Skocz do zawartości

Recommended Posts

- Zdaje mi się że może się twoim kolegom nie spodobać że rozmawiałeś z demonem zamiast go zabijać. - powiedziała Hillevia. Cóż, pora iść odwiedzić grobowiec. 

 

Po jakiś dwudziestu minutach byliście na miejscu. Była to duża odgrodzona przestrzeń z kilkoma grobami, małą sadzawką i roślinami. Wszystko było zaniedbane. Na samym środku stała krypta do której weszliście. Jeden prosty korytarz prowadził w dół. Było też kilka odchodzących pomniejszych ale były tam tylko groby bardziej zaufanej służby. Waszym celem było duże okrągłe pomieszczenie, na środku stało coś co przypominało kamienną misę, w ścianę był wbudowane groby.

- Dobra. Gotowy? - zapytała dziewczyna. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 157
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Deleb skinął głową.

- A co mam zrobić? Iść i go zabić? - Zapytał zrezygnowany. Nie wiedział co ma teraz zrobić z nim. Musiał skonsultować się mnichami lub samym Arandem. Miał nieduży mętlik w głowie.

 

Po dotarciu na miejsce rozejrzał się po cmentarzu. Był zaniedbany i to trochę uspokoiło chłopaka. Oznaczało to, że nikt tu nie chodzi. Więc jest szansa, że nikt nie pojawi się w czasie przywołania. Po wejściu do krypty złapał mocniej broń. Mimo wszystko nadal obawiał się, że coś tu jest nie tak. Jednak zszedł na sam dół, otworzył torbę i podał dziewczynie kadzidło i paliwo do niego. 

- Tak. Rób co musisz. Będę cię osłaniał w razie czegoś - Powiedział cicho łapiąc broń w dwie ręce. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Daj mi kadzidło i krzesiwo. Jeśli coś się pojawi, zabij to. Nie pozwól im przerwać. - powiedziała Hillevia wyciągając rękę po przedmioty. Gdy wszystko jej podałeś ta stanęła przed misą wlała do niej zawartość fiolki danej wam wcześniej i rozpaliła ogień w kadzidle. Dym zaczął się unosić. Dziewczyna zaś zaczęła krążyć po pomieszczeniu machając kadzidłem i powtarzając formułkę. 

- Ogień i krew. Krew i ogień. - nie minęło dużo czasu a z ziemi wyszła istota przypominająca pospolitego demona. Rzucił się na ciebie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deleb obserwował jak Hillevia zaczyna rytuał. Przez chwilę obserwował jak to robi, jakby chciał się tego nauczyć. Jednak po chwili znowu skupił się na pilnowaniu dziewczyny. Po chwili dostrzegł, że z ziemi pojawia się demon. Złapał mocniej włócznię tak, że jej grot był skierowany w demona i czekał. Kiedy ten zaczął atak chłopak zrobił krok w przód i wykonał pchnięcie w stronę demona. Celował w tors lub głowę. 

- Giń. Na chwałę Aranda - Wyszeptał z 2 powodów. Po pierwsze nie chciał przeszkadzać i rozpraszać dziewczyny. Po drugie był w krypcie i mimo wszystko starał się zachować jakąś powagę i szacunek dla zmarłego. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Demon zginął równie szybko jak się pojawił. Był zwykłą płotką. Szybko jednak na jego miejscu pojawiła się trójka kolejnych. Podobnych, co prawda o nieco innych wyglądach ich ,,twarzy'' no ale najpewniej tego samego typu. 

Rzuciły się na ciebie w czasie gdy w pomieszczeniu nie było już prawie nic widać. Wkrótce do trójki demonów dołączył jeszcze jeden, większy, trochę o wyglądzie byka. Zaryczał i zaczął szarżować w twoim kierunku. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deleb nie miał czasu aby cieszyć się ze zwycięstwa. Złapał włócznię trochę luźniej. Kiedy demony zaczynały na niego szarżować ten wykonał zamach włócznią tak żeby ostrze zraniło jednego lub wszystkie 3 demony. Musiał się ich pozbyć szybko i sprawnie. W końcu mieli zadanie do wykonanie. Kiedy zobaczył demona o wyglądzie byka złapał włócznię pewniej i przygotował się na atak demona. 

