Skocz do zawartości

Wieczna Wojna [OSKAR][NZ][Seria][Violence]


Kredke

Recommended Posts

  • 2 weeks later...
  • 4 weeks later...

Lektura zakończona.

 

To było doskonałe. Dawno nie czytałem tak dobrego opowiadania wojennego... wróć... nie nazwałbym tego stricte wojennym. To coś więcej. Mamy intrygi, mamy magię, mamy retrospekcję i budową świata łącznie z mitologią. Do tego dostajemy świetnie przedstawionych bohaterów po obu stronach. Opisy bitew - miód. Postępowanie z postaciami - jeszcze lepsze. Nie mamy tutaj syndromu "one-pony-army", a przykre wydarzenia mogą spotkać każdego - i to jest doskonałe. Nikt nie jest nietykalny, a każdy może spotkać kogoś lepszego lub zostać ofiarą zasady "Nec Hercules contra plures czyli i alicorn dupa gdy podmieńców kupa".

 

Kreacja świata - coś pięknego! Kolejne opisy czytało się przyjemnie i widać, że rzecz została dogłębnie przemyślana - mało co, o ile cokolwiek rzucone jest na pastwę przypadku.

 

Interakcje postaci - zero zastrzeżeń co do dialogów. Stoją na bardzo wysokim poziomie i na dodatek nie ma w nich żadnych niekonsekwencji.

 

Księżniczki - o to chodzi. Dokładnie o to. W postępowani Królewskich Sióstr cały czas czuć potęgę i majestat, nawet w chwilach, kiedy następuje chwila rozluźnienia w towarzystwie poddanych. Ich potęga cały czas jest widoczna i wszyscy czują przed nimi respekt - dokładnie tak jak powinno być. Przyznam, iż czekam na sytuajcę, gdzieś ktoś spróbuje postawić się jednej z Sióstr i zostanie za to srodze ukarany... ehhh marzenia!

 

Klimat - aaaaaaaaaah. Z jednej strony mamy opisy gdzie czuć przytłaczający mrok, z drugiej zaś mamy różne sceny przeplatane humorystycznymi wstawkami. Na dodatek nigdzie to nie jest wymuszone - wszystko współgra ze sobą naprawdę idealnie. No i raz na jakiś czas można wybuchnąć szczerym rechotem.

 

Podsumowując - oto Opowiadanie! Co prawda na mojej prywatnej liście nie przebiło Background Pony (z tej przyczyny, iż jest to po prostu niemożliwe), ale plasuje się naprawdę wysoko. Powiem wręcz, iż na kolejne rozdziały będę czekał z równym utęsknieniem jak na świeże dawki "W poszukiwaniu Dawnej Chwały".

 

Kredke - masz pecha. Oficjalnie uruchamiam protokoły namolnego dupotrujstwa w odniesieniu do żądania kolejnych części "Wiecznej Wojny".

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

NARESZCIE!

Niemal już zapomniałam, o czym jest ten fanfik, ale Cahan już pamiętać! Uwielbiam "Wieczną Wojnę". To jest takie dobre, takie doskonałe!

 

Wszystkie wątki są niezwykle intrygujące i ciekawie poprowadzone, a postacie dobrze zarysowane. Ale... miejscami jest wall of text. No i nieszczęsny Perfect/Perfekt/Prefect.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doczekaliśmy się. I wiecie co? Było warto.

 

Kredke po raz kolejny dowiódł, iż sztuka pisania nie jest mu obca. Co prawda wystawił naszą cierpliwość na straszliwą próbę, ale to co oddał... Mamy wspaniałe opisy, mamy doskonałą fabułę i zaskakujące zwroty akcji. Czego chcieć więcej? Szczerze mówiąc jako osobnik przepadający za ścianami tekstu nad rozdziałem się rozpływam (i reperuję przeponę po dwóch arcyzabawnych tekstach) no i oczekuję na zapowiedziany opis bitwy, cytując słowa autora "Jarając się jak Kartagina". Czekamy na kolejne rozdziały. Tak bardzo czekamy...

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Kredke, dzisiaj poczęstowałeś nas rozdziałem niezwykle fabularnie ważnym oraz bardzo interesującym. Ten tekst wręcz ocieka niezmiernie istotnymi informacjami, a pomysł na opowieść Discorda należy do iście genialnych.

Fragmenty o historii sióstr i Twilight oraz cała historia świata przedstawionego wciągają i uzależniają bardziej niż chipsy o smaku cebulowo-serowym.

 

Wolę krótsze rozdziały, ale częściej, niż coś dłuższego raz na czas dłuższy.

Tak więc- pisz, pisz, bo czekam z niecierpliwością i wywieszonym ozorem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Potwierdzam opinię Dolara. Rozdział doskonały, jak zawsze. Z tego tekstu klimat bije po oczach jak neony o 3 nad ranem :D. Klimat mroczny i piękny. Wieczna Wojna jednocześnie potrafi rozśmieszyć - clopiąca Luna i fantazje seksualne żołnierzy.

 

A Celestia? Wyszła bosko! Jak potężna Bogini! Taką ją lubię.

 

WW ma też jedną z lepszych kreacji Luny, która nie zachowuje się jak gimbusiara i da się ją lubić. Jest odpowiedzialna, stanowcza i potężna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za komentarze.

Co do fantazji seksualnych i fragmenciku z Luną. Temat życia seksualnego alicornów zostanie poruszony w dalszych rozdziałach. Co jak co, ale Obie mają swoje "potrzeby", zachcianki a nawet pewne.. fetysze:)  Spokojnie - clopa z tego nie będzie

 

Mnie osobiście coś w tym rozdziale przeszkadza, czegoś brakuje, jakby zabrakło własnie tej mocy. 

 

 

P.S. Przemowę Celestii (właściwie to część w której wymienia jaka to jest IMBA:) w nieco zmienionej formie (dostosowanej na potrzeby armii rzymskiej:) miałem przyjemność słyszeć na żywo podczas jednej z imprez historycznych. Utrzymana w podobnym tonie (sporo darcia mordki itp, ofc bez płaczu i zamiast Canterlocka był mikrofon i nagłośnienie) miała moc bomby atomowej. Próbowałem oddać choćby cześć tej potęgi. Czy wyszło? Chciałbym...

