Skocz do zawartości

Dołącz do piratów! Plądruj siedem mórz!


Spinwide

Recommended Posts

Dark się zdenerwował i walnął pięścią w stertę kamieni. Tym sposobem uwolnił nogę, ale unieruchomił głowę. Dark zrobił się czerwony ze zdenerwowania i wyjął zmniejszoną wersję działa. Strzelił nim co spowodowało że kamienie poleciały w górę. Dark wiedział że zaraz spadną z jeszcze większą siłą więc wstał z dużą szybkością i odskoczył. Kamienie w tym momencie spadły w to samo miejsce. Dark zauważył że sternik który go uratował ma coś z ręką. Podszedł do niego i się zapytał

- Dzięki za ratunek brachu, a co się dzieje z twoją ręką.

Link do komentarza
  • Odpowiedzi 1.6k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Popatrzyłem na rękę owiniętą chustą, która zdążyła przesiąknąć krwią. Zakląłem cicho, a potem odpowiedziałem Dark'owi:

- Dobre pytanie. Musiałem sobie ją rozciąć podczas walki. Zabawne... Nawet nie zauważyłem kiedy to się stało. A z tobą wszystko w porządku? Jesteś cały?

Link do komentarza

Skończyłam naprawianie mocno uszkodzonego ogona Koszmarki. Na szczęście, nic oprócz wielkiego rozcięcia zębami Cerbera, nie dolegało kończynie. Zszyłam i obłożyłam ogon okładami z antybiotyku. Później jedynie usztywniłam skrzydło i podałam środek pobudzający i przeciwbólowy. Odłożyłam na jedną z prycz i po raz kolejny musiałam wziąć torbę z lekami. Nie będę przecież ciągać piratów na statek, wiedząc i tak, że pozostaniemy dłużej na wyspie. Później jedynie przeniosłam na zewnątrz, do hamaku, smoczycę. Powoli równomierny puls i oddech powracała, to znak że się wybudza, z lekkiego wstrząsu.

Ostrożnie zeszłam ze statku. Pierwsze co to dałam 5 leków dla Red,a , który cierpiał z bólu. Miały ogłupić mu czucie bólu. Sama dobrze wiedziałam, że są dobre. Od zdarzenia przestrzeleniem kolana, codziennie musiałam brać ich dawkę aby normalnie funkcjonować. Później podeszłam do Ihnesa, który rozmawiał z ... prawdopodobnie nowym członkiem załogi.

- Cześć Ihnes, widzę że potrzebujesz małej pomocy - uśmiechnęłam się oglądając rękę Ihnesa - A my się chyba nie znamy - powiedziałam do nowego odwijając chustę - Jestem Sophie, nie oficjalny medyk. - oglądałam ranę w celu dania diagnozy - Może teraz zaboleć - nie zastanawiając się oblałam ranę spirytusem.

Po kilku chwilach rana była odkażona i owinięta bandażem.

- Koniec. Po patrzyłam się na Ihnesa i nowego. Jeszcze coś dolega? Złamania, rany, ból itp?

Link do komentarza

Każdy krok bliżej kamienia nie sprawiał już radości. Każdy krok był igłą ostrego bólu coraz głębiej wbijającą się w zmysły kapitana. Obelisk się bronił.

Spin coraz wolniej stawiał kroki, każdy następny był trudniejszy. Czuł jak powoli traci przytomność, ale musiał zniszczyć ten przeklęty głaz.

Stał teraz może półtora metra od gładkiego, czarnego kamienia.

Ból uniemożliwiał skoncentrowanie się na czymkolwiek, więc ledwo udawało mu się utrzymać miecz w rękach.

Wreszcie zmusił się do wbicia miecza w otwór. Ostrze przerwało fioletowy strumień światła, która powoli zaczęło przechodzić po mieczu (tak się wydawało Spinowi. W rzeczywistości trwało to ułamek sekundy).