- Nie chcę cię pośpieszać ale zaczyna się tu robić trochę tłoczno - Rzucił do dziewczyny i znowu skupił się na demonach. - Jestem posłańcem Aranda, jego mieczem, tym, który wypełnia jego wolę. Jestem tym, który przynosi gniew na jego wrogów i jego łaskę dla tych, którzy w niego wierzą. - Chłopak modlił się w czasie ataku, aby zwiększyć jego siłę. W końcu mógł się wykazać i zacząć wypełniać zadanie do którego się przygotowywał tyle lat. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomniejsze demony szybko padły na ziemie i zniknęły. Byk jednak mimo że osłabiony twoimi słowami nie zginął po jednym ciosie, jednak po twoim ataku przewrócił się, co prawda wciąż trafił cię, niezbyt mocno na szczęście. Wywróciłeś się. Demon szybko się podniósł i znowu na ciebie zaszarżował z otwartym pyskiem. Skoro już leżałeś miałeś szansę na pchnięcie go włócznią. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak zacisnął zęby i warknął cicho, kiedy poczuł, że został zraniony. Zachwiał się i upadł. Jednak nadal trzymał mocno włócznię w ręce. 

- Nie udzie ci to płazem kreaturo - Powiedział i pchnął stwora, celując w głowę lub tors. Musiał się szybko podnieść. W końcu musiał dalej bronić dziewczyny przed demonami. Liczył na to, że jego atak zadziała. Nie miał czasu na zabawę z tymi monstrami. Miał ważniejsze rzeczy teraz do roboty.

- Światło Aranda dosięgnie każdego demona i każdą inną plugawą kreaturę, którą Arand skarze na śmierć. - Modlił się dalej, aby osłabiać stwora. No cóż skoro modlitwa tak dobrze działa to czemu miałby przestać się modlić?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy wystawiłeś włócznie stwór nie dał rady się zatrzymać i nadział się na nią. Suchy dźwięk wypełnił pomieszczenie, jednak po chwili bestia zniknęła. Dym był nie do zniesienia. Obecnie jedynym światłem była rozpalona misa. Jednak szybko pojawił się kolejny demon. Tym razem Ifryt. Cisnął w ciebie kulą ognia. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deleb podniósł się po ataku demona i odkaszlnął. Dym gryzł go w gardło, jednak wiedział, że musi wytrzymać.

- Długo tam jeszcze? - Zapytał i nagle odwrócił się. Widząc Ifryta zaniemówił. A widząc kulę ognia uskoczył na bok. Miał tylko nadzieję, że pocisk nie trafi dziewczyny. Następnie natarł na demona z włócznią w rękach. Na lewej ciągle miał założony różaniec.

- Arandzie bądź mi tarczą, którą odepchnę wrogów i wyślę ich do ciebie, aby spłonęły w blasku twojej wielkości - Powiedział modlitwę atakując. Nie miał co prawda dużego wyboru. A chciał jak najszybciej skończyć to zadanie. Miał ważniejsze rzeczy do roboty. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ifryty były silne gdy miały do pomocy mięso armatnie, ale ten pojawił się sam. Najpewniej sądząc że ma przed sobą łatwy cel, gdy zaatakowałeś go przy okazji się modląc nie miał zbytnich szans i zginął, gasnąc. Po chwili mgła zmieniła kolor na zielony. Dziewczyna przestała mówić swoją formułkę. Nie minęło dużo czasu a dym zniknął. Nie widziałeś jednak nikogo. Ale dziewczyna widziała. 

- Więc, mamy sprawić żebyś znowu pojeździł konno. - odezwała się do powietrza. Po chwili jej twarz zrobiła się zdziwiona. - Że co? Nie ma innej możliwości? - zapytała. - Najpierw muszę to obgadać. - rzuciła i podeszła do ciebie. - Duch chce ciała. - oznajmiła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deleb podniósł się i odetchnął z ulgą u popatrzył jak dym zmienia kolor. Po chwili usłyszał głos dziewczyny i rozejrzał się. Nie wiedział z kim ona rozmawia. Po chwili domyślił się, że musi rozmawiać z duchem. Czekał w milczeniu na to co wyniknie z tej rozmowy. Kiedy dziewczyna zwróciła się do niego ten zamyślił się.

- Ciekawe jak mamy mu to ciało załatwić? - Zapytał chłopak patrząc na dziewczynę. - No chyba nie myślisz, żeby on wszedł w kogoś z nas? - Patrzył na nią zdziwiony. On co prawda nie słyszał ducha ale ani trochę nie podobał mu się ten pomysł. - I co teraz? - patrzył na nią. Nadal trzymał w rękach broń. Na wszelki wypadek, gdyby nagle jakiś demon postanowił się pojawić i posmakować gniewu Aranda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna spojrzała obok siebie. Przez chwile tam patrzyła aż wreszcie spojrzała na ciebie. 

