Skocz do zawartości

Recommended Posts

Deleb uśmiechnął się lekko i usiadł wygodnie.

- Wierzę. I nie chcę sprawdzić na własnej skórze - Powiedział i rozejrzał się wokół. - Cóż najważniejsze, że wszystko zrobione i teraz możemy iść skończyć to zadanie. Bo nie powiem, ale dziwnie się czuję z tą runą na twarzy - Powiedział spokojnie i czekał na posiłek. On nawet nie spodziewał się, że tak zgłodniał w ciągu tego dnia. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 157
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Po chwili kelnerka przyniosła wam obu po waszym daniu, pachniało i wyglądało dość smacznie.

- Cóż, nie sądzę żeby było tak łatwo. - powiedziała dziewczyna podnosząc udziec i wgryzła się w niego. Po chwili go odłożyła i przetarła usta. Przełknęła. - Sądzę że coś się szykuje. Ten blondyn mówił że mamy wykonać trzy zadania... - do stolika zaczął podchodzić jakiś pijak.

- Moi drodzy macie jakie... - zawołał będąc trzy metry od was, wszystko się zatrzymało. Do stolika poszedł twój znajomy człowiek zatrzymujący czas. Kręcił długą, drewnianą łyżką pomiędzy palcami. 

- Faktycznie, macie trzy zadania. - oznajmił. - Zapomniałem was uprzedzić że to tak działa, ale on wam to powiedział więc wychodzi na to samo. - stwierdził. Odchrząknął. - Cóż, ale z pierwszym zadaniem świetnie sobie poradziliście. - tu się uśmiechnął. - po chwili włożył łyżkę w oko pijaka, zaczynając od rączki, nic jednak się nie wydarzyło. Jeszcze. - Ech, ten człowiek dzień w dzień bił swoją żonę i dzieci. Chyba przyszła pora na karę. - stwierdził patrząc na pijaka. - Na razie rozkoszujcie się posiłkiem. - oznajmił i udał się do wyjścia. Pod sam koniec klasnął i czas się ruszył. Tym samym pijak padł na podłogę krzycząc z bólu. Ludzie byli w szoku. Dziewczyna spojrzała na ciebie.

- Ten koleś... lepiej nigdy, przenigdy mu nie podpaść. - stwierdziła. Jej oczy były szeroko otwarte, zupełnie jakby się przestraszyła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deleb, jak jak ostatnio nie był zaskoczony, że zobaczył tego dziwnego mężczyznę. Zaczął się chyba przyzwyczajać.

- Myślałem, że tak tylko gada - Westchnął i ugryzł kawałek udka, nie bacząc na to, że mężczyzna stał obok. Jednak widząc co on robi zawahał się. Powstrzymał się od komentarza aż do czasu, kiedy ten mężczyzna wyszedł. Kiedy pijak zaczął krzyczeć skrzywił się lekko.

Delektować się posiłkiem, kiedy ten facet krzyczy... Cudownie Pomyślał i popatrzył na dziewczynę.

- Tak wiem. Trzeba na niego uważać. Bo możemy skończyć jak on? - Wskazał palcem na pijaka. Następnie wstał, podszedł do niego i klęknął. Starał się go jednak nie dotknąć.

- Słuchaj mnie bo powiem to tylko raz - Powiedział mimo jego krzyku. Liczył, że ten go usłyszy i zrozumie. - To była kara boska za twoje grzechy. Zmień swoje postępowanie, albo będzie jeszcze gorzej - Dodał i usiadł z powrotem przy stole. - Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że następne zadanie też będzie tak samo trudne jak to pierwsze - Powiedział spokojnie ponownie zaczynając jeść. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż, człowiek który daje nam te zadania raczej nie chce żebyśmy je wykonali. - stwierdziła dziewczyna.

Dwójka mężczyzn wyniosła po chwili zwłoki i jedna z kelnerek wytarła krew. Ludzie mimo wszystko wrócili do jedzenia. Jakby nic się nie stało. No może poza szeptami przerażenia, ale to tylko czasem. Dziewczyna wzięła kolejnego kęsa. 