Gdy tylko dotknęło rękojeści, od razu przeskoczyło na ramię kapitana i stopniowo przebiegało po każdym nerwie w jego ciele, powodując niewyobrażalny ból. Sam obelisk zaczął pękać, a powstałe szczeliny wypełniało to samo fioletowe światło. Ale Spina już to nie obchodziło. Ból był tak potężny, że uniemożliwiał skoncentrowanie wzroku. Obelisk potężnie błysnął i nagle znikł z powierzchni ziemi, pozostawiając po sobie ogromną dziurę w ziemi. Jednak przez jeszcze długie minuty, może godziny, nie był tego pewien, przez ciało Spina przechodziły coraz boleśniejsze impulsy. Zupełnie jakby dziwna energia przechodziła przez jedną część jego ciała do drugiej a potem wracało. Ból uniemożliwiał stracenie przytomności i Spin był już na skraju szaleństwa z jego powodu, aż nagle wszystko zniknęło.

Padł na ziemię, tracąc czucie w całym ciele, lecz zachowując przytomność. Spojrzał na dymiącego Rothrilla, który spadł przed nim na trawę. Nie mógł ruszyć nawet palcem.

Link do komentarza

Koszmarka otworzyła oczy. Zobaczyła swój ogon i skrzydło w bandażach. Zauważyła również, że leży na hamaku. Wstała i zeszła po słupie, do którego był doczepiony hamak. Bólu wielkiego nie czuła, ale jedna myśl wwiercała jej się w umysł.

"Muszę. Coś. Zjeść." Zatem zgramoliła się na podłogę statku. Było to trochę trudniejsze z powodu unieruchomionego ogona, ale dała radę. Przeciągnęła się i zeszła na plażę. Jednak pierwsze, co zrobiła to dobiegła do Sophie i przytuliła jej nogę, bo wyżej nie sięgała. Co, jak co, ale nozdrzy uszkodzonych nie miała, więc wyczuła zapach Sophie na bandażach. Przytulała ją jeszcze chwilę, po czym poszła nad wodę. Gdy trochę się pogapiła w morze, podeszła do krzaków. Kiedy znalazła jagody, zaczęła je zajadać.