- Powiedział że nie lubi mnichów więc nie wejdzie w ciebie. Na wieśniaka też się nie zgodzi. Cóż. Pozostaje jedno. - tu westchnęła. Po chwili zatrzęsła się i na jej twarzy pojawił się zawadiacki uśmiech.

- No. Teraz to my mamy co robić! - powiedziała zadowolona. Chociaż trochę innym tonem niż na ogół to robiła. - Wspaniałe ciało. Silne i mocne. No i takie... miłe dla oka. - zaśmiała się patrząc na siebie.- Za to ubrania są fatalne. Musimy szybko znaleźć mi coś innego! Ruszajmy! Mamy czas tylko do jutrzejszej północy! - zawołała kierując się do wyjścia z krypy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deleb widząc co ma się zaraz stać westchnął, stanął w przejściu na wypadek, gdyby ten nagle chciał zacząć uciekać i czekał. Kiedy duch wszedł w dziewczynę trochę się zaniepokoił co się stanie, jednak, kiedy duch nie próbował uciekać uspokoił się trochę. Słysząc co chce robić ten koleś obniżył włócznię tak, żeby pokazać, że nie ma przejścia.

- Zapomnij o tym. Jeśli zmienisz w jej ubraniu cokolwiek, lub cokolwiek jej zrobisz to obiecuję ci, że pożałujesz tej decyzji - Powiedział poważnie, obniżając po chwili broń. - A teraz idźmy załatwić szybko tą jazdę konną i chodźmy do tego twojego przyjaciela. Bo twierdził, że nie da się tego zrobić... - Powiedział pod nosem ostatnią kwestię i poszedł za "dziewczyną". Nie podobało mu się to ani trochę ale chyba nie miał wyboru.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ty sobie nie wyobrażasz jak źle się można czuć nosząc futro na plecach w środku lata. - powiedziała przewracając oczami. Wyszliście z krypty. Kierując się w stronę bramy zobaczyliście wiszącą torbę i ogłoszenie. Dziewczyna podeszła do torby i zajrzała do niej, wyjęła z niej ubranie bardzo podobne do tego które nosił mężczyzna który kazał wam zabawić ducha, z tym że w rozmiarze Hillevi. Ogłoszenie zaś mówiło o turnieju wyścigów konnych. - Ja to jednak mam szczęście. - powiedziała szczerząc się. - A teraz poczekaj, przebiorę się. - powiedziała i poszła w najbliższe krzaki. Po trzech minutach wyszła, wbrew pozorom strój był pełen, do tego miała buty jeździeckie i sztylet za pasem. - No. Od razu lepiej. Bym jeszcze włosy skrócił ale tego już jej nie zrobię. - stwierdziła. - Dobra. Lecimy na zawody! - Krzyknęła z entuzjazmem i poszła w kierunku miejsca gdzie miały być zawody. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deleb wyszedł za dziewczyną a widząc torbę i ogłoszenie zdziwił się. Jednak westchnął cicho, słysząc jak ta mówi, ze ma szczęście.

- Ta... szczęście - Mruknął pod nosem chłopak, wiedząc, że ta torba i to ogłoszenie mają ze szczęściem tyle, co on i bycie grajkiem na imprezie u króla... czyli nic. Jednak nie powiedział nic. Poszedł za to do krzaków i zebrał pośpiesznie ubrania dziewczyny do torby. Żeby nie musiał potem słuchać jej narzekać czy jakiś tekstów. Po zebraniu wszystkiego udał się za dziewczyną na zawody. Mimo wszystko musiał ją... jego... Heh... Ich mieć na oku, aby duch przypadkiem nie zrobił niczego dziewczynie. W końcu była dobrym towarzyszem podróży i liczył, że dalej będą razem podróżować. Miał oczy szeroko otwarte, na wypadek jakiegoś niespodziewanego zdarzenia. Cóż nie liczył teraz na pomoc ze strony dziewczyny. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna wyglądała niesamowicie entuzjastycznie.

- Ach, mówię ci. Linas to jest prawdziwy przyjaciel. Po śmierci o mnie pamiętał! - zaśmiała się wesoło. - Zastanawia mnie tylko jak się teraz miewa. Niestety nie mogę się z nim zobaczyć ale trudno. - westchnęła. 

Dotarliście do wskazanego miejsca. Były to ziemie jakiegoś barona który na prośbę żony urządził turniej. Podeszliście do osoby która prowadziła zapisy. 

- Witajcie dobry człowieku. - powiedziała wyniośle i z dumą. - Chciałam zapisać się na wasz turniej. - oznajmiła na co mężczyzna tylko obrzucił ją spojrzeniem. Ktoś przechodzący obok zaśmiał się. Niski brunet, dość młody. Coś około w waszym wieku. 

