Skocz do zawartości

Dołącz do piratów! Plądruj siedem mórz!


Spinwide

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1.6k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Sophie zmęczona ale spełniona poszła znowu do magazynu, aby uzupełnić zapasy swojej miętowej wody. Naprawdę jej smakowała.

Weszła do magazynu. Wzięła wodę i miała już wyjść gdy kątem oka zobaczyła... drzwi? Tak, to były drzwi. Przez chwilę nasłuchiwała czy ktoś tam jest. Nikogo nie słyszała więc weszła.

Była to mała kajuta z hamakiem, haczykiem na ubrania i małą szafką. Sophie pomyślała że później się zapyta kapitana czy mogłaby zająć to miejsce. Nie było ono niczym wielkim, więc nie powinno być problemów. Teraz miała chęć tylko zdjąć z siebie torbę, buty i kamizelkę. Jak pomyślała tak zrobiła. Nogi same ją zaniosły do hamaka. Potem trwało to kilka chwil i zasnęła.

***SEN***

- Co?!- Sophie krzyknęła i zauważyła że jest w wielkim pomieszczeniu na fotelu?

- Witam cię Sophie, znowu - głos mówił znikąd - Nie wiedziałem że stałaś się silniejsza. Kiedyś tak łatwo było tobą kierować. Taka łatwowierna i słaba.

- Nie boję się ciebie to tylko mój sen nic więcej - krzyknęła - Mam twoje słowa głęboko za burtą!

- Nie oszukujmy się, proszę na ziemi jest szpilka. Ukłuj się nią to zobaczymy.

Sophie zobaczyła szpilkę i nie pewnie ją podniosła. Ukuła się i faktycznie to nie był sen.

- I? Co już mi nie ufasz? - powiedział ironicznie.

Kilka metrów od Sophie pojawił się mężczyzna w ciemnym płaszczu, z czarnymi krótko ściętymi włosami i niewielką brodą.

- Skoro wiesz, że to nie był sen, to porozmawiajmy jak ludzie. Wiesz ostatnim razem jakoś nie mogliśmy się dogadać, prawda? - jego uśmiech ukazał ostre jak brzytwa zęby - Ten twój wybuchowy temperament, był zawsze wyjątkowy. - zachęcał ją palcami, jakby miała go zaatakować.

Sophie wzięła zza swojego paska sztylet i rzuciła się na niego. On w ostatniej chwili odsunął się. Ostrze musnęło jego policzek. Złapał Sophie za nadgarstek, przewrócił przez siebie i przygniótł swoim ciałem do ziemi. Sztylet wylądował dość daleko.

- Znowu to samo co? Jestem ciekaw czy twoja krew tak samo smakuje, bo zapach strachu się zmienił. Jest ciut ostrzejszy. - oblizał krew ściekającą po policzku.

Sophie poczuła, że w jednej z rąk zwalnia się uścisk. Rzuciła się prosto z dłońmi do jego szyi. Szamotali się tak przez chwilę. Mężczyzna zaczął wygrywać i poniósł Sophie za szyję, i popatrzył prosto w jej zielone oczy. Strach wypełniał je całe. Zwolnił uścisk i odrzucił duszącą się dziewczynę.

- Wracając do naszej rozmowy. Mam nadzieję, że się niedługo spotkamy osobiście. Zdobyłaś nowych przyjaciół, starzy niestety powiadomię cię, że nie byli wytrzymali. Jeden z nich może wytrzyma, ale gdy mu powiedziałem, że cię znalazłem i żyjesz, zaatakował mnie. Krzyczał, że mam się do ciebie nie zbliżać. Leży teraz gdzieś tam w celi i czeka na ciebie. - spojrzał na Sophie, czekając na jej reakcje. - Jak chcesz możesz go spotkać.

Sophie pokiwała lekko głową. Mężczyzna wskazał jej kierunek. Leżał tam jakiś człowiek. Sophie podbiegła do niego i to co zobaczyła przeraziło ją.

