Skocz do zawartości

"Nie zapomnij" darkangelPL


Matalos

Recommended Posts

- Już jestem gotowa, ruszajmy - odpowiada Twilight wychodząc. Ruszasz zaraz za nią i po chwili już jesteście na placu głównym. Zgodnie z przypuszczaniami Twilight najdłużej czekacie na Rarity. Jednak wreszcie biała klacz przychodzi, z całym naręczem toreb i wyruszacie w drogę. Prowadzi was Matalos. Idziecie przez dobrych kilka godzin, nadchodzi poranek. Na widok wschodzącego słońca, łzy poleciały z oczu Twilight. Największym obciążeniem jest Fluttershy. Żółta klacz co chwila się odwraca i tylko fakt, że boi się iść sama zmusza ją do zostawienia swoich zwierzątek. Rainbow bardzo przejęła się atakiem. Idzie przygnębiona, nic nie mówi tylko wpatruje się w drogę. Pinkie Pie i Applejack spoglądają tęsknie ku zabudowom Ponyville. Zostawiają swoje rodziny i idą na niebezpieczną wyprawę. Najpewniej zostałyby w Ponyville, ale znają poczucie obowiązku i koontynuują wędrówkę. Rarity trzyma siępozostałej dwójki, również obawia się o rodzinę. Jednak dumnie kroczy przed siebie, z godnością, jaką kiedyś widziałeś u bogatych rodzin. Matalos idzie kilka kroków przed wami, nie chce z nikim rozmawiać, ale słyszysz jego ciche pomrukiwania - Muszę zdążyć, nie mogę zapomnieć... Ty idziesz gdzieś tak w centrum tej smutnej kolumny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 677
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Dobija mnie ich smutek... Nie wiedziałem, że aż tyle bólu sprawi moje przybycie tutaj... Gdybym tylko to przewidział... Lecz nie potrafiłem i teraz muszę radzić sobie z obecną sytuacją... Żałuję, że nie potrafię pocieszyć Twilight, Rainbow też jest przybita... Gdybym tylko wiedział, gdzie dokładnie zmierzamy... Podchodzę do Twilight. - Jak tam twoje samopoczucie, Twilight? Potrzebujesz porozmawiać? Mam nadzieję, że uda mi się ją jakoś pocieszyć...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To możliwe, ale czemu się pytasz? - odpowiada Twilight. - Nie ufam naszemu nowemu... przyjacielowi - mówi Rainbow. - Jest dziwny i tajemniczy. To chyba wystarczy, aby mu nie ufać, prawda? - No nie wiem Rainbow - odpowiada Twilight - Nicturne mu ufa. - Właśnie, Nocturne. Powiedz mi, czy ty czegoś przed nami nie ukrywasz? - Rainbow! - odzywa się zaskoczona Twilight. - Po prostu chcę wiedzieć. Czy to nie dziwne, że dzień po jego przyjściu znajdujemy Matalosa? - docieka Rainbow - to jak będzie, Nocturne - zwraca się pyskiem w twoją stronę, widać, że jest bardzo zdenerwowana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rainbow się wkurzyła... A to nie wróży za dobrze... - Rainbow... Nie miałem zamiaru niczego zatajać... Po pierwsze... Miałem na uwadze wasze bezpieczeństwo, więc po prostu nie wspominałem, że to Matalos właśnie zaleczył moje rany... Ale jeśli chcecie to mogę wam opowiedzieć swoją historię... Ale uprzedzam, że może się wam nie spodobać, choć pewnie wiele wam wyjaśni... I proszę was o jedno... Nie znienawidźcie mnie za to... Bo nie jestem dumny ze swojej przeszłości... Nie chcę ich straszyć, ale to jedyny sposób, by wszystko stało się dla nich jasne... Mam tylko nadzieję, że... Chociaż wysłuchają mojej historii...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie chcesz, to nie musisz opowiadać nam swojej całej historii, zwłaszxza, jeśli sprawia ci to ból - mówi Twilight.

