Skocz do zawartości

"Nie zapomnij" darkangelPL


Matalos

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 677
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Żółta pegazica, nawet miła. Nie chciałem jej wystraszyć, ale potrzebowałem pomocy. Mam nadzieję, że moja broń nie wzbudzi w niej przerażenia, jeżeli jest gdzieś tutaj. Jak wyzdrowieję, będę musiał jej poszukać. Wyciszam myśli. Broń nie jest najważniejsza. - Pomóż mi... - powiedziałem dość słabym głosem - Zabierz mnie... w bezpieczne miejsce... proszę... Byłem osłabiony, mimo że ten alicorn osłabił mój ból. Nie wiem czy wciąż jestem ranny. Jestem zdany na jej łaskę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Już, już - mówi zdenerwowana. - Ale ja cię nie uniosę. Poczekaj tu chwilę, zaraz wrócę - mówi i słyszysz jak odchodzi. Po chwili, jaka wydawała się tobie trwać strasznie długo, znów usłuszałeś tętent kopyt. Poczułeś, że jaikieś silne kopyta unoszą cię na grzbiet. Jakaś pomarańczowa klacz wzięła cię na grzbiet. Ma blond grzywę i kowbojski kapelusz. Zwraca się do ciebie: - Dobra, cukiereczku, teraz może troszkę zatrząść. Czujesz, jak klacz zaczyna kłusować. Lekkie trzęsienie sprawia ci ból, ale jest on do wytrzymania. Krajobraz miga ci przed oczami, najpewniej z powodu zmęczenia. Po jakimś czasie trzęsienie ustaje i klacz wprowadza cię do jakejś stodoły. Kładzie cię delikatnie na sianie. Patrzy się na ciebie swoimi zielonymi oczami i mówi - Jak się nazywasz? Ja jestem Applejack.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mów... mi... Nocturne - mówię z trudem. Nie ma sensu tego ukrywać, a z dawnym imieniem się już pożegnałem. Mam nadzieję, że mnie nie wydadzą. Najważniejsze to dojść do siebie, a one mogą mi pomóc. Moja zemsta może trochę poczekać. Muszę uważać by nie zasnąć, przynajmniej nie teraz. - A ta druga... jak... ma na imię? - spytałem. Rozmowa może utrzyma mnie w przytomności. Najważniejsze jest racjonalne myślenie teraz...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ta „druga” o którą pytasz - mówi - to Fluttershy. Nieźle żeś ją nastaszył tak leżąc w lesie, cały pokrwawiony. Ale nie przejmuj sie cukiereczku, wszystko będzie w porządku - mówi oglądając tqoje rany. Dalej cieknie z nich krew, ale proces zasklepiania zaczyna działać. - Poleżysz jakiś czas tutaj, podleczysz się i wyjdzesz z tego. Przez chwilę milczy i ogląda twoje rany. Wreszcie odzywa się: - Jakżeś to wszystko narobił sobie? Wpadłeś na jeża pośród ostrych pnączy, czy jak?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Coś... w ten deseń... choć natura mi tego nie zrobiła... - powiedziałem - ale... opowiem o... tym... kiedy indziej... Po tych słowach czułem, że mi się słabo zaczęło robić. Chciałem, byśmy wreszcie doszli i żebym mógł już wypocząć. - Gdzie... idziemy? - spytałem opierając się osłabieniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ty chyba za bardzo uderzyłeś się w głowę - mówi zmartwiona. - Gadasz od rzeczy. Jesteś w mojej stodole i nigdzie nie idziesz. Nie dopóki nie wyzdrowiejesz. Wychodzi z stodoły i widzisz, że jest już noc. Walczyłeś rankiem, a teraz jest już wieczór. Ciekawe jak długo byłeś nieprzytomny. Klacz wraca i po jakiejś chwili wraca, niosąc wiadro. Kładzie je przed tobą i widzisz wodę. Czujesz olbrzymie pragnienie. - Masz, pij - mówi z dobrotliym uśmiechem. - posłałam moją siostre po lekarza, obejrzy cię, a może powiesz mi teraz, skąd pochodzisz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Woda... Strasznie chce mi się pić. Chwytam wiadro kopytami, wspomagając je lewitacją, by nie wywalić życiodajnego płynu. Przystawiam wiadro do pyska i piję wielkimi łykami. Gdy zaspokoiłem pragnienie, odstawiam wiadro na bok i ustawiam się z trudem w pozycji siedzącej. - Urodziłem się na Manehattanie, ale mieszkałem dziewięć lat na wschodnim, zamorskim lądzie. Do Equestrii przybyłem jakieś parę miesięcy temu. - powiedziałem - Na razie nie mam