Skocz do zawartości

[Gra][Bosman]Zniszczyć i stworzyć na nowo


PrinceKeith

Recommended Posts

Ale chyba nie zamierzał cię zatrzymywać. Bo milczał. Jednak usłyszałeś kroki i przechodzenie metalowych stawów. Shiro złapała cię za rękę. Szybko zrzuciła maskę z twarzy na ziemię tak, że ta pękła na milion kawałków. Płakała.

- Nie rozumiesz? Nie masz żadnych szans. Jeżeli nie odrzucisz tego pomysłu. Sama lub z pomocą Leloucha wybiję ci ten pomysł. Targają tobą emocje. Daj im opadnąć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak popatrzył na dziewczynę. Westchnął.

- Nie Shiro. To ty nie zrozumiesz. Ten chłopak zginął na marne. Tak samo Naho. Zginęli, bo nie zdołałem ich ocalić. To Naho zabiła Gubernatora. I oddała życie, żeby inni już nie ginęli. I tylko tyle mi po niej zostało! - Krzyknął i wyjął chusteczkę z kieszeni. Pokazał jej -  A teraz co?! Żołnierze cesarza oskarżają rycerza gubernatorki! Zabijają niewinne osoby! Muszę to zakończyć. Przerwać tą rzeź - Mówiąc to w jego oku pojawił się Geass. Nie panował teraz nad tym - Puść mnie. Nie chcę ci zrobić krzywdy. Próbuję tylko naprawić to, co trzeba naprawić - Rzucił i spróbował wyrwać rękę z uścisku dziewczyny. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak tego nie zrobiła. Kolejne niekontrolowane użycie geass. Shiro zastygła w bezruchu. I co zrobiłeś? Zero widząc to momentalnie zdjął maskę a potem soczewkę. W jego oku pojawiła się "mewa".

- Ja, Lelouch Vi Britania rozkazuję ci odrzucenie próby zemsty na imperatorze Wielkiej Brytanii oraz zachowanie spokoju.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak nie kontrolował Geassu. Widząc,że Shiro skamieniała zawahał się. I przez to nie zdążył zareagować na Zero. Słysząc jego słowa i widząc Geass w jego oku poczuł, że nagle stracił chęć zemsty. Każda myśl związana z ostatnimi zdarzeniami nagle zniknęła. Ogarnął go spokój. 

- Dobrze. Odrzucę chęć zemsty - Powiedział spokojnie, jakby był w transie. Po chwili usiadł na najbliższym kamieniu i popatrzył na Shiro i Zero. - Zaraz powinno jej przejść - Dodał po czym zamknął oczy i odetchnął głęboko. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zero momentalnie uśmiechnął się. Założył maskę po czym usiadł na jednym z większych kawałków gruzu.

- Jeżeli na razie potrzebujesz kryjówki, zakon jest w stanie ci ją zapewnić - powiedział. Chwilę potem Shiro wróciła do normy. Spojrzała na niego przestraszona a następnie pobiegła do Leloucha by się do niego przytulić. Była w szoku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak popatrzył na niego po czym pokręcił głową. 

- Nie ma potrzeby Zero. Mam bazę wypadową, zapewnioną przez panią gubernator. Zresztą tam jest mój młodszy brat Mars. Musiałbym się nim zająć - Powiedział spokojnie. Widząc Shiro westchnął. - Przepraszam Shiro. Nie wiem co się stało. Nagle straciłem panowanie nad swoim Geassem. Mam nadzieję, że nic ci się nie stało - Mówił cicho. W sumie to trochę zrobiło mu się żal. Może to z powodu Geassa Lulu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Shiro spojrzała na niego. Szybko puściła Leloucha, otrzepała się i poprawiła grzywkę.

- Uszkodziłeś tylko jeden z moich dysków. Co oznacza siedzenie kilka godzin i wgrywanie go na nowo. Miejmy nadzieję, że Topaz nie zapodział nigdzie płyty. Cóż, zbieramy się... Lelouch - skinął lekko głową.

- Trzeba ci załatwić nową maskę. I pogadać z gośćmi od tej sytuacji. Zmusimy ich do wycofania oskarżeń i wszystko będzie pięknie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David westchnął po czym wstał i otrzepał spodnie. 