- Tak prostu opowiedz nam, co wiesz o Matalosie, bez owijania w bawełnę - dodaje Rainbow. - Też kiedyś działy się rzeczy, o których nie chcę wspominać.

Słyszałem całą waszą rozmowę. Powiedz im prawdę. Nie ma sensu dalej ukrywać kim jestem słyszysz w głowie głos Matalosa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, jeśli tego chce... - Twilight, pamiętasz jak szukaliśmy czegoś o Cristal Book'u? Tak się składa, że nasz kumpel "Matalos" nim właśnie jest... W końcu jest bratem Mastemara... - mówię z pełną powagą w głosie - Ale stoi po naszej stronie, jak mi się zdaje... A co do opowieści, to opowiem wam ją jak zatrzymamy się na odpoczynek... Nie martwcie się, te wspomnienia może i są bolesne, ale będę się czuł lepiej, kiedy je z siebie wyrzucę... Mam nadzieję, że dziewczyny nie będą wątpiły w moje słowa... Nie mam zamiaru stać się pośmiewiskiem, z jego powodu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- C-co? - mówi zdezorientowana Twilight. - Jak to? Ale... Nie rozumiem - spogląda na Matalosa idącego na czele. - Muszę się go zapytać o kilka rzeczy... Odchodzi, a zaskoczona Rainbow spogląda na ciebie. - Co ona miała na myśli? - pyta się, niemniej zdezorientowana. - Jaki Cristal Book, jaki... argh... Wyjaśnisz mi to?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W porządku - odpowiada zezłoszczona. - Ale byłoby lepiej, gdybym nie musiała opuszczać Ponyville, nie wpadać w jakieś walki między Alicornami i jeszcze do tego ty - zaczerwieniła się i zamilkła. Przerywając ciszę, odzywa się Matalos: - W porządku, tutaj się zatrzymamy. Słońce jest nad nami, a mamy jeszcze wiele do przejścia. Prowadzi was na małą polankę przy drodze. Wszystkie siadają zmęczone, Fluttershy zwija się w kłębek. Nawet pogodna zwykle Pinkie jest przygaszona. Matalos siada przed wami i mówi spokojnie: - Odpocznijcie, możecie się przespać. Nic wam nie grozi. Widzisz, jak zmęczone długą wędrówką klacze kolejno zasypiają. Ciebie też powoli obejmuje senność. Kładziesz się między Twilight a Rainbow i zasypiasz. Budzisz się. Jest noc, musiałeś spać dobre dwanaście godzin. Wszystkie klacze jeszcze śpią. Jednak jest pewien problem, mianowicie nie ma z wami Matalosa. Gdzieś zniknął.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzie ten alicorn znowu poszedł... Nie mam zamiaru nastawiać za niego karku i nie mogę zostawić dziewczyn samych. Niestety muszę go poszukać, bo jeszcze będziemy mieli problem... Nie wiem którędy mamy dalej iść... Postanowione... Wstaję powoli i po cichu tak by nie obudzić dziewcząt... Po czym podchodzę do miejsca, gdzie leżał Matalos, po czym szukam śladów jego kopyt...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idziesz w głębię ciemności. Nigdy się jej nie bałeś, zawsze lekceważyłeś sobie takie strachy. Ale w powietrzu jest coś jeszcze. Coś, co przyprawia ciebie o niepokój. Coś, co obserwuje, ale nie powinno. Coś, co... zniknęło. Dosłownie przed chwilą czułeś czyjąś obecność w tym miejscu, ale teraz czujesz się sam... Nagle zza krzaków wychyla się jakaś postać. Błyskawicznie wyjmujesz miesz, przyjmujesz pozycję bojową i widzisz, że to Matalos. - C- co ty tu robisz? - pyta się ciebie zaskoczony, ale słyszysz w jego głosie coś jakby... strach? - Byłem tylko zebrać opał na ognisko, dziesięć minut maksymalnie by mi to zajęło, a ty biegasz po lesie z bronią? Pomóż mi lepiej nieść chrust - wskazuje pyskiem na swoją szatę, którą przerobił na