Skocz do zawartości

[Tawerna] Pod Rubinową Gwiazdą


Starlight Sparkle

Recommended Posts

-Hej.. -wyciągnęła kopytko aby złapać Starlight, ale tej udało w porę się oprzeć i nie upaść.

-Co to było... Kojarzy się wam z czymś to zjawisko? Może kolo tej magii.. Któryś z kucyków włada podobną? Albo to jakieś charakterystyczne zaklęcie?

Cindy myślała na głos, nieświadoma tego że wypowiada to wszystko. Dopiero po chwili się zorientowała, o czym mogło świadczyć bardzo ciche "eem".

-W porządku? Jak się czujesz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz spojrzała na zebranych, ale w oczach miała jedynie cierpienie i skrajne wyczerpanie.
-To… - Starlight starała się wskazać na książkę, ale kopytka za bardzo jej drżały - To jest groźne… - Wyszeptała, ale nie dodała nic więcej tylko osunęła się na podłogę i siedziała oparta grzbietem o krzesło i ciężko dyszała. Książka natomiast wyglądała tak samo, jak godzinę temu, gdy nikomu nie przyszło do głowy przy niej grzebać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vocal Ostrożnie chwycił książkę magią i wybiegł z tawerny.- Wy się zajmijcie nią.- powiedział do reszty wskazując na Starlight.- Ja będę u Księżniczki Luny.

Edytowano przez Suchar
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

– Musimy zabezpieczyć tę księgą. Niech nikt jej lepiej nie dotyka, a jak już, to niech zrobi to przez jakiś materiał. To mroczna magia... – podmieniec zsunął się z krzesełka i podszedł do jednoróżki, aby pomóc jej wstać. Nie powinna biedna klacz tak leżeć na parkiecie, oparta jedynie grzbietem. – Wynieście to. Nie wiadomo co ten syf robi, ale z pewnością to magia wiedźmy. Być może ta księga okaże się być kluczowa w naszym śledztwie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie wiem… - Spojrzała na starca - Nie wiem, czy ktokolwiek powinien ją ruszać. - Przeniosła wzrok na księgę - Nie spotkałam się z tego typu magią, ale raz miałam do czynienia, a raczej dowiedziałam się o istnieniu zakazanej w Equestrii magii, która jest w pewien sposób połączona z magią zebr, ale ile w tym prawdy to nie wiem… niemal niemożliwe jest zebranie informacji o tym.
-Nieee - Starlight chciała złapać Vocala i powstrzymać, ale nie zdążyła. Zielonkawe światło w jednym momencie rozlało się na kucyka.
-Co ja zrobiłam… - Starlight patrzyła bezradnie, jak kucyk wybiega z tawerny, a jego ciało zaczyna pokrywać dziwnie wyglądająca wysypka. -Zaprowadźcie go do Zecory… ona - Przerwała na chwilę zastanawiając się - Ona będzie wiedziała co zrobić… mam nadzieję.

Edytowano przez Starlight Sparkle
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cindy zdjęła płaszcz i chciała podała go jednorożcowi. 

-Faktycznie, lepiej ją wziąć w coś. Razem z tobą odwiedzę Lunę, podobno mam talent do szybkolotności. Pora to wykorzystać.

Zerknęła na Starlight. Biedna.. 

O rety!

-Nie za dobrze

Rzuciła płachtę płaszcza na leżącą teraz na ziemi książkę.

-Będzie trzeba powiedzieć Lunie żeby uważała.

Delikatnie podeszła do książki.. Działała magicznie, skoro zareagowała na magię. Nic więc się nie stanie, jeśli Cindy nie użyje magii ani jej nie dotknie. Weźmie ją jak w worek. Ale i tak się bała.

-Tymczasem ktoś musi zająć się Vocalem, oraz Starlight też przyda się pomoc. A ja.. Polecę z tym czymś najszybciej jak mogę.

