Skocz do zawartości

[GRA] Poszukiwanie trumny anioła 2: Zatrzymać Apokalipse


Gość Ziemowit

Recommended Posts

- Hola, hola - powiedział Red do zbliżającego się Jacka. - Co to jest? - wtedy zrozumiał, że coś jest nie tak. Popatrzył na siebie i zrozumiał, że wygląda jak trup. Z trudem ściągnął plecak i wyciągnął z niego niewielki ręcznik. - Skoro krew wam przeszkadza, trzeba było od razu mówić ... - wzdrygnął się, czując jak noga pali żywym ogniem. Założył świeży opatrunek na nogę i rozcięty policzek, aplikując przy tym jakieś serum, które otrzymał. - Przecież nie może być gorzej ... choć bywało się w piekle - mamrał na jawie, próbując zasłonić przed wszystkimi swoje rany na rękach, od wstrzykiwanych w niego narkotyków sprzed lat. Zaaplikował z sykiem i oddał strzykawkę, ściągając rękawy, zasłaniając przy tym swoje poprzecinane żyłami ręce.
Wyciągnął wodę i zaproponował pozostałym:
- Może wody? Spoko nie piłem ... jest czysta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Po pozbieraniu się z ziemi i ruszeniu w dalszą drogę, niebieskooki nawet nie wypowiedział słowa, jedyną czynnością, jaką wykonywał, to było palenie przemieszane z jedzeniem suchara od swojej marionetki. Śmierć, której doznał jeszcze kilka minut temu była mu obojętna. "Żyję już tak długo, że jest mi obojętne gdzie i jak zginę..." Wszystko wydawało mu się kuriozalne i śmieszne, od bandy dzieciaków, która myśli, że może wyjść z tego cało po fakt jego powrotu z Alp.>

- Nie dramatyzuj Red ... jak byś miał się wykrwawić od tej kuli, to już byś to zrobił. 

<Idąc dalej Wolfgang zaczął gwizdać Westerwaldlied, dla uprzyjemnienia sobie wędrówki i zniesienia osób, którymi gardził.> 

Edytowano przez Voltiur2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ciesz się, że żyjesz - syknął przez ból Tail, poprawiając zakrwawiony komin na swojej szyi. - Inaczej by cię tu nie było, ale ty i tak masz na to wylane. Zatem, skoro chcesz droga wolna - skomentował i powstał z ziemi, a widząc niezłą kałużę krwi poczuł się słabo. - Co sądzisz? Jeśli chcesz wyjść z tego cało to musimy współpracować, czy chcesz czy nie.
Ponownie zaczął iść dalej, ignorując to, że lewa ręka bezwładnie mu zwisała trzepocząc się na wszystkie strony, Glok stał się tak ciężki, że ledwo go trzymał, a do świadomości wdzierała się ta przeklęta myśl, że ten szwab jeszcze coś wymyśli.
- A po coś ty w ogóle tu wrócił? Mógłbyś sobie spokojnie czekać w górach ... w bazie nazioli - sprawną ręką odgonił od siebie dym pochodzący od jego papierosów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wizja waszej niezaradności była strasznie kusząca. Poza tym oboje dobrze wiemy, że moja śmierć równa się twojej. No chyba, że wcześniej sam umrzesz przez podświadome myślenie o własnej śmierci.

<Skwitował chłodnym tonem słowa Red'a.>

-Poza tym wykonuję tu rozkazy Gruppenfuhrera SS Waissenwelta, który zapewne wraz z resztą garnizonu i naukowcami z projektu siedzi teraz w Alpach, strzelając sobie do tych pokracznych aniołków. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odwróciłam się i podeszłam do Charliego, niosącego Luizę na plecach.

- Nie jest Ci za ciężko? - zapytałam, patrząc się na nieprzytomną wręcz dziewczynę.

- Nie.. A, nawet jeśli, to nie zwracam na to uwagi.

- O, Schwarzenegger się znalazł. Nie pomóc Ci? - odparłam, a wręcz burknęłam, bo w sumie nie często chcę komuś pomagać, lub podarować, a, jak już się to dzieje, to zapewne świat opanowały Anioły. O, idealnie się składa.

- Dziękuję, ale dam Sobie radę. - syknął, przyśpieszając kroku.

Wzruszyłam ramionami i również przyśpieszyłam, by szybciej znaleźć się przy tym cholernym jeziorze..