worek. Z kaptura wystają zaschnięte gałązki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie wiem, ale jego głos prześladuje mnie od dzieciństwa, choć już dawno przestałem o nim pamiętać... I nie wiem czemu dzieje się to wszystko... Ani dlaczego straciłem rodzinę... Ale wiem jedno, trzeba go dorwać... Nie mogę pozwolić by cokolwiek stało się moim przyjaciółkom - powiedziałem po czym spojrzałem się na Twilight i Rainbow - Matalosie, powiedz mi... Jak byś rozumiał takie słowa, iż w chwili próby mam liczyć na miłość i kryształy... Bo nie jestem pewien jak ma to mi pomóc przy zabiciu Mastemara... Nieważne jest co on powie, bo już czuję że wiem co miała na myśli księżniczka Luna...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Miłość i kryształy - mówiąc to wyjmuje różowy klejnot z szaty i obraca go przed swoją twarzą. - To nie są jej słowa. Usłyszała je odemnie, a ja usłyszałem je dawno, dawno temu, w dniu gdy odkryłem swój talent. Była to ostatnia rzecz, jaką usłyszałem od mojego ojca. Chwilę później, wciągną go wir magii - Alicorn wzdycha ciężko. - podobno niektóre jednorożce, w momencie śmierci, otrzymują moc jasnowidzenia. A może było to tylkonic nie znaczące słowa umierającego. Zresztą posłuchaj sam - mówi i kryształ wypuszcza pojedyńczą wiązkę światła.

- Synu, pamiętaj że na swojej drodze znajdziesz wiele kucyków. Ci, którzy zdobędą twoje zaufanie, usłyszą słowa "Licz tylko na dwie rzeczy. Na miłość i kryształy." Pewnego dnia zrozumieją, jak ważne było to, aby usłyszeli te słowa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miłość i kryształy... Nie wiedziałem, że te słowa tak mi utkwią w umyśle... Ciekawię się tylko, której z nich one dotyczą... Twilight czy Rainbow... Wiem, że któraś na pewno będzie zraniona przeze mnie, ale będę musiał którąś wybrać... Ten dylemat rozdziela moją duszę... Wycisz myśli... Jeszcze nie czas... - Zaraz, zaraz... Twój ojciec był jednorożcem? To w jaki sposób się alicornem stałeś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Więcej odziedziczyłem po matce - odparł i uśmiechnął się. - Posłuchaj, takie Alicorny, jak ja mają małą szansę na przeżycie. Zwykle magia, jaka w nas wzbiera podczas dorastania, powoduje rozsadenie czaszki. Mi się udało, miałem wiele szczęścia. Ale nie licz, że pokonałbym w pojedynku Celestię czy Lunę, na to jestem za słaby - zanosi się śmiechem. Słyszysz, jak coś delikatnie rusza się po trawie. Odwracasz się i widzisz Fluttershy, musiała się obudzić. Leży i przysłuchuje się waszej rozmowie. Gdy zobaczyła, że odwróciłeś się natychmiast powiedziała: - J-ja przepraszam, ale n-nie chciałam wam przeszkadzać. -Ależ nie przeszkadzasz nam Fluttershy - odpowiada Matalos. - Powiedz mi, jak się czujesz? - Dobrze, cieszę się, ze pytasz. Ale chciałabym wrócić do Ponyville, do moich zwierzątek. - Rozumiem, ale nie powinniśmy zawracać. Przszliśmy daleką drogę, a... - Nie, nie dobrze - przerywa mu niemal natychmiast.