Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)


kapi

Recommended Posts

Rozumiem, ze wygladam na mala, slaba klaczka, ale dam sobie rade. Jakos to bedzie. No i dziekuje, dziekuje za wszystko co dla mnie zrobiles. No i mam nadzieje, ze w krotce sie zobaczymy.-po tych slowach usmiechnela sie najcieplej i najpiekniej jak umiala.

-przepraszam, ale czy pan mi odpowie?-spytala mniej pewnie i zdecydowanie ciszej. Nie chciala dostac kopniaka przed ktorym moglaby nie zdazyc sie obronic.

Edytowano przez kikiz
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

( O nie! To się znowu zaczyna! )

Serox zignorował grupę kucy siedzących na tykającej bombie.

* I dobrze im tak. Rozpusta to nie jest zajęcie godne żołnierza. *

* Hmmm... strażnicy stoją po dwóch przy drzwiach. Rzadko kto jest gotowy do walki. A ci się zabawiają. Zupełnie jakby właśnie wygrali i świętowali. Jakby tu to wykorzystać. A może, chyba wiem! Czas przegrać parę godzin wart tu na dole. *

Jak pomyślał tak postanowił zrobić. Udał się do kanciapy gdzie zaczęto grać w karty i dosiadł się do stolika.

- Jaką macie tu stawkę? I przede wszystkim czy nie boicie się ryzykować, bo z tchórzami grać nie lubię.

Zapytał zadziornie, z pewną siebie miną i przetaczając spojrzeniem po graczach. W duchu miał nadzieje, że tak się powinien zachować. Lata w lesie nie działają dobrze na kontakty społeczne. Ale na pewno dobrze na umiejętność zabijania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jak mówiem twojemu...hmmm... nazwijmy to przyjacielowi, liczy się zwycięstwo. Wolno ci oczywiście użyć dobrej magii, by posłać te dziadoskie robale tam, skąd przybyły. Ale zaklinam cię na miłość wszystkich bóstw, nie przesadzaj. Możesz przez przypadek skrzywdzić kogoś od nas. Tego bym ci nie darował. Nie rób więc nic zbyt potężnego. Czy to jest jasne? Jeśli tak, to witaj na pokładzie - wyjaśnił z anielską cierpliwością Grim, już trochę żałując, że zgodził się dowodzić. Usłyszał ciche słowa Lenity, ale puścił je mimo uszu. Dzieciak ma prawo do wyskoków. Pojedynczych.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stalowy w końcu dotarł do Grima. Nie spodziewał się spotkać Rocky'ego, dlatego podszedł i zapytał:

- Wyruszasz na wojnę razem z nami? Zdajesz sobie sprawę, że to nie będzie honorowa walka a podmieńcy będą zdolne do wszystkiego.

Po tym rzekł do Grima i zasalutował:

- Jestem gotowy. Może mój miecz nie wygląda porządnie ale nie będzie mi potrzebny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak , zdaję sobie sprawe z tego i też mam nieco sztuczek... Tylko nie wiem czy można użyć tych czarnych sztuczek jeśli ktoś je zna , bo nie zrozumiałem odpowiedzi generała... Tak. Idę na górę (Rocksplash spojrzał na Rebona wzrokiem respektu) Mam nadzieje , że obędzie się bez większych strat... , ta pegazka też będzie walczyć. (Rocky obrócił się w strone Lenity)

Edytowano przez Giercownik13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Tak, to jest jasne.-Klacz potwierdzila, iz rozumie to co Grim jej przekazal. "Hmmm... moze uznal, zeznam jakas czarna magie. Sa wsrod nas i tacy." Pomyslala i przez dluzszy czas trwala w zamysle na temat tego jakie okropne istoty musza uzywac takich zaklec. Zmiana wygladu, rasy, zachowan... to wszystko ja troche przerazalo. Pewnie dlatego, ze tego nie rozumiala. Zwykle kucyki maja to do siebie, iz boja sie tego co tajemnicze, nieznane. Lenita natychmiast przerwala swoje przemyslenia gdy do jej uszu dotarly slowa Rockiego o pegazce. To bylo oczywiste, ze chodzilo tu o nia. Tak, wiec postanowila nie myslec za duzo i skupic sie na rozmowie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim odsalutował Rebonowi z szacunkiem, po kiwnął gową na jego słowa. Nie znał się na kowalstwie tak, by coś samemu dobrze wykuć, ale potrafił w dużym przybliżeniu oszacować, jak porządnie coś zostało wykonane. Musiał potrafić takie rzeczy, inaczej każdy by go naciągnął. Wracając, jeśli Alchemik mówił, że jego miecz jest do chrzanu, to pewnie tak było.