Link do komentarza

Sorry za nieobecność ^^.

~~~~~~~

Leżałem na ziemi jak jakaś marionetka nie zdolna do kierowania własnym ciałem. Usłyszałem jak majtek powiedział Sophie że kapitan jest gdzieś w głębi wyspy.

- Chcesz żebym ci pomógł - Spytał zażenowany demon - Mogę ci wzmocnić mięśnie na tyle żebyś mógł chodzić.

- Nie opętasz mnie - Zapytałem z niepewnością.

- Pomogę ci, więc tak nie opętam cie.

- No to do roboty - Powiedziałem i poczułem jak znowu mogę ruszać połamanymi kończynami.

- Gdy uwolnię cię będzie jeszcze mocniej bolało niż byś tu leżał. Ale jak chcesz to proszę bardzo. A i mam prośbę. Zniszcz ten monolit. To zabiło dużą liczbę podróżnych.

- Postaram się. Jak się nazywasz? - Zapytałem demona.

- Ramiel.

- Dobra to idziemy szukać kapitana.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Sorki zapomniałem :rainderp: my bad.

Link do komentarza

Gdy rozmawiałam z Ihnesem, poczułam jak coś chwyta mnie za nogę. Zauważyłam obandażowaną smoczycę. Na szczęście się wybudziła, a zmysły miała na miejscu. Później przechodziłam od jednego do drugiego rannego. Odetchnęłam z ulgą, że było bardzo mało złamań, a więcej potłuczeń. Miałam się zając Red,em ale idąc przez dżunglę, tam gdzie wcześniej się znajdował go nie było.

W pewnym momencie upuściłam bandaż. Od razu go wzięłam. Podnosząc wzrok, ledwo mogłam złapać oddech. Przede mną stał Algard. Jak zwykle się uśmiechał. Jedynie co zrobił to się rozpłynął i pojawił się kilka metrów dalej. Zostawiając i tak resztkę medykamentów, poszłam w głąb dżungli. Trafiłam na dawną polanę. Gdy zrobiłam kilka kroków, wiedziałam czemu akurat Algard mnie tu przyprowadził. Podbiegłam do kapitana. Leżał był przytomny, ale nie mógł się ruszyć. Można to było zauważyć po napiętych mięśniach. Obok niego leżał jego miecz, ten cholerny miecz. Kopnęłam go jedynie dalej. Wiedziałam że bez niczyjej pomocy nie mogłam nic zrobić. Jedynie spojrzałam w oczy kapitan i pobiegłam na plażę. Pierwszych lepszych majtków zawołałam rozpaczliwym głosem, aby mi pomogli. Biegliśmy ile sił aby jak najszybciej pomóc Spinowi.

Link do komentarza

Spin był szczerze zaskoczony gdy zobaczył Sophie.I Reda.

Próbował coś powiedzieć, ale nie miał dość sił by otworzyć usta. Jak cholernie głupio się teraz czuł. Żeby jego załoganci oglądali go w takim stanie...

Przez pierwsze parę chwil słuchał nad czym się naradzają, lecz rozumiejąc, że nic mu to nie da, po chwili przestał i zaczął znów rozmyślać o niespodziewanej pomocy Algarda. Spin nie był tak głupi by sądzić, że demon się nawraca. Jeśli im pomagał, to znaczy, że ma w tym własny, zły interes.

Znów spróbował ruszyć ręką, lecz udało mu się tylko lekko drgnąć palcami. Tak czy inaczej to dobry znak. Dobrze, że nie zostanie kaleką.

Link do komentarza

Dark nie chciał zwracać na siebie uwagi więc odszedł utykając. Usiadł za kamieniem i rozerwał dolną nogawkę. Miał na nodze wielką ranę, a wokół niej poparzenia. Westchnął

- Wiedziałem że strzelanie z działka to nie był dobry pomysł.

Dark wyjął zaa pasa strzykawkę (Technologia strzykawki była znana w tamtych czasach przez flotę Wrr) Po czym wbij ją sobie w ranę. Igła strzykawki była duża i gruba więc Dark wrzasnął z bólu. W strzykawce był wyciąg z ziół (Nie Apap). Dark wstrzyknął sobie wyciąg z ziół (Nie Apap). Po czym wziął jakiś badyl na tyle wysoki by uznać go za laskę. Dark wstał podtrzymując się laską. Rozejrzał się i poszedł w stronę okrętu/statku (Co to za różnica?)

Link do komentarza

Koszmarka rozejrzała się. Szybko zobaczyła Sophie i jakiegoś wrzeszczącego załoganta.

- Gdybym miała uszy, to by mi odpadły! - krzyknęła i zerwała liść. Biegnąc rzuciła go drącemu się wniebogłosy majtkowi (miał lecznicze właściwości), a następnie pognała za Sophie. Jednak jej krótkie nogi uniemożliwiały jej szybki bieg. Po chwili Sophie wybiegła wrzeszcząc o pomoc. Koszmarka pobiegła do do miejsca, z którego wybiegła Sophie i zobaczyła kapitana. Czuła w powietrzu coś dziwnego. Nie myśląc za wiele, złapała kapitana za nogawkę i zaczęła ciągnąć w stronę plaży.