- Po prostu chciałam się z nimi pożegnać, to tyle. - Wiesz - mówi Matalos przyglądając się pozostałym śpiącym klaczom - mógłbym ciebie przeteleportować do Ponyville i spowrotem, co ty na to? Ruszyłabyś tam razem ze mną, dla bezpieczenstwa. - Mógłbyś? - pyta się podekscytowana. - Oczywiście, że chcę. To znaczy, jeśli masz ochotę... Matalos roześmiał się, poprosił ciebie, abyś przypilnował ognia a następnie zniknął w błysku światła razem z Fluttershy. Siedzisz jeszcze dziesięć minut, w ciszy lasu, gdy nagle słyszysz pytanie: - Gdzie jest Matalos i Fluttershy? - to Ranibow, obudziła się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś trochę czasu im zajmuje żegnanie się ze zwierzątkami... Gdybym ich nie znał... Wycisz umysł... Nie warto zajmować swoich myśli teoriami na temat ich wylotu... - Teleportowali się do Ponyville, bo Fluttershy chciała się pożegnać ze swoimi zwierzątkami... Pewnie wrócą za jakieś kilkanaście minut... Jak ci się spało, Dashie? - powiedziałem z uśmiechem... Mam nadzieję, że nasza rozmowa nie przeszkodzi reszcie w odpoczynku...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ehh w końcu musiało do tego dojść... - Jak sobie życzysz, choć uprzedzam że może ciebie lekko przerazić i może być długa... - powiedziałem, po czym wziąłem głęboki oddech i zacząłem opowieść... - Urodziłem się na Manehattanie... Miałem kochającą rodzinę, brata i trójkę sióstr... Nie wiodło mi się najlepiej, bo ze względu na kolor mojej sierści i włosów oraz z powodu wielkich skrzydeł miałem nieprzyjemności ze strony "kolegów" ze szkoły... Z reguły stałem na uboczu, lecz i tak się ze mnie nabijali... Nie pomagał fakt, że nie miałem wtedy cutie marka i nazywano mnie pokraką bez znaczka... W dniu moich dziesiątych urodzin moja matka zasłabła... Jak się potem okazało, to była chora na śmiertelną i rzadką chorobę... Cierpieliśmy z tego powodu, ale nic nie dało się zrobić... Jakieś parę godzin później ni stąd ni zowąd mój ojciec postanowił, że przenosimy się na wschód, bo podobno tam mogą wyleczyć moją mamę... I wyruszyliśmy... Najpierw statkiem, a potem przez dżunglę... Natrafiliśmy na piękną krainę, gdzie mieszkały tylko jednorożce... Na początku fajnie było zaaklimatyzowaliśmy się tam... Tato znalazł pracę jako posłaniec, matka musiała wypoczywać... Pomogli jej i wszystko zmierzało ku lepszemu... Nawet znalazłem wtedy przyjaciół i poznałem klacz, którą potem pokochałem... Była piękna i ona też mnie kochała... Niestety pewnej nocy do domu wparowały jednorożce w czarnych płaszczach i zaczęli mordować mi bliskich... Uciekłem pod łóżko, lecz i tak mnie tam znaleźli... Na szczęście, jeden z nich... Chyba nawet niezbyt rozgarnięty... Namówił swoich kumpli do powrotu... Zostałem sam... Nie miałem wtedy już nic... Pozostał mi po nic tylko wisiorek ze zdjęciami moich rodziców... - wskazałem na wisiorek, który miałem na szyi - Nawet nie domyślasz się, ile przecierpiałem wtedy... Wybiegłem z płaczem z domu i trafiłem na ulicę... Nikt nie chciał mi pomóc, poza moimi przyjaciółmi... To oni sprowadzili pewnego starego mistrza, który wziął mnie pod swój dach... Zostałem jego uczniem i szkoliłem się we wszelkich rodzajach walki... Motywowało mnie jedno... Zemsta... Zemsta za śmierć moich bliskich... Moi przyjaciele też brali u mego mistrza nauki, choć nie byli aż tak rygorystycznie traktowani jak ja... Minęło parę lat... Byłem już wtedy jednym z najlepszych jego uczniów, miałem wiernych przyjaciół oraz miłość swego życia... Niestety, nie nacieszyłem się swoją miłością... Po jednym z treningów odprowadzałem ją do domu... Wszystko układało się dobrze, byliśmy niedaleko jej domu... Było dobrze do momentu, gdy jeden jednorożec, pijany zresztą, zaatakował nas mieczem... Nie zdążyłem zareagować, a ona uchylić... Straciłem ją wtedy na zawsze... - łza pociekła mi na policzku ale nie przestaję opowiadać - I wtedy wpadłem w szał... Nie kontrolowałem się, tylko