Po pewnym czasie oboje skończyliście posiłek. - To jak, idziemy do niego oddać mu ten list? - zapytała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deleb kiwnął głową. 

- Tak zalatwmy to szybko i dowiedz my się co robić dalej - Powiedział i zamilkł na chwilę. - Dziekuje, że chcesz mi towarzyszyć. Bardzo Ci jestem za to wdzięczny - dodał ze szczerym uśmiechem i wstał. Zostawił pieniądze za obiad na stole i poprawił swój strój. Wziął włócznie do ręki i popatrzył na nią.

- Idziesz czy nie? - Zapytał uśmiechając się lekko. Co prawda nie było mu do śmiechu bo wiedział, że czeka to jeszcze mnóstwo pracy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna wstała, zostawiła pieniądze za swój posiłek i ruszyła za tobą. Wyszliście z karczmy. 

- Wiesz, te ubrania są naprawdę wygodne. - stwierdziła przyglądając się sobie. - I mniej w nich gorąco niż w futrze. - dodała.

 

Powoli robiło się ciemno toteż z daleka zauważyliście pomarańczową łunę nad dworem człowieka dającego wam zadania. Wchodząc zauważyliście że większość kompanii była trzeźwa, nawet ciągnęli jakiegoś człowieka na pieniek, człowiek krzyczał że przecież był jednym z nich, a teraz za jeden błąd chcą go ściąć. Usłyszeliście jeszcze ,,Ataman wydaje rozkazy. A ty zabiłeś ojca jednej z pomocy domowych. Bez rozkazu''.

Blondyn stał patrząc na ogień, wszyscy zdawali się być niezbyt tym przejęci. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deleb westchnął słysząc to.

- Biedny człowiek. Zdradzony przez własnych towarzyszy - Powiedział spokojnie. Mimo tego, że współczuł temu kolesiowi wiedział, że sam nie ma szans nic zrobić, a tylko by się naraził na nieprzyjemności. Co nadal nie zmienia faktu, że nie podoba mu się to co widzi. Za to podszedł do drzwi, zapukał ręką i czekał na to kto otworzy.

- Mam nadzieję, że to co mamy wystarczy temu kolesiowi. Bo nie wiem jak w inny sposób mu udowodnimy, że to zrobiliśmy - Powiedział do dziewczyny, kiedy czekał na otwarcie drzwi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie został zdradzony. - odezwał się krasnolud którego mijałeś gdy oceniłeś los człowieka którego mieli zamiar ściąć. - Zabił ojca pewniej dziewczyny gdy ten nie zgodził się mu jej oddać. - dodał. 

Nie bardzo mogłeś podejść pod drzwi bo dworek stał w ogniu. Blondyn zaś stał przed nim patrząc na ogień. Nikt nie próbował gasić. 

- O to wy. - rzucił blondyn patrząc na was. - Czego chcecie? - zapytał. 

- Twój przyjaciel cię pozdrawia. - oznajmiła Hillevia wręczając mu zwój. Mężczyzna przeczytał jego treść. 

- To jego pismo. Nie wiem jak tego dokonaliście ale cóż, dobrze się spisaliście. - powiedział. - Jak widzicie mój dom płonie więc następnym razem będę w karczmie w mieście. Tam mnie znajdziecie. A teraz... - podrapał się po brodzie. - Przynieście mi Wyspę Traw. - oznajmił. Po chwili jedna ze służek która wcześniej klęczała płacząc na ziemi podniosła się, zabrała miecz który stał oparty o ganek i podbiegła do waszego pracodawcy przebijając go w okolicy mostka. On się tylko odwrócił, z mieczem w brzuchu. 

- Zabiłeś go! - zawołała służka.

- Nie ja, tylko osobnik który kiedyś podawał się za jednego z moich ludzi. Ale został za to ukarany. - powiedział po czym podszedł do niego jeden z krasnoludów i pomógł wyjąć mu miecz. - A wy tu co stoicie? Macie wyspę do przyniesienia. - zapytał obojętnie. 

- Tak. Idziemy. - rzuciła Hillevia po czym wyszliście za bramę. Przy niej stał wasz znajomy. 