Link do komentarza

- Nie Koszmarko. Lepiej nie! Nie wiemy co mu dolega. - powstrzymałam smoczycę, a dwaj majtkowie delikatnie podnieśli kapitana na nosze ze statku - Jeśli źle coś zrobimy, możemy pogorszyć jego stan.

Gdy powoli majtkowie szli w stronę plaży, myślałam nad tym wszystkim czemu Algard mnie tu zaprowadził. Może chciał abym coś zobaczyła, ale jedno czy drugie nie zmieniało tego, że miało to przejść na jego korzyść. Zauważyłam miecz kapitana, wiedziałam że jest przeklęty, ale dla kogoś nie wiedzącego o tym, był jeszcze groźniejszy. Gdy wzięłam go do ręki, poczułam jego moc. Wiedziałam jak działał. Pragną krwi albo strasznego bólu. Zdawał się być na chwilę bardziej stłumiony, ale nie zamierzałam go tak trzymać. Przypięłam do pasa, a później go oddać Spinowi. Gdy wszyscy już poszli chcąc wiedząc, co się stało z kapitanem. Ostatni raz obejrzałam resztki obelisku. Kątem oka zobaczyłam postać na skraju polany. Wiedziałam kto to był. Czerwone oczy i białe zęby rozpoznam z daleka. Zignorowałam to i poszłam na plażę. Ściemniało się, a ja musiałam jeszcze podleczyć Spina + kilku majtków. Jak na złość Noctrune nie było.

Link do komentarza

To bycie w centrum zainteresowania było niezmiernie irytujące. Horda marynarzy skaczących wokół niego i drąca się "Co mu jest?! Co się stało?!". Banda panikarzy...

Trafił na pokładową lecznicę i przeleżał tam kilka godzin pod okiem Sophie.

Co jakiś czas przychodziła smoczyca i dziwnie go obwąchiwała z podejrzliwością wypisaną na twarzy.

Fakt, że nie mógł z tym nic zrobić bardzo go wnerwiał, ale przynajmniej czucie w całym ciele powróciło.

Chociaż, z drugiej strony zaczął tego żałować. Bolały go prawdopodobnie wszystkie mięśnie jak po niewyobrażalnym wysiłku,choć teraz przynajmniej naprawdę czuł, że żyje.

Link do komentarza

Kilka dobrych godzin, spędziłam doglądając połamanych majtków na plaży i Spina. Dobrze licząc schodziłam i wchodziłam na statek 20 razy lub więcej. Kolano co jakiś odzywało falą bólu, ale ogłupiałam je środkiem przeciwbólowym. Prawdopodobnie na starość wątroby nie będę miała, jesli oczywiście licząc to że mogłam w każdej chwili kopnąć w kalendarz przez Algarda. Jednak nie myślałam o tym zbyt często, bo jednak miałam obowiązki.

Musialam co jakiś czas wyganiać majtków oraz smoczycę od lub z kapitana. Powtarzałam że musi po prostu odpocząć, bo tkanki mięśni były, jak to najprościej określić, w szoku. Po 2 godzinach kapitan rozmawiał i ruszał ręką, a po kolejnych mógł normalnie funkcjonować. Gdy znalazłam wolną chwilkę, udało mi się normalnie umyć i przebrać w moje zastępcze ciuchy. Kremowa koszula, brązowa kamizelka, spodnie i buty. Po umyciu moich włosów, odkryłam że mam je strasznie długie. Musiałam je związać. Gdy w końcu choć trochę się ogarnęłam i po raz kolejny wygoniłam smoczycę od kapitana, musiałam się zając znów opatrzeniem ran. Żaden z majtków nie skarżył się na większe dolegliwości, ale Red za to majaczył coś o tym swoim demonie, że wzmocnił jego mięśnie itp.. Nalegałam aby dał się przebadać, ale nalegał abym dała sobie spokój. I tak go muszę dorwać, połamane żebra nie są niczym przyjemnym. Wróciłam do kajuty lekarskiej. Po Spinie było widać że cierpi. Dużo mężczyzn ukrywa swój ból, ale ja potrafiłam to rozpoznać. Bez słowa otworzyłam skrzynię. Przeleciałam wzrokiem medykamenty. Po tym ja statek wyrzuciło na morzę połowa była w nieładzie, ale mi to nie przeszkadzało. wyciągnęłam kilka rolek bandaży, strzykawkę, tabletki i wiele innych ampułek oraz proszków. Podałam Spinowi na malej tacce kubek z wodą oraz tabletki. Miało to złagodzić ból. Później napełniłam strzykawkę. Niestety igła była gruba, ale jeśli wie gdzie się podaje środek, nie powinno wywołać cierpienia.