Leżał tam jej dawny przyjaciel. Poznała go od razu. Ubrany był w podarte ciuchy i miał zakrwawioną chustę na oczach.

- Jack... - szepnęła, płacząc.

- Co? Sophie to ty? - powiedział zachrypniętym głosem - To naprawdę ty?

- ... ty żyjesz... - przytuliła go lekko - Co ci stało w oczy, Jack? Co ten potwór ci zrobił?!

- To... nic takiego. Wyliżę się - powiedział uśmiechając się sztucznie przed siebie.

- Jack, ja was przepraszam, że was zostawiłam... że zdradziłam. To ja powinnam być na waszym, twoim miejscu.

- Sophie... to nie jest teraz ważne. Masz do niego się nie zbliżać, nie rozmawiać ani nie myśleć... dobrze? - syknął - Ał, obiecujesz mi? Pamiętaj tylko, że m...

W tym momencie Jack rozpadł się na milion kawałków, które ulotniły się jasnym blaskiem. Sophie patrzyła na to z sercem złamanym na pół. Po policzkach zaczęły spływać łzy a ona sama miała dość.

- Powiem ci tyle, że uczucie wierność jakim cię darzył było bardzo silne. Lecz kręgosłupa takiego już nie miał. - uśmiechnął się, podszedł znów do Sophie, która łkała na podłodze - Zastanawiam teraz się kogo nowego wybrać, może tego sternika? Jak on miał na imię? Ihnes? Tak chyba tak. Ma wielkie serce, na pewno. Hmmm - westchnął - A Oficer? Waleczny nie powiem, ale coś w nim jest, nie wiem co, ale jest. A Kapitan...

W tym momencie Sophie podniosła się. Miał czerwone oczy od łez.

- Nie waż się ich ruszyć. Zrozumiano! - krzyknęła - Po moim trupie, nie dam ci ich skrzywdzić.

- Pamiętaj tylko, że zawsze daję dwa wyjścia. Oddasz mi się, a ja z tobą skończę raz na zawsze, albo twoi przyjaciele zginą jak poprzednicy.

- Ani mnie nie dostaniesz ani ich.

Sophie skierowała swoją pieść, prosto w twarz kata. Zachwiał się on lekko, a Sophie wzięła go głowę i kopnęła kolanem. Tym razem upadł.

Pobiegła szybko po sztylet. Gdy się obróciła go już tam nie było. Sophie trzymała z przodu sztylet i co chwila obracała się, aby nie zaszedł od tyłu. Kątem oka zobaczyła jego czerwone oczy. Odskoczyła na bok, a jego sztylet świsną w powietrzu. Od razu się odwrócił i zaatakował. Sophie nie miała szans. Sztylet przeciął jej dłoń. On sam zaś oblizał krew znajdującą się na sztylecie.

- Na pewno lepsza niż ostatnio - uśmiechnął się mając zęby przepełnione szkarłatem krwi - No choć do tatusia Sophie, wytłumaczę ci tylko co to ból!

Sophie obudziła się na hamaku spocona, zmęczona i zakrwawiona. Na ręce miała małe, głębokie cięcia od zębów.