Edytowano przez Kredke
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Próbowałem oddać choćby cześć tej potęgi. Czy wyszło? Chciałbym...

 

Co prawda widziałem jedynie transmisję tej mowy ale moge z czystym sumieniem powiedzieć, że wyszło. Może nie osiągnąłeś efektu jaki sobie założyłeś, ale nie da się ukryć, że zarówno Dryf jak i sama przemowa ma w sobie prawdziwe (uciszywszy uszy) pierdolnięcie. W jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja pozwolę sobie na drobne...
Nie, w sumie na bardzo wyraźne votum separatum!

Otóż mi ostatni rozdział nie podobał się niemal wcale!

Pomijając fakt, że od czasu "bitwy o Ponyville" fabuła... właściwie to niemal stoi w miejscu.

Jeśli zaś chodzi o klimat:

owszem, było go całkiem sporo i był całkiem niezły.

Niestety - wiadoma scena z Luną

pomijając pozostawione przez nią wątpliwe wrażenia estetyczne, co jest całkiem zrozumiałe, zważywszy na jej wulgarność

(w moim odczuciu) kompletnie go zniszczyła!

znacznie bardziej niż "odczuwający ulgę" (bez żadnych podtekstów, co warto w tym kontekście podkreślić) Fancypants w moim ostatnim rozdziale

Również końcówka jakoś mnie nie przekonała.
Zachowanie Celestii...

Ogólnie uczłowieczenie alicornów jest czymś, za czym niezbyt przepadam, choć to akurat dość subiektywne.

Również kwestie religijne zostały moim zdaniem potraktowane (przynajmniej jak na razie) zbyt po macoszemu. Choć generalnie nie czytałem jeszcze ff, który by dobrze rozwinął ten watek (i przyznaję, sam mam z tym spory kłopot).

Niemniej zachowanie Shininga i reakcja (a właściwie jej brak) Celestii na nie były dla mnie zupełnie niezrozumiałe.

Koniec końców najbardziej chyba podobały mnie się sceny z Pinkie.

W każdym razie nadal czekam niecierpliwie na ciąg dalszy (i na obiecane mi już dawno pojawienie się pewnej postaci!)

Z poważaniem.

Chancellor Fancypats Marquise di Coroni, Viscount of Canterlot

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Na początek dziękuję za komentarze. 

 

Co do kwestii scenki z Luną to podobne nie będą się pojawiać z byt często. I czy była rzeczywiście aż tak wulgarna? Nie sądzę. Idźmy jednak dalej. Kwestia alicornów. Nie prosiły o to by zostać boginiami. Cała szopka z Celestią kreującą się na boginię podczas wojny z Discordem poszła na marne z prostego powodu - jak pisałem w pierwszym rozdziale unicestwiono całą populację kucy poza Legionami. Drugie "podejście" i odnowa kultu wyszła już z innej rzeczy - oto władczyni która się nie starzeje, rządziła za mojej prababki, babki, itp i rządzi dalej a na dodatek włada słońcem. Analogicznie Luna - widziana w snach, istota która przynosi noc. Żadna z księżniczek nie prosiła o coś takiego - zamiast jednak najzwyczajniej tego zakazać postanowiły próbować ograniczać swój kult i zbliżyć się do poddanych. Należy pamiętać że są to istoty które wychowały normalne kucyki - i Celestia i Luna w głębi czują się "zwykłymi" kucykami.

 

Kwestię religii prawdopodobnie opiszę więcej w kolejnych rozdziałach - choć przyznam że wolałbym się skupić na innych wątkach. 

 

Co do pogrzebu. Mogę to określić jednym słowem - teatrzyk. Zachowanie Celestii było do pewnego stopnia zaplanowane i zamierzone (choćby scena, gdy rozpędza burzę - wystarczyło by jedno słońce, ale księżniczka niemal szaleje z rozpaczy za dzieckiem), podobnie brak jakiejkolwiek reakcji Luny - to ona pisze przemówienia siostrze, To ona o wiele lepiej zna psychologię tłumu i potrafi nimi pokierować w odpowiedni sposób. Nie zapominajmy że zbliża się wojna, a mieć jakieś zamieszki za grzbietem nie byłoby zbyt wesoło - a tak za jednym zamachem "kupiono" lojalność sporej części Equestrii. Stąd też brak reakcji Celestii na uderzenie Shininga - kapitan dał się najzwyczajniej wciągnąć w przedstawienie. Zachowanie okrutne? Owszem, jednak spełniło swoje założenia. Stąd scenka jak Celestia z Luną same siedzą przy grobie i płaczą - przypomnę słowa Celestii, która mówi ze płakać to sobie pozwoli w samotności a przed poddanymi ma sprawiać pozory że wszystko gra. Wątek "propagandowy" będzie się przewijał w fanfiku, a że Celestia potrafi dosyć szybko zmienić swój charakter z miłościwej i kochającej poddanych księżniczki w twardą, nie uznającą sprzeciwu boginię to będą wychodzić ciekawe rzeczy.

 

A FajneGacie pojawią się już niebawem - rola dosyć mała i możliwe nie będzie zbyt przypominal Pańskiego Fancypantsa, ale krótki wątek z nim zostanie opisany.

 

Fabuła zwolniła, jednak jest tutaj ogrom dosyć ważnych wątków i scen - a wiele z nich zostanie jeszcze poruszone później . Na pierwsze większe bitwy trzeba będzie nico poczekać. Wojna nie zając nie ucieknie i krew się jeszcze poleje:)

 


Clopy są 18+ ,wszystko inne ( w tym 16+ ) może się znaleźć w normalnym dziale. I teraz pytanie - Czy będę mógł to przeczytać mając 13 lat? Dziękuję za odpowiedź.

 

Nie będzie tam nic co by mogło dostać znaczek +18. Nie zmienia to faktu że Twój wiek jest "na styk" do poziomu przemocy i agresji jaki zamierzam opisywać - tam gdzie ma się polać krew, wszystko zostanie możliwie dokładnie opisane (choćby scena śmierci Cadance czy też ostatnia bitwa w świecie umarłych)  choć też bez żadnego wnikania w szczegóły anatomiczne i opisywania każdego centymetra jelit które właśnie opuszcza brzuch kucyka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 months later...
  • 1 year later...