- Może trochę zaboleć. - powiedziałam i wstrzyknęłam w ramię środek - Już po kłopocie, możesz się poczuć sennie ale to normalne. - odeszłam znów do kufra - Szlag, na jakimś bardziej cywilizowanym postoju trzeba będzie dokupić parę rzeczy, zapasy znikają bardzo szybko. No nic trzeba będzie improwizować. - zamyśliłam się - Ah chciałam jeszcze dokładniej dowiedzieć co się stało, powiedzieć że Algard znów jest aktywny i oddać to. - podałam leżący w kącie, przeklęty miecz.

Link do komentarza

Dark właściwie nic nie miał do roboty na plaży więc podpierając się swoją tymczasową laską poszedł w głąb wyspy. Chciał ją poznać dokładnie by się nie nudzić przy nudnych załogantach. Pierwsze co zobaczył to była jaskinia. Dark westchnął

- Eh...może będzie ciekawie.

Po czym wziął jakiś badyl, owinął go chustą, pokropił chustę odrobiną alkoholu by lepiej się paliła i zapalił zapałką. Wszedł utykając do jaskini. Przez jakiś czas szedł tunelem ozdobionym stalaktytami i stalagmitami. Dark walnął w jeden stalaktyt który przypominał laskę. Od się urwał i zleciał w stronę ziemi. Dark go w powietrzu złapał i sprawdził czy jest twardy. Po czym wyrzucił drewnianą laskę i zaczął podpierać się stalaktytową. Nagle tunel się skończyła. Wokół nie było ścian. To była wielka jaskinia. Dark rozejrzał się i zauważył na ziemi proch. Zapalił go. On z dużą szybkością popędził w stronę wielkiej skały. Ona błysnęła światłem. Proch leciał dalej i zapalił następną skałę i tak dalej. Cała jaskinia została rozświetlona przez tajemnicze skały. Dark znowu się rozejrzał i nie wierzył co zobaczył. Zobaczył.... (Ciąg dalszy nastąpi)

Link do komentarza

Gdy tylko Sophie podała mu leki, niemal od razu poczuł się lepiej, choć wiedział, że będzie przymulony.

Na wieść o Algardzie nie odpowiadał przez chwilę, tylko chwycił miecz. Znów poczuł jego żądzę krwi.

Zabawne...trochę mu jej brakowało. Przyzwyczaił się już to utrzymywania jej w ryzach i nie pilnując jej czuł się...nienaturalnie.

Wreszcie przypomniał sobie o pytaniu Sophie.

-Co się stało...? Heh...zniszczyłem obelisk. To się stało. Co do Algarda...wiem o tym. Jego powrót się zbliża, a my straciliśmy połowę załogi. Plus jeszcze daleka podróż wciąż przed nami. Samo polowanie na lewiatana będzie dużo trudniejsze...Następne dni będą ciężkie...- mówił już bardziej do siebie, znów zapominając o obecności Sophie.

Zmusił się do uśmiechu i zapewnił ją, że wszystko będzie dobrze. Jego załoga liczy na niego, więc nie wolno mu okazać choć cienia wątpliwości.

Tylko...tylko, że to było coraz trudniejsze...

Link do komentarza

- Nie dziwię się że kapitana tak poraziło. Samo przecinanie wiązki u golemowi dawało dziwne uczucie, a co dopiero przecinanie tak jakby zasilania tego wszystkiego. - odeszłam znów do kufra bo gazę.

Niestety moje dotychczasowe rany nie chciały się goić. Na ramieniu od kuli, nawet dobrze sie trzymała, ale ta od ugryzienia Algarda utrzymywała się nadal, przypominając ciągle o nim. Owinęłam delikatnie rękę. zajęłam się kolanem. Trzymało sie nieźle, jeśli chodzi o to że powoli odbudowywało. Obandażowałam je, czasami przymykając oczy z bólu.

Zastanawiałam się nad zachowaniem kapitana.

- No cóż trzeba żyć dalej. Proszę się tylko nie zadręczać tym wszystkim. - zamyśliłam się - Ahh mało bym nie zapomniała. Widziałam że masz popa żoną lekko rękę i rany na plecach. Trzeba je opatrzyć. - powiedziałam wymachując bandażem i środkiem odkażającym.

Link do komentarza

Zostawszy na polanie na której był kapitan postanowiłem że zbadam resztki obelisku który został rzekomo zniszczony. Energia nadal się nad nim świeciła i wirowała misternie. Podszedłem do jednego z kawałków i ukląkłem.

- Wyczuwasz coś - Zapytałem Ramiela.

- To nie zostało zniszczone, dopiero gdy ta energia zniknie wyspa będzie wolna od zła.

- Jak można to zniszczyć albo co?

- Pochłaniając ją. Żaden człowiek nie przeżyje jednak takiej ilości. Tu potrzebujemy czegoś innego. Może twój miecz.

