Skocz do zawartości

Wilcza wataha: Dołącz i wędruj z nami!


Nightmare

Recommended Posts

Spojrzałem na niego

- Nie muszę ci niczego udowadniać. Czasy kiedy trzeba było się zabijać o dowództwo dawno minęły. Nie doprowadzę do rozlewu krwi z powodu twojej głupoty. Ja, szaman Garrus pułkownik odziałów specjalnych, syn Mordimera z watahy Wilków Morskich zrzekam się dowództwa nad oddziałem specjalnym generała Mordimera nazwa operacyjna K-9 na rzecz szeregowego Jacoba. Wszystkie wydane przezemnie rozkazy zostają anulowane - po wypowiedzeniu tych słów zatrzymałem się, zasalutowałem i z uśmiechem powiedziałem - prowadź wodzu!

Link do komentarza

(byłam daleko ale dobra :screwball: )

 

Wilczyca leżała na gałęzi, drzemiąc. Po dłuższej chwili obudziła się, po czym pobiegła z powrotem do watahy. Oczywiście przy zeskakiwaniu Nasza musiała źle wylądować, turlając się 2 metry dalej. Gdy była blisko zauważyła, że J z Bećką już wrócili. Przyspieszyła tempa, będąc po chwili koło wilków.

- Hej Jacob, hej Bećka dość długo was nie widziałam - powiedziałam z lekkim uśmiechem na pysku, ale czując małe napięcie między Garussem a Jacobem, położyła po sobie uszy.

Po chwili usłyszała głos wilczycy, odetchnęła po czym odpowiedziała:

- Mordimera nie ma, gdyż poszedł załatwiać sprawy ze zbliżającą się wojną. Przysłał on nam swojego syna... - przerwała i skinęła na Garussa - ..., ale w sumie mogę ci opatrzyć te rany, choć trochę...

Link do komentarza

Jacob prychnał i powiedział

- A myślisz że chce dowództwo? Mówiłem że nie mam zamiaru wracać do przeszłości więc nie chcę dowództwa.

Po czym Jacob schował pazury i syknął gdyż rana na boku zaczynała szczypać. Powiedział

- A poza tym jestem zbyt słaby by dowodzić.

Nagle z rany zaczęła lecieć krew. Jacob warknął

- Szlag...

Po czym stracił przytomność z powodu zakażenia rany.

Link do komentarza

Jacob zaczął się nagle budzić. Powiedział cicho do Garrusa

- Ty masz zamiar brać ich na wojnę? Bez żadnego wyszkolenia militarnego i żadnych ćwiczeń psychologicznych? Nie popieram tego co robisz, ale nie będę się wcinał...to nie moja sprawa...

Po czym Jacob wstał jakby nigdy nic i zapytał

- Byłeś kiedyś na wojnie?

Link do komentarza

- Nie, ale jeśli chcesz mi prawić kazania na temat jaka wojna jest straszna to tylko stracisz czas. Mój ojciec był na wojnie. Przeżył koszmar. Co noc wstawał z krzykiem i gdy tylko słyszał coś o wschodnich zamykał się w sobie i nic nie mówił przez cały dzień. Do dziś go to prześladuję. Wiem, że wojna to straszna rzecz. I muszę ich wyszkolić i posłać na wojnę. Nie musisz w tym uczestniczyć. Możesz iść za góry i tam dołączyć do watah niewolniczych. Droga wolna. Mógłbyś podziękować za zajęciem się twoimi ranami. To co, idziesz z nami czy nie?

Link do komentarza

Jacob powiedział

- Dziękuje za opatrzenie ran, a poza tym pójdę z wami, gdyż są dosyć jeszcze młodzi więc sam możesz sobie nie poradzić...

Po czym Jacob spojrzał na ranę która wyraźnie wskazywała że zostanie szrama. Dodał

- Ale nie będę walczyć na polu walki gdyż mój stan zdrowia teraz jest krytyczny...

Link do komentarza

-Dziękuję.