Link do komentarza

<---- (Reakcja gdy ujrzałem długość posta) Kapitan mijał kolejnych załogantów, jeden bardziej przerażony lub wkurzony od drugiego. Gdy tylko się obrócił cały czas słyszał jak szeptem obgadują go za plecami. Spodziewał się tego, był nawet całkowicie pewien, że tak się stanie. Widząc jak podniesienie tempa pracy i pozbawienie załogi rumu obniżyło jej morale zaczął zastanawiać się czy niezbyt rozpieścił swoją załogę. Byli cholernymi marynarzami a pozbawieni rumu zachowywali się jak przedszkolaki gdy zabierze się im zabawki. Kapitan zachował myśli dla siebie, wiedząc, że znajduje się na krawędzi buntu, lecz co innego mógł zrobić? Przeciwnik był zbyt groźny i zbyt silny, by pozwolić aby załoga nie była gotowa. Przystanął nad burtą patrząc na mgłę która ogarnęła ich już całkowicie. Słyszał tylko szum fal i pluski ryb wyskakujących z wody. Całkowicie zignorował hałas statku i zamknął oczy by na chwilę się uspokoić... Wiedząc co go czeka uznał, że lepiej odprężyć się teraz, bo potem może być aż ZA BARDZO odprężony... Uciszył sztorm myśli w swojej głowie i całkowicie oczyścił umysł... Po chwili przed oczami ujrzał przerażający uśmiech, ujawniający dwa, długie rzędy ostrych jak brzytwa kłów oraz błyszczące czerwone ślepia. -3 tygodnie Spinny!- usłyszał głos w swojej głowie- 3 tygodnie! Nagle otworzył oczy i ślepia oraz głos znikły. Wzdrygnął się i przetarł oczy. Rozejrzał się wokoło, nawet jeśli ktoś zauważył jego dziwne zachowanie, to nie dawał tego po sobie poznać. Przejechał palcami po twarzy i odszedł do swojej kajuty. Ostatecznie ktoś musiał tam posprzątać.

Link do komentarza

Po długiej nieobecności wyszedłem spod pokładu. - Uch... Kamraci! Mam piwo! Dużo piwa! I gorzałkę! Usłyszałem dziwny dźwięk i odwróciłem się. Zobaczyłem tego potwora. - To ja dorobię wina :ming: Szybko zawracam i zamykam za sobą drzwi do gorzelni.

Link do komentarza

Sophie siedziała na hamaku trzęsąc i patrząc się przed siebie. Myślała nad tym wszystkim. Chciała się wypłakać, ale nie miała czym. Spojrzała bez uczuć na rękę, z której powoli kapały kropelki krwi. Zdjęła bandaże z łopatki, bo nie były jej potrzebne. Wzięła oderwała te które się przydadzą. Owinęła nimi rękę. Bandaże od razu zrobiły się czerwone. Sophie nie mogła uwierzyć, że on, ten potwór tak ją oszukał. Jack żył i mogła go wcześniej uratować, lub zginąć i nie przeżywać tego co teraz. Wstała powoli. Założyła buty i kamizelkę. Napiła się swojej wody. Znów zapomniała i pogrążyła się w swoich myślach. Na jej zdziwienie łopatka już nie bolała. - A więc teraz będziesz mnie prześladował kiedy zasnę? - westchnęła. Łza pociekła jej po policzku. *** Z magazynu wzięła kawałek suszonego mięsa, gdy nagle usłyszała krzyk oficera? Gdy wyszła zobaczyła zgromadzonych przy oficerze. Patrzyli się jakby to było jakieś widowisko. Przepchała się między nimi. Zobaczyła oficera leżącego na ziemi umazanego krwią i z przeciętymi żyłami. Krzyczał aby kogoś zabrać. Sophie widziała jego tak jakby bezradność i lekki strach. Inni pomyśleli, że może być obłąkany, ale taka reakcja nie bierze się z znikąd. Pobiegła szybko do magazynu, by wziąć bandaże. Zostało kilka rolek. Wzięła jedną. Przybiegła s powrotem jedni próbowali mu pomóc. Klękła koło niego i zaczeła nim trząść. - Oficerze słyszy mnie pan? To ja Sophie! - krzyczała Wzięła jego rękę i zaczęła owijać bandażem, bo jeśli dalej tak będzie krwawić długo nie pociągnie ------------------------------------------------- Przepraszam, ale to tak jest kiedy się wczuwał w akcje. Znowu wall text. Ciekawe czy ktoś to w ogóle czyta :rainderp:

Link do komentarza

Nie martw się, moich też nie czytają xD Kapitan chowając stare pamiątki z powrotem do skrzyni usłyszał krzyk pierwszego oficera. Niemożliwe...czyżby już się zaczęło? Nie...powiedział trzy tygodnie... To musiało być coś innego... Szybko wybiegł z kajuty i już po paru krokach zauważył załogę zebraną w okręgu. Przekrzyknął wrzawę co zaskutkowało rozstąpieniem się tłumu. Podszedł szybko do zwiniętego w pozycji embrionalnej pierwszego oficera oraz dziwnej, nowej załogantki opatrującej jego rany na rękach... Dziwne... ta dziewczyna wyglądała znajomo... Uklęknął koło pierwszego i ujrzał jego przerażony, nieobecny wyraz twarzy. Przez cały czas mówił o zabraniu JEGO, czymkolwiek on nie był. Oficer cały się trząsł. Kapitan spojrzał mu w oczy i głęboko w nich ujrzał purpurowy błysk. Odruchowo odsunął się od leżącego, lecz gdy się opamiętał zawołał: -Zabrać go do lekarza! JUŻ! Gdy mimo wrzasków "chorego" dwóch piratów zabrało go z pokładu, kapitan krzyknął do reszty załogi: - Na co się gapicie leniwe psy?! DO ROBOTY! Kiedy wszyscy ruszyli w swoją stronę, Spin widząc jak nowa załogantka odchodzi, złapał ją za ramię i powiedział: -Ty nie. Powiedz mi co się tu stało do cholery!

Link do komentarza

Sophie usłyszała krzyk kapitana. Właśnie kończyła opatrywać rany Red'a. Wiedziała, że stan oficera był zły. Kapitan kazał zabrać 1-wszego i rozejść się wszystkim. Miała wrócić do tego w czym była najlepsza unikać ludzi i przelewać swoją złą energię na prace. Szła w stronę podpokładu. Poczuła rękę kapitana na ramieniu. Kazał jej wytłumaczyć co się stało. Zaprowadził on ją do swojej kajuty. Usiadła na jedną z beczek które był przed biurkiem kapitana. Spotkała jego niecierpliwe spojrzenie. - W sumie, to ja tylko pomogłam oficerowi. Wyszłam z podpokładu i zauważyłam w jakim jest stanie i mu pomogłam, tyle. - Sophie powiedziała to z małym nerwem - Powinien teraz jeść dużo zdrowych rzeczy, bo dostanie anemii. --------------- Red dzięki że jestem aniołem :twiblush:

Link do komentarza

Ihnes ze swojego miejsca przyglądał się zdarzeniu. Widząc tłum nie chciał się tam na siłę pchać, tym bardziej, że kapitanowi wyraźnie coś nie dawało spokoju. Jednak ciekawość i chęć zrobienia czegokolwiek dla załogi nie pozwalała sternikowi tak po prostu wrócić do swoich zajęć. Gdy już wszyscy się rozeszli, jak rozkazał kapitan, odszedł na chwilę od steru i podszedł do smoka. - Wiesz może co tu się dzieje? Nie podoba mi się to. (Nie żeby mi to nie pasowało, ale to śmiesznie wygląda. Gadam ze smokiem! xD)

Link do komentarza

Mam beczki w kajucie? O.o

Kapitan spojrzał na załogantkę, była zdenerwowana.

-Czyli, że nic nie wiesz co mu dolega?- zapytał z naciskiem w głosie, lecz widząc zaprzeczające potrząsanie głowy, zamilkł. Miała nerwy w głosie, ale prawdę w oczach, ale był pewien, że jest coś co ukrywa, nawet jeśli nie związane ze sprawą.

-Dobrze...- dodał po krótkim zastanowieniu- możesz odejść.

Spojrzał na nią jeszcze raz gdy wychodziła przez drzwi i zauważył tatuaż na jej łopatce. Dziewięcioramienna gwiazda...kapitanowi zakręciło się w głowie...dobrze znał ten symbol...ale nie pamiętał skąd...nim załogantka...Sophie spostrzegła, że coś jest z nim nie tak, zamknął drzwi.

