Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)


kapi

Recommended Posts

Serox gdy usłyszał słowa " Kompania Karna " skrzywił się lekko.

- Jeśli kazali mi tu biec tylko po to by wsadzić mnie do kompani karnej to chyba dam im powód do wsadzenia mnie do kompanii karnej. A co do zaproszenie to z chęcią sobie z wami pogram i kto wie może będę miał dziś wolny wieczór. He he.

Czekając aż strażnik pójdzie Podmieniec rozejrzał się po koszarach z wyrazem lekkiego zainteresowania i zmęczenia. Gdy tylko strażnik zniknął i nikt inny go nie obserwował obejrzał dokładnie zamek bramy. Gdy skończył udał się do pierwszego ze swoich celów czyli pomieszczenia gdzie miał powstać wyłom.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś go dotknęło. Jakby ból, tylko że nim nie był. Jakieś dziwne uczucie gdzieś z tyłu głowy, gdzieś na obrzeżach świadomości. To uczucie było dziwne i dość niepokojące, choć o dziwo wywołało grymas, na twarzy Maskeda, przypominający uśmiech. Jednak jego maska w pełni zasłaniała ten oraz każdy inny widok. W jego głowie zaczęła się istna batalia, rzeź. Coś czego nikt nie mógłby się spodziewać, jednak on sam czuł jakby rósł w siłę, a jego myśli biegły szybciej niż kiedykolwiek. To było jakieś inne, jakieś specyficzne, szczególne. Przyjemne.

Były to jego myśli, goniące przed czymś co odczuł już wcześniej, a wyrzucające setki pomysłów na sekundę. Było to cudne stymulowanie jego podświadomości przez coś co mężczyzna musiał trzymać na wodzy, a teraz ponownie się odezwało, choć tym razem pozwalając na zebranie myśli przed całym planem. Ruszył więc do przodu by wyrównać krok z Shadow i odezwał się szeptem, a wspomagając go swą mocą by ten łatwiej dosięgał jej uszu, a ciężej padał na uszy pozostałych.

 

-Myślę że ta wiadomość może być dla ciebie dość istotna. - Mówiąc mężczyzna z czystą euforią oglądał szyję klaczy, jakby pragnąc ja pożreć samym wzrokiem, czując to dziwne uczucie które tworzyło w jego głowie owo zawirowanie myśli. - Pierścienie na mej dłoni gromadzą moc, tak z powietrza jak i przedmiotów czy umierających, bym mógł ją potem wykorzystać. Myślę że możesz to wykorzystać przeciw pani nocy, bowiem raczej się nie spodziewa czarnoksiężnika, żerującego na mocy innych w szeregach rebelii. - Myśli wciąż przyspieszały, jakby pragnąc by powiedział jej wszystko, ale żądały czegoś w zamian. Czegoś strasznego, czego nie mogła zaoferować. Tak wiedział już co to za uczucie, walczył z nim już dwukrotnie, choć nigdy nie było tak silne. Teraz gdy było ich niewielu, owo uczucie jakby czując mniejsze zagrożenie chciało się wydostać i przejąć kontrolę nad rozszalałymi myślami mężczyzny. Tak głód był teraz silny. - Potrafię też ożywiać zwłoki, choć nie trenowałem tego nazbyt długo, skupiając się jednak na mocy. Wykorzystaj tę wiedzę mądrze.

 