- Jakie teraz zadanie? - zapytał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deleb był trochę zszokowany tym co zobaczył w ciągu ostatnich 30 sekund. Nie spodziewał się tego ani trochę. Jednak Zdziwił się mocno, widząc jak jego zleceniodawca został zaatakowany i praktycznie nic sobie z tego nie zrobił. Jednak widząc, że nic więcej tutaj nie zdziała poszedł za dziewczyną poza teren dworku. Widząc mężczyznę od czasu westchnął. Chyba się jednak nie przyzwyczai do tego. 

- Mamy mu przynieść Wyspę Traw. Cokolwiek to jest. Ale mam złe przeczucie - Powiedział patrząc na niego. - Co to jest? I jaka jest tym razem trudność w tym zadaniu? - Zapytał opierając się o włócznię. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mężczyzna zamyślił się. 

- Wyspa traw... wyspa traw... - podrapał się po brodzie. - Ach tak, już pamiętam. To księga. Trzymany przez okoliczne elfy. Została stworzona przez jednego z bogów. Z tego co pamiętam pozwalała posiadaczowi przenosić się do wymiaru który był prawdziwym rajem. - powiedział. - Nie wiem jednak jak je przekonać do powierzenia wam tej księgi. Ale i tak możecie iść zapytać. - stwierdził mężczyzna. - Do zobaczenia. - oznajmił i odszedł. 

Dziewczyna spojrzała na ciebie. 

- Idziemy odwiedzić elfy? - zapytała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deleb wysłuchał wypowiedzi mężczyzny i zamyślił się.

- ciekawa księga nie powiem - Powiedział chłopak czekając aż mężczyzna odejdzie. Chociaż i tak czuł, że ich podsłuchuje. - A mamy jakiś inny wybór? - Zapytał i zaczął iść powoli w stronę miasta. - Ale mam 2 zastrzeżenia. Pierwsze, nie wiemy gdzie są te elfy, ale to chyba mniejszy problem. Druga sprawa... Zastanawiam się jak mamy przekonać elfy do tego, by przekazały nam księgę - Powiedział zastanawiając się. - Nie do końca znam się na elfach. Fakt uczono mnie etyki i paru bardziej oficjalnych przywitań ale nie wiem czy to tutaj zadziała - Zastanowił się chłopak patrząc na dziewczynę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usłyszeliście odchrząkniecie. 

- Ej chłopy. Znaczy, wy dwaj. - niski i lekko chrypliwy głos. Gdy spojrzeliście w dół zobaczyliście krasnoluda, tego samego który wcześniej wyjął z blondyna miecz. - Idziecie do elfów? - zapytał. Hillevia w odpowiedzi pokiwała głową. - No to dobra, bo chyba zabiorę się z wami. Mam tam sprawę do załatwienia toteż mogę was zaprowadzić. - powiedział i poszedł w kierunku lasu. - Ruszać zady banda! Nie mamy całego dnia. - zawołał, dziewczyna wzruszyła ramionami i ruszyła za nim. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnich westchnął pod nosem.

- Ni grosz kultury osobistej - Powiedział na tyle cicho, że Hillevia mogła tylko usłyszeć. Jednak poszedł za nią i Krasnoludem w kierunku lasu. Po chwili dogonił krasnoluda.

- Jakie są elfy? Bo wyglądasz na takiego, który miał już z nimi wiele od czynienia - Starał się zabrzmieć grzecznie. W końcu nie było co sobie robić wrogów z obcych krasnoludów. Nie wiedział jak ten zareaguje na pytanie, więc był gotowy nawet odskoczyć od niego jakby coś się działo. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krasnolud spojrzał na ciebie.

- Ach, tyś jest z tego klasztorku całego. Tych kolesi co demony zabijajo. - powiedział. - Wyglądu ci ich opisywać nie ma co, są podobne do ludzi, ino bardziej smukłe. No i majo szpiczaste uszy. No ale pewnie wiesz, ay? W każdym razie, bywają trochę dumne, ale duża część z nich jest w porządku. Ponoć ludzie bardzo łatwo zakochują się w ich kobietach czego nie czaje. Przeca one takie chuderlawe są jakieś. Ty ruda za to wyglądasz nieźle, nie lubię babek wyższych ode mnie ale ty i tak jesteś niezła. - powiedział. Całkiem gadatliwy był. 