- Przecież kobiety nie umieją jeździć konno. Bokiem kurwa siedzicie. - ponownie się zaśmiał. 

- Ach tak? - zapytała podchodząc bliżej do mężczyzny. - To może zakład o tysiąc złotych monet. Skopie ci dupsko w tym wyścigu. - pogroziła mu palcem. Mężczyzna parsknął.
- Dawaj cukiereczku! - 

- Dobra, zapisuj. Hillevia Evertdottir. Córka Jarla Everta Gniewnego. - rozkazała. - A ty gotuj się na porażkę. - powiedziała i ruszyła w kierunku miejsca w którym wybierano konie. 

Weszła do stajni, obserwowała wszystkie z uwagą. Cztery były zajęte, zostały trzy. Wreszcie podeszła do karej klaczy. - No, ty wyglądasz na silną. - powiedziała. Stajenny spojrzał na dziewczynę. 

- Droga pani, ta klacz jest dzika! - powiedział zaniepokojony. 

- Nie martw się dobry człowieku. Znam się na koniach. - powiedziała podchodząc bliżej. Koń co prawda wierzgał ale po chwili mówienia do niej uspokoiła się i dała pogłaskać. - Chce jechać na niej. - oznajmiła. 

Stajenny przytaknął i przyniósł siodło. Po chwili dziewczyna osiodłała konia. - Dobra. To teraz na bankiet. Przed jazdą trzeba pogadać z ludźmi. - powiedziała kierując się do wyjścia ze stajni. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deleb westchnął. Wyjął ze swojej torby zwój i zapisał na nim kawałkiem węgla.

- Linas - Zleceniodawca.  Hillevia Evertdottir. Córka Jarla Everta Gniewnego - Schował zwój. Miał wrażenie, że obie informacje mogą być przydatne. Potem wysłuchał wymiany zdań i zmartwił się. Przeczuwał, że coś może być nie tak. Następnie poszedł za dziewczyną do stajni. Stanął w wejściu. Nie był tam potrzebny więc się nie pchał. Słysząc słowo bankiet zatrzymał się w pół kroku. Nie był nigdy wcześniej na bankietach. Jako mnich prowadził proste życie. I takie zgromadzenie ludzi trochę go martwiło. Jednak poszedł za dziewczyną. 

- Słuchaj jedna sprawa zanim tam dojdziemy. Skoro nie możesz się spotkać ze swoim znajomym Linasem to daj mi coś lub powiedz coś, co na pewno wiecie tylko ty i on. Muszę mieć jakieś potwierdzenia, że przyzwaliśmy cię do życia i jeździłeś konno - Powiedział. W sumie przypomniał sobie o tym teraz ale musi mieć jakiś dowód na to, że faktycznie wykonali zadanie. Nie miał zamiaru robić tego ponownie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tym zajmiemy się potem. - oznajmiła dziewczyna. - Nie zamierzam przegapić możliwości poznania swoich przeciwników. 

Gdy znaleźliście się na bankiecie zobaczyliście wiele osób, głównie szlachta. Kilku kelnerów oraz pomocy domowej. Dość zdziwiło cię z jaką swobodą dziewczyna prowadziła rozmowy. W zasadzie to wciąż nie była ona ale trudno. Po jakiejś pół godzinie zaczął się wyścig. Wszystkich pięciu uczestników siedziało już na koniach. 

Wreszcie okrzykiem oznaczono start. 

Dość szybko okazało się że dziewczyna i osoba która ją wyzwała zostawiły resztę w tyle, wyścig w zasadzie był tylko pomiędzy nimi. Przez większość czasu szli łeb w łeb, jednak pod sam koniec dziewczynie udało się wyprzedzić przeciwnika i ostatecznie wygrała. 

 

W czasie gdy dziewczyna otrzymywała gratulacje a jej oponent odszedł gdzieś zdenerwowany z dwójką swoich znajomych usłyszałeś znajomy głos za plecami.

- Muszę przyznać, ta dziewczyna wygląda naprawdę nieźle w takich ubraniach. - stwierdził. Odwróciwszy się zobaczyłeś tego samego mężczyznę który zrobił znak na twojej twarzy. Na głowie miał wianek a dłoni kielich z winem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deleb odwrócił się do niego i zdziwił się widząc go z wiankiem i winem w ręce. Jednak po chwili westchnął.