- Dobrze to jeśli pozwolicie to ja będę wracał do brata. Muszę się nim zająć. Poza tym... Muszę pochować jeszcze tego chłopaka - Powiedział cicho po czym odwrócił się w stronę wyjścia z ruin. - Uważajcie na siebie Lulu, Shiro - Powiedział po czym zaczął iść w kierunku domu, gdzie obecnie mieszkał. Geass nadal na niego działał, więc nie myślał o zemście. Teraz skupił się na tym, aby szybko wrócić do domu, pochować chłopaka i zastanowić się co dalej można zrobić. W końcu zbliżała się wojna. Idąc jednak starał się unikać głównej drogi. W końcu nadal był podejrzany. Tak wiec musiał niepostrzeżenie wróci do siebie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Droga minęła spokojnie, bez większych problemów dostałeś się do budynku. Spokój, pochowanie jednej osoby. Czy coś mogło cię zadziwić lub wprawić w osłupienie? Drzwi do mieszkania otworzyły się z dosyć głośnym skrzypnięciem. Cisza. Kolejna fala braku jakiegokolwiek odgłosu.  Wkroczyłeś dalej. Widok szokujący. Obok martwego Tenchou leżał martwy Kogeinu. No i Kuro stojąca w pół kroku ze strzykawką.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak na szczęście dotarł na miejsce bezpiecznie i co ważniejsze w miarę szybko. Jednak kiedy wszedł zamurowało go. Przetarł oczy, aby się upewnić, że to co widzi mu się nie przywidziało. 

- Nie - Powiedział bezgłośnie, widząc leżącego Kogeina i Tenchou. Po chwili dostrzegł Kuro ze strzykawką w ręce. Podbiegł do niej i zabrał od niej strzykawkę.

- Powiedz mi co ty najlepszego wyrabiasz co? - Zapytał jeszcze spokojnie. Chociaż w środku już go zaczynało nosić. Nie dość, że widział dwójkę martwych chłopaków, którymi miał się zajmować to jeszcze Kuro chyba chciała coś brać. - Gdzie jest Mars? - Zapytał. Miał tylko nadzieję, że chociaż chłopakowi nic nie jest. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuro nie za bardzo przejęła się tym, że David zabrał jej strzykawkę. Za pewne w środku wszystko bardzo bolało jednakże... Na zewnątrz nie było widać żadnych emocji. Schowała je za grubą maską, która nie przepuszczała niczego. Zastrzygła uszami, spojrzała na ciebie z nijakim wyrazem twarzy. Machnęła ogonem po czym zmarszczyła lekko brwi. Substancja w strzykawce miała lekki, czerwony kolor. Na pewno nie było to nic wesołego.
- W twoim pokoju. Jest przerażony - powiedziała bez większego wyrazu. Potem ruszyła do siebie. Usłyszałeś trzaśnięcie drzwiami. Jeżeli spojrzałeś uważnie, w koszu na śmieci leżało kilka pustych już strzykawek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak spojrzał do śmietnika i aż go zmroziło, widząc te wszystkie strzykawki. Poszedł jednak w pierwszej kolejności do swojego pokoju zobaczyć co z bratem. Liczył, że może jego lisia opiekunka się nim zajęła. Wszedł do środka i zajrzał do środka. 

- Mars jesteś tutaj? - Zapytał na wejściu, rozglądając się po pokoju. Musiał go szybko znaleźć. Bo potem musiał zająć się Kuro. Jej stan więcej niż go martwił. Zaczął się obawiać, czy dziewczyna nie zrobi czegoś głupiego. W końcu pewnie była teraz załamana. A te strzykawki jeszcze bardziej go martwiły. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na środku pokoju leżał lis, martwy lis. W rogu pomieszczenia siedział Mars. Okropnie skulony, płakał dosyć głośno. To wszystko za pewne go przerastało. Spojrzał na ciebie. Twarz miał czerwoną od płaczu. Wyglądał tak, jakby ktoś zabrał mu coś najcenniejszego. Bo tak było.

- N-nie oszczędzili - wymamrotał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak westchnął. W sumie to z ulgi, bo chłopak żył. Jednak widząc to co się stało z lisem warknął pod nosem. Oj chyba Geass Lulu musiał sobie poradzić z nową dawką negatywnych emocji. Jednak chłopak poszedł do brata i okrył go kocem. 