Zamilkł, bowiem już prawie czuł smak skóry i śliny, cudny słodki smak krwi. Coś czego teraz pragnął, była to bowiem kolejna z wielu cen jakie musiał płacić za moc. Jednak zaczął przezwyciężać uczucie, wiedział że musi, choć wciąż go kusiło, by dla tego uczucia oszalał. Pragnął tego, jak gdyby cichej obietnicy potęgi i mocy, której nie mógłby inaczej otrzymać. Czuł się podobnie jak wtedy gdy pierwszy raz poczuł potęgę demona kryjącego się w Wiktorze, potęgę której pragnął, lecz wiedział że jej nie otrzyma i sam musi na nią zapracować, choć teraz ta była na wyciągnięcie dłoni, bowiem właśnie ta blada dłoń, pełna teraz mocy i zimna, zastąpiła kopyta na których się niegdyś poruszał. Cieszyło go to, a zarazem zastanawiało, czemu tak się stało. Teraz jednak zwolnił kroku, by opuścić pierwszy szereg. Nie mógł tak łapczywie rozmyślać, musiał się uspokoić i oddalić z lekka od Shadow. Przekazał jej co chciał i to jej wyborem będzie jak wykorzysta tę wiedzę. On miał swoje problemy i plany. Oraz obietnicę którą mu złożono, obietnicę spotkania na które tak czekał...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serox po oddaleniu się strażnika uważnie obejrzał wrota. Sprawiały wrażenie solidnych. Złożone z trzech warstw grubego drewna, które łącznie dawało grubość około pół metra. Okute wewnątrz i na zewnątrz żelazem, które nie miało na sobie śladu rdzy. Widać gwardziści za czasów wolności dobrze je konserwowali. Przed nimi znajdowały się kraty. Gruby metal opuszczał się aż w ziemię, tak, że ciężej go było wyważyć. Co pocieszające pręty nie były ze sobą gęsto połączone, a jedynie co 20 cm. Obserwując wcześniej poczynania changelinga Serox zorientował się jak działa zamek tych drzwi. Był po pierwsze tradycyjny, żelazny na klucz, który wysuwał gruby żelazny pręt i opierał o ścianę. Jednak na tym się nie kończyło. Od boków wchodziły i przechodziły przez drzwi grube bele, które ciągnęły się od ściany do ściany. Tak samo z dołu i z góry, krótsze pręty zabezpieczały przed wyważeniem. Każdą belę pojedynczy kuc musiał odsuwać oddzielnie, bo taki opór dawała. Choć w pięciu dałoby się szybko otworzyć i zamknąć wrota. Pozytywnym aspektem było to, że od środka, jedynie zamek na klucz wymagał czegoś poza siłą, aby rozstworzyć wrota, do reszty prętów potrzeba było tylko mięśni. 

 

Tymczasem w podziemiach Shadow uśmiechnęła się z lekka na wieść o pierścieniach. Dała Maskedowi odpowiedź równie cichą, co jego wypowiedź.

-Te pierścienie mogą okazać się bezcenne. Mam nadzieję ,że wchłoną dużo, bo moc naszej przeciwniczki jest straszna. Nie wskrzeszaj nikogo przy niej. Nie wiadomo czy w tę dziedzinę magii też się kiedyś zagłębiła mroczna strona Luny. Jeśli tak, wszyscy twoi podwładni obrócą się przeciw nam, poza tym są to stworzenia niezdarne, które kiepsko się skradają, a my potrzebujemy ciszy. Gdy jednak wypełnimy naszą misję, a nasi za szturmują zamek, wtedy wskrzeszaj i siecz wroga.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serox po tym jak obejrzał zamek i skrzywił się w duchu

*- To by było za łatwe jakby to były zwykłe drzwi nie?*

- Jak to dobrze, że nimi nie muszę martwić się jak na razie. No chyba, że się okaże, że muszę uciekać to mogą być problemem. Tak czy siak wszystko po kolei.

Serox poszedł do pomieszczenia, w którym na planie ataku ma być wyłom i sprawdził go dokładnie. Gdy już to zrobił poszedł do kanciapy strażników, przysiadł się do nich i czekając aż skończą rozdanie przyjrzał się grającym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MT, jednak wolał nie ryzykować wylądowaniem na czyjejś łepetynie, więc postanowił zrobić coś co osibiście nie było jego specjalnościo, poprosić kogoś o pomoc. Jednorożec podszedł do najbliższego żołnierza i klepnął go w ramie (czyli to miejsce gdzie przednie ogi łączą się z tułowiem) i powiedział:

 

Ty, żołnierz wiesz może gdzie jest miejsce żby poćwiczyć latanie a przy okazji się nie zabić? Widzisz mam tu takie me-cha-nieczne ustrojstwo do przetestowania, więc może mógłbyś mi powiedzieć gdzie jest dość dużo miejsca.