atakowałem... Atakowałem, aż została z jego głowy krwawa miazga... Ochłonięcie przyszło tak samo szybko jak ten szał... I dopiero wówczas zobaczyłem, co zrobiłem... Zabiłem go, tak samo jak on ją... Wziąłem ją, konała jeszcze wtedy, i zawiozłem ją do mistrza... Niestety, było już za późno... Mistrz widział moje cierpienie i nic nie mówił... Powiedziałem mu wtedy, że to moja wina, że przez moją wolną reakcję ona umarła... Spytał się mnie wtedy o jedno... Czy chcę być silniejszy, by więcej nie dopuścić do tego... Zgodziłem się i zabrał mnie do jaskini pod jego posiadłością... I przeprowadził na mnie rytuał... Ból wtedy był przeogromny, ale wytrzymałem to... Moje cierpienie zostało nagrodzone umiejętnościami magicznymi, które widziałaś... Stąd mam również swoje tatuaże... Ale wracając do opowieści... Długo dochodziłem do siebie... Ale dość szybko się oswoiłem z nowymi zdolnościami... Znalazłem później w domu mistrza broń, którą teraz używam... W tajemnicy przed nim szkoliłem się w jego użyciu, ale nie dało się tego zrobić na czterech kopytach... I wtedy mistrz zauważył moje próby walki bronią... Później otrzymałem od niego kolejny dar... Naciągnął moje mięśnie do granic wytrzymałości, ale dzięki temu miałem większy zasięg ruchu kopytami... Po pewnym czasie nauczyłem się chodzić tylko na tylnych kopytach i po wielu miesiącach mogłem zacząć walczyć mieczem... Miałem wówczas dość ciężkie treningi... Po paru kolejnych latach nauczyłem się wszystkiego, co mistrz miał do zaoferowania i wyruszyłem od razu potem na swoją krucjatę, która trwa do dziś... W tym czasie pozbawiłem życia wiele kuców, ale nie miałem już wtedy swojego sumienia... Miałem tylko jedno... Zemstę... Niestety, podczas próby dorwania jednego z morderców natknąłem się na Mastemara, który doprowadził mnie do stanu w którym mnie znaleźliście... A resztę już znasz... Przynajmniej dzięki wam zacząłem odnajdywać upragniony spokój, ale przez tego brązowego sk***iela nie mogę go zaznać w pełni... Mam nadzieję, że nie znienawidzisz mnie za moją przeszłość i za czyny których się dopuściłem... Nie jestem z nich dumny, jak już ci mówiłem...- umilkłem i zwiesiłem głowę... Kolejna łza popłynęła po moim policzku i spadła na ziemię...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rainbow wstaje i wyciera twój policzek. Milczy przez chwilę, ale uśmiecha się do ciebie. - Wiesz - zaczyna. - czuję się urażona. Nie chcę osądzać nikogo za jego przeszłość. Każdy z nas popełnia błędy, ma swoje wzloty i upadki. Najważniejsze jest to, że dzięki nim stajemy się lepsi. Następnie obejmuje ciebie swoim skrzydłem. Spogląda w niebo i mówi: - Wiesz, kiedyś też miałam taką sytuację jak ty. Nie miałam do nikogo się zwrócić, byłam osamotniona. I właśnie wtedy znalazłam kogoś, kto pomógł mi stanąć na kopyta. Ważni są w naszym życiu ci, którzy pomogli nam powstać i walczyć dalej. Ale zemsta nie jest zawsze najlepszym wyborem. Czasami trzeba przebaczenia, choćby dla jednej osoby. Bo właśnie wybaczanie czyni z nas kucyka z prawdziwą duszą. Utrata kogoś kogo kochaliśmy, może być dla nas tragedią, jeśli zdarzyła się z czyjejś winy, to pragniemy zemsty i nie zachowujemy się racjonalnie. Pomyśl sobie czasami nad tym, czy nie oszczędzić chociaż tego, który zachował twoje życie. Kładzie ci głowę na szyi, uśmiecha się do ciebie, a gwiazdy i płomienie odbijają się w jej oczach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...