- No, skoro wszystko się wyjaśniło, na przykład kompletny zakaz zabaw czarną magią, to możemy gotować się na łomot. Proszę, postarajcie się przeżyć, dobra? Przynajmniej wy dwoje - rzucił w stronę Rebona i Lenity.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-A ja ? Nie mam zamiaru robić za żywą tarczę ! A może pan sądzi , że ja jestem gorszy , albo stoje po złej stronie ? Bo mam i skrzydła i róg ? A może masz coś do księżniczek ? Dla twojej wiadomości NIE JESTEM Z NIMI SPOKREWNIONY.- (Rocksplash wykrzyczał ww. słowa gestykulując żywo. Po chwili gdy wziął łyka wody) -A MOŻE CHODZI O TO , ŻE ZNAM CZAR... ?- (po tym okrzyku Rocky zatkał sobie usta kopytkami)

Edytowano przez Giercownik13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Spokojnie, nie zamierzam ginąć.

Rzekł z uśmiechem na twarzy. Chłopak nie bał się śmierci, gdyż raz spojrzał jej w oczy i skończyło się stratą kończyn. Z myśli wyrwał go Rocky i jego krzyk.

- Nie drzyj się tak bo nas podmieńce w mieście usłyszą! - Powiedział do niego gniewnie - To, że Grim nie wspomniał o tobie nie znaczy, że chce byś ginął tym bardziej, że każdy teraz może się przydać. Dlatego wyluzuj trochę i pomyśl zanim znów zaczniesz się wydzierać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Racja panie Rebon... Przepraszam... Chwila słabości... *Rocksplash spąsowiał , po czym zaczął się śmiać jak nienormalny* A pan wie co ? Ja się śmieję , z tego , że sądziłem , iż pan generał Grim sądzi , że jestem gorszy , bo jestem pegazorożcem , i z tego się właśnie śmieje...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim jakoś nie miał teraz serca powiedzieć Rocksplashowi, że wcale aż tak bardzo się nie myli. Wywrócił więc tylko oczyma i zajął się sobą. Co ten alikorn powiedział, że zna czar... pewnie czary, bo róg ma. To niech zna, byle nie złe. Ogier rozpoczął absolutnie nieprzydatne milczące wpatrywanie się w ścianę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

Giercownik mam kilka uwag, do których warto, żebyś się zastosował. Po raz kolejny zwracam Ci uwagę na zachowanie Twojej postaci. Nie pasuje ono do Alikorna i jeśli nie Rocky nie przestanie być dziwacznym furiatem, bez pomyślunku gadającym wszystko co mu ślina na język przyniesie, będącym niedomyślnym kucem, który stara się poderwać wszystko co się rusza to zaraz straci albo skrzydła albo róg albo i to i to. Przykro mi, moje komentarze muszą być coraz ostrzejsze, gdyż łamiesz zachowaniem podstawową zasadę moich sesji - dobrą zabawę. Ty może się dobrze bawisz, ale mam skargi od innych, że psujesz klimat, i ja się z tym po części zgadzam. Proszę zastosuj się i niech Rocky zacznie zachowywać się jak alikorn, bo inaczej posunę się do pierwszej kary, jaką zastosuję w swojej karierze. Ja tego nie chcę i ty pewnie też wolałbyś zostać alikornem. Moje ostatnie ostrzeżenie w tej materii. Niedługo zaczną się walki i jeśli Rocky nie przestanie psuć klimatu to mu obetną co nieco w walce (róg i skrzydła). Postaraj się jakoś wyprowadzić swoją postać, bo na razie jawi mi się jako osoba co najmniej nienormalna psychicznie, miewająca totalne huśtawki nastrojów i nie potrafiąca wyczuć sytuacji.

 

MT skierował się w stronę kuźni. Przeszedł przez szereg korytarzy i dotarł do potężnych schodów oświetlonych runami. Otaczały gigantyczną kryształową kolumnę o średnicy 50 m. Na samym dole biła czerwona łuna, jakby ogier schodził do piekła. Na początku przyjemne ciepło zaczęło się zmieniać w coraz gorętsze. W końcu wynalazca dotarł na sam dół. Zastał gigantyczne opuszczone pomieszczenie. Ogień w wielkich piecach nie zdążył jeszcze zagasnąć i palił się dalej z wielką mocą. W koło zobaczył wiele stanowisk kowalskich z automatycznymi młotami, napędzanymi wodą, najprawdopodobniej ze strumienia, który spadał ze stropu głównej jaskini. Kryształowymi rynnami lała się płynna mieszanka metali. Na końcu wielkiej sali znajdowało się podwyższenie i schody, a sufit zawieszony był dobre 30 m nad podłogą.

