Skocz do zawartości

"Nie zapomnij" darkangelPL


Matalos

Recommended Posts

- Och, dziękuję, to bardzo miłe z twojej strony - odpowiada, unoszac bukiet magią. - Zaraz znajdę jakieś miejsce dla nich - mówi, a następnie lewituje ku sobie wazon, napełnia go wodą, a następnie kładzie go na stoliku leżącym na środku biblioteki. Samo wnętrze drzewa, jest niesamowite. Wydrążony pień mieści masę książek, o wiele więcej, niż kiedykolwiek myślałeś, że może istnieć. Leżą równo ułożone w regałach, każdy w odpowiedniej półce tematycznej. Twilight odłożyła wazon, odwróciła się do ciebie i mówi: - Tooo, jakich książek potrzebujesz? - teraz zauważasz, że ma niesamowicie piękne, fioletowe oczy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 677
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Wręcz utonąłem w jej oczach. Nie wiem czemu, lecz dziwne ciepło zalało mnie od środka. Nie spodziewałem się tego po sobie. Myślałem, że nie potrafię już nic odczuwać poza bólem. Szybko wyciszam myśli i mówię rzeczowo. - Potrzebuję książek o alicornach, szczególnie o tym kiedy się rodzą. Potrzeba mi jeszcze zbioru legend i spisu zmarłych, bądź zaginionych alicornów, a także opowieści wojenne, w których brały one udział. I jeśli możesz to chciałbym wiedzieć, czy w którejś książce pada imię Mastemar. Przyda mi się też książka o truciznach. To chyba wszystkie, lecz prosiłbym byś nie dociekała po co mi one. Na razie nie chcę o tym mówić. Mam nadzieję, że za wiele nie wymagam? Bo jeśli to jest problem, to przepraszam. Chciałbym zostawić tę sprawę, ale nie mogę. Szczególnie kiedy Mastemar porwał moją sojuszniczkę. Nie chcę również zawieść mojego mistrza. I siebie. Nawet za cenę uczuć. Zemsta musi się dopełnić. Wyciszam myśli. Co się za mną dzieje? Nie wiem sam. Jedna część mnie chce żyć tutaj, w spokoju, druga zaś chce bym kontynuował swoją krucjatę. Kiedyś będę musiał dokonać wyboru.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ummm, to dość dziwne zainteresowania - odpowiada zaskoczona Twilight. - Wiesz, że o Alicornach wiemy naprawdę niewiele? To praktycznie wymierający gatunek, bo jeszcze nigdy nie widziano źrebaka Alicorna. O rozmnażaniu nie wiadomo nic, pewnie książki, które mogłyby zawierać jakieś wskazówki, znajdują się w archiwum w Canterlot. Ale spróbuję zdobyć coś dal ciebie - odpowiada wesoło. - Poczekasz chwilę - uśmiecha się błagalnie, a ty masz uczucie, że powinieneś tu zostać. - A wiadomości o jakich truciznach szukasz? Naturalnych czy syntetycznych? Odtrutkach, czy wytwarzaniu?

Widzisz, jak magicznie kartkuje klejne księgi. Nagle zatrzymuje przeglądanie i czyta kilka razy jeden fragment. Potem zwraca się do ciebie i mówi:

- Ten Alicorn, o którego się pytałeś, jak miał na imię? Mastemar, tak? W takim razie zobacz tutaj - podsuwa ci książkę niemal pod sam nos.

I wtem pojawił się Bóg. Brązowa sierść i żółte ślepia, tylko dodawały mu powagi. Szedł powoli, rozrzucajac nieprzyjaciół swych. Podzedł do mnie i rzekł:

- Jam jest Mastemar, spadkobierca pradawnych. Odejdź śmiertelny, gdyż ma wojna jeszcze się nie zakończyła.