21 sierpnia, 2312 roku

Gdzieś w Bieszczadach

 

Grupa archeologów kopiąc po wzgórzach szukając legendarnych pozostałości kultury wielko-lechickiej natrafiła na nieoczekiwane odkrycie. Uderzenie łopaty z czystego złota nagle zamiast z łatwością przejść przez miękką ziemię trafiło na coś twardego. Natychmiast zaczęto szukać cóż takiego mogło być. Odkrycie przerosło ich największe oczekiwania:

 

- To legendarne opko Kredkego! – powiedział profesor.  – Wieczna Wojna!

 

- WEEEEEEEEEEEEEEE! – zawyli praktykanci.

 

Jako, że stan zachowanego egzemplarza był doskonały, natychmiast otworzono legendarną, podejrzanie jednak cienką księgę.

 

- Tylko osiemnaście rozdziałów? – powiedział jeden ze studentów z rozczarowaniem.

 

- Pod koniec swego życia Kredke pisał jeden rozdział na dekadę. Potem to i tak spadło i ród Kredkowy pisał w tempie rozdział na pokolenie – wyjaśnił bardzo mądry profesor. – Ta cholerna leniwa buła...

 

Studenci mruknęli ze zrozumieniem.

 

- Obowiązkowy cytat na początku komentarza. Tylko troszkę bardziej żenujący od „Zgiń w chwale”.

 

 

*****

 

1. Wstęp

 

Z Wieczną Wojną miałem okazje się zapoznać znacząco dłuższy czas po jego publikacji, to jest gdy wszystkie póki co obecnie trzynaście rozdziałów było opublikowane. Jako, że fanfik był mi polecany przez przeróżne osoby, miał wyjątkowo pochlebne komentarze oraz wreszcie – otrzymał jakże zaszczytną nagrodę w postaci Oskara – spodziewałem się czegoś naprawdę, ale to naprawdę dobrego. Czy się więc udało?

 

W sumie tak, ale nie do końca. Jak na „najlepsze opowiadanie nieukończone w fandomie” poprzeczka była ustawiona skrajnie wysoko. Wysokie oczekiwanie w końcu ciężko spełnić. Stąd też choć mam do powiedzenia wiele dobrego o tym fanfiku, będę też oczywiście zmuszony wypunktować w nim wady i niedociągnięcia.

 

Recenzja ta będzie podzielona na część bez-spoilerową od punktów 1. do 3., potem przejdziemy do pełnej spoilerów części czwartej i jakoś to podsumujemy w punkcie 5. Zaczynajmy więc.

 

2. Zalety

 

Zacznijmy od tego, że jestem człowiekiem którego kręcą sentymenty. Tak drodzy państwo, opowiadanie Kredkego jest stare jak niedojedzone ciasteczka, które zostawiłem na dnie szafki i nie widziałem ich przez pięć lat. Wiek może być zaletą i wadą, w tej sekcji skupię się na zaletach. W czym Wieczna Wojna odniosła sukces, to w tym, że przypomniała mi stare czasy kiedy jeszcze w fandomie polskim mnie nie było i czytałem bardzo różne, stare opowiadania fantastyczne z fimfiction.net. Oczywiście większość z tych opowiadań się zestarzała jak diabli, ale sentyment wciąż pozostał. Nie umiem określić dlaczego, ale rozróżnienie „starego” od „nowego” jest wbrew pozorom dosyć proste i wystarczy przeczytać pierwsze rozdziały by mieć flashbacki ze StarychDobrychCzasów TM.

 

Kiedy mówię, że oczywiście mam ataki sentymentów to dlatego, że Wieczna Wojna robi to co kiedyś fanfiki fantastyczne w tym uniwersum robiły znacznie częściej – tworzyły nowe fantastyczne postacie, były bardzo kreatywne, postacie kanoniczne otrzymywały moce których oryginalnie nie miały. Niektóre opowiadania robią to lepiej i gorzej – Wieczna Wojna jest w tej pierwszej kategorii.

 

Niewątpliwie wielką zaletą opowiadania jest to, że jest ono permanentnie ciekawe i angażujące czytelnika od pierwszego do ostatnio opublikowanego rozdziału. Autor czyni to na wiele sposób. Oczywiście pojawiają się tradycyjne już „cliff-hangery”, ale też Kredke bardzo ciekawie buduje świat w ten sposób, że zarzuca nas informacjami, jednak pozostawia w nich kluczowe luki, które trzeba sobie uzupełnić. Ponieważ zwykle nie jest oczywiste co w tych lukach powinno być, zachęca w ten sposób czytelnika do czytania dalej. Ma to też swoje minusy, ale o tym później.

 

Co ważne, autor pamięta, że generalnie nawet pisząc SuperPoważneOpowiadanieWojenne TM wypada od czasu do czasu nieco poluzować klimat i dać czytelnikowi odpocząć. Powiem tak – elementów komediowych jest w Wiecznej Wojnie na lekarstwo, ale jeśli już się pojawiają to naprawdę potrafią rozśmieszyć. Co do fabuły właściwej, mogę bez spoilerów jeszcze powiedzieć, że rzeczywiście autor potrafi zaskoczyć. I mowa tu nie tylko o tym, że Kredke potrafi czasem rąbnąć bardzo klimatycznym opisem czy zaskoczyć czymś w world-buildingu, ale też czasem potrafi uśmiercić postać z zaskoczenia czy wprowadzić nagle zupełnie nowy motyw w taki sposób, nie by mierził.

 

Chyba najważniejszym miernikiem tego czy opowiadanie jest dobre jednak było to jak się czułem w trakcie czytania. I powiem, że było to uczucie bardzo dobre. Trzynaście rozdziałów zniknęło bardzo szybko i czytało się to dzieło niesamowicie dobrze. Wieczna Wojna była samą przyjemnością.

 

Opowiadanie ma też, co do zasady, bardzo dobrą korektę. Znalazłem bardzo niewiele błędów i zwykle były to drobnostki, w postaci np. zapomnianej dużej litery. Natomiast nie jestem ekspertem od kwestii językowych i jest możliwe, że ktoś bardziej kompetentny ode mnie znajdzie znacząco więcej błędów.