Oparł się o nie, po czym wziął głęboki oddech i spojrzał na sufit, wypuszczajac powietrze z płuc.

- Dziewięcioramienna gwiazda...-wyszeptał.

Skąd znał ten dziwny symbol, od którego po samym spojrzeniu nań zakręciło mu się w głowie? Jego umysł przyćmiła mgła, niewiele gorsza od tej otaczającej statek, lecz mimo to był pewien, że Sophie nie jest zwykłym załogantem jego statku, nawet jeśli nie zdawała sobie z tego sprawy...a jeśli zdawała, to wiedział, że musi na nią uważać...

Zmrużył oczy, co robił zawsze gdy intensywnie rozmyślał, a po chwili kontynuował sprzątanie bałaganu.

UWAGA

Jako że ostatnio w temacie udzielamy się we 3 osoby to chcę przypomnieć, że wątki i historie piszemy i opowiadamy wspólnie, więc pamiętajcie, że też możecie sie udzielać. W końcu co to za sens pisać we 2-3 osoby? Poza tym jeśli macie jakieś pomysły na rozwinięcie fabuły wątku/ów to piszcie do mnie lub do Animal na PW. Tzn. jeśli jeszcze w ogóle przeglądacie ten temat :rainderp:

Link do komentarza

Tak, masz beczki :D Jesteśmy piratami i nie boimy się że nam tyłek zmarznie tylko dlatego że nie mamy wełnianych poduszek i foteli :D

-----

Sophie wyszła z kajuty kapitana cała podenerwowana. Odetchnęła głośno gdy zamknął za nią drzwi. Myślała przez chwilę czy na statku mają lekarza? Poprosiła jednego z majtków aby powiadomił Spina, że poszła czuwać przy oficerze.

***

Zanim weszła do pomieszczenia gdzie miał być Red, wzięła z magazynu wodę, woreczek suszonych owoców i miętę. Gdy zawitała w jego pokoju z lampą zobaczyła go leżącego na ziemi. Pewnie zemdlał - pomyślała. Z trudem położyła go na materacu, ale udało jej się.Na stole położyła talerz z suszonymi owocami i wodę z miętą. Myślała przez chwilę czemu oficer to zrobił. Przez myśl jej nawet nie przeszło, że ten potwór mógł go też nawiedzać jak ją. Ale Red miał silną wolę, bardzo silną nie poddałby mu się, wiedziała, że może dowiedzieć się od niego samego, we śnie. Nie chciała teraz tego robić, nie kiedy jest z kimś. Skuliła się na krześle.

- Nie mogę mu pozwolić, aby skrzywdził moich przyjaciół, choćby miała mu się oddać, nie pozwolę mu ... - szepnęła do siebie. Wstała i podeszła do oficera, którego zaczęła szturchać:

- Reeed, oficerze, obudź się, Reed.

Link do komentarza

Chwilę po tym jak schował ostatni przedmiot do kufra, usłyszał pukanie do drzwi. Zastanawiając się kto to, otworzył i zauważył zdenerwowanego majtka. Gdy tylko zobaczył twarz kapitana w jego oczach ukazał się błysk przerażenia. -Sz-szefie...t-ta nowa, S-sophie...prosiła panu p-przekazać, że idzie z-zająć się p-pierwszym... Kapitan zmierzył go wzrokiem po czym odparł: -Dobrze...wracaj do pracy. Gdy tylko pirat odszedł na odległośc z której myślał że kapitan nie usłyszy, głośno odetchnął. Zaintrygowany dziwnym zachowaniem załoganta, Spin wyjął do połowy Rothrilla z pochwy i przejrzał się w jego błyszczącym ostrzu...doprawdy...wyglądał jak potwór...podkrążone oczy, zarośnięta twarz i ten dziwny błysk w oku oczekujący kłopotów... Schował miecz, zamknął drzwi i poszedł sprawdzić co się dzieje z pierwszym oficerem.