 

Edytowano przez Stormy Mood
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

– Cholera... – zaklną, pomagając Starlight. Właśnie był świadkiem tego, jak klątwa rozsypała się po skórze Vocala. Z przez jego sierść przebijały się dziwnie wyglądające, pulsujące guzy. Sam Vocal był przerażony i odruchowo upuścił przeklętą księgę. – Tylko niech nikt go nie dotyka! – wrzasnął podmieniec. – To może się roznieść! Jeszcze by nam tu epidemii brakowało... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starlight spojrzała jeszcze na starania Cindy i gdy tylko widziała, że dziewczyna chce podnieść książkę, szybko wystrzeliła w jej stronę magiczny promień. Światło nie było jednak wymierzone w Cindy, lecz w książkę. Otoczyło ją lub zatopiło w różowym krysztale podobnym do tego, w jakim Starlight się schroniła przed atakiem Twilight.
-Mam nadzieję, że to wystarczy… - szepnęła i drugi promień posłała w stronę Vocala i jego starając się zamknąć w krysztale.
-Nic… dziękuję za troskę panie Galion… muszę jedynie troszkę odpocząć. - Dotknęła starca kopytkiem - Chyba… chyba musimy odłożyć nasz taniec - Uśmiechnęła się smutno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W porządku.. Musi być w porządku. Ostrożnie wzięła kryształ z książką w płaszcz i podniosła w ten sposób. 

-Oby starczyło.. 

Zwróciła się w stronę przyjaciół.

-Ogarniecie resztę? W razie czego, będę u Luny, i może spotkamy się potem tutaj?

Z lekkim niepokojem patrzyła na zawinięty tobołek, po czym uzyskawszy odpowiedź wyszła z tawerny i wzbiła się w powietrze, pędząc do Carpe Noctem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

– Będzie jeszcze okazja, aby to narobić – uśmiechnął się Alrix do Starlight oraz Dziadka. Mam nadzieje, że będzie...

Starlight zdołała zamknął księgę w krysztale, podobnie jak Vocala. Współczuł mu, jednak wiedział, że taki zabieg był konieczny. Nawet wolał się nie zastanawiać jakie to uczucie, być uwiezionym w krysztale, być sparaliżowanym i całkiem świadomy otaczającego go świata. A do tego... taki kucyk nie udusi się? Pewnie nie... Starlight musiała wziąć wszystko pod uwagę. Jednak sam, będą pozbawionym możliwości ruchu w jakimkolwiek kierunku, zwariowałby w końcu. Nie wiedział by kiedy dokładnie, jednak z pewnością by do tego doszło.

– Słuchajcie moi drodzy – podmieniec zwrócił się do reszty. – Po tym co tu zaszło, lepiej już zakończyć tę zabawę. Panna Glimmer jest już zmęczona, dajmy jej odpocząć. Cindy, jak sama wspomniała, uda się teraz do Księżniczki Luny. Ktoś musi się zająć Vocalem oraz odwiedzić Sunbursta, Wielkiego Mistrza magii, aby go spytać o radę dotyczącą magicznej księgi. Zgadzacie się ze mną?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację panie Alrix, musimy dać pannie Starlight odpocząć. I wierzę, że później będzie jeszcze okazja na taniec. Ale puki co mamy wiele warznych spraw na głowie, trzeba działać szybko. Musimy zająć się Vocalem. Przydałby się jakiś wózek. Może udałbyś się do mistrza Sunbursta, a ja będe czuwał przy Vocalu.

Edytowano przez MagiMemNon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Powinien być lekki, ale… - Starlight spojrzała w stronę Silver, która do tej pory przyglądała się temu wszystkiemu i dopiero pod wpływem stanowczego spojrzenia panny Glimmer wybudziła się z zaskoczenia.
-Jest jeden za tawerną… przywoziłam nim zapasy, ale w tej sytuacji weźcie go. - Wskazała na tylne wyjście z tawerny. - Przez zaplecze... najszybsza droga.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podmieniec wyszedł przed tawernę, gdzie stała skrystalizowana bryła z kucykiem z środku. Jak tam się Alrix przez moment przyglądał ofierze, to mógł zauważyć nieznaczne ruszy gałek ocznych. O matkooo, pomyślał Alrix i aż słabo mu się zrobiło. To było równo znaczne z torturami. Lepiej oszczędzić ogierowi tych przykrych doznań. Podmieneic postanowił, coś z tym zrobić.

– Chyba będziemy musieli do przenieść... chyba, że... no przecież! – podmieniec puknął się w czoło i uśmiechnął pod nosem. – Zmienię się w coś dużego i złapię to w swoje szpony, powinno zadziałać. Mam nadzieje, że wywoła to zbytniej paniki... Za mną, starcze!

 

Oboje przeszli na tyły tawerny, wskazane im przez barmankę. Wynieśli stamtąd duży worek i z trudem, ale jednak, zapakowali skrystalizowanego Vocala.

 

Następnie Alrix stanął szerzej na nogach i skoncentrował się. Niestety wciąż szumiący głowie alkohol utrudniał przemianę, jednak ta wreszcie nadeszła. Trzeba było się tylko bardziej postarać. Olbrzymi ptak zrobił się z z zielonych płomieni magii podmieńców, po czym, chwycił kryształową bryłę w szpony i wyleciał w kierunku Wzgórzu Ognia. 