- To "Pieśni z pól wojny" epos z czasów wojen z Discordem. Podobno to relacja jakiegoś żołnierza - mowi Twilight, widząc, ze skończyleś. - Jak na razie nie znalazłam więcej. A czy mogłbyś mi pokazać, jak używasz swojej magii? - pyta się z nadzieją w oczach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mastemar bogiem? To by tłumaczyło jego zdolności i sporą szybkość. Ale czemu bóg chciał śmierci zwykłego śmiertelnika? Zastanowię się nad tym w domu. Pożyczę przy okazji tą książkę. A prośba Twilight jest nawet urocza. - Jeśli chcesz, to obserwuj - mówię z uśmiechem, po czym kucam na tylnych kopytach. Nawet nie skupiam się, a mimo to chwytam magią książkę. Nie jest za mocno daleko od mojego kopyta, ale nie stać mnie na więcej. Mam nadzieję, że nie zdziwi jej fakt, że mojej aury nie widać kiedy zechcę. Lecz pokażę jej to kiedy indziej. Na razie jej nie ukrywam i widać czerwoną, nieregularną mgiełkę magii opatulającą księgę. Gdy kończę, to odkładam ją na podłogę i siadam normalnie. - Mogę pożyczyć tą książkę? Ta akurat mi się przyda. A co do trucizn, to potrzeba mi sposobów ich uzyskania i odtrutek na wszelki wypadek. - mówię spokojnie po czym dodaję - Mam nadzieję, że pokaz ci się podobał, lecz wiem, że lepszy efekt jest z większymi przedmiotami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- T - t - to było niesamowite - wyjąknęła. - Pierwszy raz słyszę o pegazie potrafiącym używać magii. Widać niektóre spisy trzeba będzie zaktualizować... A jeśli chodzi o to - mówi, wskazując na te księgi których potrzebowałeś - to możesz je śmiało wziąć, ja ich nie potrzebuję. I jeszcze poszukam czegoś i dam ci znać. A jeśli chcesz, to możesz odwiedzić mnie kiedy tylko masz ochotę. Ale na razie, to czy mógłbyś zostawić mnie samą? Muszę się skupić na szukaniu informacji o ran... chciałam powiedzieć Alicornach. Trochę zmęczona jestem, jak słyszysz...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że muszę iść, ale rozumiem ją. Sam jestem już zmęczony, więc lepiej będzie jak udam się do domu. - Ok, rozumiem. Miłej nocy ci życzę. - powiedziałem, wziąłem książki, po czym udałem się do wyjścia. Ostatni raz spojrzałem na nią i opuściłem bibliotekę. Całe szczęście nie miałem daleko do mojego tymczasowego domu. Otworzyłem drzwi, rzuciłem płaszcz na sofę, po czym udałem się do kuchni, by coś zjeść. Po posiłku miałem czas i zająłem się lekturą nowych książek. Może znajdę coś co mi się przyda. Jak nie znajdę nic sensownego, bądź nic się nie będzie dziać, to legnę na łóżko i pójdę spać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytasz pierwsze rozdziały "Pieśni..", ale im dłużej czytasz, tym większe ogarnia cię zmęczenie. Zmuszasz się do czytania kolejnych rozdziałów, ale czujesz, że nic z tego nie będzie. Zmęczony padasz n ałóżko i niemalże natychmiast zasypiasz.

------

Noc. W cieoności widzisz tylko kontury drzew i krzaków. Ktoś za tobą podąża, czujesz to. Przedzierasz się przz zarośla i widzisz zabudowania. Czujesz radość w sercu, wreszcie udoało ci się uciec. Jednak wtedy ktoś magią łapie cię za nogi i zamyka pysk, a następnie zaciąga. Ostatnie co widzisz, to brązowa aura magii.

-------

Budzisz się. Jest noc a przez otwarte okno wpadają maleńkie krople deszczu... zaraz, przecież zamykałeś okno, zanim zasnąłeś. A samo nie mogłoby się otworzyć. Słyszysz też, jak ktoś dobija się do drzwi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja p***dolę, kolejny sen. Czy one kiedykolwiek się skończą... Zaraz, coś mi tu nie gra. Okno powinno być zamknięte. Lepiej to sprawdzę. Podchodzę do okna i zamykam je po czym szybko podchodzę do ekwipunku i biorę miecz. Na wszelkie zmory nocy, kto się tak dobija?! Schodzę na dół, by zobaczyć kto to, po drodze upewniając się czy ktoś jest jeszcze w tym domu. Jeśli stwierdzę, że nikogo nie ma, to sprawdzę uchylając drzwi kto dobija się do mnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy tylko wstajesz z łóżka, zauważasz, że nie masz bandaży, a po ranach pozostały niewielie blizny. Twoje skrzydło, to którym jeszcze wczoraj nie mogłeś ruszać, trzepocze ci delikatnie z radości. Na stoliku leży mała karteczka z wyrysowaną wesołą buźką i napisem " Nie dokończyłem roboty, ale ty powinieneś to zorobić"

