie skierował swoje kroki w stronę Luizy i Charliego, zimnym tonem zwrócił się w stronę dziewczyny, wyszarpując jej jednocześnie pistolet z ręki.>

- Jak chcesz się zabić, to poderżnij sobie gardło, albo się powieś.

<Strzelił jej z otwartej ręki w policzek.>

-Teraz masz ogarnąć i ruszyć ten zapłakany tyłek za mną. Zrozumiałaś?

<Spojrzał zimno na Charliego.>

-Masz jej pilnować, póki nie powiem, że możesz przestać.

<Oficer podszedł do Reda i podniósł go z ziemi.>

- Ile masz amunicji?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt do niego nie podszedł. Nie był tym zdziwiony, przecież każdy go miał za nic, nic nie wartego ćpuna, którym został bez własnego przyzwolenia. Wiedział, że nikogo nie obchodzi, nie raz był zeszmacany, ale to go nie ruszało.

Zdziwił się jednak widząc Niemca, który chciał mu pomóc. To była jego chłodna kalkulacja i nic poza tym. Nie miał wesołej miny, ale poczuł ulge.

- Trzy magazynki - odparł.

Edytowano przez Świeży rekrut
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

- Pierdol się szwabiku! - powiedział Ziemowit. Ledwo wstał i spoliczkował Waltera. Kopnął go w czułą część ciała i na tym się skończyło. Ziemowit uciekł. Bez śladu. A Luiza ledwo oddychała i w kilku miejscach krwawiła. - Walter, czemu ty to robisz, czemu? Wiesz jaki to jest ból? - mówiła zapłakana Luiza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kur ... - nie zdążył powiedzieć nic więcej, kiedy ciało upadło na ziemię. Bez namysłu podskoczył do Ziemowita i wyrwał mu wodę wskrzeszenia. Polał nią szwaba, który odzyskał dech w piersiach.

- Będzie potrzebny! - ryknął na Jaka celując do niego z Gloka. Odszedł lekko od niego, gdyż licho nigdy nie śpi. - ZAKAZ MORDOWANIA! Koniec wody!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ty się zajmij Luizą - popatrzył na naziola, który właśnie ogarniał całą sytuację. - Trzymasz się?
Popatrzył na zaciekłe oczy Jacka, ale wiedział, że teraz nie ma marginesu błędu. Może by i chciał widzieć Wolfiego jak zaczyna tutaj gnić, będąc rozrywanym przez szczury i tak dalej, ale teraz świat był ważniejszy, aniżeli własny interes. - Jak się nie ogarniemy, to skończymy jak Simon i Anastazja.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przyda się ... - szepnął, oglądając słoik. Nie miał pojęcia, jakim cudem on to miał, ale powinien uważać na sprawniejszego Jacka. Sam miał postrzał i nie czuł się najlepiej, mimo to czuł się na siłach, aby iść dalej. - Wstawaj Wolfi - próbował ponaglić doktora, który nadal zbierał się z ziemi. Schował słoik do własnego plecaka i próbował zachęcić resztę do dalszego marszu. - Idziemy, albo nas anioły złapią i tyle nas było.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ziemowit - powiedział Tail, poprawiając niezakrwawioną czapkę na głowie. - Chodź, bo zostaniesz tutaj sam - skierował swój wzrok na SS - mana i pomógł mu wstać, najwyraźniej był tak oszołomiony swoim powrotem do życia. - Przyzwyczaisz się - dodał mu otuchy, pomagając mu wstać. Otrzepał mu mundur i ruszyli całą gromadą nad jezioro, przy którym miały spółkować ze sobą duch Anastazji i Simona.
Wyciągnął z plecaka suchary i zaczął wszystkich częstować na rozluźnienie atmosfery.
- Bierzcie - rzekł po dłuższej chwili. - Przyda się każda porcja sił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ugryzłam kawałek suchara, po czym popatrzyłam się na naszego ,,nazistę''. Zastanawiam się tylko jeszcze, że skoro tak lubi mord, to dlaczego nie zabił już nas wszystkich i sam nie rozprawi się ze wszystkimi aniołami. Przecież sprawiło by mu to dość dużą dawkę radości. Nie wiem, czy szykuje jakiś plan, by zabić nas po cichu, czy też po prostu wie, że nie da Sobie rady sam przeciwko tym wszystkim aniołom. A może jednak podporządkował się pod zakaz mordu? Choć.. Nie, jednak nie. Schodziliśmy tunelami jaskini, szukając innej kryjówki. Najbardziej irytował mnie jakiś bachor, który ni stąd, ni zowąd się pojawił. Najpierw próbuje strzelać do wszystkich, a teraz rozdaje wodę wskrzeszenia. Coś tu jednak mi nie grało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przynajmniej komuś smakuje - uśmiechnął się w duchu Red, widząc jak dziewczyna zajada się sucharem. Inną sprawą było to, że wzięła się znikąd, ale najwyraźniej nie zwrócił na nią uwagi, leżąc na ziemi i próbując ogarnąć całą sytuację.
- Widziałaś coś ciekawego? - spytał się, stawiając nogę za nogą, próbując przy tym nie upaść od pulsującego bólu. Nie dość, że ociekał krwią po kurtce z rozciętej twarzy, to jeszcze spodnie miał przesiąknięte czerwienią. Miał dość tego, że ręka mu drgała, nerwowo zaciskał Gloka, a na dodatek dochodziła złość, którą w sobie kumulował. Jednak był stanowczy i za zadanie miał wyznaczone uratowanie świata.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie, nic, co mogłoby zwrócić szczególną uwagę. - powiedziałam, patrząc się na Red'a. Widziałam, jak ledwo stoi na nogach. Cały ociekał krwią, której krople spadały na ziemię, zaczynając tworzyć już kałużę. Wyglądał dosłownie jak chodząca śmierć. Jego drgająca ręka i wyraźna złość dodawała temu wszystkiemu ,,uroku''. Otworzyłam plecak, z nadzieją, że znajdę jakieś leki, bądź serum, jednakże nic takiego nie było.

- By to szlag trafił..

Skoro nie mam podstawowych rzeczy, by uratować innych, to nie mam też rzeczy, by uratować Siebie. Choć.. Bohaterska śmierć raczej nie jest niczym złym. A przynajmniej tak mi się zdaje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...