- Dzięki, że nam pomagasz - Powiedział patrząc na niego. - Teraz muszę tylko mieć jakiś dowód dla tego Linasa, że zrobiliśmy co trzeba i będziesz mógł odebrać swój dług. Oraz usunąć mi z twarzy to coś - Powiedział pokazując na runę. - Bo mimo wszystko mam trochę spraw na głowie i wypadałoby je jak najszybciej zrobić - Dodał cichej przenosząc wzrok na dziewczynę. Zastanawiał się co ona teraz zrobi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy odwróciłeś się żeby porozmawiać z mężczyzną dziewczyna na chwilę zniknęła ci z widoku. Po chwili poczułeś szturchanie na ramieniu. Wtedy wręczyła ci zwój związany sznurkiem.

- Masz, daj to Linasowi. - powiedziała. Mężczyzna z którym wcześniej rozmawiałeś zniknął. - Dobra. Możemy iść. Wracać do krypty tak sądzę. - stwierdziła. 

Wracając do krypty natrafiliście na tą osobę z którą duch się założył. A wraz z nim, dwójka jego kolegów.

- No, teraz możemy ci w spokoju dać nagrodę za wygraną. - powiedzieli. 

- Mnichu. - powiedziała dziewczyna. - Nie waż mi się wtrącać. - rzuciła, wtedy też chłopak zaatakował, szybko jednak dostał w twarz przewracając się na ziemie. Jego dwaj koledzy chcieli go pomścić ale szybko sami dostali po twarzy i uciekli. Dziewczyna kopnęła leżącego w brzuch. - Moje pieniądze chłopaczku. - ten przerażony odczepił mieszek i położył go na ziemi przy okazji czołgając się w tył. - Żebym cię więcej nie zobaczyła. - powiedziała podnosząc mieszek. Podrzuciła go i złapała. Zaśmiała się jeszcze i po chwili przeszedł ją dreszcz. Złapała się za głowę.

- O cholera... ale się dziwnie czuje... - spojrzała obok siebie. - Ta... żegnaj. - powiedziała w powietrze. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deleb nie był zdziwiony tym, że ten mężczyzna nagle zniknął. Jednak po chwili dostał to co chciał. Zwój. Zamierzał już iść za dziewczyną, kiedy zobaczył tych ludzi. Chciał już reagować, ale słowa dziewczyny go zatrzymały. zatem nie zareagował, kiedy ci dostali i uciekli . Po chwili usłyszał słowa dziewczyny i popatrzył na nią. 

- Cieszę się, że już wróciłaś - Powiedział do niej z lekkim uśmiechem. - Krótkie pytanie co pamięta? - Zapytał jednak zanim ta odpowiedziała pokazał jej zwój i mieszek w jej dłoniach. - To dla zleceniodawcy. A mieszek dla ciebie jako nagroda za wyścigi - Dodał i zaczął powoli iść w stronę domu jego zleceniodawcy. Chciał to wszystko mieć za sobą. A pieniądze mogą się przydać dziewczynie w czasie przygody. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna przytaknęła.

- Wiem, wiem to wszystko. Byłam w pełni świadoma, jednak nie miałam kontroli nad ciałem. Ale to bardzo dobrze że uszanował moją prywatność i nawet nie patrzał w dół gdy się przebierał. - obejrzała się. - Hm, całkiem niezłe te ciuchy. Chyba będę w nich chodzić. - stwierdziła. - Dobra, chcesz gdzieś teraz iść? Bo ja jestem niesamowicie głodna. Możemy przed oddaniem zadania pójść do karczmy? - zapytała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deleb kiwnął głową.

- Dobrze. Zatem chodźmy. W końcu wygrałaś wyścig - Zaśmiał się pod nosem i poszedł za dziewczyną do karczmy. - Proszę zamów mi coś. Ja nie orientuję się co i jak z jedzeniem - Przyznał. No cóż. Życie w klasztorze ma swoje wady i zalety. - Aha i trzymaj. Torba w której były te ubrania które masz na sobie. A teraz są tam twoje stare ubrania - Powiedział i po chwili zamilkł. - I chyba musimy wrócić do krypty. Nie jestem pewny czy czasem nie została tam twoja broń - Powiedział chłopak. No cóż nie widział broni przy niej. Cóż zawsze można było kupić u kowala nową. Pieniądze miała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna zajrzała do torby. 

- Nie, mam ją tu. - stwierdziła. Po chwili wezwała kelnerkę. Jak się okazało specjalnością dnia była pieczeń, toteż zamówiła sobie i tobie po porządnym udźcu. Kelnerka po chwili odeszła. - Nawet nie wiesz jakie to dziwne uczucie być opętanym przez ducha. - powiedziała dziewczyna odchylając się na krześle. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...