Skocz do zawartości

"Nie zapomnij" darkangelPL


Matalos

Recommended Posts

Koszmar. To tylko koszmar. Jeszcze nigdy nie był aż tak realny. Nie cierpię tych snów, ale dają mi jedno. Nie pozwalają mi zapomnieć o moim celu. Nie pozwalają mi zapomnieć o moich bliskich. Nie pozwalają mi zapomnieć o zemście. Mordercy muszą mi za to zapłacić. Odegnałem z umysłu resztki tego snu i zauważyłem tacę z żarciem. Wstałem z łóżka i przeciągnąłem się. Po chwili podszedłem do stołu i usiadłem przy nim. Jedzenie wprawdzie nie było wykwintne, ale ważne żeby dało mi siły na ten dzień. Jedząc, czytałem to, co jest na kartce będącej na tacy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 677
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Zasiadłeś do posiłku. Otworzyłeś kartkę i w przerwie między kęsami czytaleś wiadomość od Emily. Brzmiała następująco; "Jutro nadarzy się nam okazja do pozbycia się Hoofera. Bądź pod lasem Everfree wieczorem" Dalej są tylko wiadmomości, jak dotrzeć do Lasu z Hoofington. Patrzysz na zegar, jaki znajduje się w piwnicy. Masz jeszcze kilka godzin w sapasie, ale spałeś do południa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po zjedzeniu posiłku i przeczytaniu wiadomości wstałem od stołu i poszedłem na posłanie. Musiałem chwilę pomyśleć. Spotkanie z Hooferem zbliżało się nieubłaganie. Nie wiedziałem jak zareaguję, gdy go spotkam. Przydałoby się zdobyć informacje na temat reszty kuców z jego ekipy, a znając swój temperament wiedziałem, że go na pewno zakatrupię i sprawię by cierpiał, tak jak cierpieli moi rodzice, a nawet bardziej. Usiadłem wygodnie na materacu i wyciągnąłem miecz z pokrowca. Rozwinąłem tkaninę i ułożyłem go przed sobą. Wyjąłem jeszcze osełkę i sztylety do rzucania oraz shurikeny. Zająłem się ostrzeniem wszystkich ostrzy. Reszta dnia upłynęła mi na przygotowaniach. Gdy nadszedł czas stawiłem się w umówionym miejscu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[http://www.youtube.com/watch?v=Va3-PF09pXw]

Wieczorem wyszedłeś na ulice. Nieliczne latarnie oświetlały twoją drogę poza miasto. Nie natrafiłeś na nikogo, ale nie zwróciłeś na to większej uwagi. Wyszedłeś poza zabudowania i ruszyleś oświetloną przez księżyc drogą. Po chwili dotarleś na miejsce, zobaczyłeś Emily. Stała pod drzewem, jak się umawialiście. Podszedłeś do niej, a ta uśmiechnęła się i zaczęła:

- Dobrze, że jestes. Posłuchaj udało mi się dowiedzieć, że Hoofer wyrusza jutro za miasto. Chce się spotkać z jakąś "Rada" nie wiem dokładnie o co chodzi. Pomyślałam, że zastawimy na niego pułapkę, gdzieś na drodze. co o tym myślisz? - spytała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To dobry pomysł - powiedziałem - Ale trzeba zrobić tak, by nikt potem nie mógł nam przeszkodzić, szczególnie gdy nim się zajmę. A wierz mi, to nie będzie ładny widok. Musimy jeszcze uszykować miejsce na tą pułapkę. A tak w ogóle to on będzie sam, czy z ochroną? - spytałem, po czym podszedłem do niej bliżej - I jeszcze jedno, jesteś psychicznie gotowa by pomóc mi w złapaniu go? Bo nie zamierzam się z nim cackać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz kiwnęła łbem. - Nie tylko ty masz porachunki z Hooferem, on też mi... jest coś dłużny - powiedzialo po przerwie. - A ja znam dobre miejsce na zasadzkę, chodź zaprowadzę cię - powiedziała i ruszyła między drzewa. Szliście przez chwilę w ciemności. Światlo księżyca przenikało przez liście, sprawiając, że ścieżka, którą prowadziła ciebie Emily, wyglądała jakby pokryta srebrem. Nagle klacz zatrrzymała cię i pokazała ci, abyś milczał. Przed wami, na środku drogi stał jednorożec w ciemnej szacie. Nie widzisz, jaki ma kolor. Stoi, nie rusza się, tylko ogląda drzewa na ścieżce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daję znać Emily, że podejdę do niego bliżej. Wchodzę w ocienioną część lasu. Dzięki barwom jestem ledwo widoczny. Wykorzystując swą zwinność podkradam się do celu. Przez chwilę obserwuję kuca w ciemnych szatach. Dyskretnie odstawiam bagaż i wyciągam miecz. Jeśli Hoofer się ruszy zaatakuję go z cienia. Mój cel jest blisko. Ogarnia mnie niecierpliwość. Wyciągam jeden z czarnych noży do rzucania. Rzucam go w kierunku kuca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyciągnąłeś broń. Wymierzyłeś odległość. Wstrzymałeś oddech i rzuciłeś. Nóż leciał powoli, ale nieubłaganie w kierunku kuca. Ten nie ruszył się, tylko w pewnym momencie magią zatrzymał otrze, kilka centymetrów od swojej głowy. Noż spadł na ziemię, z cichym brzdękiem. Kuc odwrócił łeb w twoją stronę. -To nie Hoofer - słyszysz przerażony głos Emily. Na pewno to nie jest Hoofer. Pamiętasz, że mał zielone oczy, a ten ma żółte tęczówki, które stanowią niemal większość oka. Kuc patrzy się w twoją stronę, mimo iż nie mógłby ciebie zobaczyć. - Wing, na przyszłość lepiej sprawdź do kogo rzucasz, kogoś mógłbyś zranić. - jednorożec uśmiecha się podle, a potem odchodzi w mrok.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- hmmm... Mam pewien pomysł - Powiedziałem, wziąłem jeden ze sztyletów i przykucnąłem przy poletku gołej ziemi. Naszkicowałem drogę i drzewa by łatwiej było opisać mój plan. Po chwili zacząłem mówić - O ile mi wiadomo z twoich informacji, to Hoofer będzie szedł lub jechał tędy. - Pokazałem to na szkicu i każdą późniejszą część planu również. - Trzeba zrobić tak, by go na moment zatrzymać, to wystarczy. Jeżeli to jedyna droga, to trzeba ją zablokować. Wykorzystamy w tym celu dość gruby pień drzewa. Jak się tylko zatrzymają to wyeliminuję ich kolejno shurikenami i nożami do rzucania. Powinno mi to dość sprawnie pójść. Ty będziesz w ukryciu odciągać ich uwagę, tak by mnie nie zauważyli oraz będziesz pilnowała by nie uciekli. Potem szybko dopadnę Hoofera i go załatwię. Jeżeli będzie sam to shurikenami zranię go w kończyny, potem sprawie by cierpiał. Ty w tym czasie będziesz mnie ubezpieczać. Pasuje ci ten plan? - spytałem, po czym zamazałem szkic