 

3. Wady

 

Chciałbym zacząć od tego, że nie czytałem „Malazańskiej Księgi Poległych” S. Eriksona. Ponieważ opowiadanie nie ma tagu cross-over, nie widzę też potrzeby bym musiał to znać. Nie wiem czy jest to po prostu zrobione więc lepiej w „Malazańskiej Księdze Poległych” czy po prostu jest to cecha charakterystyczna tej powieści jak i tego fanfika, ale potężny chaos panujący w pierwszych rozdziałach jest wadą i nie kupuję tłumaczenia, „potem się wszystko wyjaśnia” czy „to było zaplanowane”. Bo żeby nie było – w późniejszych rozdziałach te wyjaśnienia są i wszystko się jakby zazębia. Problem polega na tym, że szkody uczynione pierwszym rozdziałom są nie do naprawy i lepsza jakość późniejszych tego nie ratuje.

 

Najbardziej oczywistym „symptomem” tego chaosu jest fakt, że pierwsze rozdziały mają paskudnie krótkie i ubogie sceny, nawet takie które logicznie powinny być rozbudowane bo widać, że pomysłem autora było „w tym miejscu czytelnik powinien poczuć emocje”. No ale nie mogę poczuć emocji jak strona trwa dosłownie jedną stronę, jest uboga, pozbawiona opisów, paskudnie krótka po której następuje kolejna scena w tym samym stylu. A skoro o tym mowa...

 

Najbardziej oczywistą i chyba najbardziej bolesną wadą fanfika jest tempo. W rozdziałach mniej więcej od pierwszego do siódmego tempo akcji, scen i prezentowania kolejnych zupełnie nowych elementów świata jest absurdalnie szybkie. I jak wspomniałem w poprzednim akapicie, to nie jest kwestia tego, że „fabuła przez to jest niezrozumiała” i „hurr, durr, czytaj dokładniej”. Chodzi o to, że po prostu jakość pierwszych rozdziałów jest słaba. Tyle i aż tyle.

 

Wspomniałem już, że ze względu na to, że Wieczna Wojna jest fanfikiem starym budzi ona we mnie bardzo pozytywny sentyment do starych dobrych czasów. Niestety równocześnie właśnie Wieczna Wojna jest jednym z brutalnych przykładów na to, że jeśli pisze się jednak dosyć krótki wielorozdziałowiec przez tak absurdalnie długo czasu, to różnica między starszymi a nowymi rozdziałami jest naprawdę poważna.

 

Chyba najlepszym dowodem na to, że coś z pierwszymi rozdziałami nie gra jest to jak wyglądają rozdziały późniejsze. Otóż ostatnie rozdziały są napisane wręcz perfekcyjnie. Mają znacznie dłuższe, rozbudowane sceny. Są opisy, dialogi mają więcej życia. Stały się znacząco dłuższe co w tym wypadku jest jak najbardziej zaletą. Widać po prostu, że warsztat pisarski Kredkego znacząco się rozwinął – czy to od pisania dzieła, czy to od czytania masy innych powieści. W rezultacie gdy porównuje się pierwsze, a ostatnie rozdziały Wiecznej Wojny to widzimy tylko przepaść.

 

Ostatnią rzeczą o której chciałem wspomnieć to jest coś co nazywam „szatą graficzną” fanfika. Niestety, w momencie którym zacząłem czytać Wieczną Wojnę zostałem zaskoczony przez liczne wady, które sprawiały, że tekst (a zwłaszcza początki rozdziałów) wyglądały paskudnie. Najczęściej się to objawiało przez zapomnienie dodatkowego entera, błędne formatowanie, inną czcionkę czy niekonsekwentne przejścia od sceny do sceny. Ponieważ Kredkemu marudziłem o tym na bieżąco, w rezultacie autor poprawił znaczącą część tych błędów, jednak jeszcze nie tego nie skończył. Natomiast oczywiście sam fakt, że Kredke decyduje się jednak te rzeczy poprawić zasługuje na uznanie.

 

4. Uwagi Spoilerowe

 

W tym dziale omówię kilka rzeczy, w których znajdują się poważne spoilery i tym, którzy nie czytali fanfika absolutnie odradzam spoglądanie tutaj – zamiast tego proszę o przejście od razu do punktu 5. W tej sekcji będę mówił zarówno o zaletach jak i wadach, tylko takich już bardziej subiektywnych, przy których podejrzewam może być nieco kontrowersji i niezgody.

 

a) Notki o Kreacji Postaci

Spoiler

 

Powiem tak, nie kupuję kompletnie postaci Śmierci. Jest to ocena czysto subiektywna i prawdopodobnie jest dużo osób które się ze mną nie zgodzi w tej kwestii, ale w tak poważnym fanfiku robienie z Śmierci (przez duże Ś) żartownisia i typa rzucającego paskudne suchary po prostu mi się nie klei.

 

Dla odmiany, postać Discorda jest zrobiona zbyt na poważnie i jest moim osobistym zdaniem niekonsekwentna. W jednych rozdziałach mamy niemalże serialowego Discorda szalonego łamiącego przeróżne ściany i rzucające różne dowcipy, a czasami cholernie poważnego. Akurat o ile kreację Śmierci uważam za słabą, o tyle o Discordzie nie mam zdania. To tylko pewne spostrzeżenie.

 

Za to z postaci o dziwo, cholernie spodobała mi się Chrysalis. Jej przedstawienie, rola czy zachowanie moim osobistym zdaniem zostało ukazane bardzo dobrze. Podobnie też uważam, że Królewskie Siostry zostały ukazane w sposób wyważony i inteligentny... poza tym, że w pierwszych rozdziałach z powodu tempa akcji ich kreacja była bardzo biedna. Ale im dalej tym lepiej – Celestia i Luna są inteligentne, odpowiedzialne i przedstawione jako potężne, ale wciąż mające swoje wady

 

 

b) Notki o Mane Six

Spoiler

 

Powiem tak, wyszło to dziwnie. Wszystkie sześć z nich są w teorii ważne i potrzebne dla fabuły, choćby dlatego że są Elementami Harmonii i jak przyjdzie co do czego muszą obudzić Legiony. Tylko problem polega na tym, że już to co właściwie robią w fanfiku to wypada... blado.