- Co? To możliwe - Zapytałem zszokowany - Myślałem że tylko coś żywego może mieć energie.

- No a czym ja jestem - Zapytał Ramiel - No dobrze wyceluj mieczem i rzucaj. Gdy miecz wessie energie obelisk odbuduje się tak jak te najbliższe golemy więc musisz je zniszczyć.

- No dobra - Wyciągnąłem miecz i wycelowałem w kule energii po czym rzuciłem w cel. Gdy miecz trafił energia go pochłonęła i zaczęła się zmniejszać. Gdy już nie było śladu po energii miecz opadł na ziemie i wbił się obok. Złapałem za rękojeść. Nagle skały zatrzeszczały, obelisk odbudował i wokoło mnie stała już mała armia golemów zniszczonych wcześniej przez kapitana. - No dobra to do dzieła. Najpierw zniszczyłem obelisk a potem rzuciłem się na najbliższego z golemów.

Link do komentarza

Tryumfalny powrót po tygodniu bez internetu, i tak czułem, że temat stanie w miejscu. Więc czas go ożywić.

Spin zaczynał czuć się coraz lepiej, teraz już mógł normalnie się poruszać, jednak nabawił się sporo sińców i kilka złamań, więc tak czy inaczej wciąż musiał pozostać w łóżku.

W międzyczasie załoga rozpoczęła już naprawę statku, darem od Boga były okoliczne drzewa. Zapas drewna umożliwił załatanie licznych dziur i odbudowę masztu. Problemem był brak wioseł i żagli. Załoganci potrafili wyciosać proste deski i tym podobne, jednak tworzenie wioseł i im podobnych rzeczy ich przerastało.

Jednak wciąż żyli a zapasy wystarczały na blisko rok pobytu na wyspie...zwłaszcza, że liczba gęb do wykarmienia drastycznie się zmniejszyła...

Link do komentarza

(zaklęcie wskrzeszające mode: on)

Koszmarka zeszła z pokładu. Powoli zapadała noc, robiło się coraz zimniej.

- Raczej jeszcze na tej wyspie posiedzimy... - mruknęła i poszła do lasu. Miała zamiar zebrać drewna na opał, ale zobaczyła Red'a. Westchnęła i strzeliła błyskawicą (taką jaką ma Szczerbatek) w wiązkę energii najbliższego golema. Następnie złapała jedną z ostrzejszych gałęzi leżących na ziemi. Rzuciła ją w stronę kolejnego i wbiegła w krzaki. Stamtąd rozpoczęła bombardowanie golemów kamykami, które wcześniej były jagodami.

Link do komentarza

Zdyszany, zobaczyłem jak Koszmarka zaczyna atakować kolejne golemy. Na początku się ucieszyłem ale potem pomyślałem o tym co mogło by ją spotkać za okazaną pomoc. armia golemów zmniejszyła się dopiero o 1/4.

- Kiedy to się skończy - Powiedziałem do siebie.

- Cierpliwości oficerku - Odpowiedział Ramiel - To pomoże ci się wzmocnić, będziesz potem silniejszy.

Link do komentarza

Gdy Spin wyjrzał za okno został oślepiony przez fioletowy błysk światła, z miejsca gdzie wcześniej stał obelisk i ku swemu przerażeniu,zobaczył jak kamień znów się pojawia. Rothrill zatrząsł się w pochwie i Spin po raz pierwszy, od bardzo dawna usłyszał znajomy głos...

-Raaamieeeeel....

Kapitan spojrzał na ostrze i znów usłyszał wołanie.

-RAAAAAMIEEEEEEEEEL.....!

-Ramiel...?- zapytał szeptem. Jako odpowiedź w jego umyśle pojawiła się rękawica Reda.

-RAAAAAAAMIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEL!- teraz ciche wołanie ducha zamkniętego w mieczu zmieniło się głośny krzyk.

To było dziwne...demon uwięziony w Rothrillu był częścią Algarda...

Wyjaśnienia tego zjawiska mogły być dwa...albo kawałek duszy Algarda znów zyskał własną świadomość, jak wtedy gdy opętał Spina, albo Algard w jakiś sposób połączył się z mieczem i ponownie odzyskał całą swoją moc...Ale bez względu na to, fakt że duch woła demona z rękawicy Reda, oznacza, że Algard ma jakieś powiązania z tym artefaktem...a to oznacza, że Red i powodzenie całej misji zabicia Lewiatana jest zagrożone... A wtedy cała flota piratów nie będzie miała szans w walce naraz przeciw Krakenowi i Lewiatanowi...

Tak czy inaczej, Red znów coś nagrzebał. I pewnie znów trzeba to będzie naprawić. Spin nie czekał dłużej, opuścił statek i ruszył w stronę obelisku.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...