 Gdy Nasza opatrywała mi rany po chwili ciszy powiedziałam

- Wiesz, jak byłam na tej wyprawie z Jacobem spotkałam moją rodzinną watahę, a przy tym mojego byłego partnera i prawie zdarłam skórę z takiej jednej - powiedziała i dorzucam uśmiech - a potem Jacob się na mnie wściekł i uciekł, a potem...- zawahałam się - stało się to co widzisz

Link do komentarza

- No to nie ciekawie... -odparła wyciagając szkło z ran - Nie przejmuj się Jacobem, on już taki jest.... Tylko mam jedno pytanie czemu to sobie zrobilaś? Bo raczej nie wygląda jakbyś upadła lub ktoś cię na nie przewrócił... - mrukneła wyciągając jeden z większych i najglebiej siedzących kawałków. 

Link do komentarza

Spojrzałem na niego i z uśmiechem powiedziałem:

- Oficjalnie wojny jeszcze nie ma. Na razie się przygotowujemy. No i dlatego tu jestem. Mam was przygotować na wojnę. Pamiętaj, że nie jesteście piechotą. Jesteście oddziałami specjalnymi. Nie idziecie na pierwszy front. Uderzacie z zaskoczenia robiąc wielkie szkody przy małych stratach. Mam z was zrobić szybkich, niewidzialnych i  skutecznych morderców. Mam nadzieję, że mój ojciec oszczędzi tego samicom - spojrzałem na Lejle i Nasze.

Link do komentarza

- Już. - odpowiedziała krótko wstając od Lejli - Masz tylko się nie przemęczać i w najbliższym czasie nie iśc do swojego człowieka. - powiedziałam odchodząc od niej.

Wskoczyła na wcześniej wspomniany dąb, po czym obserwowała wszystkie wilki z góry. Oceniała swoimi kryteriami każdego wilka, dochodząc po chwili, że ma wspaniałą watahę.

- Witaj. Zapomniałem się z tobą przywitać - usłyszała znajomy jej głos.

- Jacob! Jak miło cię znów widzieć, myślałam już, że jakieś cię samice porwały i zostawiły w lesie... - uśmiechnęłam się szyderczo - Nie chcę się narzucać, ale powinieneś pogadać z Lejlą. Przez to, że trochę się wkurzyłeś na coś, zrobiła sobie pełno ran na plecach. Martwię się o nią...

Link do komentarza

//Dziwnie się poczułem jak to przeczytałem :rainderp:

Jacob zdziwił się to co powiedziała Nasza i zapytał

- Co? Przecież ja jej nic nie zrobiłem. Chyba że...

Jacob zatrzymał się i pomyślał nad czymś o czym nie myślał przez wiele lat. Dokończył

- Ale to niemożliwe...przecież...ona....ja...co??!!

Jacob zaczął chodzić w kółko co oznaczało że nad czymś myślał. Powiedział wreszcie

- Może lepiej pomóż gdyż pewnie to zepsuje...

Link do komentarza

Cichą krzyknęłam ponieważ Nasza wyciągała jeden z większych kawałków

-Ale ja nie - postanowiłam nie kończyć- A co do tycz ran to nie ważne.

Kiedy skończyła poszłam za wielką skałę, których było mnóstwo z resztą z górach. Usiadłam i jak to mam w zwyczaju wspominałam. Miałam mieszane uczucia z jeden strony nie chciałam żeby mnie ktokolwiek widział w takim stanie, ale z drugiej strony, chciałam żeby ze mną była moja przyjaciółka, ale nie Wiry, która rozumie tylko gesty i słowo ,, chodźmy'' oraz ,,kocham cię'' i ,,lubię cię''. Takiej przyjaciółki, której mogłabym się zwierzyć kogoś takiego, jak z dawnej watahy, z kim mogłam poudawać totalne głupki, że wszyscy się by na nas gapili. To były czasy...

Link do komentarza

 - Nie chodzi mi oto, chociaż bardzo możliwe są twoje przypuszczenia. Ale wyjaśnij z nią czemu się okaleczyła tylko dlatego, że ty strzeliłeś focha. - popatrzyłam na siedzącą samotnie wilczycę - ... jak chcesz mogę z nią pierwsza porozmawiać, ale to ty masz lepszy kontakt niż ja sama... - powiedziała, pokazując na wilczycę.

Link do komentarza

(Dziwne... Wcześniej mnie nie było tydzień, to wszyscy się zaczęli zabijać. Teraz mnie nie ma około... miesiąca? I wszyscy (z tego, co zrozumiałam) na wojnę lezą! Streśćcie mi co się stało, a może Asianna wpadnie i uporządkuje)

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...