Schodzisz na dół, rozglądając się uważne, czy nikogo nie ma w domu. Jednak nie zauważasz, aby ktokolwiek był tu jeszcze. Podchodzisz więc do drzwi i otwierasz je ostrożnie. Za drzwiami stoi Rainbow Dash. Deszcz zaczął już mocniej padać i jej grzywa ooklapła. Ta stoi zmoknięta i mówi:

- Wpuścisz mnie, czy mam tutaj tak moknąć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż za wspaniały dar, wyzdrowieć i to jeszcze dzięki temu tajemniczemu kucowi. Przynajmniej mogę już do ćwiczeń wrócić i nie stracę za wiele czasu, dzięki czemu szybciej dopadnę Mastemara i zabójców mojej rodziny. Wyciszam myśli, gdyż mam gościa. - Rainbow Dash? Wejdź proszę - mówię i wpuszczam ją do środka Dziwne, teoretycznie powinna być na chmurze, albo w swoim domu. Nie wiem czemu akurat siedziała pod moimi drzwiami, ale nie zastanawiam się nad tym. Szybko lecę po jakiś ręcznik i daję go jej by się wysuszyła. - Czy nie powinnaś być teraz ponad chmurami, czy coś w tym stylu? Czy raczej specjalnie do mnie przyszłaś? - pytam się z półuśmiechem. Jeśli tak, to się nie zdziwię, bo ostatnio za często miewam gości, co raczej mi nie przeszkadza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Widzisz, ze pada, a mój dom to jedna wielka chmura, więc pomyślałam, że wpadnę do ciebie - mówi, otrzepując się z wody. - Ale, jeśli ci nie przeszkadza, to mogę sobie pójść - odpowiada, z błagalną miną. Po chwili patrzy się na ciebie i dodaje - wyglądasz na zmartwionego, czy coś się stało?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Spokojnie, możesz zostać do końca ulewy, ewentualnie dłużej, jeśli chcesz - mówię spokojnym głosem - I tak nie mam nic za mocno ciekawego do roboty. Na zmartwionego? Jestem bardziej niż zmartwiony. Nie wiem co do k**** nędzy się dzieje wokół mnie, a do tego będę musiał niedługo wyruszyć, bo ze zdrowiem u mnie lepiej. Widząc zatroskanie u Rainbow Dash robi mi się dziwnie. - Nie dzieje się nic takiego, po prostu niedługo powinienem udać się w podróż z racji tego, że już mi lepiej. I trochę mi żal z tego powodu. Nie tylko żal, boli mnie cała dusza. Tak tu spokojnie, cicho, nawet czuję się tu dobrze i mam nowe przyjaciółki. Lecz niestety muszę kontynuować krucjatę, gdyż przyrzekłem to swemu mistrzowi. Jestem rozdarty i nie wiem co mam robić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Och, to przykre - odpowiada zmartwiona. - A gdzie wyruszasz, jeśli mogę wiedzieć? Jakby co, to mogłabym ci pomóc - dodaje po chwili. - A twoje skrzydło już wyzdrowiało? To może przełożyłbyś - mówi, patrzac się z prośbą - swoje odejście na później i spróbowałbyś zmierzyć się ze mną?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W sumie czemu nie. Z resztą sam nie wiem, w którym kierunku miałbym się udać. - powiedziałem do niej. - Ostawiam, że tam gdzie byłem ostatnio, to nie mam czego szukać. Obstawiam, to za mało powiedziane. Ja wiem, że nic tam nie znajdę, bo pewnie reszta oczyściła gabinet i dom Hoofera ze wszystkich tropów. Więc na razie stoję w martwym punkcie. - Jeśli chcesz, to możemy się ścigać jak tylko ustanie ulewa. A na razie, to co chcesz robić? Chcesz coś do picia? Patrzę na