 

Niektóre ze słów wypowiedzianych przez MT były wymówione jak do rocznego źrebaka ponieważ jednorożec watpił w wysokość IQ żołnierza

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim pacnął się kopytem w czoło. Nawet nie myślał, że alikorny są tak bardzo głupie, chociaż się trochę spodziewał. Bo w sumie co może zrobić krewny tych durnych, nieumiejętnych księżniczek. Westchnął bardzoo głęboko, aż dwukrotnie.

- Po prostu siedź cicho i trzymaj się blisko mnie, okej? - odezwał się ponuro, z niechęcią. - I nie wpierniczaj się, gdzie cie nie chcą. Wszystko na mój rozkaz.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze , siedzieć cicho i nie wpierniczać się gdzie mnie nie chcą. Zapisane w mózgu. A mam dosłownie krok w krok za panem chodzić czy jak ? Będe cicho. Jak ninja. *Rocksplash rozmył się po czym ujawił za plecami Grima i szepnął mu do ucha , chcąc go wystraszyć* : Bu!

Edytowano przez Giercownik13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serox poszedł korytarzem ku centrum fortecy. Większość żołnierzy spała. Jakieś patrole złożone przeważnie z dwóch changelingów w niepełnym rynsztunku przechodziły koło niego. Nie pytano go jednak kim jest, był to jeden z plusów tak licznej armii, nie było kuca, który by znał wszystkich, a patrole zajęte były pogawędkami na swoje tematy i nie chciały niepokoić innego "towarzysza", który zapewne też jest zmęczony. Widać, że żołnierze korzystali ze snu dowódców, bo czasami nie mieli na sobie zbroi, a czasami jedynie z jakimś mieczem chodzili tylko. Każdy rebeliant, który to widział świadom nadchodzącej rychło ofensywy mógł tylko śmiać się w duchu na to fortunne zrządzenie losu. W pokojach, gdzie spało wielu changelingów sytuacja wyglądała podobnie. Każdy najwyraźniej korzystał z wygód stolicy, gdyż miał świadomość, że czekają go długie wędrówki po bezdrożach za bojówkami rebeliantów w innych częściach Equestrii. Nikt nie spodziewał się szturmu tutaj, tak dobrze siatka powstańców była zakamuflowana.   

 

Korytarz był stosunkowo dobrze oświetlony. Co parę metrów płonęła pochodnia. Drzwi w większości były pootwierane, co również cieszyło Seroxa. W końcu dotarł do schodów, wchodzących do piwnicy budynku. Tam miano zrobić podkop. Piwnice wypełniono zapasami, które w większości zostały już zabrane do pociągów i poprzewożone do miast, w których były zamieszki. W piwnicach kręciło się już więcej straży. Większość po prostu pilnowała określonych drzwi zwykle dwójkami. Chroniono w ten sposób najważniejsze części piwnicy z ich najcenniejszymi zapasami, takimi jak proch i oręż. Wywiad rebeliantów wiedział o tym i dlatego na miejsce podkopu wyznaczył dawno opustoszały magazyn na samym krańcu piwnicy, bo i było do niego najbliżej, ale też i nie był strzeżony. Serox już do niego dochodził, gdy jego serce zmroził strach. Na końcu długiego ciemnego korytarza, którym szedł świeciła się pochodnia, a w jej świetle dało się dostrzec postacie. Podszedł nieznacznie i zobaczył, że pięć changelingów siedzi na podłodze, rozmawia si śmieje się po cichu. Postał tak w cieniu ściany w korytarzu. Z rozmów wywnioskował, że kuce obrały sobie to miejsce ze względu na ciszę i oddalenie od wart. Dzięki temu mogą sobie spokojnie pograć i porozmawiać. Były wśród nich dwie klacze, które przytulały się do dwóch ogierów. Trzeci siedział samotnie przy małej beczce z trunkiem. Nie zwrócili na razie uwagi na podglądacza. Nie mieli także pancerzy, ani broni, a przynajmniej Serox żadnej nie widział. Jednak to nieprzyjemne, przyjacielskie spotkanie mogło zniweczyć cały plan. Ogier musiał coś z tym zrobić, albo czym prędzej uciekać, bo zapowiadała się rzeź.