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emil pokiwała głową, na zank, że rozumie. Przeczwiczyliście ten plan kilka razy, aby upewnić sie, że wszystko działa. Potem rozbiliście oboz niedaleko ścieżki. Podzieliliście warty. Gy wreszcie poszłeś spać, snił ci się dziwaczny sen. Widzialeś Hoofera, jak patrzy na ciebie błagalnym wzrokiem. Do kończyn ma przywiązane sznurki, za które pociąga tajemniczy kuc o żóltych oczach. Budzisz się, czując że potrząsa tobą Emily. -Szybko, zaraz będzie na ścieżce - mówi podenerwowana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zajęliście pozycje. Emily schowała się w wyznaczonym miejscu. Po krótkiej chwili zobaczyłeś Hoofera. Wreszcie możesz spojrzeć na zabójcę twoijej rodziny, a przynajmniej na jednego z nich. Drogą idzie szary jednorożec, o żółtych oczach i błękitnej grzywie. Idzie spokojny, nie spodiziewa się ataku. Gdy podchodzi bliżej, nagle na drogę wchodzi brązowy jednorożec w czarnej szacie. Ten sam, którego widzieliście w nocy. Stoi na drodze Hoofera. Ten patrzy się na niego zaskoczony i mówi: - Czego chcesz? - widzisz przerażenie na twarzy Hoofera. - Ty już dobrze wiesz, czego. - odpowiada kuc i wyjmuje długi miecz. Zamierza zaatakować zaskoczonego Hoofera.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hoofer, nareszcie go załatwię. Już szykowałem broń, gdy ktoś wszedł mi w pole. Znów ten j**any jednorożec o żółtych oczach (z tego co pisałeś to Hoofer miał zielone tęczówki). Muszę coś zrobić. Nie mogę pozwolić, by ktoś odebrał mi moją zemstę. Wyciągam mój miecz i jeden z dwóch długich sztyletów. Szykuję się do lotu i każę Emily mnie ubezpieczać. Po chwili jestem między nimi, mierząc do każdego z broni. - Kim ty do cholery jesteś? - pytam się brązowego jednorożca o żółtych oczach, a po sekundzie mówię do Hoofera - a ty mi się nie ruszaj bo pozbawię cię gardła. Po tych słowach zwróciłem wzrok na kuca z mieczem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emily zostaje w krzakach, chcąc zapewnie wykożystać element zasadzki. Tymczasem ty lądujesz między Hooferem a tajemniczym jednorożcem w czarnej szacie. Ten drugi patrzy się na ciebie z politowaniem. - Nie wtrącaj się - mówi spokojnie. - Hoofer jest mój, a ty lepiej uciekaj, zanim połamię ci wszystkie kości, dobra? Hoofer zaskoczony patrzy się to na ciebie, to na jednorożca. Po chwili odzywa się cicho: - Młody, uciekaj... Mastemar cię załatwi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mastemar? Kim on u licha jest? Nieważne, po prostu nieważne. Liczy się to, że chce on odebrać moją zemstę. Muszę ochłonąć. Moje szaleństwo chce mną zawładnąć. Uciszam myśli. - Za nim zaczniemy ewentualnie walczyć, kim ty jesteś do ch**ery Mastemarze? - spytałem, wciąż pilnując, by żaden się nie ruszył - I powiedz mi jaką sprawę masz do Hoofera? Czy jest tak ważna, że nie chcesz pozwolić mi go zabić? Przynajmniej byś miał jeden problem z głowy. - Mimo chłodu w moim głosie aż kipię z wściekłości. Jeżeli da mi dobry powód to może mu zejdę z drogi, choć nic nie obiecuję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mastemar uśmiech się podle: - Zaraz zobaczysz, kim jestem... - mówi i zdejmuje sztę. Pod nią ukrywała się para... skrzydeł. - I to jest ostatnie co zobaczysz - mówi zamachując się w twoją stronę mieczem. Ledwo zdołałeś zablokować cios, jest strasznie szybki. Przyjmujesz pozę, aby przyjąć kolejne ataki, ale Mastemar cię zignorował. Chciał po prostu usunąć cię z drogi do Hoofera. Zamachuje się swoim mieczem i rozcina gardło przerażonego kuca. Ciepła krew wylatuje strumieniem, a Mastemar odwraca się w twoją stronę. Widzisz żądzę mordu w jego zółtych oczach o małej żrenicy i olbrzymich tęczówkach. Zamierza zaatakować niskim cięciem z lewej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alicorn patrzy się na ciebie, z lekkim zdziwieniem. Przerywa atak, i robi kilka kroków do tyłu. Machną skrzydłami, i zauażyłeś, jak jego róg rozjaśnia się. I nagle wylatują z rogu magiczne sieci. Tymczasem on odwraca się w kierunku Emily, i wznosi się w niebo. Widzisz, że Hoofer dogorywa. Jeszcze się rusza, ale są to ostatnie podrygi. Widzisz też, że chce coś powiedzieć. Możesz zbliżyć się do niego i posłuchać tego, lub ruszysz uratować Emily. Co robisz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co robić? Co robić? Z jednej strony Hoofer, chce coś powiedzieć, z drugiej moja nowa przyjaciółka zaraz zostanie porwana. Jestem rozdarty. Gorzej jeżeli by się okazało, że mój dogorywający cel szuka przebaczenia, a tego mu nie chciałbym dać. A Emily potrzebuje pomocy. Mogę jeszcze rzucić w jego kierunku wszystkie swoje sztylety i shurikeny, ale mogę tym samym zranić Emily. Żałuję, że nie miałem czasu na wzięcie bomb dymnych, może by to mi robotę ułatwiło. Nie czas na rozmyślania. Muszę ją ratować, tak mówi mi honor. Wiem, że moje sumienie już nie istnieje. Umarło wraz z pierwszą moją ofiarą. Lecz mimo wszystko muszę ją ratować. Jest tu dla mnie i z powodu Hoofera. Wybieram ratunek, choć wolałbym dowiedzieć się co ten umierający sk****syn ma mi do powiedzenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruszasz na pomoc Emily, zostawiając dogorywającego Hoofera. Wzbijasz się w powietrze a atakujesz z góry Mastemara. Tez zaskoczony odwraca się i próbuje odlecieć ci z drogi ataku. Udaje mu się częściowo, gdyż twój cios rozciął mu skrzydło i teraz spada na ziemię. Udaj mu się wylądować, ale widzisz krew płynącą z jego skrzydła i wiesz, że szybko nie polata. Stoisz na drodze między nim a Emily. Dyszy wściekle i patrzy się na ciebie wrogo.