 

Z postaci konkretniejszych zacznijmy od Fluttershy, która z jakiegoś powodu w Wiecznej Wojnie otrzymała gigantyczną rolę. Jest to jedna z nielicznych rzeczy, która dalej nie została wyjaśniona pomimo trzynastu rozdziałów i pomimo, że mamy coraz więcej informacji na ten temat. To jak jest przedstawiona niespecjalnie kupuję – ale powstrzymam się ze zdecydowaną oceną tego do czasu aż łaskawy autor zdecyduje się kontynuować. Póki co mnie ona kompletnie nie przekonuje.

 

Za to dla odmiany jak spojrzeć na resztę Mane Six to mamy... wielkie nic. Chyba największym absurdem jest Applejack, która jeśli się nie mylę - dostała mniej czasu antenowego niż Big Mac (!!!). Czasem któraś coś rzuci w dialogu, czasem jest jakaś rozmowa dłuższa, czasem jakiś Discord rąbnie długą wypowiedź o przyszłości Twilight jako księżniczki, ale poza tym, po przeczytaniu Wiecznej Wojny naprawdę nie jestem w stanie przypomnieć by poza Fluttershy ktokolwiek z Mane Six robił cokolwiek istotnego. One prawie nie istnieją, są kucykami kompletnie nieistotnymi, które znikają pod masą innych.

 

Nie jest to wada „bezpośrednio”, jednak to po prostu mierzi. Nie tego oczekiwałem, zwłaszcza po scenach z pierwszych rozdziałów, w którym wyglądało to jakby wszystkie miały otrzymać szkolenie i swój czas by się wykazać w fanfiku. Nope. Duże Noooooope.

 

 

c) Notki o Istotnym Umieraniu

Spoiler

 

Cadenza zaliczyła spektakularnego zgona w jednej z najlepszych sekwencji jakie czytałem w polskim fandomie (z drugiej strony nie czytałem w nim tak wiele, więc może przesadzam). Były świetne opisy, brutalność, dobre, żywiołowe dialogi, bitwa. Cały ten fragment miał jednak jeden elementarny problem. Nie mógł budzić emocji i smutku z powodu jej śmierci, jakkolwiek autor się starał. Cadenza została po prostu wprowadzona do fanfika za późno.

 

Tutaj pozwolę nieco to rozszerzyć. Generalnie, jeśli w tym samym rozdziale wprowadzasz nową postać i potem w tym samym rozdziale ją zabijasz, uzyskanie dobrego efektu na uczuciach czytelnika jest prawie niemożliwe do osiągnięcia, bo po prostu czytelnik nie związał się specjalnie z tą postacią. Z tego samego powodu późniejsza furia Shining Armora, czy nawet doskonale zapisany pogrzeb miały na sobie skazę. Żeby nie było powtórzę jeszcze raz – to są jedne z najlepszych scen w całym fanfiku, ale straciły ogromnie na tym, że czytelnik nie był wcześniej związany z tymi postaciami.

 

Dla przykładu zaś – „śmierć” Zecory wypadła znacząco, znacząco lepiej właśnie dlatego, że miała mnóstwo czasu antenowego wcześniej i dlatego też późniejszy jej opis przybywania w karczmie wypadł znacząco lepiej.

 

 

5. Podsumowanie

 

Cóż mogę powiedzieć. Gdybym czytał w fandomie polskim większą ilość dzieł mógłbym zaryzykować stwierdzenie, że jest to jeden z najlepszych polskich fanfików. Ponieważ takiego doświadczenia nie mam, stwierdzę tylko – że Wieczna Wojna jest na pewno dziełem bardzo dobrym, nad którym widać, że autor poświęcił szmat czasu i wysiłku by była to powieść prawdziwie angażująca. Autor zaskakuje swoją kreatywnością na bardzo liczne sposoby, a niedopowiedzenia (gdy zrobione dobrze) autentycznie pobudzają ciekawość czytelnika. Niewątpliwie Kredke stworzył dzieło naprawdę, ale to naprawdę wspaniałe.

 

Czy pozbawione wad? Niestety nie. Różnica między pierwszymi a ostatnimi rozdziałami to wielka przepaść bez dna. Jak widać po tym co pisałem wcześniej, do wielu rzeczy mam uwagi. Piszę o nich, bo liczę, że pomogą one Kredke w dalszym pisaniu fanfika i uczynienie go naprawdę wspaniałym.

 

Ze względu na wszelkie wymienione zalety, których liczne wady wciąż nie przysłaniają – niniejszym oddaję głos na Epi...

 

<TRZASK PĘKAJĄCEGO SZKŁA>

 

TAKIEGO!

 

Ty leniwa buło! Otrzymasz głos na Epic jak udowodnisz, że Wieczna Wojna wciąż żyje i ma się dobrze, że kolejny rozdziały się piszą i dalej nad tym opowiadaniem pracujesz. Rekomenduję ten fanfik wszystkim do przeczytania bo naprawdę warto – jest to dzieło zaprawdę dobre. Ale za głos na Epic ten post proszę uznać dopiero gdy pojawi się kolejny rozdział. Może trochę motywacji ci pomoże.

 

Jako, że skoro już wygrzebałem złotą łopatą to opowiadanie z wykopaliska, to również sugeruję by kibicować Kredkemu w pracy nad tym, bo rzeczywiście - Wieczna Wojna urasta na prawdziwe arcydzieło.

 

 

Pozdrawiam

 

 Verlax

  • +1 9
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 years later...

Ech, czemu to musi tak być? Że na krańcach forum leży sobie taki ficzek, zakurzony, porzucony a przy tym taki dobry? No jak tak można fika traktować?