stałego miejsca, które mógłbym nazwać domem. A możesz mi powiedzieć, gdzie się teraz znajduję? A i zapomniałbym, nie było niedaleko mnie jakiś dziwnych przedmiotów i mojego płaszcza? Bo nie wiem gdzie teraz są. Co do ekwipunku to wiem, ale nim to się zajmę jak tylko będę mógł chodzić. Płaszcz, ostrza i miecz musiałem podczas upadku zgubić. Gdy wyciszyłem umysł, to spojrzałem w kierunku klaczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hmmm... długo wędrowałeś, cukiereczku - mówi Applejack. - Jesteś na Akrach Słodkich Jabłek, niedaleko Ponyville. I nie nie widziałam niczego przy tobie. Wiesz co, może prześpisz się, bo ja - tutaj ziewa szeroko - jestem lekko zmęczona. Jutro zapoznam cię z moimi przyjaciółkami, a lekarz nawyżej obejrzy cię po ciemku. Dobranoc - mówi wychodząc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobranoc - mówie w kierunku wychodzącej Applejack. Nie mogę zbytnio się ruszać, a nie chcę by moja broń dostała się w niepowołane kopyta. Nie wiem co mam teraz robić. Jedyne na co mam siły, to rozglądanie się po stodole. Ale nie chce mi się tego robić. Nie pozostaje mi nic innego niż czekać na lekarza i spać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śpisz. Sen jest conajmniej dziwny. Znowu widzisz tajemniczego Alicorna, który uratował ci życie. Obejmuje twoich rodziców skrzydłami, z opiekuńczą miną. Widzisz, też tajemniczą maszynerię za jego plecami. tajemnicza konstrukcja z rur, kabli i różnorakich mechanizmów spoczywa wewnątrz jakiejś jakskini.

-----

Budzisz się. Leżysz dalej na słomie, ale czujesz się o wiele lepiej. Bandaże owijają cały twój tłów, ale czujesz się na tyle silny aby móc zrobić kilka kroków. Jednak niepokoi cię skrzydło, wygięte pod nieprzyjemnym kątem, całe w bandarzach. W rogu zauważasz małe czarne zawiniątko. Jest wczesny ranek, bo pierwsze światła słonca wpadają przez szpary w budynku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja p***dole mój łeb... I znów jakiś po**banie dziwny sen. Wstałem i patrzę jak mnie opatrzyli. Jak widać pierwszorzędna robota. Będę musiał podziękować lekarzowi i Applejack za zajęcie się mną. Ale co u diabła z moim skrzydłem? Chyba musiałem je złamać. No cóż, z latania nici. Hmmm... Co to za zawiniątko? Jeżeli to jest to o czym myślę... Z trudem podchodzę do pakunku i otwieram go.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odwijasz warstwy materiału i widzisz, że leży tam twój ekwipunek. Wszystko, nawet dwie bomby dymne, które zostawiłeś w Hoofington. Sztylety, miecz, i szurikeny leżały w rogu stodoły owinięte w twoją szatę. Gdy założyłeś ją, usłyszałeś czyjeś kroki. Ktoś spokojnym krokiem idzie do stodoły. Rozumiesz, że nie masz wielkisz szans w walce, nie w takim stanie. twoje skrzydła nie pozwala ci też latać, więc chowasz się w sianie i tylko lekko wyglądasz, kto idzie. Po chwili drzwi do stodoły otwieraja się i widzisz Applejack. Jest zadowolona, natychmiast uśmiech znika jej z twarzy. Rozgląda się i mówi: - Gdzieżeś polazł, cukiereczku?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ooo nareszcie, moja broń jest tutaj, tylko jak się ona tu znalazła? Jest wszystko, idealnie. Ściągam swoją szatę z broni i zakładam mój ulubiony płaszcz. Broń schowałem w pokrowiec, który znalazłem z torbie. Dalsze porządki przerwały mi kroki. Nie wiem kto to, może to być każdy. Chyba lepiej się schowam, nie mam sił na walkę. Wchodzę w siano i obserwuję. Po chwili słyszę, że ktoś wszedł do stodoły. Słyszę głos Applejack więc wychodzę. - Witaj Applejack - powiedziałem do niej - Wybacz za te chowanie się, ale to tylko kwestia bezpieczeństwa. Wiesz może kto przyniósł moje torby?