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję ci panno Starlight, naprawdę bardzo nam pani pomogła. Zabierzemy go na wzgórze, oby tylko Zecora była w stanie nam pomóc. Mam nadzieję, że będzie nam dane spotkać się w bardziej sprzyjających okolicznościach. - Ogier skończywszy zdanie pobiegł w kierunku wzgórza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starlight patrzyła na to wszystko opierając się o Silver Night. Miała sobie za złe, że dała się namówić na sprawdzenie tej książki. Rozmyślała nad tym, czy gdyby nie zwróciła na nią uwagi to, czy wszystko nie skończyłoby się dobrze.
-Oby wszystko dobrze się skończyło… - Powoli ruszyła w stronę schodów prowadzących na piętro.
-To nie Twoja wina… zrobiłaś, co mogłaś. - Zawołała do niej Silver Night.
-Oby wystarczyło… - Odpowiedziała, spoglądając raz jeszcze w stronę barmanki, po czym ruszyła do swojego pokoju dodając sama do siebie - Żeby nic złego się nie stało…
Starlight zawsze myślała, że potrafi zapanować nad tym, co się dzieje, a zwłaszcza jak to było pochodzenia magicznego, lecz spotkanie z tym przedmiotem… to było coś nowego nawet dla niej. Otwarła drzwi pokoiku i dochodząc do łóżka, padła na nie praktycznie nieprzytomna. Myśli klaczy jeszcze chwilę krążyły wokoło łowców i księgi, lecz po chwili zapadła w sen.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na jednym ze stolików leżał batpony. Z jego otwartych ust strumyczkiem sączyła się ślina. Tuż nad czarną grzywą z czerwonymi końcówkami leżała przewrócona szklanka z resztką zawartości. Kopytko kucyka spoczywało na pustej butelce, a jego zadek ledwo co stykał się z krzesłem, na którym siedział. W pewnym momencie przez jedno z okien wpadł snop światła, który spoczął na twarzy klaczy. Przez kilka następnych chwil nic się nie działa, lecz potem Rubby niezdarnie próbowała zasłonić skrzydłem głowę. Dopiero za trzecim razem prawie jej się udało, lecz akurat w tym momencie tylna część ciała kuca straciła kontakt z krzesłem. Klacz upadła na podłogę. Uchyliła powiekę by się rozejrzeć, czego od razu pożałowała. Świtało było za ostre i kąśliwe jak uparta mucha. Batpony zamknął oko i zakrył twarz nietoperzowym skrzydłem. Leżał tak przez kolejny kwadrans pomału wracając myślami do rzeczywistości oraz dochodząc do prostego wniosku, została sama. 

Rubby mruknęła pod nosem kilka przekleństw w stronę Celestii i jej słońca, po czym znowu uchyliła powieki. Tym razem było trochę lepiej niż za pierwszym razem, lecz tylko trochę. W następnym kroku klacz stanęła na równych kopytkach. Ominęła z daleka kopułę będącą na środku podłogi po czym pomalutku, podeszła do kontuaru, chwyciła się go i rzekła w stronę Silver Night.

- Poproszę szklankę wody. -po chwili dodała - Już do końca świata nie napiję się alkoholu.   

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Silver Night już od samego rana kręciła się po tawernie, ale nie chciała budzić batpony. Po takiej ilości alkoholu, a zwłaszcza mieszanki imprezowej nie jeden kucyk spędziłby noc w pozycji niemożliwej do osiągnięcia normalnie. Gdy jednak zauważyła, że klacz wraca do życia, zaczęła uważniej ją obserwować, jednocześnie dalej przygotowując lokal na przyjęcie gości.
-Za dużo panienka w siebie wlała wczorajszej nocy co? - Zapytała z uśmieszkiem i nalała do kubka czystej, zimnej wody, po czym kubek podała batpony. Po czym wróciła do polerowania szklanek i kufelków. -Ale nie tylko panienka… wczoraj się sporo działo zwłaszcza z tą księgą… słowo daję jeszcze raz znajdę coś, o czym nikt nic nie wie w mojej tawernie, a wyleci to razem ze stołem, na którym będzie leżało prosto na słońce. 