- No no, komplementy to ty prawić umiesz. - powiedziała sarkastycznie Hillevia. 

- Jestem wojownikiem nie poetą. Jak chcesz komplementów to szukaj jakiegoś grajka. On ci całą pieśń napisze. Trzydzieści stron wychwalania twoich ud. - rzucił. Dziewczyna zaśmiała się. Najzwyczajniej w świecie ją to rozbawiło.

- Dobra, może kiedyś spróbuje. - stwierdziła wciąż trochę rozbawiona

- A pewnie próbuj. A właśnie, jestem Nodden Barreclock ale możecie mi mówić Nod. A wy? - zapytał.

- Hillevia Evertdottir. - przedstawiła się. Krasnolud spojrzał na ciebie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deleb wysłuchał krasnoluda, uśmiechnął się lekko słysząc o bardzie a potem znowu popatrzył na krasnoluda.

- Deleb Mortis - Przedstawił się chłopak. - Miło cię poznać Nod. Powiedz mi, czy powinienem coś wiedzieć o elfach? Pytam, bo czuję, że czeka mnie rozmowa z nimi i chciałbym się jak najlepiej przygotować - Powiedział spokojnie. W głowie już powoli układał jakieś przywitanie oraz zastanawiał się jak powoli zacząć pytać o tą księgę.

Arandzie daj mi siłę, abym i tym razem podołał zadaniu. Wiem, że wkraczamy na tereny, którymi opiekuje się inny bóg, ale miej baczenie na swojego sługę i chroń go od złego by dalej mógł nieść twoje światło i twój gniew Pomodlił się szybko chłopak zbliżając się powoli wraz z Hillevią i Nodem do elfów. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wkroczyliście na tereny lasu, naprawdę wyrośniętego lasu, pewnie jest starszy niż cała okoliczna wieś. Słyszeliście odgłosy zwierząt, ale tylko w oddali. Po chwili krasnolud się zatrzymał i ruchem ręki nakazał wam to samo. Rozejrzał się i odchrząknął.
- Havacaren! - zawołał po chwili, nic nie usłyszeliście w odpowiedzi. Po chwili jednak zza drzewa wyłonił się elf. Spojrzał na waszą trójkę. 

- Rozumiem że ty tu przyszedłeś ale czemu są tutaj ci ludzie? - zapytał. Brzmiał surowo i ostro. Jak wojskowy. 

- Ponoć mają do was jakąś sprawę. - powiedział krasnolud na co elf spojrzał bezpośrednio na was. Miał ostrą twarz, pokrytą bliznami. Krótko obcięte włosy, ubrany był w zielono brązowe ubrania, najpewniej z powodu kamuflażu, na plecach miał łuk a przy pasie sztylet. 

- Jaką? - zapytał. 

- Chcieliśmy porozmawiać z jakimś waszym kapłanem. Najlepiej wysoko postawionym. - powiedziała niepewnie Hillevia. 

- Nie dopytuj ich Hav. To dzieciaki, już się dość nieźle będą musieli męczyć. Nie dokładaj im trudów. - powiedział krasnolud. 

- Dobra. - wskazał wam ścieżkę. - Tędy dotrzecie do świątyni. Tam powinniście zapytać o wysokiego kapłana. Jeśli będzie miał czas, porozmawia z wami. - wyjaśnił. Mogło was to nieco zdziwić chociaż jakby nie myśleć byliście pewnie cały czas obserwowani. 

- Dziękuje. - powiedziała dziewczyna. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deleb zaczął się rozglądać, kiedy wchodzili do lasu. Nie widział nikogo i zaczął się trochę martwić, czy aby na pewno idą w dobrą stronę. Jednak słysząc krasnoluda zatrzymał się. Nadal trzymał włócznię w ręce. Mimo wszystko wchodził na teren, którego nie znał i niepokoił się. Widząc Elfa zastanawiał się od jak dawna są obserwowani. Wysłuchał elfa i westchnął z ulgą, bo miał w głowie już myśl, że będzie musiał od samego początku kombinować co robić.