- Już spokojnie Mars. Już dobrze. Jestem tutaj - Powiedział cicho. Chciał go jakoś uspokoić. Delikatnie go przytulił. - Nie płacz. W końcu jesteś mężczyzną - Dodał. Chciał mu dodać otuchy. - A teraz posłuchaj mnie uważnie. Zaraz to ogarniemy i pochowamy Ją i tamtą dwójkę. Ale musisz mi powiedzieć kto to zrobił. Czy to byli ci sami co wcześniej? - Zapytał. Chciał wiedzieć. Poza tym musiał jak najszybciej iść do Kuro. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mars spojrzał na niego dalej płacząc. Chyba jednak był z tych co nie wyznają zasady "Faceci nie płaczą". Wtulił się w koc jednak po chwili przytulił się do ciebie. Okropnie drżał, serce biło mu,jak szalone. Jakby zaraz miało wybuchnąć. Ale oddychał spokojnie. 
- Ci sa-sami - wydukał. Geass Leloucha doskonale radził sobie ze swoim zadaniem. Rozładowywał gniew i chęć zemsty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak przytulił do siebie brata. Cóż skoro Geass nadal działał to chłopak nie myślał o zemście. 

- Dobrze już spokojnie Mars. Jesteś już bezpieczny. Jestem przy tobie - Powiedział spokojnie, aby uspokoić brata. - A teraz posłuchaj. Muszę się teraz zająć Kuro, bo z nią też nie jest zbyt ciekawie. Tak więc pójdź do łazienki i umyj twarz. Potem do ciebie podejdę i zdecydujemy co dalej. Dobrze? - Zapytał. Musiał iść zobaczyć co robi dziewczyna. W końcu teraz musiał pilnować ich obojga. Zwłaszcza, że Kuro była pod działaniem narkotyków. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak skinął głową.
-Tak jest, jasne - powiedział i szybko cię puścił. Wyminął lisa i zbliżył się do drzwi, ostatni raz na ciebie spojrzał. Wyszedł. 
Kuro nie stawiała oporu wpuszczenia cię do pokoju. Drzwi były otwarte a ona po prostu kazała ci wejść do środka. Kiedy tam wszedłeś, nie zobaczyłeś nic nadzwyczajnego. Kuro siędząca na trzech poduszkach przy sześciu ekranach pełnych ciągu cyfr i liter. A na ziemi martwy Zedd.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak wszedł do pokoju Kuro. Nawet nie myślał o tym, żeby ona go nie wpuściła. Po prostu wszedłby siłą. Popatrzył na dziewczynę i martwego Zedda. Podszedł kawałek do niej.

- Ile tego zażyłaś? Ile ci tego zostało? - Zapytał cicho. Na szczęście Geass nie blokował jego myślenia więc mógł w spokoju myśleć jak żołnierz. - Kuro wiem, że to trudne, ale nie możesz wstrzykiwać sobie tego ścierwa - Powiedział patrząc na dziewczynę. Rozejrzał się jeszcze raz, czy gdzieś nie widać strzykawek. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna nie spojrzała na ciebie.
- To tylko leki na uspokojenie które przyniosła mi doktor Shiro. Spokojnie, wzięłam dziś tylko dwie dawki. Marsowi nie dawałam. Dalej stukała coś na klawiaturze. Jeżeli podszedłeś bliżej zobaczyć mogłeś, że płacze trzymając na kolanach zdjęcie na którym była ona z jej kompanami, jej jedyną rodziną.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak westchnął. Jakoś nie do końca chciał wierzyć, że to jest lek. Ale na razie nie ryzykował zapytaniem jej o to.

- No dobrze. Wierzę ci - Powiedział do niej po czym popatrzył na zdjęcie na jej kolanach. Westchnął i położył dłoń na jej ramieniu. - Wiem, że to jest trudne. Ale nie możesz się załamywać. Trzeba iść naprzód. Tego by oni chcieli - Powiedział patrząc na nią. Po chwili dodał. - Jeszcze musimy wyprawić im pogrzeb. Całej trójce. A do tego będę potrzebował ciebie. Zasługują na normalny pochówek. Proszę - Dodał po czym wyszedł z jej pokoju. Wyjął telefon i napisał do Shiro wiadomość. 