nią zaciekawionym wzrokiem. Ciekawe, co wymyśli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chętnie, poproszę - odpowiada, słysząc twoje pytanie, czy chce coś do picia. Gdy mijasz stary zegar kuchenny, zauważasz, że Rainbow odwiedziła cię o 5 rano, czyli że przespałeś dobre osiem godzin. Gdy szukasz jakiekś w miarę czystej szklanki słyszysz pytanie Rainbow z przedpokoju: - Miałbyś coś przeciwko, abym rozejrzała się trochę? - i zanim zdołasz odpowiedzieć, słyszysz kroki ku na schodach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co ona robi?! Przecież jej nie pozwalałem wchodzić na górę. Zaprzestaję poszukiwań szklanki i lecę szybko na górę, by przypadkiem nie ruszała mojej torby i ostrzy, bo może sobie coś robić. Doganiam ją i zachodzę jej drogę. - Czy matka nie nauczyła cię, że nie wolno wchodzić do prywatnych pokoi bez pozwolenia? - pytam się jej, z lekko podenerwowanym głosem - Jeśli możesz, to nie wchodź do mojego pokoju, bo są tam rzeczy mogące zrobić ci krzywdę, jeśli nieumiejętnie się ich użyje. A tak to możesz chodzić po całym domu. Rozumiemy się? Z tego wszystkiego zapomniałem o mieczu na dole, lecz akurat jego schowałem pod szatą, która była na sofie. Potem go odstawię, jak tylko będę miał czas.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hej, hej koleś spokojnie - odpowiada lekko zaskoczona twoją reakcją. - Ja tylko chciałam zobaczyć, nie musisz być taki nerwowy. Jak mi nie pozwalasz, to ja to rozumiem - chce załagodzić sytuację. - Wiesz co? Może ja napiję się czegoś a ty opowiesz mi jakąś historię, co? Bo na razie to nie ma co robić, a chciałabym czegoś się o tobie dowiedzieć, ok?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ok, to mi pasuje - powiedziałem - Poczekaj tu trochę, zaraz coś ci przyniosę do picia. Po tych słowach, upewniając się że Rainbow siedzi spokojnie na sofie, udałem się do kuchni. Po paru chwilach znalazłem wreszcie jakąś szklankę, wyczyściłem ją i zacząłem szukać w lodówce czegoś do picia. Akurat znalazłem butelkę soku jabłkowego. Po podaniu gościowi napoju siadłem koło niej. - To co chciałabyś usłyszeć? Bo nie wiem od czego miałbym zacząć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hmm, może opowiesz mi jakąś fajną hitorię z twojego życia - mówi, po wypiciu niemal całej szklanki soku. - Wiesz, twój pierwszy lot, jakiś wyścig te sprawy. Tylko pamiętaj - mówi z uśmiechem - to ma być fajna historia. Właściwie to mógłbyś jej coś po opowiadać. Twój pierwszy lot? Wtedy pierwszy raz poczułeś wolność. Mistrz zabrał cię na otwarte pole i powiedział "Leć". Ty, zdezorientowany, machałeś tylko skrzydłami, nie mogąc wzbić się w powietrze. Mistrz pokiwał z dezaprobatą głową i to zmusiało cię do większego wysiłku. Noc w noc ćwiczyłeś skrzydła i gdy ponownie stanąłeś na polanie i mistrz powiedział "Leć", z dumą zamachałeś skrzydłami i wzbiłeś się w powietrze. Wiatr we włosach, przyjemne ciepło słońca, wolność. Te wszytkie uczucia razem pozwoliły ci chociaż na chwilę zapomnieć o przeszłości. Gdy wylądowałeś, mistrz pokiwał z uznaniem głową i powiedział "To ważna lekcja. Do najlepszych rzeczy, trzeba dojść samemu."