 

Starlight również od dawna nie spała. Przeglądała swoje książki i starała się działać tak jak działała Twilight w takich sytuacjach. Szukała najlepszego rozwiązania i jakichś wskazówek w starych kronikach.
-Na brodę Starswirla… brakuje mi zamkowej biblioteki. - Rzuciła ze złością ksiązkę obok łóżka na dosć spory już stosik. -Chyba nic nie znajdę… oby Zecora znalazła rozwiązanie. - Spojrzała na stos książek leżących na podłodze - mhmh Twilight by mnie zabiła za coś takiego… - Zachichotała i machnęła kopytkiem - Trudno przejrzałam już wszystko, co mogłam i nic tutaj nie ma na temat tej wysypki… zobaczę co słychać na dole. - Spojrzała raz jeszcze na pokój, ale nie miała siły tego wszystkiego sprzątać, więc pokręciła łepkiem i udała się na dół. W połowie schodów przystanęła i spojrzała na batpony. Kucyk wyglądała jak wcielenie wszystkich nieszczęść, jakie spadły na Equestrię w ciągu ostatnich tygodni.
-Dzień dobry… - Rzuciła i zaraz zasłoniła pyszczek kopytkiem, ukrywając rozbawienie. -Widzę, ktoś tutaj wrócił zza światów.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Brown Galion pędził na złamanie karku w stronę tawerny. Gdy już znalazł się przed drzwiami karczmy, pchnął je i pewnym krokiem wszedł do środka. Gdy zobaczył batponego siedzącą przy stoliku, zrobiło mu się trochę głupio, przez to całe zamieszanie z książką zapomnieli o niej. - Bardzo panią przepraszam panno Rubby. - odpowiedział starzec nieco skrępowany. - Zostawiliśmy pannę samą, ale działaliśmy w takim stresie, że zwyczajnie zapomnieliśmy. Mam nadzieję, że nie masz nam tego za złe? Po czym ogier zwrócił się w stronę właścicielki gospody. - Panno Starlight obiecałem pani kiedyś, że nie pozwolę spalić pani przyjaciółki Trixie bez dowodów. Wiedz, że mówię to z ogromnym bólem serca ponieważ pani okazała nam tyle wsparcia i dobroci, a my w zamian chcemy ci przynieść ból i cierpienie. - Do oczu starca napłynęły łzy. - Wybacz nam panno Starlight nie mamy wyjścia, Trixie spłonie dziś na stosie.

Edytowano przez MagiMemNon
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kucyk o skrzydłach nietoperza, podziękował białemu kucykowi i wypił szklankę wody. Siedział i czekał, pomału dochodząc do siebie. Jednak jego mózg pracował zdecydowanie za wolno aby przetwarzać dane, które do niego docierały. Dlatego też za bardzo nie zwracał uwagi na kucyki chodzące wokół i próbujące zagadać. Klacz wolała, żeby milczały. W ten sposób znacznie by jej ułatwiły wrócenie do siebie. Jednak wrażliwy słuch Rubby tym razem był przekleństwem i nic nie pozwalało klaczy uniknąć bólu związanego z hałasem. W końcu batpony wymamrotał Galionowi kilka słów, że się nie gniewa tylko po to by mieć spokój i tak w stanie jakim była nie miała sił na takie błahostki jak gniew. Następnie spytał czy gospodyni czy może skorzystać z łazienki i się ogarnąć. Po czym uznając słyszane w tle mruknięcia za zgodę udał się na zaplecze i odnalazł łazienkę, gdzie spędził następne dwie i pół godziny wracając do stanu używalności ciało i umysł. Po wszystkim Rubby uczesana i zadbana uregulowała rachunek i opuściła karczmę.   

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grupa przyjaciół wkroczyła do tawerny bardziej jak żałobny orszak, niż goście chcący po prostu odpocząć, napić się i wyluzować przy pogawędce ze znajomymi. Nie. Oni zostali pozbawieni jakiekolwiek chęci do zrobienia czegokolwiek, a wspólne wyjście było raczej wynikiem przypadku braku pomysłu na dalsze działanie.  Cindy, Rubby, Galion, Vocal oraz Alrix, wszyscy szli w milczeniu i nie poruszali niepotrzebnych tematów. Najwidoczniej każdy z nich sam przeżywał swoistą bitwę z własnymi myślami, co zajmowało ich umysł tak bardzo, że w swoim skupieniu nie zauważali większości otaczającego ich świata. Zamyśleni i pogrążeni w pesymistycznym nastroju; to barmanka zauważyła u nich już na wejściu. Jej tawerna chwilowo nie była odwiedzana przez aż tylu gościu. Większość kucyków nie zdążyła jeszcze wrócić ze Wzgórza Ognia, aby móc topić swoje smutki dalej po traumatycznych przeżyciach. 

