Arcybiskup z Canterbury Napisano Marzec 16, 2017 Autor Share Napisano Marzec 16, 2017 - Och. W takim razie się pożegnamy, Rennardzie DeWett. Oczywiście, szanuję ludzi. Jak każde żywe stworzenie. Ale nie lubię rozmawiać z kimś tak bardzo pretensjonalnym jak ty. Nie oczekuję od ciebie płaszczenia się, a jedynie uprzejmości. A może to dla ciebie za dużo? Może. - rzekł i zaczął z wolna się powiększać, jednocześnie odwracając się i kierując z powrotem ku niemu, aby się z nim złączyć. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Marzec 16, 2017 Share Napisano Marzec 16, 2017 - Zaraz zaraz zaraz! - Odparł szybko, widząc że Aurelion sobie idzie. - Kurwa, nie dość że sztywny to jeszcze obrażalski... - Powiedział sobie pod nosem. - No dobra, nie dąsaj się już tak, no! Jak tak bardzo chcesz tej uprzejmości to dobrze, będzie uprzejmie! Oblicze Rennarda zmieniło się w kilka sekund. Wyprostował się, złożył ręce, zrobił najbardziej słodkie oczka jak potrafił i uśmiechnął się litościwie. - Czy mógłbyś zrobić coś z tym gwiazdeczkami, by nie sprawiały już że te trzy osoby z którymi są powiązane są nieśmiertelne? PROSZĘ? - Ostatni wyraz prawie wykrzyczał, jednocześnie długo go przeciągając. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Marzec 16, 2017 Autor Share Napisano Marzec 16, 2017 Smok zatrzymał się i z wolna, niespiesznie zawrócił z wyrazem satysfakcji na twarzy. Nawet jeśli nie miał mięśni mimicznych, po prostu było to po nim widać. - Widzisz, Rennard? Od razu się zrobiło milej. Cieplej. Nie można było od początku w ten sposób? Oczywiście że mogę sprawić, że te trzy osoby powiązane z gwiazdami przestaną być nieśmiertelne, mój drogi DeWettcie. I zrobię to specjalnie dla ciebie - odparł. Opuścił lewą łapę, a wszystkie trzy gwiazdy równym rządkiem wpłynęły nad nią i zawirowały. Łapa zamknęła się, a gdy znów się otworzyła, wystrzeliły z niej trzy komety, które pomknęły ku sklepieniu niebieskiemu. - Proszę bardzo. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Marzec 16, 2017 Share Napisano Marzec 16, 2017 I poleciały ku niebu. Po prostu poleciały. Rennardowi powoli zrzedła mina. - I to tyle? To wszystko? - Zapytał. Widać było że ma niesmak. Na chwilę odwrócił się do Cass. - Nie wiem, spodziewałem się czegoś... bo ja wiem? Więcej? Jakiegoś małego, kontrolowanego wybuchu. Jakichś fanfar, petard, serpentyn, może piniata, a one po prostu wzięły i sobie poleciały. Podrapał się po potylicy. Wykonał swoje zadanie mimo wszystko. Mimo to w cale nie czuł się spełniony. - No to... chyba tyle. Dziękuje Aurelionie, możesz spocząć. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Marzec 17, 2017 Autor Share Napisano Marzec 17, 2017 - Zawsze miałeś ciągoty do efekciarstwa - skomentowała Cassiopeia. - Pozostaje się chyba cieszyć, że to już koniec. Podobno zaczynało cię to męczyć, racja Rennardzie? - zapytała przyjaciółka. Trup Lucii, teraz już z pewnością będący trupem, dryfował twarzą w dół od czasu do czasu poruszany przez co większą falę, a Nocturne powlókł się za nimi z wyraźną ulgą. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Marzec 17, 2017 Share Napisano Marzec 17, 2017 - Tak, tak to koniec. W końcu. Nareszcie! - Przyznał z ulgą. Nie ma już Lucii, nie ma już matki. Prawdopodobnie chodzących trupów też już nie powinno być. Więc to był koniec. - Więc... - Odezwał się. - Zanim wszyscy rozejdą się w swoją stronę. Trzeba to uczcić! Bo jest co uczcić! Niech chociaż ten jeden dzień będzie przyjemnie, zabawnie, z dużą ilością alkoholu, narkotyków i panienek! Albo panów, jak wolisz. Co ty na to? Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Marzec 17, 2017 Autor Share Napisano Marzec 17, 2017 - O, już ty wiesz dobrze co o tym sądzę. Ale sugeruję najpierw skoczyć na chwilę do Bastionu, żeby wszystkim innym się wydawało że jest nam przykro z jakiegoś powodu i przejmujemy się wszystkim, co się stało. A jutro warto coś zaaranżować. Z dużą ilością alkoholu, narkotyków i płci przeciwnej - odpowiedziała, sunąc obok Rennarda po mokrych i śliskich deskach pomostu. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Marzec 17, 2017 Share Napisano Marzec 17, 2017 - Och, no niech ci będzie. Pójdziemy, zagramy wielce smutnych i pogrążonych w żałobie. Może i będę musiał odpowiedzieć za czyny tych dwóch potworów, kto wie. Mimo to, jutro zamierzam się zabawić tak, jakby miał to być mój ostatni raz! - Całkiem możliwą opcją było, iż to właśnie Rennard będzie musiał wziąć odpowiedzialność za wszystko to, co wydarzyło się w przeciągu tych kilku dni. Niemniej, w cale go to nie zamartwiało. Ważne że główny problem się skończył. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Marzec 17, 2017 Autor Share Napisano Marzec 17, 2017 W Bastionie już od wejścia panował smród. Porządki już trwały, to znaczy Swain ściągnął ludzi którzy zbierali trupy i pozostałości trupów. Pod jedną ze ścian stał rządek pięciu wciąż potencjalnie aktywnych zombie, które czekały na swoje przeznaczenie, to znaczy zapewne na bezpieczną utylizację. Wyglądało na to, że Lucia mówiła prawdę - w miejscach w których leżały ich szczątki, podłoga często była nadtopiona, a fetor spotęgowany o siarkę i inne niezidentyfikowane substancje dodatkowo ubarwiał scenerię. W skrócie, trup był wszędzie. Nawet w atmosferze. - Jasna cholera - jęknęła Cassiopeia, zasłaniając nozdrza i usta rękami. Póki co mało kto zwracał na nich uwagę. Gdzieniegdzie były też spore pajęczyny, co świadczyło o aktywnym udziale Elise bądź jej podwładnych w bitce. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Marzec 18, 2017 Share Napisano Marzec 18, 2017 Również Rennard zakrywał twarz ręką. Ten fetor był nie do zniesienia. - Cieszę się że mnie tu nie było... - Najlepiej byłoby, gdyby mógłby nie oddychać. - Chodźmy stąd i znajdźmy Swaina! Mam nadzieję że Aurelion zadbał o to, by ten stary grzyb przeżył rozstanie ze swoją gwiazdą... Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Marzec 18, 2017 Autor Share Napisano Marzec 18, 2017 - Ale on jest gdzieś tutaj, Rennard. Chociaż obstawiam, że nieco wyżej. Chodźmy do jego komnat. Im dalej od bramy, tym lepiej było pod względem natężenia szczątków - w głębi pałacu nie było ich już tak wiele, a na drugim piętrze nie było ich już wcale. Na tym samym piętrze Rennard i Cassiopeia trafili na interesujące odkrycie, mianowicie na trupa Celii. Kobieta leżała na podłodze twarzą do ziemi, z podziurawioną piersią i zadrapaniami... Właściwie wszędzie. Krew też była wszędzie. A niedaleko stała Christine, gorączkowo i z obrzydzeniem wycierając ręce o potężną kolumnę. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Marzec 18, 2017 Share Napisano Marzec 18, 2017 Im dalej, tym mniej szczątków, a im mniej szczątków, tym lepsze powietrze. Będąc już na drugim piętrze, Rennard odetchnął z ulgą. W końcu dało się normalnie oddychać. Zaraz po chwili rzuciło mu się w oczy to, co tak bardzo chciał zobaczyć. Matka, jej truchło. Była martwa! Wygląda na to że Christine naprawdę o to zadbała. Na razie chłopak zignorował siostrę i zbliżył się do ciała matki. Roześmiał się w najlepsze. - Nareszcie! - Krzyknął, po czym porządnie splunął na ciało. Dodatkowo zaczął w jego kierunku rzucać bardzo nieprzyjemnymi słowami, określeniami. O tym jak to dobrze że jest martwa i by więcej już do nich nie zawitała. Kiedy skończył, skierował się do siostry. - Chris, wszystko w porządku? - Zapytał. Jak na razie był w bardzo dobrym nastroju. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Marzec 18, 2017 Autor Share Napisano Marzec 18, 2017 - Teraz? Teraz to już w jak najlepszym, Ren. Szkoda tylko, że matka mnie zafajdała jakimś paskudztwem, które miała we krwi... Strasznie swędzi - stwierdziła. Omiotła brata wzrokiem od stóp do głów, potem spojrzała na Cassiopeię i uniosła dłoń w geście powitania, dyskretnie nie patrząc na ogon. - Widzę, że całkiem dobrze się miewasz, Cassiopeio. Dobrze że wróciłaś. A ty... - zmarszczyła czoło i wyciągnęła dłoń z palcem wymierzonym w stronę brata. - Jesteś cały! Jednym susem znalazła się przy Rennardzie i uścisnęła go serdecznie, trochę tylko za mocno, kołysząc się z nogi na nogę. - Czy to drugie truchło też jest już ostatecznie truchłem? Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Marzec 18, 2017 Share Napisano Marzec 18, 2017 Chłopak sapnął, kiedy siostra go uścisnęła. Z tego co słyszał to wampiry mają zwiększoną siłę. Teraz przekonał się że to prawda. - Pewnie że jestem cały! Dobrze wiesz że wychodzę cało ze wszystkiego! - Odpowiedział, odwzajemniając uścisk. - Wiesz, mogę wyliczyć ile razy to kiedykolwiek cieszyłaś się z mojego powrotu. Uwaga! Dzisiaj... - I na tym wyliczanie się skończyło. - Owszem, drugie truchło również ostatecznie stało się truchłem. Dodatkowo nie jako nasza młodsza siostra, tylko jako obcy... - Rennard po chwili spojrzał Christine prosto w oczy. - Co z Edwardem? Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Marzec 19, 2017 Autor Share Napisano Marzec 19, 2017 Na twarz Christine wkradła się złośliwość, ale nie przytłoczyła uśmiechu. - O, teraz cię Edward interesuje, co? Nie wiem, byłam u niego kilka godzin temu. Okaże się, jak do niego wrócimy. Cóż, teraz jesteśmy jedynymi trzema DeWettami i jeśli chcesz znać moje zdanie, ostatnimi. To znaczy, chyba że ojciec... Ale nie sądzę, żeby szybko wrócił do Noxus. Nie po tym, jak zwiał - odpowiedziała. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Marzec 19, 2017 Share Napisano Marzec 19, 2017 - Oczywiście że mnie interesuje! Zawsze mnie interesował! Tylko się zgrywałem... - Zaczął się tłumaczyć z wcześniejszego, niezbyt sympatycznego zachowania. Kiedy w końcu Chris wspomniała o ich ojcu, uśmiech zniknął z twarzy Rennarda. - Wiesz, ojciec nigdy nie opuścił Noxus. - Powiedział, po czym przejechał sobie kciukiem po gardle. - Lucia go zamordowała... Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Marzec 20, 2017 Autor Share Napisano Marzec 20, 2017 - A... O. Ojej - odpowiedziała siostra, zbita z tropu. Przez jej twarz przemknął żal, potem niezdecydowanie, a na końcu coś w rodzaju determinacji. - Może i był nieco lepszy niż matka, ale nie oszukujmy się, wciąż był z niego kawał sukinsyna. Koniec tego, młody DeWettcie. Muszę iść zmyć z siebie... mamusię - powiedziała, poklepała go po ramieniu i wyminęła, żeby ruszyć w sobie tylko znanym kierunku. Najpewniej do rezydencji. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Marzec 20, 2017 Share Napisano Marzec 20, 2017 - Jedyne czego żałuję to to, że to nie ja go zabiłem... - Stwierdził. - Idę zameldować co się wydarzyło, po czym dołączę do ciebie. Wtedy pójdziemy zobaczyć co z Edwardem! - Dodał, kiedy Christine odchodziła. - No, więc nie zwlekajmy. - Odezwał się do Cassiopei. - Liczę na to że Aurelion nie zapomniał, że Swain miał przeżyć tą całą operację... - Rennard kontynuował chód, gestem ręki pokazując, by wężowa dziewczyna za nim ruszyła. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Marzec 21, 2017 Autor Share Napisano Marzec 21, 2017 Swain wyjątkowo nie był w swojej komnacie, a... przed nią. Stał, udzielając odpowiedzi na jakieś nurtujące pytanie mężczyźnie z niemal pewnym stopniem generała, łysym, który trzymał mapę i posłusznie kiwał głową. Po krótkiej chwili generał ukłonił się lekko, zmierzył wzrokiem nadchodzących Rennarda i Cassiopeię zatrzymując wzrok na dłużej na Cassiopei i odmaszerował. - Kogo ja widzę... Zaginiona panna Du Couteau w świetnej formie - odezwał się Swain bez krzty sarkazmu w głosie, a z autentyczną, oszczędną radością. Zaraz potem zwrócił wzrok na Rennarda. - O, i nawet młody DeWett jest w całości. Świetnie, świetnie, gratuluję. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Marzec 22, 2017 Share Napisano Marzec 22, 2017 - Wielki Taktyku, melduję wykonanie zadania! - Wyprostował się i zasalutował. Przez chwilę można było pomyśleć że to wzór idealnego żołnierza. Przez chwilę, bo i tak od razu przychodziło do wiadomości to, że to tylko Rennard. - Celia martwa, Lucia martwa, kryzys zażegnany. W końcu. - Oblicze chłopaka, teraz najmłodszego z DeWettów szybko się zmieniło. Wyglądał teraz nieco wystraszony. - Tak więc... Jak bardzo resztka mojego rodu ma przesrane? Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Marzec 25, 2017 Autor Share Napisano Marzec 25, 2017 Swain zmierzył go spojrzeniem nie wyjawiającym żadnych emocji. - Nie wiem, DeWett. Z pewnością nie będziecie mieć powodzenia jeśli chodzi o zdobycie nowej służby. Ale nie uważam, żeby dobrym rozwiązaniem było opuszczenie Noxus. Raz wyjedziesz, nie będziesz mógł już wrócić. Trzeba będzie na pewno publicznie przeprosić, może złożyć jakąś darowiznę na szczytny cel. Ale jeśli wyjedziecie, przyznacie się do winy - odparł, ręką nakazując im iść za sobą. Cassiopeia chwyciła Rennarda za ramię. - Nie jestem już chyba potrzebna, a nie zaprzeczę że byłoby dobrze dotrzeć do domu przed świtem. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Marzec 25, 2017 Share Napisano Marzec 25, 2017 Starzec miał rację. Jeżeli ktoś ratował się ucieczką, to na pewno był winnym. I na pewno byłoby tak samo w jego przypadku. Rennard nie miał zamiaru brać na siebie winę tych dwóch wariatek. Bądź co bądź sam z nimi walczył. Obrócił głowę, kiedy złapała go Cass. - Dobrze. Lepiej żeby nikt cię nie widział. Bądź ostrożna, dobrze? - Gdy skończył mówić, ściągnął z siebie jej dłoń, po czym ową dłoń ucałował. Potem ruszył za Swainem. Schował ręce do kieszeni. - Dobrze, nikt z mojej rodziny nie opuści Noxus. Przynajmniej na razie. Wypłacę pieniądze rodziną, których członkowie zginęli z rąk Nocturne'a, wtedy na balu. Publiczny występ mogę zrobić choćby i zaraz. Chłopak zdał sobie sprawę, że właśnie tego dnia kończy się dla niego pewna era. Czas swobody i beztroski. To był właśnie ten czas, w którym musiał dojrzeć. Szedł za Taktykiem, milcząc przez chwilę. Po chwili zaśmiał się pod nosem. Był to jednak bardzo przygnębiony śmiech. - Więc to w taki sposób się dojrzewa? Wtedy, kiedy musisz na klatę przyjąć całe konsekwencje? Kiedy nie ma już nikogo, kim mógłbyś się wyręczyć? Na kogo możesz zwalić winę? - Zapytał, bardzo bez emocjonalnym głosem. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Marzec 26, 2017 Autor Share Napisano Marzec 26, 2017 - Rzeczywiście, nie masz kogo obarczyć odpowiedzialnością za to, co się stało. Martwi nie mają głosu. I rzeczywiście będziesz musiał wystąpić publicznie, ale jeszcze nie teraz, DeWett. Ludzie powinni ochłonąć - odrzekł Swain, ukradkowo zerkając na Rennarda, jakby próbował znaleźć fałsz w jego wypowiedzi na podstawie emocji wyrysowanych na twarzy. Prowadził Rennarda do innej komnaty na tym samym piętrze. Jak się okazało, do oficjalnego biura. Taktyk usiadł za biurkiem. Co ciekawe, nigdzie nie było widać okropnego, sześciookiego ptaszyska. Swain wyjął pergamin i zamoczył pióro w kałamarzu. Zaczął pisać coś na papierze, jednocześnie wskazał Rennardowi drewniane krzesło stojące naprzeciwko biurka, obite skórą. - Przypomnij, na ile się umawialiśmy? I miałeś spisywać wydatki. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawlex Napisano Marzec 26, 2017 Share Napisano Marzec 26, 2017 - Uważałbym z tym powiedzeniem, Swain. Po tym co się wydarzyło, zdałem sobie sprawę że martwi mają bardzo dużo do powiedzenia... Kiedy znaleźli się w biurze, Rennard spoczął na wskazanym przez starca krześle. Dostrzegł że nie było tu Beatrice. Szkoda, zawsze wolał tego paskudnego ptaka od jej pana. - Po tym co się wydarzyło, wyleciało mi kompletnie z głowy na ile się umawialiśmy. Myślę jednak że za te wszystkie... przeciwności, należy mi się przynajmniej dwa razy więcej! Jak nie trzy! Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arcybiskup z Canterbury Napisano Kwiecień 7, 2017 Autor Share Napisano Kwiecień 7, 2017 - Dziewięćdziesiąt tysięcy. Niech stracę - rzucił niezwykle pogodnie jak na niego i zaczął wypisywać dokument. Pióro przesuwało się po kartce ze zgrzytem, znacząc ukośnymi literami papier. Kiedy skończył, podał go Rennardowi i splótł dłonie na piersi. - To co teraz zamierzasz? Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Recommended Posts