- Zastanawiam się, czy dobrym pomysłem witać się z nimi tak jak mnie uczyli. Bo nie wiem jakie oni mają podejścia do Arranda - Powiedział do krasnoluda. Wyglądał, że bardziej się zna na elfach więc liczył, że ten da mu jakieś wskazówki. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż, ja tam nie wiem. Nie gadałem nigdy z tymi kapłanami. Dobra, to ja idę w swoją stronę. Wy idźcie w swoją. - powiedział krasnolud i odszedł gdzieś razem z elfem. Pozostało iść tobie i Hillevi we wskazanym kierunku. 

- Idziemy? - zapytała dziewczyna. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deleb popatrzył na dziewczynę i wzruszył ramionami.

- Możemy się wrócić. Ale warunek jest taki, że znasz inny sposób na zdobycie tej księgi - Posłał jej słaby uśmiech i zaczął powoli iść ścieżką wskazaną przez Elfa.

- A ty byłaś już kiedyś u elfów? Lub widziałaś je na oczy? - Zapytał, kiedy szli drogą. - Bo niestety minusem życia w klasztorze jest to, że nie widywałem nikogo poza braćmi. Tylko przełożeni mogli się spotykać z obcymi - Przyznał. No cóż... klasztor Aranda i jego zasady. Na szczęście chłopak już w nim nie był i miał czas na zwiedzania świata. Jednak wewnątrz nadal czuł lata treningów i misję, którą mu postawiono a której się podjął. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Widziałam, kiedy jeszcze byłam dzieckiem był u nas pewien elf, uczył mnie i moich braci. Był bardzo miłą osobą. Z tego co pamiętam jakiś czas temu wyruszył na pustynie. Ale nie wiem czy to przekłada się jakoś na kontakty z resztą elfów. - powiedziała.

Droga nie była zbyt długa, cały czas mogliście mieć wrażenie że ktoś was obserwuje. W sumie to elfi las. Wreszcie zatrzymaliście się pod bardzo starym i grubym drzewem, na około niego została zbudowana świątynia. Wyglądała naprawdę imponująco i dość niezwykle. Głównie przez to że wszystko opierało się o drzewo. Była też cała obrośnięta, chociaż nie wyglądała na ruinę. 

Drzwi były otwarte toteż weszliście. 

Wnętrze było bogato zdobione, pełne obrazów, witraży, posągów i fresków. Na samym środku stał ołtarz. Na prawo znajdowały się drzwi. Najpewniej tam mogliście znaleźć kapłanów. Wypadało by zapukać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deleb wysłuchał dziewczyny. Nie ukrywał, że był ciekawy spotkania z elfami. Miał cichą nadzieję, że nie będzie dużych problemów w rozmowach z Elfami. Nie wiedział jak one zareagują na nich i ich prośbę. Ale musiał się pozbyć tej runy na twarzy i tego kolesia z pleców, bo miał wrażenie, że nawet tutaj jest w okolicy i ich obserwuje. 

- Dobra to załatwmy to szybko - Powiedział i delikatnie zapukał do drzwi. Następnie odsunął się kawałek i czekał na to co się stanie. Trzymał w ręce włócznię, ale ostrze było skierowane w górę. Nie chciał by pomyśleli, że jest w stosunku do nich agresywny. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drzwi po chwili zostały otwarte, przez zwykłego kapłana, jednak elfa. 

- Tak, słucham? - zapytał. 

- Witam, chcieliśmy spotkać się z tutejszym najwyższym kapłanem. - powiedziała Hillevia. Elf zmierzył was wzrokiem po czym kiwnął głową. 

- Jest w ogrodzie. Zaprowadzę was. - powiedział kapłan i wyszedł, zamknął za sobą drzwi, ale nie na klucz. Ruchem głowy pokazał abyście szli za nim. 

Ogrodem była duża polana za świątynią, była pełna dzikich kwiatów, bardzo kolorowych. Widzieliście innych kapłanów. Zaś przy jednej z grządek stała wysoka elfka, miała jasną skórę, włosy miały kolor śniegu, jej ubiór też, nie miała też butów. Wyglądała wręcz nienaturalnie, jakby jej twarz była z porcelany. Była jednak w pełni żywą istotą. Kapłan uklęknął przed nią. Powiedział do niej coś po elficku po czym odszedł. Hillevia skłoniła się.