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jasne, ty tylko wykonujesz rozkazy - cisnął przez zęby do niewzruszonego niemca, palącego papierosa. - Raka będziesz miał, ale to Twoja sprawa - odwrócił się do Charliego i zaproponował mu suchara, mówiąc przy tym. - Niech ktoś go zluzuje. Jack, jakbyś mógł to poniesiesz Luizę? Poza tym, poczęstujesz się?
Nie miał siły nikogo nieść, jeśli sam się ledwo trzymał na nogach, przez co powodował uśmiech na twarzy nazisty. Każda opcja mu odpadała, ale ruszył dalej z niedowładniętą ręką i ciążącym mu pistoletem w dłoni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idąc dalej zaczęło go coś kłuć. Poczuł coraz mocniej w piersi rozprzestrzeniający się ból. Nerwowo złapał oddech, ale nie zapobiegło to jemu upadkowi. Runął jak długi na kamienie, rozpinając guziki od kurtki.
- Kuźwa ... - przeklął cicho, nie mogąc złapać oddechu. Złapał się za pierś, przez co Glok mu wypadł z ręki. Lewa z kolei podeszła do gardła i złapała za gardło, próbując zacisnąć je do granic możliwości. Prawa próbowała odpiąć lewą, ale nie udawało mu się to. - By ... kurwa!
Zaczął się dusić coraz bardziej. Nie sądził, że ktoś mu pomoże, przecież nic nie znaczył dla tej grupy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- ŻYD! ... Nic więcej! - warknął Red, próbując wyrwać lewą rękę od gardła. Nikt nie reagował, co uświadamiało go, że zbliża się koniec.
W końcu prawa opadła na kamienie. Lewa zagnieździła się w gardle, powodując w nim szerokie dziury, z których trysnęła krew. Oddech zanikł, klatka piersiowa zapadła się niemiłosiernie nisko, a przekrwawione oczy zaszły mgłą w miejscu gdzie znajdowały się źrenice. Lewa ciągle dygotała, przez co coraz więcej krwi wydostawało się z gardła.
- Żydddddd - cisnął po raz ostatni, po czym oddał ostatni wydech. Mimo to sprawna inaczej ręka zdążyła mu wyszarpać pół gardła.
Red przewrócił głowę na bok i zamknął oczy. Nie żył.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobaczyłam, jak Jack pochyla się nad Red'em i polewa go wodą. Zaraz.. Ta butelka.. Woda wskrzeszenia? Podbiegłam do niego i widząc kiwającego głową Małego *Tak, będę Cię tak nazywać.* wzięłam ,,truchło'' Red'a i niosąc je powoli podeszłam do grupy.

- Teraz mamy już 2 truposzy..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co robimy?-pyta Jack nie wiedząc co robić 

Luiza jest podłączona do mojego systemu podtrzymywania życia dopóki jej nie pomożemy więc jak ja umrę to ona też umrze i dołączyłem do grupy i doszedłem

Jak to wszystko się skończy to zabiję tego SS-mana-powiedział do siebie Jack

Edytowano przez TwilightSpringTrapPL
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

- Czy musicie w każdej sytuacji korzystać z wody do wskrzeszenia? Przypominam tylko, że używamy ją na Simonie i Anastazji. A teraz idziemy nad jezioro wskrzeszać tych zakochanych. Chociaż dziwne to dla mnie, że Simon całuje się z Anastazją... Ale nie ważne. Mam sporo amunicji, żaden anioł nam nie straszny. - powiedział i odwrócił się. Zobaczył całą armie aniołów. Zamarł. Pot leciał mu z głowy. - Nie zaatakujemy was, jak znajdziecie puchar śmierci. Jest on strzeżony przez córkę i syna śmierci. Ich dotyk powoduje śmierć. - oznajmili. Anioły zniknęły i wtedy przed ich oczyma widać było jezioro, a na nim przytulający się Simon i Anastazja. - Wskrzeszamy ich. Bóg kot mówił nam, że wiele wiedzą. Musimy to zrobić. Ziemowit polał wodą dziewczynę, a ta zamieniła się w człowieka. - Masz. - Ziemowit podał wodę Charliemu. - Wskrzesz swojego brata.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Że jaa-a? - spytał onieśmielony, choć było to pytanie czysto retoryczne. Cieszył się ,że brat jest w związku, ale nie do końca w to wierzył. Stresował się przed ożywieniem Simona. Wtedy będzie mógł wreszcie dowiedzieć się o szczegółach jego śmierci oraz spotka go, a po to tu był. Przez tą całą sytuację nie zauważył nawet aniołów, które i tak po chwili znikły...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...