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Applajack podskakuje wystraszona. - Łoł - niemal krzyczy. - wystraszyłeś mnie. Na przyszłość nie zaczepiaj mnie tak z zaskoczenia, dobra? Po chwili mówi: - Chcę, abyś poznał moje przyjaciółki. Mamy piknik niedaleko, więc, jakbyś chciał i jeśli czujesz się na siłach - mówi patrząc na twój bandarz - to mógłbyś do nas dołączyć. To jak będzie? Idziesz? Akurat twój żołądek zarządał uwagi, w dodatku dość głośno. Applejack popatrzyla na ciebie, z złośliwym uśmiechem. - chyba twój żolądek wyraził swoją opinię na ten temat, co? To jak będzie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Idę - powiedziałem z uśmiechem - I biorę swój płaszcz, nie chcę przerazić ich widokiem mojego obandażowanego ciała. Jeśli pozwolisz, to zostawię swoje rzeczy tutaj, raczej nikt ich stąd nie zabierze. - po tych słowach podchodzę do bagaży i po upewnieniu się, że nie rzucają się w oczy, wróciłem do Applejack. Nie wiem co się stało z moim zimnym podejściem, chyba robię się za miękki. A może po prostu osłabiony jestem. Mimo wewnętrznych obiekcji powiedziałem z uśmiechem - Zgłodniałem na maxa, prowadź proszę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No to zapraszam na żarełko - odpowiada zadowolona i wyprowadza cię na zewnątrz. Jest ranek, pierwsze promienie słońca rozświetlają wam drogę. Idziesz za Applejack, jesteś jeszcze w słabej formie i musisz się niekiedy zatrzymywać na oddech. Ale pogoda jest piękna. Drobne krople rosy odbijają światło słoneczne, powietrze pachnie soczystymi jabłkami, a ty zbliżasz się do koca rozłożonego pośród drzew, wewnątrz sadu. Nie widzisz ani jednego kucyka w pobliżu... Nagle wyczuwasz czyjąś obecność po twojej lewej. Odwracasz się i widzisz parę niebieskich oczu wpatrzonych w ciebie. Po chwili do twojego nosa wdziera się zapach... waty cukrowej? Tymczasem właścicielka tej pary oczu, różowa klacz ziemska, zaczyna gadać, wypluwając słowa z prędkością karabinu maszynowego: - Kim jesteś? Skąd pochodzisz? Lubisz przyjęcia? Jestem Pinkie Pie, miło cię poznać - chwyta twoje kopyto i energiucznie nim potrząsa. Puszcza je i zaczyna skakać przed tobą w oczekiwaniu na odpowiedź.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak pięknie... Wreszcie spokój... Podziwiam sad, lecz coś się zbliża z lewej strony. Czuję to, a przeczucie nigdy mnie nie myli. Odwracam się i... Na wszelkie zmory Equestriii, kim ona jest? Nie przepadam za tak żywiołowymi kucami, a do tego ten zapach przez który robi mi się słodko w pysku. - Spokojnie, spokojnie. Uspokój się trochę - mówię, po czym zrezygnowany dodaję - Jestem Nocturne, pochodzę z Manehattanu, a na przyjęciach jeszcze nie byłem - starałem się spokojnie odpowiadać na jej pytania. Nie znoszę, jak ktoś mi trajkocze nad uchem, a do tego nie mam siły na spieranie się z kimkolwiek. - Applejack, czy Pinkie jest zawsze taka? - zwracam się do Applejack, starając się zignorować zachowanie nadpobudliwej różowej klaczy. - I gdzie jest reszta twoich przyjaciółek, bo widzę tylko jedną.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Taaa... Pinkie jest po prostu sobą - odpowiada Alpplejack. - Reszta? Dobra, dziewczyny wyłaźcie!! - wykrzykuje Pinki Pie. Z krzaków naokoło wychodzi czwórka kucyków. Wszystkie to klacze, dwie to jednorożce, a dwa pozostałe to pegazy. Rozpoznajesz żółtą klacz, która wcześniej odnalazła ciebie w lesie. Obok niej stoi niebieska klacz o tęczowej grzywie. Jednocześnie z drugiej strony wychodzą dwa jednorożce. Jeden fioletowy a drugi biały. Tęczowa klacz podchodzi do ciebie i mówi: - Nie denerwój się Pinkie. Ona po prostu jest sobą - patrzy się na twoje ranne skrzydlo i mówi. - Hej, może jak wyzdrowiejesz, to pościgasz się z najlepszą lotniczką Equestrii. Chyba nie muszę mówić, że to ja, co?