- Mae Govannen. - powiedziała dziewczyna.  Kobieta skinęła głową.

- Gi suilon. - odpowiedziała, jej głos był bardzo delikatny. - Mogłam się domyślić że uczennica Aiwina będzie znała przywitania. Twój akcent jest jednak bardzo twardy. Typowy dla ludzi północy. - stwierdziła. Potem spojrzała na ciebie. - Co was tu sprowadza? - zapytała. 

Edytowano przez Mephisto The Undying
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deleb poszedł za elfem do ogrodu. Zachwycił się w duchu widząc ogród. Mimo lat spędzonych w klasztorze doceniał piękno ogrodów i woń kwiatów. Widząc elfią damę zatrzymał się i delikatnie przyglądał się jej. Pierwszy raz w życiu widział elfa więc było to dla niego bardzo ciekawe spotkanie. Usłyszał jak Hillevia wita się po elficku i był trochę zaskoczony tym. Fakt wspominała o tym, że uczył ją elf, ale nie spodziewał się, że ta nauczy się w tym czasie mówić po elficku. Kiedy Elfia dama spojrzała na niego ten skłonił się z szacunkiem. 

- Niech światło Aranda zawsze oświetla twój dzień a aniołowie bronią od złego elfia damo - Przywitał się z szacunkiem. Postanowił się przywitać tak jak go uczono, nie bacząc na to, że elfy mogły wyznawać innego boga. - Przybywamy do ciebie z pewną bardzo delikatną aczkolwiek poważną sprawą - Mówił spokojnie, patrząc na nią uważnie. Patrzył jak ta zareaguje na jego słowa. - Przybywamy do was, bo potrzebujemy jednej z waszych ksiąg. Zakładam, że jest stara i bardzo cenna. Nazywa się Wyspa Traw - Nie wiedział jak Elfka zareaguje na jego słowa, ale nie spodziewał się jakiegoś ataku z jej strony. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elfa wysłuchała twoich słów. Jej wyraz twarzy prawie wcale się nie zmienił. Może poza tym że wyglądała na zamyśloną. 

- Po co ludziom, do tego niemagicznym, Mroczna Księga? - zapytała po chwili. - Posiadamy ją, nie jest nam co prawda do niczego potrzebna ale, to mimo wszystko jest rzecz którą raczej pożądają magowie. Albo kapłani Starych Bogów. Chyba że... - dotknęła swoich ust. - Czy to ma związek ze znakiem na twojej twarzy chłopcze? - zapytała. Co jej odpowiesz? Najpewniej wyczuje jeśli kłamiesz. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deleb westchnął. Czuł, że próba okłamania elfki nie wyjdzie mu na dobre.

- Tak jest to dość mocno powiązane. Otóż, może 2 lub 3 dni temu zostaliśmy złapani i uwięzieni przez łowców Likantropów. Udało nam się jednak uciec dzięki pewnemu mężczyźnie, który był w stanie manipulować czasem. Pomógł nam się uwolnić, ale w zamian za to mam wykonać dla niego pewne zadanie. To zadanie polegało na wypełnieniu trzech kolejnych misji dla innego dłużnika tego samego mężczyzny. Właśnie jednym z tych zadań jest przyniesienie mu tej księgi - Powiedział spokojnie, patrząc na twarz elfki. - Normalnie nigdy bym nie podjął się tego zadania, ale... cóż... ten znak na twarzy nie jest raczej czymś przyjemnym a na dodatek ciągle mam wrażanie, że ten mężczyzna.  Senan O' Caiside stara się nam pomóc. Nie wiem czemu, nie wiem po co ale cóż... chcemy jak najszybciej zrobić to wszystko i mieć to za sobą - Dokończył. - Zatem mam pytanie. Czy wysoka elfia kapłanka wysłucha prośby prostego mnicha, sługi Aranda i podaruje mu księgę o którą pyta? - Zapytał starając się brzmieć pokornie. W końcu rozmawiał z kimś, kto na pewno miał kilka razy więcej lat niż on sam. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...