 

Tymczasem w podziemiach oczekiwano szturmu. MT zwrócił się do jednego z żołnierzy, ten początkowo jakby nie dosłyszał, lecz po klepnięciu zwrócił uwagę na mechanika. Zastanowił się chwilę i odparł:

- Wydaję mi się ,że może Pan popróbować sobie w kuźni, tam strop jest wysoko, a cała pusta teraz stoi bo wszyscy tutaj. Jest w jednej z najgłębszych jaskini. Proszę pokierować się tamtym korytarzem, a później schodami w dół. Kiedy zobacyz Pan czerwoną łunę, to pan trafi.

Powiedział, po czym wskazał kierunek.

 

Tymczasem w podziemiach dalej toczyła się rozmowa podczas szybkiego marszu. Masked szedł raczej z tyłu, nagle stanął jakąś wielką mocą zatrzymany. Nie mógł nic powiedzieć, ani nie zdążył nikogo zawiadomić. Za sprawą dziwnych czarów nikt także nie zauważył jego zniknięcia, nawet Poison, który był jego przyjacielem. Masked powoli zapadł się w czarną otchłań mrocznych korytarzy przed zamkiem i zniknął. Jego umysł okryła ciemność, jednak nie czół słabości. Czuł za to wszechogarniającą to miejsce moc, jakby z samej magii powstało.

 

Widział ciemne, czarne wręcz, kłębiące się przed nim chmury. Na niebie nic nie świeciło, a pod stopami nie czuł podłoża. Zastanawiał się dlaczego znalazł się w tym miejscu. Nagle w twarz powiał mu lodowaty wiatr i rozwiał szybko chmury, pozostawiając jedynie ciemnofioletową mgłę, która zdała się być nieczuła na dęcie wichru. Stał teraz na popękanej ziemi, a po horyzont ciągnęły się zielone kryształy, lewitujące nad ziemią. Dawały one lekki blask, który tłumiły obłoki fioletowej mgły. Nagle kryształy zaczęły się przeistaczać i zmieniając formę rosły w górę, wydłużały się, aż przybrały kształt zwiędłych, starych drzew. Utworzyły w około istny las, którego wzrok nie mógł przeniknąć.

 

Na niebie pojawiła się jakaś ciemnozielona gwiazda, a obok niej druga. Świeciły tak obie niczym płomieniste oczy, które chcą świat spopielić. Blade światło rozjarzyło się również pod Maskedem, tworząc w okół niego krąg pistacjowy. Z naprzeciwka mężczyzna ujrzał, że coś się poruszyło. Przypatrzył się, a że oczy jego przystosowały się do ciemności zobaczył postać w ciemny płaszcz z kapturem odzianą. Z pod niego te sam spojrzenie co dawniej poczuł na sobie. Rozpoznał klacz, która wcześniej z nim już mówiła. Na razie się nie odzywała, tylko się zbliżała. Masked zauważył coś, co go zadziwiło, oto klacz wstała na tylne nogi, jej postać zaczęła pomału się zmieniać i tak w odległości niespełna 5 metrów stała przed nim postać iście kobieca. Płaszcz odwiany przez wiatr odsłonił szczupłą figurę. Ubrana była w ciemno zieloną suknię, z wieloma czarnymi detalami. Od piersi do ramion ciągnął się pas materiału, przypominający skrzydła olbrzymiego czarnego ptaka. Na ich środku dwoje fioletowych oczu z kamieni szlachetnych spoglądało na Masked. Suknia zwiewna i jakby z mgły zrobiona opadała do kolan, dalej na nogach pięły się pnącza, tak świecące blado, jakby z samej mrocznej energii były zrobione. Tylko częściowo osłaniały skórę, która była gładka i blada. Z tej samej mocy, choć już w szare barwy przechodzącą była zrobiona część na brzuchu połączona i mglistą suknię łącząca ze skrzydłami mrocznego ptaka. Na ramiona wchodziła z kolei czarna, błyszcząca  skóra, która po stronie łokci  miała wymyślne sploty, przypominające  ciernie i do skóry dość ciasno przylegała. Skórzany, czarny materiał ciągnął się aż do gładkich i drobnych dłoni i tam owijając duży palec kończył się. Na ramionach fioletowe detale ozdabiały wymyślne kolce. Najdziwniejsza chyba jednak była twarz. Połowa jej skryta za długimi, kruczoczarnymi włosami, które w głębi siebie jakby żar miały i jak węgle po wygaśnięciu ogniska się czerwieniły w środku. Cerę dziewczyna miała bladą, dość mały i zgrabny nos, a oko, które z rozmysłem spoglądało na świat było takk czarne, jak cienie największej nocy, choć w źrenicy, jakby znane zielone światło płonęło. Usta także podobnej barwy, kształt miały finezyjny i delikatny zarazem. Masked nie mógł się nadziwić tej przemianie. Po chwili dostrzegł, że włosy dziewczyny ułożyły się na kształt płomieni, lub cierni podobnych do tych na ramionach i po obu stronach ozdabiają głowę wieńcem kolców wzniesionych krzywo ku górze. Cała fryzura jakby się ruszała, jak ogień na ognisku, choć wiatr ucichł.