- Czy ty dawałaś Kuro jakieś leki na uspokojenie w strzykawkach? - Musiał się upewnić. W końcu nie mógł pozwolić, żeby ona przyjmowała jakieś narkotyki. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwila przerwy przerwana jedynie tylko szlochiem Kuro a pochwili jej krzykiem rozpaczy. Potem kolejna cisza. Zadzwonił ci telefon, wiadomość od Shiro.
"Tak, raczej nie wytrzymałaby bez nich. Ale pilnuj, żeby nie przedawkowała. I sprawdź jej pokój, ostatnio widziałam w nim nie za bezpieczne tabletki"
Mars wyszedł z łazienki i ponownie się do ciebie przytulił. Był o wiele spokojniejszy. Dźwięk uderzenia o blat a potem kolejny krzyk rozpaczy który wydała Kuro.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak westchnął i przeczytał wiadomość. Zdziwił się, czytając o tych tabletkach i postanowił to zaraz sprawdzić. Jednak wtedy przytulił się do niego jego młodszy brat. Popatrzył na niego i uśmiechnął się lekko. 

- Cieszę się, że już ci lepiej - Powiedział po czym pogłaskał go po głowie. - Zaraz urządzimy pogrzeb wszystkim. Ale najpierw trzeba trochę uspokoić Kuro. W końcu ona też będzie nam potrzebna to tego - Dodał po czym ostrożnie otworzył drzwi do jej pokoju. 

- Kuro możemy chwilę porozmawiać w trójkę? - Zapytał nie wchodząc jeszcze do środka. Poczekał na jej reakcję na jego słowa. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Telefon Marsa zaczął nagle dzwonić. To ciekawe, że był ktoś kto do niego dzwonił. Wyjął z kieszeni telefon i odebrał. 

- Kill? Nie... Wszystko u mnie w pożądku... Kiedy się spotkamy? Mam kilka spraw na głowie więc nie wiem. Po prostu będziemy w kontakcie - powiedział rozłączając się. Tymczadem Kuro otworzyła drzwi. Spojrzała na ciebie. Mogłeś dostrzec jej dłonie. Poranione w wielu miejscach, chyba od rozbitego szkła.

- Przepraszam, ramka mi pękła - powiedziała niezwykle spokojnie. Patrzyła na ciebie bez większego wyrazu twarzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak usłyszał telefon i od razu odwrócił głowę w stronę chłopaka. Nie wiedział, że on ma telefon, oraz tym bardziej, że chłopak z tą osobą rozmawiał. Już miał się pytać o co chodzi, jednak wtedy Kuro wyszła z pokoju. Popatrzył na jej rękę. Słysząc o szkle westchnął.

- No dobrze - Powiedział po czym poprowadził oboje do kuchni, bo tam nie było ciał ani krwi. - A teraz posłuchajcie mnie. Nie możemy się poddać. Stało się coś strasznego, ale to już się stało, Nie mamy na to wpływu. Trzeba się skupić na tym co jest teraz. Słuchajcie mnie. Pierwsze co musimy zrobić, to pochować wszystkich tutaj. Zasługują na godny pochówek. Potem zabieramy stąd potrzebne rzeczy, dane i przenosimy się do mojego domu. A potem będziemy się zastanawiali co dalej. Zrozumieliśmy się? - Zapytał każdego z nich. - Zero łez, Zero dziwnych leków i proszków. Musimy się wziąć w garść - Powiedział spokojnie, lecz poważnie. Musiał wykazać się zdolnościami przywódczymi. W końcu trzeba było coś tutaj zrobić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomogłeś Kuro opatrzyć dłonie. Pogadaliście. Potem wzieliście się za pochowanie wszystkich. To też poszło prosto. Kuro spakowała do torby swojego laptopa. Żałowała tylko, że opuszcza miejsce gdzie miała sześć monitorów ale obiecałeś jej oddać ekran który używałeś do oglądania telewizji. Zebraliście się. Wyruszyliście. Po chwili byliście przy domu Shiro. Dziewczyna siedziała w ogrodzie z Lelouchem grzebiąc coś w swoim nadgarstku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...