 

Cała piątka zasiadła do lady, zerkając na barmankę. Każdy zdawała się chcieć coś powiedzieć, jednak nie mógł się przemóc. Zapadła niezręczna cisza. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Silver Night przechadzała się po tawernie. Nie wiele miała do roboty, gdyż gości praktycznie nie było. Wszystkie kucyki udały się na Wzgórze Ognia, by oglądać spalenie ostatniej wiedźmy. Już niedługo los tego świata się rozstrzygnie.
Klacz poszła na piętro gdzie był pokoik Starlight. Od wyjścia Starlight nikt tutaj nie zaglądał.

Żółty latawiec leżał na stoliku, kilka książek porozrzucane było na łóżku, a lustro ze zdjęciami było tam gdzie zawsze. Silver Night powoli podeszła do lustra, by przyjrzeć się zdjęciom. Jedno zwróciło jej uwagę. Było to zdjęcie, na którym znajdowała się Starlight ze swoją przyjaciółką Trixie. Silver Night wzięła je w magiczny chwyt i dokładnie się mu przyjrzała.
-Myślałaś, że zdołasz ją ocalić… - Powiedziała, patrząc na zdjęcie. -Jednak co się stało z Tobą i co będzie z naszą tawerną. - Silver pokręciła łebkiem i położyła zdjęcie na stoliku obok latawca. Kątem oka dostrzegła jasny wybuch na horyzoncie w miejscu, gdzie znajdowało się Wzgórze Ognia.
-Starlight coś Ty znowu zrobiła… - Spojrzała w okno. Nie wiedziała, co się stało, ale podejrzewała najgorsze. Ominęła stolik i szybko zbiegła na dół mając nadzieję, że ktoś przyjdzie i powie, co tam się wydarzyło, a najważniejsze, że przekaże jej wieści o Starlight. Na dole jednak nikogo nie było. Ostatnie wieści, jakie dotarły do Silver to od starca, który odwiedzał często ich tawernę. Starzec był tutaj jakiś czas temu i mówił, że chcą spalić Trixie. Starlight się szybko spakowała i zniknęła. Prawdopodobnie ruszyła na wzgórze ognia.
Klacz podeszła do lady i oparła się o nią kopytkami.

-Jakiż los nas czeka teraz… gdy wszystko wydaje się stracone. - Silver nie mogła długo tak siedzieć bezczynnie. Ktoś może w dowolnej chwili przyjść, a ona nie jest gotowa na przyjęcie gości. Uderzyła więc kopytami o blat.
-A niech Cię Starlight zawsze zrobisz coś, zanim pomyślisz… - rzuciła gniewnie i poszła do kuchni.
-Bita śmietana, cukier, mąka, jajka… o i mam też trochę miodu hmm nie wiele to ale może uda się coś przygotować… - Spojrzała na tobołki z zapasami. - Tak... coś uda mi się przygotować. - Silver wzięła się za przygotowania poczęstunku dla ewentualnych odwiedzających.
Po pół godziny ciasto było niemal gotowe. Silver Night postanowiła jeszcze raz przejść się po sali i upewnić czy wszystkie stoły są należycie czyste i czy aby niczego nie zapomniała. Wróciła do sali i rozejrzała się spokojnie po pustym pomieszczeniu. Wspominała, jak zeszłej nocy bawiła się tutaj grupka łowców. 

Gdy grupa łowców wkroczyła do tawerny, barmanka obserwowała ich uważnie. Nie wiedziała, co chcą jej powiedzieć, ale musiała znać prawdę. 
-Co... co się tam stało?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vocal wpatrywał się tępym wzrokiem w ścianę przed sobą jakby miał tam znaleźć odpowiedzi na wszystkie swoje pytania.

-Wiesz gdzie Starlight... Widziałaś co się stało na wzgórzu?- Zwrócił się do barmanki. Nie wiedział jak zareaguje, na przejście na "ty". Nie obchodziło go to. On chciał tylko znać odpowiedź.

-Starlight przybyła na wzgórze, ale po tym jak zobaczyła płonącą Trixie nie wytrzymała. Otoczyła się magią, po czym...- Przerwał na chwilę- zniknęła... Tworząc przy tym potężny wybuch.

Wiesz co się z nią mogło stać? Żyje?- Ogier patrzył na barmankę smutnym wzrokiem pełnym bólu i poczucia straty i jednocześnie z nadzieją, że Silver rozwieje jego wątpliwości... W końcu dobrze ją znała.

Edytowano przez Suchar
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...