 

Zacznijmy od bardzo dobrej fabuły. 
Na początku jest chaos. Dosłownie i w przenośni, bo mamy pokazaną finałową walkę z Discordem oraz jej konsekwencje. Nie ma tego dużo, nie ma epickiej walki na miecze, ale jest już naprawdę dobry, sążnisty klimat i zalążek poważnych wydarzeń. Zwłaszcza podoba mi się tu klątwa, która się pojawia i ilość zniszczeń wynikających z pokonania Discorda. Towarzyszyła temu fajna, humorystyczna scena, która świetnie rozładowuje napięcie i pozwala odetchnąć. 
Dalej mamy kilka wydarzeń, które doprowadziły teoretycznie do momentu, który znamy z serialu. A dlaczego teoretycznie, bo zaplecze światotwórcze i historyczne jest naprawdę olbrzymie. Dużo większe niż te kilka scen. A z każdym kolejnym rozdziałem dowiadujemy się coraz ciekawszych rzeczy, a cały obraz tego konfliktu, tej, tytułowej, Wiecznej Wojny staje się jaśniejszy. 
Tu muszę zauważyć, że wprowadzanie kolejnych stron i kolejnych frakcji, które wezmą udział w konflikcie jest niezwykle pomysłowe. Kiedy już miałem wrażenie, że są wszyscy zainteresowani, to nagle Kredke wprowadza Sombrę. Ale… robi to, moim zdaniem dobrze. Nic tego nie zapowiada, a jednak ten Sombra nie bierze się całkowicie z plota. Jego kolejny powrót ma sens w kontekście rozgrywających się wydarzeń i chociażby tego, jak powrócił Discord, albo skąd się wzięła Chrysalis. 
W sumie, nie chce dużo więcej mówić, żeby nie spoilerować. Fabuła jest po prostu dobra, solidna i naprawde dobrze prowadzona, choc toczy się relatywnie wolno (jak dla mnie to plus). Przeplatające wątki czyta się świetnie i śledzi z przyjemnością. A nagłe i zaskakujące zwroty akcji są jak najbardziej sensowne. Może nie od razu to widać, ale weźmy na przykład sprawę martwej mantykory. To pozornie dziwne i niepotrzebne wydarzenie z czasem dużo mówi o jednej z postaci, zmieniając nieco spojrzenie na nią. A z kolei informacje, które uzyskujemy na ten temat w dalszej części fika sprawiają, że pojawienie się tego wątku mantykory i jego rozwiązanie nabierają sporo sensu. 


Pora na świat
Chyba najmocniejsza i najbardziej dopieszczona część fika. Mamy tu fajnie pokazany współczesny świat kucyków, który aż tak bardzo się nie różni od tego znanego nam z serialu. Owszem, są pewne zmiany, jak chociażby moce i umiejętności Elementów Harmonii, ale dalej odnoszę wrażenie, że zwykły obywatel kucokraju nie zauważyłby specjalnej różnicy. Przynajmniej do czasu.
Za to na warstwie historycznej, różnica staje się olbrzymia. Zacznę od samego konceptu wojny z Discordem i towarzyszącej temu klątwy. Świetny pomysł, niby taki prosty, a jednak doskonale tłumaczy pojawienie się Nightmare Moon, wojnę sióstr, oraz obecny kształt Equestrii, czy też fakt, że zwykłym kucykom niewiele wiadomo o tym co działo się przed Nightmare Moon, czy w ogóle przed pokonaniem Discorda. Przyznaję też, że byłem nieźle zaskoczony tym, że Kredke pokusił się o cofnięcie jeszcze bardziej w przeszłość i pokazanie nam świata na długo przed pojawieniem się Discorda. Znaczy, to jest niezbędne dla fabuły, żeby wyjaśnić wieczną wojnę, ale w zasadzie dopóki się ten wątek nie pojawia, to całość toczy się swoim rytmem i niewiele zapowiada jego pojawienie się. 
Z resztą, „współczesny” świat kucyków też jest mocno zmodyfikowany względem tego, co działo się w serialu. Weźmy na przykład Elementy Harmonii. To już nie jest tylko biżuteria, która pozwala strzelać tęczą z serduszka, czy innego organu. To już niemal namaszczona funkcja, która niesie ze sob profity. Wydłużenie życia, dodatkowa moc, możliwość używania magii przez niejednorożce… Bardzo podoba mi się to rozwinięcie konceptu, bo daje duże możliwości i trochę zmienia balans ras. I choć chwilowo pewnie tego nie widać (poza Fluttershy), to pewnie mielibyśmy zobaczyć wykorzystanie tego w przyszłości. Podoba mi się też koncept, że to księżniczki tworzyły powierników elementów harmonii, poprzez rytuał. Nie wiem czy Kredke planował ujawnienie tej informacji Twilight i reszcie, ale takie ujawnienie miałoby spory potencjał na stworzenie konfliktu wewnętrznego i rozłamu w szeregach, lub też na jeszcze większe scementowanie sił mane6. Tak samo jest przy na przykład pojawieniu się diamentowych psów. Nie tylko mamy ich atak na miasto, ale też informacje o strukturach, taktykach, podziale plemiennym, liczebności, zamieszkiwanym obszarze i w ogóle. 
Słowem, Kredke zadbał o odpowiednią ilość detali w skali makro i podaje je w bardzo przyjemnej formie. Mam jednak wrażenie, że jest zauważalnie mniej detali w skali mikro (wygląd budynków, może opisanie wyglądu jakichś kanonicznych postaci, pogody) i… jakoś mi to specjalnie nie przeszkadza. I tak oczami wyobraźni widzę ten wielki, żyjący i mający niejedną tajemnice świat, a resztę drobiazgów sam sobie dopowiadam. 


Przejdźmy zatem i do postaci.
Długo się zastanawiałem czy to postaci nie uznać za najmocniejszą część fika. Doszedłem jednak do wniosku, że nie. Ponieważ to postacie tworzą w tym fiku tak wspaniały świat, a nie świat tworzy postacie. Znaczy to jest powiązane, ale chodzi mi o to, że, moim zdaniem, to bardziej postacie tworzą ten świat, poprzez swoje opowieści i działania niż wydarzenia rozgrywające się na świecie zmuszają postacie do działania w ten, a nie inny sposób. Wiem, to trochę skomplikowane. 
Tak czy inaczej, jest w tym fiku kilka świetnie napisanych postaci, które usiłują rozegrać tę „wieczną wojnę” tak by wygrać. 