 

W końcu dziewczyna się odezwała, a głos jej był przenikliwy, trochę podobny do dźwięków, które Wydawała Shadow. Pełen zimna i świszczący, choć słodki zarazem, dojrzałość też się w nim wyrażała i mądrość posiadana. Był też nieco grubszy niż przeciętny głos klaczy, choć dostojny.

- Witaj Maskedzie. Czułam, że naszego spotkania nie mogłeś się doczekać, co Cię do tego aż tak ponagla?       

 

    

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masked widząc zmieniające się otoczenie wiedział dokładnie czego ma się spodziewać. Nie był to bowiem pierwszy raz gdy to odczuł. Wiedział że powinien teraz poczuć zimno i ciarki na plecach, jednak owe odczucia odrzucił już jakiś czas temu. Stanęła przed nim, ta której oczekiwał od tak dawna, a która spotyka po raz kolejny, ta która zmieniła Dakelin w ową istotę która wzbudzała w nim samym dotyk żalu jak i obrzydzenia. Teraz jednak była przed nim klacz, o mocy tak wielkiej że aż pieściły jego uśpione zmysły i wzbudzały jego płuca do oddechu.

Mężczyzna był jednak zadziwiony, bowiem stojąca naprzeciw niego postać miast przemówić ruszyła w jego stronę, a teraz jednak czyniąc coś niespodziewanego. Zmieniała się i to na jego oczach, a wywoływało to grymas przypominający uśmiech na jego twarzy, jak i cichy chichot, prawie niesłyszalny, choć sam czarnoksiężnik nie mogąc się od niego powstrzymać, był pewien iż Ona to usłyszy. Nie przejmował się tym jednak zanadto, bowiem teraz naprzeciw niego stała ponętna kobieca postać, tak chętnie okazująca swe wdzięki jego spragnionym oczom. Napawał się owym widokiem, szczupłą figurą, odsłonięte na jego wzrok ponętne uda, jej drobna twarz oraz szyja. Tak, to szyi i nogą przyglądał się najłapczywiej, bowiem choć wygląd kobiety był mu niezmiernie miły to teraz kierowały nim całkiem inne czynniki, a światom był, iż na szyi oraz udach znajdują się tętnice, pełne słodkiego czerwonego płynu który tak go kusił.

Jego myśli raz jeszcze zaczęły wielki bój o władzę nad ciałem, pozwalając jednak na szybką weryfikację tego co się działo naokoło. Masked pragnął posiąść stojące naprzeciw niego ciało na własność, niestety jednak wiedział jak potężna istota je zamieszkuje i nie odważyłby się teraz zaatakować, ni podstępem, ni też gwałtem. I choć paskudny i wciąż rosnący głód podpowiadał mu całkiem co innego, mężczyzna jedynie poprawił swą maskę i z lekka ukłonił się jak gdyby wielkiej damie, bo okazać szacunek i wdzięczność za gościnę w owym dziwacznym miejscu. Spodziewał się bowiem iż ona sama go to zwabiła, jak i stworzyła całe to miejsce tylko po to by przeprowadzić z nim, tak wyczekiwaną przez Maskeda rozmowę.