Link do komentarza

(No nie, nie było mnie tyko kilka dni, a oni już o mine zapomnieli? Czas o sobie przypomnieć :P) Tak mocno się zamyśliła, że siedziała na dziobie kilka ładnych godzin i nie zwracała większej uwagi na o co się dzieje na pokładzie, patrzyła tylko daleko przed siebie i myślała. Nad czym? Nie wiadomo. W pewnej chwli jakby się obudziła i potrząsnęła głową jakby chciała odgonić dręczące ją ciągle myśli. Spojrzała na tych, którzy akurat byli na pokładzie. Westchęła. Była jaś dziś senna, ale jeszcze nie skończyła swojej roboty, nie mogła leniuchować. Wolnym krokiem skierowała się w stronę swojej kajuty. Gdy weszła do niej, cała senność znikła. Zamknęła się na klucz. Wyciągnęła z ukrycia małe drwniane pudełeczko, otworzyła je i wyjęła z niego niewielki, błękity kryształ zamocowany na pozłacaym łańcuszku. Zarzucia go sobie na szyję i wstrząsnęła futrem tak by zasłoniło kryształ. Wolała go mieć przy sobie, ale nie chciała by ktokolwiek go zauważył. Otorzyła drzwi i wyszła z kajuty. Trzeba się było w końcu zająć codzienną robotą. Wyszła na pokład, siadła w ciemnym kącie i zaczęła pilnować porządku na statku.

Link do komentarza

Obudzony szarpaniem za koszule ziewnąłem. - Moja głowa. O Sophie. Dzięki za pomoc i w ogóle. Usiadł na pryczy i zaczął powoli zjadać suszoną pomarańczę - Może wiesz co się ze mną dzieje. Dręczy mnie coś w snach i w ogóle. To coś kazało mi się zranić i pić krew. Nie wiem ile wytrzymam. Spojrzałem po małym pokoiku. Nie było w nim nic podejrzanego. - Nie wiem nawet jak z tym walczyć, jak się oprzeć temu potworowi. Nikt go nawet chyba nie widzi. To jest nie możliwe.... i nie jestem obłąkany ~~~~~~~~~~~ Nie ma za co Animal :fluttershy5:

Link do komentarza

O Eliza (aleś ty się pracowita zrobiła :trollface:)...O...eee....Bosman :rainderp: Kapitan miał zamiar wejść do pomieszczenia "lekarskiego" myśląc o tym, że przy następnej wizycie w porcie muszą nająć prawdziwego specjalistę.Otworzył cicho drzwi i zaczął schodzić po schodach całkowicie ukrytych w cieniu, jednak gdzieś w połowie drogi zatrzymał się i obserwował rozmawiających. -...Kazało mi pić własną krew...- usłyszał. Przyłożył palce do podbródka i zaczął myśleć. Po kilku chwilach zrozumiał...Czyżby ta cholerna rękawica i ten dupek(WUULGAARYYYZM! BAAAAN! :rainderp:) byli w jakiś sposób ze sobą powiązani...? Jeśli tak, to jego załoga jest w jeszcze większym niebezpieczeństwie...czy jest możliwe, aby czerwonooki w jakiś sposób kontrolował przeklętego ducha uwięzionego w broni? Kapitan nagle odwrócił się i wyszedł, nieświadomie trzaskając drzwiami.

Link do komentarza

Sophie usiadła po turecku na krześle gdy oficer się przebudził. Odetchnęła z ulgą, kiedy Red zachował się jak gdyby nigdy nic. - Tak naprawdę nie mogę ci w tym pomóc, mam za małe doświadczenie. Tylko obiecaj, że tego nigdy więcej nie będziesz tego robił. Podcinanie żył co jakiś czas nie jest dobrym pomysłem. - uśmiechnęła się gdy pierwszy zaczął jeść pomarańczę. Wzięła jeden łyk swojej wody. - No i masz jeszcze tutaj odpocząć z jeden dzień. Trochę to potrwa zanim twój organizm wyprodukuje więcej krwi i odbuduje żyły. - z braku pomysłów co mogłaby jeszcze zrobić, zaczęła bawić się zakrwawionym bandażem u swojej ręki - ... może czegoś potrzebujesz? Koca lub picia? - powiedziała niezręcznie - Pewnie kapitan u ciebie zawita, na pewno chce porozmawiać z tobą na ten temat. Nagle rozległo się trzaśnięcie drzwiami, a ona sama podskoczyła ze strachu. ~~~~~~~~~~~~~~~~ Zauważyłam że zawsze swoje wypowiedzi zaczynam od Sophie, to denerwujące