 

Śmierć.
Trochę dziwny koleś. Przyznam, że długo się nie mogłem przyzwyczaić, że ubiera się na kolorowo, rzuca średnimi żartami i pije na krechę. Ale po namyśle stwierdzam, że to ciekawa odmiana od klasycznej śmierci i nawet jestem w stanie go polubić. Owszem, nie dorównuje Pratchettowej śmierci, ale on by tu nie pasował. Jedyne co, to mam wrażenie, że ten śmierć nie potrafi być on profesjonalistą. Ja wiem, że robił to już miliony razy, ale i przy spotkaniu z Zecorą i z Cadance nie czułem żeby podchodził do tej sprawy tak poważni, a zarazem tak frontem do klienta jakbym oczekiwał. Odniosłem wręcz wrażenie, że działał trochę na odwal. 
Z zastanawiających kwestii jest fakt, że nie jest on niepokonany. Owszem, tego wymaga logika tego fika, ale dalej, jest to interesujący zabieg. Choć nie wiem czy tak interesujący jak jego Królestwo. Niby po wieczności można się spodziewać spokoju, zielonych pastwisk i tak dalej, ale miałem poczucie, może fałszywe, że to jest taki trochę dobrobyt utopijny, stworzony na siłę przez dyktatora, a nikt się nie buntuje, ponieważ trawa jest zielona, cydr istnieje i nic życiu nie zagraża. Oficjalnie.

 

Spoiler

Zwłaszcza miałoby to sens, gdyby założyć, że śmierć ma zamiar wejść do Equestrii i dać kucykom wieczną szczęśliwość, zabijając wszystkich i sprowadzając do swojego królestwa. A tam przecież sam decyduje co jest dla kucyków najlepsze. Tam by rządził nieprzebraną masą. 

 

Księżniczki
Władczynie tej krainy również są ciekawie przedstawione. Ciekawie, a klasycznie zarazem. Celestia jest tą dobrą matką i opiekunką, a Luna zajmuje się armią, walczy na miecze, nawiedza sny i tańczy. Nie ma tu nic czego bym się nie spodziewał, ale to co jest, jest napisane dobrze, ma sens czyta się przyjemnie. Podobała mi się scena gdy Luna tworzy nowe niebo, a także poprzedzająca je rozmowa, to podpuszczanie przez Celestię. Tak samo podoba mi się pomysł, że Luna zajęła się szkoleniem armii, przygotowując im różne iluzje i wdrażając bardzo ciężki trening. To do niej pasuje. Wprawdzie, mogłaby gdzieś w tle paść obawa, że pewnie robi to bo będzie chciała znów przejąć władzę, ale i bez tego jest spoko.
Celestia również miała swoje momenty. Jak chociażby wspomniana rozmowa przed zmianą nocy, oraz fakt, że nie umiała ona porządnie zrobić nieba nocą. Przyznam, że przez moment miałem ochotę stwierdzić, że zrobiła to specjalnie, by wymusić na Lunie działanie, ale odrzucam to z prostego powodu. Celestia bez wad byłaby nierealna. Muszę też pochwalić za to jak Celestia sprytnie wybrnęła z przekazania ostatniego rozkazu, zrzucając go na Lunę, a także pomysł, że Cadance była jej dzieckiem. Oba to fajne zabiegi, nadające Ceśce trochę głębi. 
Jedyne zastrzeżenie mam do jej słów na pogrzebie. To mi się nie podobało. Owszem, mogłaby powiedzieć, że zawiodła, pokazać jak cierpi, ale obecna tu forma mi się nie podobała. Co więcej, uważam, że ten raz mogłaby być oszczędniejsza, ale zarazem śmierć Cadance powinna na nią wpłynąć długofalowo i powracać w późniejszej części. Choć może miało tak być. Pewnie nie dowiemy się nigdy.

 

Chrysalis
Trzecia siostra. Zaskakujący koncept, nie powiem. Zaskakujący nawet bardziej niż geneza całej trójki, ale dobry. Podoba mi się. Podoba mi się również jej oddanie królestwu, rojowi i troska o poddanych. To chyba moja ulubiona wersja królowej w fikach. Do tego dostała całkiem fajne królestwo, które niestety oglądamy bardzo krótko. Zapewne byłaby szansa na jakieś wspomnienia, GDYBY Kredke pisał to dalej. Bo polityka i działanie roju w tej formie i  w tej wersji to bardzo ciekawy temat. A jakby tego było mało, jej „zepchnięcie na drugi plan” przez Sombrę tylko dodaje jej głębi i motywacji. Plus też za tą jej rozmowę z Discordem, bo w niej Chrysalis wychodzi na całkiem wyważoną postać. Owszem, z jednej strony targają nią emocje i pewna agresja z powodu bezsilności i utraty poddanych, a z drugiej w chwilach spokoju nie jest ona wszechwiedzącym geniuszem zbrodni, który gdyby chciał, podbiłby cały świat. 
Ale, choć uwielbiam tą Chrysalis, to jeszcze nie mogę jej okrzyknąć najlepsza postacią w fiku. Było jej niestety za mało. Domyślam się, że pewnie miałoby być jej więcej, zwłaszcza, że pojawiła się dopiero pod koniec tego pakietu rozdziałów, który jest, ale chwilowo jest jej za mało.

 

Discord
Tak, jego chyba byłbym skłonny określić mianem najlepszej postaci w tym fiku. Nawet mimo tego (a może właśnie dlatego), że jest bardzo mało chaotyczny. Pomijając to, co robił w przeszłości, to jego chaos ogranicza się tu głównie do stwarzania czekoladowego mleka i wkurzania Chrysalis (matko, jak on jej cudownie dogryzał, a do tego nazywa ją robaczkiem). I to wypada dobrze. Bo owszem, można stworzyć Discorda w stylu: hehe, czekoladowy deszcz, hehe Twilight ma teraz trąbę słonia zamiast rogu, ale raz, że bardzo łatwo to zepsuć, a dwa, że to by tu kompletnie nie pasowało. A spokojny, jedynie delikatnie chaotyczny Discord, który jednocześnie jest naprawdę potężny i przebiegły jest bardzo fajnym konceptem. Tak jak tu, czy w Enchanted Library. 
Do tegoj, tu mamy Discorda starszego niż ktokolwiek. Pamiętającego czasy kiedy nawet planiści Celestii nie byli w planach. Patrzącego i pamiętającego jak kolejne cywilizacje przechodziły podobna drogę od biedy i słabości, przez prosperity aż do upadku. Pamiętającego też zagładę własnej rasy. A co najważniejsze, umiejącego wyciągać wnioski z tego co widzi i nie czekającego biernie na kolejny upadek kogoś. Przyznam, że taki Discord wydaje się być dużo bardziej niebezpieczny. 
Na plus dla niego jeszcze fakt, że w pewnym momencie sam spróbował przejąć władzę by poprowadzić kuce poza punkt, w którym ich cywilizacja by upadła, ale poniósł porażkę. Ta niewielka informacja też zmienia nieco moje spojrzenie na Discorda, który nie jest tu zły. 
Ale jakikolwiek by nie był, jego kreacja jest po prostu dobra, a jego osoba doskonale buduje i opisuje świat. Więc tak, to chyba najlepsza postać w tym fiku.