 

Masked odpowiedział mrocznej pani, ta lekko się uśmiechnęła i zaczęła mówić dalej:

- Choć całym sobą próbujesz się skryć przed światem, czego dowodem jest noszona przez Ciebie maska, całkiem dobrze Cię znam Maskedzie. Właśnie dlatego tu jesteś... Masz cele, które mogą mi się przydać. Żądasz potęgi, ją możesz zdobyć ode mnie i w toku swej wyprawy. Żądasz również akceptacji najpotężniejszej z sił - czarnej magii. Żądasz wreszcie tego, co zajmuje i mój umysł. Czegoś, co trudniej zdobyć niż władzę i potęgę, bo jest wyrazem największej mocy. Częściowo jak i ja zbliżyłeś się do tego. Jesteś wampirem, ale nawet wampira da się zabić. Jeśli zechcesz dołączyć do mnie dam Ci potęgę i sprawię, że dostaniesz wszystko, czego tak chcesz, pytanie czy masz na to odwagę?

Masked poczuł na sobie wnikliwe spojrzenie kobiety, które jakby docierało do jego duszy i ją badało.

 

Tymczasem Serox z pogardą zignorował kuce siedzące w magazynie, gdzie za chwile miała się stopić podłoga i uwolnić się gaz. Poszedł powrotną drogą do wrót. Zauważył schody, gdzie poprzednio udał się changeling, zapraszający go na karty. Poza nim siedziały tam inne cztery kuce, wszyscy skupiali się i patrzyli na siebie bez emocji. Padło kilka podbić stawki, w końcu odsłonili karty. Wygrał ten, który siedział przy znajomym Seroxa. Każdy ze strażników był uzbrojony, choć brakowało pełnego oręża bojowego. Serox spostrzegł, że przy ścianie leżała kusza, dwie włócznie i tarcza. Changeling, z którym wcześniej rozmawiał poznał go i odpowiedział na jego pytanie:

- Ryzykować się nie boimy, a stawka znowu od zera się zaczyna. Można stawiać swój żołd i wary. Ten kolega obok jest pod kreską już 2 miesiące służby i 8 wart w tym 3 w kuchni u sierżanta Bullera, nie miło powiem ci, nie miło... Dobra nowe rozdanie, siadaj tutaj i powiedz w co chcesz grać?

 

Shadow spojrzała przenikliwym wzrokiem na Atlantisa

- Jeśli znałeś Lunę osobiście, to Nightmare Moon cię pozna, one obie mają te same wspomnienia, choć ze zmienionymi odczuciami. Jednak, jeśli chodzi Ci o to czy Luna, po odczarowaniu, będzie zła na ciebie przez to, iż brałeś udział w tej akcji, to twe obawy są bezpodstawne. Przysłużymy się jej najlepiej robiąc to co robimy.

 

Tymczasem pod koszarami magowie dali sygnał do przyspieszenia prac. Kuce wtoczyły w beczce miksturę Yellowa. Magowie rozpoczęli magiczną aktywację. Cała maź zajaśniała i zaczęła wytapiać skały. Za mniej niż dwie minuty skały się przetopią. W korytarzu w jaskini czekali już żołnierze sił uderzeniowych. W pogotowiu były beczki z trującym gazem i wszyscy włożyli prowizoryczne maski przeciwgazowe. Wśród żołnierzy był również Wiktor. 

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mówiłem już dwa razy, to się nie powtórzę. Ale to plan dla całego oddziału, tych wszystkich dwóch czy ilu tam tysięcy. Plan na naszą grupkę na razie prezentuje się tak: wychodzimy jako pierwsi bądź drudzy, tak, by mieć pewną rezerwę czasową. Dalsze, czekamy około pięciu minut, tyle mniej więcej powinno zająć reszcie oddziału zajęcie stanowisk. Ony wypełniają swoje zadania, a my skupiamy na sobie uwagę. Zachowujemy się głośno i prowokacyjnie. Jak spotkamy patrol, to obrażamy i bijemy się otwarcie, nie jak reszta, która ma swoje patrole zabić po cichu. Tu gdzieś musi być komenda ichniej policji albo jakiś mały garnizon, jak nie, to zajmiemy po prostu duży dom. Mamy go potem podpalić, by jeszcze bardziej zebrać na sobie uwagę. Wtedy reszta grupek skupi się na wycinaniu znienacka posiłków wroga. Pilnujcie, by pożar nie rozniósł się za daleko, to ważne. Potem nawołujemy do powstania. Chyba tyle. Pytania? Streszczać się, bo czas nam w drogę - objaśnił Grim, mówiąc jak na siebie bardzo szybko. Głos znowu mu się wyostrzył i nabrał metalicznego oddźwięku, ale nie brzmiał na zły. Ogier ruszył na pozycję, kiwając głową wszystkim mijanym swoim i życząc powodzenia na głos lub niemo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z każdym krokiem Pokemona coraz bardziej się bała. Jednak wkrótce ten strach zaczął być zalewany przez złość. Alter ciągle była w niej, więc czuła jej strach. Wyśmiewała się z niego. "Tchórz! Beksa! Źrebak, co walczyć nie umie!" - krzyczała złośliwie, jak to ona. Mimo poprzedniej gry na flecie przez tamtą klacz, wciąż była tą samą złośliwą cząstką duszy. Poke nawet nie zauważyła, gdy jej oczy z żółtych zmieniły się w ślepe o lekkim odcieniu złota. Cała reszta ciała pozostała niezmieniona.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm...jest dość wysoko, jeśli nie będę leciał nad piecami powinno być dobrze- powiedział do siebie jednorożec i zastanowił się jeszcze- będę musiał czymś obić te miejsca w mechanizmie które stykają się z ciałem, w upalne dni całkiem wyłysieje nie mówiąc o oparzeniach a w zimne plecy mi odpadną- MT skupił się i zamachnął skrzydłami- OK, bez szaleństw zacznijmy od...hmm pół metra nad ziemią powinno być na dobry początek, później będziemy się wznosić o kolejne pół metra...ale z większymi wysokościami poczekam aż podłoga nie będzie kamienna a mnie będzie ktoś asekurował...