-Witaj o ta, której imię jest dla mnie zagadką.  Wiele jest czynników które mnie ku tobie ciągną, choć największym pozostanie ciekawość, której nie zaspokoję od tak.

Głos czarnoksiężnika nie pozostał wcale w tyle od  głosu kobiety i zimny niczym pocałunek śmierci, a natchniony mądrością i ciekawością wypływał spod maski by dosięgnąć jej uszu. Nie miał on jednak wzbudzać podziwu ni też strachu, a raczej miał być odpowiedzią na jej ton, oraz wyuczoną już przez lata normą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim kiwnął głową, po czym rozejrzał się zdezorientowany w poszukiwaniu lekko irytującego towarzysza. Gdy nie znalazł go w najbliższej okolicy, zamierzał odwrócić się, lekko kręcąc głową. To będzie ciężka noc. Wtedy usłyszał szept. Nie wystraszył się, ale zadziałał instynktownie, z całej siły kopiąc źródło głosu. Nie wiedział, czy trafił, lecz zaraz parsknął ze zdenerwowania.

- Nie imponujesz mi, choć twoja umiejętność pewnie się przyda. Nie, nie musisz trzymać się mnie jak maminej spódnicy, po prostu bądź blisko i pamiętaj o posłuszeństwie. A teraz mam radę - zbliżył się do Rockiego i objął go niby po przyjacielsku za szyję. - Nie baw się tak w mojej obecności. Nigdy. Bo może zrobić się smutno. Pojął? 

 

Odsunął się od alikorna i ruszył, by zająć stanowisko. I nie oglądał się już za siebie.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Pojął. Podziękował. (Rocksplash stanął pewniej po sparowaniu ciosu , po czym zasalutował i odpowiedział swojemu przełożonemu , a następnie zaczął iść za nim w odległości 3 czy 5 kroków , nucąc sobie cicho pod nosem , którą mama uczyła go śpiewać gdy był jeszcze mały.) W pewnym momencie przerwał... Zastanowił się chwilkę , podszedł bliżej do ,,jenerała" i zapytał , czy podczas bójki wszystkie sztuczki są dozwolone.

Edytowano przez Giercownik13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten cholerny alikorn przynajmniej nie da się zabić tak od razu, pomyślał sobie Grim kiedy jego próbny cios został sparowany. A potem, przez bardzo, bardzo krótką chwilę żałował, że nie użył miecza. Zajął swoje stanowisko i pogrążył się w cichym oczekiwaniu na nadchodzącą bitwę. Po tym, jak padło pytanie, spojrzał na Rockiego chłodno, zastanawiając się, czy ten żartuje, czy rzeczywiście ciemnordzawy ogier wyraża się aż tak mętnie. Westchnął cicho.

- Dopóki nie będziesz krzywdzić naszych, rób co chcesz. Byleś nie odpalał najbardziej... hmmm... widowiskowych sztuczek zbyt blisko - wyjaśnił spokojnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O nie krzywdzeniu swoich to się domyśliłem panie generale. *Rocksplash podniósł kopytko ku skroni* Czyli nielegalne sztuczki lub magia mroku czy chaosu discordowego czyż nie , też w to wchodzi ? (Rocky pomyślał sobie : ,,będe mógł wypróbować najlepsze czarne czary jakie znam , o jak fajnie , i może zaimponuje tym tej słodkiej małej , o ile oboje przeżyjemy i ona się o tym dowie..."... Ciekawe jak tam nasze księżniczki... Celestia ... Mam nadzieję , że nic jej nie jest , nie torturują jej... A Luna ? O nią też się martwię...)