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że wyszły. Nie wiedziałem, że ich jest jeszcze czwórka. Nie znam jeszcze ich imion, ale pewnie zaraz się przedstawią. Ta niebieska jest trochę za pewna siebie i z chęcią jej utrę nosa. Ale dopiero jak wyzdrowieję. - Możemy się pościgać, jeżeli tylko zostanę tu po mojej kuracji. - powiedziałem - Mam nadzieje, że to nic poważnego i że potem latać . A uprzedzam, że należę do bardzo szybkich pegazów. Wiem, że to aroganckie, ale dzięki ćwiczeniom zawsze byłem szybki. Gorzej z akrobacjami, te nie wychodziły mi za dobrze. Moje duże skrzydła mi je utrudniały. Ale nie byłem dość szybki by uratować Emily. Ciekawię się, czy Fluttershy wciąż się mnie boi. Jeszcze ciekawię się, czy jednorożce zareagują na moją magię. - Jak już mówiłem nazywam się Nocturne, a Fluttershy już znam. A wy? Jak brzmią wasze imiona?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ha! Zobaczymy - odpowiada ta niebieska. - A tak przy okazji to mów mi Rainbow Dash. Podchodzi do ciebie fioletowy jednorożec i przygląda ci się z badawczą miną. - Więc nazywasz się Nocturne. To dość niecodzienne imie - jej głos kojarzy ci się z „panią przemądżałą” ale nawet ci się podoba. - Miło widzieć nową twarz w Ponyville. Mam nadzieję, że spodoba ci się życie tutaj. Ja jestem Twilight Sparkle, pracuję w bibliotece. Jako kolejna przedstawia ci się biała klacz jednorożca. Podchodzi do ciebie i wysuwa kopyto: - Jestem madame Rarity. Prowadzę butik w tym miasteczku i jest mi bardzo miło poznać kogoś nowego. Jeśli potrzebowałbyś wymiany tej starej szaty na coś nowego, to wiesz kogo szukać. Wreszcie, jako ostatnia podchodzi do ciebie Fluttershy. Pochyla głowę i mówi cichutko: - W-witaj. Pewnie Applejack powiedziała ci jak mam na imię. Mam nadzieję, że nie gniewasz się na mnie, że ciebie opuściłam, tam w lesie. Poleciałam po Applejack, bo sama bym ciebie nie uniosła. Nie gniewasz się na mnie, prawda? - ma delikatny i bardzo ładny głos.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przywitałem je uprzejmie podczas gdy się przedstawiały. Zachowałem nawet zasady dobrego wychowania przy Rarity i jej manierach. Fluttershy bała się mnie, wnioskowałem to z jej zachowania. Miała miły i kojący głos. Z chęcią bym z nią więcej porozmawiał, ale wiem że czas i tak będzie. Jeśli tylko tu zostanę... - Nie martw się Fluttershy. Nie gniewam się na ciebie, bo niby za co? Wiem przecież, że przetransportowanie mnie było i tak trudne. A nawet jestem ci wdzięczny, że pobiegłaś mimo wszystko po pomoc dla mnie. Dzięki tobie jestem wśród żywych, bo bez lekarza bym sobie nie poradził. Po tych słowach pokłoniłem się w jej kierunku. Mam nadzieję, że jej nie wystraszyłem jeszcze bardziej. To ostatnie co chciałbym zrobić. - Miło mi was wszystkie poznać - powiedziałem, po czym usłyszałem burczenie w brzuchu - Eee, to kiedy zaczynamy jeść?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hmpfh mpf hmf - odparła Pinkie, trzymając koszyk w zębach. - Znaczy się - powiedziała, gdy położyła go na koc - już zaczynamy. Z koszyka wyciągnęła babeczki, ciasto, termosy, kubki i kanapki. Gdy zaczęliście jeść, wszystkie zaczęły rozmawiać między sobą. Takie typowe babskie ploty. Jedyna Fluttershy siedziała cicho i w spokoju zjadała kanapkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na widok jedzenia zgłodniałem jeszcze bardziej. Wziąłem sobie parę kanapek i podszedłem do Fluttershy. - Coś się stało? Czemu nie udzielasz się w rozmowie ze swoimi przyjaciółkami? Normalnie nie okazuję żadnych uczuć, lecz te miejsce dziwnie na mnie wpływa. Może to na serio kwestia osłabienia. Lecz przy Fluttershy nie mogę nie okazywać uczuć. Współczuję jej, gdyż sam byłem i jestem outsiderem. Wiem jak to jest, choć ja nie podejmowałem o tym wyboru. Mam nadzieję, że zechce ona ze mną rozmawiać. Czekając na jej słowa zajmuję się kanapkami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- J-ja po prostu jestem nieśmiała - odpowiada Fluttershy, wpatrzona w ziemię. Przez chwilę milczy. Wreszcie bierze głęboki wdech i pyta się ciebie: - A... a czy... - bardzo się denerwuje, zadając to pytanie - powiedziałeścoskomuś otymjakcebieznalazłam - ostatnie zdanie mówi tak szybko, że początkowo nie rozumiesz nic, ale dodajsz przerwy między wyrazami i rozumiesz treść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...