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właściwie mogę jej coś opowiedzieć. Mój pierwszy lot... kiedy to było? - Jeśli masz ochotę na opowieści, to słuchaj - zacząłem - Przez ostatnie dziewięć lat żyłem na wschodnim lądzie. W tym czasie straciłem rodzinę i zostałem przygarnięty przez pewnego mistrza. Ja miałem ten problem, że przez swoje nadnaturalnie duże skrzydła nie mogłem latać. Po prostu nie miałem takiej siły, by nimi poruszać. Któregoś dnia mój sensei zabrał mnie za osadę, gdzie znajdowała się polana, przy wielkim lazurowym jeziorze. Mistrz kazał mi latać. Żadnej prośby, ani nic z tych rzeczy. Po prostu rozkaz: leć. Mimo moich wielkich chęci nie dałem rady się wzbić w powietrze. Czułem, że zawiodłem go, lecz on nic nie mówił. Po prostu zabrał mnie z powrotem. Ten dzień utkwił mi w pamięci i męczył każdego następnego. Między codziennymi treningami szedłem na tą polanę i non stop ćwiczyłem skrzydła. Po tygodniu już mogłem na krótko wzlecieć, po każdym następnym latałem coraz dalej i dłużej, choć nie zauważałem wtedy nic, poza ćwiczeniami. Po dwóch miesiącach mistrz zabrał mnie znów na tą polanę i wydał wiadomy rozkaz. Ja, pewny siebie, wykonałem go. Wzbiłem się i oddałem się radości latania. To było cudowne uczucie. Cieszyłem się jak głupi, lecz miałem wszystko gdzieś. Był tylko lot i nic więcej. Gdy wylądowałem wreszcie, to mistrz był zadowolony z efektów mojej pracy. Przekazał mi pewną prawdę, którą pamiętam do dziś: Do najcudowniejszych rzeczy trzeba dojść samemu. Jak ci się podobała opowieść?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rainbow przez chwilę siedziała oniemiała. Po chwili powiedziała: - To było świetne. Naprawdę, umiesz opowiadać. Wiesz, mój pierwszy lot -dodaje z lekkim rumieńcem - skończył się zderzeniem z chmurą. Ale nie mów tego nikomu -dodaje szybko- bo co by o mnie pomyśleli. Przez chwilę siedzicie w ciszy. Nagle Rainbow odzywa się: - Mogę dotknąć twoich skrzydeł? Bo chcę sprawdzić czy są tak samo fajne jak myślę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na serio jest ze mną coś nie tak, bo z reguły się nie otwieram przed innymi kucykami. A co do Rainbow... Ciekawe, co chce sprawdzić, lecz nie wiem czemu nie mogę jej odmówić. Dziwnie się czuję przy niej, nie wiem nawet czy nie tak samo jak przy Twilight, choć raczej w nie takim stopniu. Zazwyczaj nie pozwalam na jakiekolwiek bliskie kontakty. - Jeśli chcesz to proszę - powiedziałem po chwili zastanowienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rainbow podchodzi do ciebie i po chwili czujesz, jak dotyka twoich skrzydeł. Czujesz, jak kopytami przebiera między twoimi piórami i czujesz przy tym dziwne uczucie. Coś, czego dawno nie czułeś. Przyjemność. Po chwili przerywa i czujesz lekkie niezadowolenie, że przerwała. Uśmiecha się do ciebie i mówi: - Wiesz, masz bardzo miękkie pióra. O wiele miękksze, niż przypuszczałam. Chcesz dotknąć moich? - pyta się z lekkim rumieńcem, powoli rozkładając parę niebieskich skrzydeł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwne, jak wiele przyjemności może dać zwykłe grzebanie w piórach. Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek odczuwał taką przyjemność, chyba że podczas walki i pozbawiania życia jednego z celów. Tylko, że moje pióra nie powinny być miękkie, choć może prze tą niedawną kąpiel, co jest prawdopodobne. Szkoda, że przestała, lecz jej propozycja też jest kusząca. Podchodzę do skrzydeł Rainbow. - Czemu nie - mówię, po czym zaczynam delikatnie przebierać kopytami między jej piórami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podchodzisz do niej i wkładasz kopyta między pióra. Znowu ogarnia cię fala przyjemności i chcesz, aby ten moment trwał wiecznie. Gdy tak przebierasz między jej piórami nagle słyszysz delikatny chichot i głos Rainbow: - Chyba się rozpogodziło, ruszamy trochę bardziej rozgrzać skrzydła? Wyglądasz za okno w widzisz, że przestało padać i promienie słońca wpadają przez okno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...