Edytowano przez Giercownik13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie, nie jest legalna. I będzie po moim trupie. Ty w ogóle umiesz takie coś? - podejrzliwością w głosie ogiera można by teraz kroić powietrze i wyłamywać drzwi, a na spojrzenie nabijać wrogów. Grim naprawdę chciał, żeby rozmówca potwierdził. MIałby całkiem niezłe usprawiedliwienie tak na w razie co [ostatnie słowa zamierzone].

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieeeeeeeeee , skąąąąd (Rocksplash zaróżowił się znacznie ze zdenerwowania) A... zatrzyma to pan jenerał dla siebie ... jeśli bym się hipotetycznie przyznał i hipotetycznie test na czarną magie i magię chaosu wyszedłby hipotetycznie pozytywnie ? (Miałbym przeryte , jeśli ktoś by mnie wskazał władzy ... Przecież ja nawet nie potrafie dobrze kłamać i będzie jak w 1943... nie 42... gdzie mnie na stosie za czarnoksięstwo palić chcieli... gdyby nie mój chaos to bym już nie żyl...)

Edytowano przez Giercownik13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lenite nagle cos wyrwalo z zamyslu, ktory trwal juz dluzszy czas. Obejrzala sie za siebie i w oddali dostrzegla Grima i Rockiego. Siedzac w tak odleglym miejscu mogla wyczuc ta napieta atmosfere. Wstala i ruszyla do rozmawiajacych ogierow. Gdy dotarla na miejsce to wpierw przywitala sie z generalem a dopiero po chwili z Rockim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A pomyslalam, ze warto tutaj przyjsc. Porozmawiac.W koncu to tez dzieki rozmowie uczymy sie i dowiadujemy sie o nowych rzeczach.Ja bede walczyc. Tak, wiem, ze nie wygladam na silnego kucyka.Umiem jednak dobrze walczyc i znam pare sztuczek.-Odpowiedziala po krotkiej chwili podczas ktorej analizowala zachowanie alicorna. Tym razem starala sie uwazac na to co pada jej z ust. No, bo wiedziala o tym, ze wiele kucykow zostalo skazanych na smierc za to, ze powiedzieli o kilka slow za duzo. Czula, ze pan general jest wlasnie osoba w ktorej towarzystwie trzeba uwazac. No niby nie miala nic do ukrycia, jednak zawsze znajdzie sie powod do pozbycia sie natretnego osobnika

Edytowano przez kikiz
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jeśli byś się hipotetycznie przyznał i hipotetycznie jakieś wasze testy powychodziłyby dobre, to pewnie cieszyłbyś się w razie spotkania jakiejś zabłąkanej kuli. Bo jakbym się dowiedział, zrobiłoby się smutno, ale pewnie dopiero po bitwie. W czasie wojny każdy jest ważny. No, a teraz gotuj się, pożegnaj z przyjaciółką, czy co tam jeszcze chcesz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie. Bedzie dobrze. Ja tez ide na gore-po tych slowach usmiechnela sie cieplo. Pocieszyla ogiera, ktory po chwili ja puscil. Klacz postanowila jeszcze zwrocic sie do Grima

-Panie generale, bo ja wlasnie chcialam sie zapytac co narazie jest dozwolone jesli chodzi o walke, czary i tym podobne zjawiska. Warto wiedziec takie rzeczy, bo w koncu nikt nie chce przegiac i zrobic cos co jest zakazane. Ja akurat nie znam czarow, ktore by zniszczyly pol Equestrii. No, ale jednak znam ataki, ktore moglabym uzyc. Tak, wiec teraz wole grzecznie zapytac, bo w boju moze nie byc na to czasu.-Po tych slowach zlotowlosa klacz z naszyjnikiem spojrzala na Grima oczekujac odpowiedzi. Nie mogl ja o nic obwinic, bo akurat jej slowa byly w stu procentach prawdziwe.

Edytowano przez kikiz
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam dla cb jedną obietnicę. Będę cię bronił ze wszystkich sił. Chciałbym byś przeżyła tę wojnę. Jeśli ja też przeżyje to mam nadzieje, iż jeszcze się spotkamy. Po czym przytulił Lenitę i przybliżył pyszczek do pyszczka Lenitki i dał jej delikatnego buziaczka.

Edytowano przez Giercownik13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...