Horse_Wars: Niewolnicy (by PiekielneCiastko)

[Nightmare]

Dalej były schody na górę.

[Ohmowe Ciastko]

Poszedłem na górę,

[Nightmare]

Siedziałeś w dziurze w ziemi w ciemnym zaułku. Przed nim co chwila przebiegał lub przelatywał Podmieniec.

[Ohmowe Ciastko]

-Wiecie jak dostać się do Chrysalis?-zapytałem się źrebaki.

[Nightmare]

Pokazały wielki rydwan, który zatrzymał się na placu.

[Ohmowe Ciastko]

-Dobra, jak każę wyjść,to idźcie walczyć-powiedziałem do źrebaków-Prócz ciebie, błękitna. Ty zostajesz i chronisz Kate.

Wyskoczyłem z dziury w locie robiąc sferę, którą zacząłem ładować piorunem. Po chwili napięcie elektryczne w niej było tak wielkie, że uznałem, że mogę już opuścić barierę. Jednak wcześniej otoczyłem siebie i wejście do dziury barierą.

[Nightmare]

Wszyscy padli na ziemię. Kiedy twój atak zniknął, każdy Podmieniec patrzył w twoją stronę.

[Ohmowe Ciastko]

-No, chodźcie-zachęciłem podmieńce do ataku na mnie.

[Nightmare]

Trzy w zbrojach podbiegły do ciebie.

[Ohmowe Ciastko]

-Ech, nawet nie znają podstaw do walki z kucem, posiadającym moce Sitha-powiedziałem strzelając piorunami do konserw.

[Nightmare]

Błyskawice odbijały się od ich opancerzonych ciał.

[Ohmowe Ciastko]

-Szlag, mają odgromniki-powiedziałem.

Zamierzałem mocą podnieść podmieńców i uderzyć nimi o ścianę. Wystarczająco mocno, by ich wykluczyć na jakiś czas z walki.

[Nightmare]

Ich zbroje zamortyzowały wszystko. Ruszyły na ciebie, gotowe do walki.

[Ohmowe Ciastko]

Stałem gotowy do obrony i kontrataku.

[Nightmare]

Pierwszy zamienił się w alicorn, którą niedawno poznałeś i zaszarżował na ciebie. Kilku innych zamieniło się w jej złą wersję.

[Ohmowe Ciastko]

Mój kodeks zakazywał mi walki mieczem świetlnym, który zdobyłem innym sposobem niż stworzenie własnymi kopytami lub podczas walki. Więc musiałem jakoś powalić przeciwnika. I czekałem przygotowany.

[Nightmare]

Nagle coś cię uderzyło od tyłu i przeleciałeś aż na środek placu.

[Ohmowe Ciastko]

Przepraszam, że tak długo, ale na jakiś czas mi PC umarł, a potem miałem morderczy deadline.

---

Podczas lotu zastanowiłem się, co to może być. Z względów taktycznych ułożyłem się tak, by lądując niczego sobie nie uszkodzić, a po wylądowaniu móc szybko wstać.

[Nightmare]

Po wylądowaniu, za tobą usłyszałeś głos. Głos kogoś, kogo znałeś od początku misji.

- Ale ty jesteś naiwny.

[Ohmowe Ciastko]

Wstałem, udając kontuzję całej lewej połowy mojego ciała. Spojrzałem na kuca, który to powiedział.

[Nightmare]

Kate uśmiechała się do ciebie złośliwie i potrząsnęła ciałem, aby zrzucić opatrunki. Rozłożyła skrzydła, ale się nie wzniosła.

[Ohmowe Ciastko]

-No cóż. Akcja jak w słabym holofilmie. Ja cię ratuję, a to ty jesteś tą złą. Co chcesz osiągnąć?-uśmiechałem się, choć udawałem też osobę obolałą-Nie mów, że źrebakom też coś zrobiłaś.A może one też są złe?

[Nightmare]

Kate zalśniła na zielono, a po chwili na jej miejscu stał Podmieniec.

[Ohmowe Ciastko]

-To w końcu jesteś prawdziwa, czy nie? Bo już mnie zaczyna boleć głowa.

[Nightmare]

Podmieniec zmienił się w ciebie.

- To w końcu jesteś prawdziwa, czy nie? Bo już mnie zaczyna boleć głowa. - przedrzeźniał cię.