 

Fluttershy
A dlaczego nie całe mane6? To proste, bo poza nią, niewiele mają do powiedzenia i pokazania. Taka Applejack faktycznie ma mniej kwestii niż Big Mac, a Pinkie, choć najbardziej aktywna z pozostałej piątki, ma może ze dwie sceny, albo trzy. Tymczasem Drzyplotka została tu zmieniona w jakiegoś tytana o wielkim talencie szermierczym, wielkiej mocy i wielkim przeznaczeniu. Nie powiem, podoba mi się. Można by trochę narzekać, że jej przemiana jest zbyt wielka i zbyt szybka, jej zdolności wydają się być z plota, a jej przyjaciółki nic nie zauważają, ale ja tego nie zrobię. Dlaczego? Otóż, przez cały czas miałem poczucie, że jej moce, druga osobowość, rola i w ogóle wszystko będzie wyjaśnione. A przynajmniej byłoby, gdyby Kredke pisał. 
Mam też dziwne wrażenie, że część już została nam zasugerowana.

 

Spoiler

Wydaje mi się, że Kredke sugerował, że Fluttershy jest potomkinią Pierwszego Miecza. Co miałoby sens, biorąc pod uwagę ostatni rozkaz Celestii. 
Z kolei fakt rozmowy Fluttershy ze śmiercią sugeruje, że to nie jest zwykła klacz tylko ktoś więcej, może ktoś namaszczony przez chaos, albo właśnie śmierć? Ewentualnie jakiś byt astralny, czy jakby to tu nazwać, który zadomowił się w jej ciele i przejmuje kontrolę kiedy tego potrzeba, by osiągnąć jakiś cel. Prawdopodobnie zbieżny z celem Śmierci.

 

Ale to tylko moje domysły. 
Jest jedna rzecz, co do której mam wątpliwości. Mianowicie walka z Luną. Wiem, że Luna kazała jej walczyć uczciwie i się nie powstrzymywać, ale uważam, że w dobrze pojętym interesie Fluttershy byłoby nie pokazywac pełni swoich możliwości. Traci w ten sposób element zaskoczenia i ważną kartę. Druga sprawa, że, jeśli dobrze zrozumiałem to cała reszta mane 6 widziała ten pojedynek. I żadna nie rozmawiała o tym z Fluttershy, żadna nie drążyła tematu, żadna nie zaczęła tego wiązać z mantykorą (którą Fluttershy zabiła). I nawet mimo tego, że mane 6 jest mało, to ten temat powinien, moim zdaniem się jakoś pojawić. No chyba, że miałby się pojawić.

Oczywiście to nie są wszystkie ważne postacie. Jest Sombra, Cadance, Shining, Big Macintosh (który odegrał sporą rolę, choć głęboko w tle) i jeszcze parę innych. I choć też mają swoje chwile, i swój wpływ na świat, to są ledwie drobiazgiem przy wymienionych wyżej.

 

To jeszcze strona techniczna. 
Tu w sumie nie ma zbyt wielu powodów do narzekań. Literówki znalazłem może trzy, tekst wygląda całkiem schludnie i czyta się przyjemnie, i płynnie. Boli trochę brak opisów na początku i chaos, nawet jeśli ten chaos z czasem robi się dużo mniejszy. Choć nie powiem, trzeba uważać, bo na przykład jeden rozdział kończy się masakrą Ponyville, to następny zaczyna się informacją o tym, że Twilight abdykowała z roli księżniczki i dopiero po kilku stronach okazuje się, że to opisuje okres wcześniejszy przed atakiem, a po tej wzmiance przechodzimy do teraźniejszości tuż po ataku, tylko z perspektywy przebywającej w Canterlocie Twilight. 

I na koniec kwestia Smoczych Łez. Ilość postaci i odniesień do tego fika jest tu zbyt duża by to było tylko puszczenie oczka, albo przypadkowa zbieżność i inspiracja. Dlatego zastanawiam się, czy Kredke po prostu chciał zazębić swoje uniwersum z uniwersum Tosta, bo uznał, że jest dobre, fajne i pasuje, czy tam była jakaś głębsza współpraca mająca stworzyć… alternatywną wersję historii ze Smoczych Łez? A dlaczego alternatywną? Ponieważ biorąc pod uwagę wiek Mane 6 we Wiecznej Wojnie, to musi się ona rozgrywać przed Smoczymi Łzami. A w Smoczych Łzach nie ma żadnego śladu tego, że Twilight umie tak walczyć. No i tu ginie Zecora, która w Smoczych Łzach jest ważną postacią (tu też). 


Tak czy inaczej, mi się ten zabieg podoba. Do tego jest przeprowadzony tak, że i bez znajomości Łez, Wieczną Wojnę sie fajnie czyta. 

Podsumowując, czy polecam? Owszem, jak najbardziej, bo mimo kilku wad i urwanej fabuły, to dalej bardzo fajny fanfik. I szkoda, że Kredke to porzucił, bo to miało potencjał. Dlatego też ostatnie słowa muszą zabrzmieć: pisz dalej, ty zły człowieku. Ja chce więcej Discorda, więcej Chrysalis i Fluttershy patrzącą jak świat płonie.
Nie dziwię się też temu oskarowi. Wydaje mi się zasłużony. 
 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...