Link do komentarza

- Sam nie wiem. Trudno się to kontroluje. Jak już coś powie to nie mam wyboru. Usłyszał trzaśnięcie drzwiami. - Chmmm kto to mógł być? Dziękuje ale na razie mi wystarczy to co mam. Żałuje że nie jestem odporniejszy na to coś, i będę musiał sam z tym walczyć. - Teraz zrozumiałem ostatni obraz mojego snu, to co i tak już zawisło nade mną - Przynajmniej mam teraz chwile spokoju. Dziękuje ci Sophie. ~ ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`` :rainderp:

Link do komentarza

Kapitan podszedł znów do burty, pochylił się i spojrzał na morze, na tyle na ile pozwalała mgła. Woda była niespokojna a wiatr mocno wiał, pewnie zanosiło się na burzę. Nasunął kapelusz do przodu, tak by przysłaniach oczy i sięgnął do kieszeni z której wyciągnął mały, stary, podarty pergamin. Spojrzał znów na słowa na nim zawarte: -JA WRÓCĘ.- głosiła kartka. Zwinął papier i podarł go na wiele małych części i rzucił je w wiejący wiatr. Przez chwilę obserwował jak kawałki chaotycznie i niespokojnie fruwają na wietrze i gdy już zniknęły mu z widoku, obrócił się i odszedł szeptając pod nosem: -Jestem gotowy...

Link do komentarza

(sorry, że mnie tyle nie było, ale... SZLABAN! Dun, Dun duuuun!


- Nie wiem... - powiedziałam telepatycznie do Ihnes'a i podleciałam do kajuty lekarskiej (jeśli tak to się nazywa). Przy drzwiach stał kapitan. Był chyba zdenerwowany. Postanowiłam go nie denerwować, więc wyleciałam ze statku i wleciałam do kajuty z Red'em przez okno. Spojrzałam na nich. Krew. Potrząsnęłam łbem, ale było za późno. Ogarnęła mnie mgła, a ostatnie co słyszałam to plusk wody.

Link do komentarza

- Noooo więc - powiedziała przesiadając się na inną pryczę - Radziłabym tobie się jeszcze przespać, aby zregenerować siły - uśmiechnęła się lekko. Zauważyła, że koło ściany była skrzynia. Postanowiła zobaczyć co w niej jest. Może były leki, lub więcej bandaży. Te pierwsze były potrzebniejsze, w końcu trzeba było bardziej przebadać ranę swoją i Reda. ~~~~~~~~~~~~~~~~ @up W tej kajucie nie ma okna, bo po co niby musiałabym mieć lampę @all niedługo cała załoga będzie nawiedzona, ludzie spokojnie bo nie ogarniemy jak to wszystko połączyć w jedną całość

Link do komentarza

Obudziłem się. Czułem się silniejszy niż kiedykolwiek. Wyszedłem na pokład i wciągnąłem morskie powietrze. Poszedłem prosto do kapitana porozmawiać z nim. - Kapitanie, przepraszam za to. To przez tą rękawice i tylko przez nią. Ale teraz już jest w porządku. - Po czym - Kapitanie czemu pan nic mi nie chce powiedzieć o tym dziwnym zjawisku z łódką na otwartym morzu. Przecież jestem 1'oficerem i mam prawo wiedzieć co się wokoło nas dzieje!

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...