-Dobry ruch, młodziaku - mówi. - Ojciec byłby z ciebie dumny. Ale mi się spieszy, więc skończe to tu i teraz - dodaje. Machnął głową, jego róg rozjaśnia się i idzisz masę magicznych sztyletów lecących w twoją stronę. Robisz uniki, odbijasz, ale ich jest za dużo. Jeden rozcian ci bok, inny skrzydło. Po chwili jesteś pocięsty, przed oczami robi ci się ciemno i widzisz, jak Mastemar odchodzi, ciągnąc Emily na magicznej smyczy. Nie udało ci się jej ocalić. Zapada ciemność.

--------

Jestes w małym ciemnym pokoju, do którego prowadzi dwoje drzwi. Jedno z drzwi się otwiera i widzisz tam... swoich rodziców. Patrzą się na ciebie z dumą, uśmiechają się

- Dobrze się spisaleś synu - mówi ojciec.

- Mój mały bohater - dodaje matka swoim anielskim głosem. - Chodź do mne, niech cię uściskam.

Stawisz powolne, niepewne kroki w kierunku rodziców. Nagle otwierają się drugie drzwi i widzisz tam... swojego mistrza. Spokojny starzec patrzy się na ciebie swoimi błękitnymi oczami. On też zabiera głos, głośniej niż twoi rodzice:

- Chłopcze, twój czas jeszcze nie nadszedł. Nie dopełniłeś swej zemsty. - mówi, a jego głos dudni ci w uszach. - Chodź ze mną, pokonasz tych, co zabili ci rodzinę. Nie ufaj tym demonom - mówiąc to wskazuje na rodziców - te istoty chcą tylko, abyś zaprzestał swojej krucjaty.

Do kogo pójdziesz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rodzice, tak bardzo chciałem ich znów zobaczyć. Ale nie mogę do nich iść. Nie teraz. Zwracam się ku mojemu mistrzowi. Nie zamierzam zaprzestać krucjaty. Mam zamiar walczyć i się nie poddam. Nigdy nie odpuszczę. Jestem wojownikiem i taka jest ma droga. Nie mogę się jej wyrzec. Idę w kierunku swego mistrza. Mam nadzieję, że wybrałem dobrze. Po chwili przeszedłem przez drzwi i dotarłem do swojego mistrza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idziesz stronę twojego mistrza. Słyszysz jeszcze nawoływania rodzicow, ale ignoryjesz je. Gdy przechodzisz przez próg, odwracasz się ostatni raz. Widzisz twoich rodziców. Ddy zmierzałeś w do drzwi, widziałeś wściekłość na ich twarzach. Teraz ojciec patrzy się na ciebie z dumą i mówi "To mój syn, pokaż im chłopcze". Matka wygląda zza niego i dodaje "Dobrze zrobiłeś." Przed oczami zapada ci ciemność.

-------

Czujesz piekielny ból. Wszystkie twoje nerwy krzyczą, masz wrażenie, że zaraz padniesz. Ale czujesz też, jak ból powoli ustaje. Ktoś leczy cię magią. Otwierasz oczy i widzisz niebieskiego Alicorna. Na widok, ze otworzyłeś oczy, uśmiecha się z ulgą. Jeszcze przez chwilę leczy cię, poczym mówi

- Zaraz przybędzie pomoc. Pamiętaj, nie widziałeś mnie tutaj - po czym odlatuje.

Po chwili słyszysz, jak ktoś śpiewa. Nagle, gdzieś zza siebie słyszysz paniczny krzyk. Jakaś klacz bardzo się wystraszyła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Czyżby tutejszy niebieski alicorn to twoje oc? :P) O matko, co za ból. Nie wiem czy go wytrzymam. Chyba zdechnę przez niego... Och, co za ulga. Co jest grane? Co to za alicorn, który mi pomógł? Nieważne. Ważne jest to, że wyleczył mnie na tyle, że mogę racjonalnie myśleć. Niestety, wciąż jestem na tyle obolały, że ciężko jest mi się ruszać. Słyszę krzyk. Ciekawe kto go wydał. Wyciszam myśli i czekam, aż ta klacz podejdzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...