Magictech znalazł jakieś miejsce z w miarę dużą przestrzenią i postarał się podlecieć w górę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis cały czas zastanawiał się co się stanie w czasie walki NMM,widział jak się bronić gdyż trening zrobił swoje ale NMM jest silna niczym grupa magów bojowych,więc nie wiedział czy na pewno oni dadzą radę NMM i czy to nie będzie wielka porażka.Niebieski jednorożec jeszcze raz zwrócił się do Shadow,tym razem z inną rzeczą.

-A co potem?Nawet jeśli pokonamy ich to czeka na nas jeszcze co najmniej 12000 żołnierzy wroga z tego co mówiliście.Dlatego według mnie potrzebujecie czegoś nowego.Z tego co zgaduje zbiorą się w grupie i zaczną niszczyć miasto po mieście.-

Atlantis czekał podenerwowany tym co się zdarzy i tym co się nie zdarzy.Każda sekunda była teraz coraz trudniejsza lecz nadal niepokoiła go zachowanie Maskeda,mimo tak dobrej propozycji on odmówił a to znaczyło iż ktoś pierwszy go dopadł a to jest bardzo złe i to był kolejny problem po najbliższej bitwie..

Edytowano przez Wiecznie WnerwionyAtlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masked skrzywił się paskudnie i mimowolnie wyszczerzył kły, oraz lekko się zgarbił, co nigdy wcześniej mu się nie zdarzało. Jego serce nie zabiło, było bowiem martwe, jego oddech zanikł, był bowiem zbędny. Zaprzestał również mrugać, a jego oczy rozjarzyły się czerwienią, a wzrok jego przebujał wszelkie ciemności. Był wściekły, choć nie znał tego uczucia, pragnął krwi, choć nie musiał jeść. To ona do tego doprowadziła. Jak ktoś taki śmie mówić że go zna? Skąd? Jakim prawem? Jednak jej słowa działały jak napar z rumianku i uspokoiły jego reakcję, nim choćby cząstka mocy mogła się z niego uwolnić, a kolejne słowa zaczynały działać jak balsam na jego uszy.

-Dołączyć do ciebie? Jako kto? Sługa, uczeń sprzymierzeniec czy może kompan? Tak pragnę potęgi i teraz zdjęłaś klapki, z mych oczu, dotyczących mego prawdziwego celu. Tak, podążę za tobą, jednak tylko jeśli i mi się to opłaci i nie zaburzy reszty mych planów. Mów więc za kogo będziesz mnie miała i co otrzymam za mą pomoc i wiedze.

Zamilknął. Pragnął tej wiedzy i mocy, nie ważne za jaką cenę. NMM? Po co mu jej klęska?Chce mocy, a reszta drożyny i tak ma go za nic. Jeśli będzie mógł, pomoże im dla obietnicy Atlantisa. Jeśli jednak będzie to sprzeczne z jej wolą. Będzie musiał się zastanowić, pragnął bowiem i archiwów, które to mogły mu dopomóc w jego misji. Teraz jednak pragnął jej słów jednak raz jeszcze doszedł do głosu.

-I nie zaglądaj tak łapczywie w mą dusze, dawno bowiem postanowiłem ją oddać za moc, bowiem moc można zdobić jedynie przez poświęcenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Animal popatrzyła oszołomiona na Dakelin. Chciała ją wziąć za zakładniczkę? Pegazica aż się cofnęła jeden krok. I do tego nie wiedziała co odpowiedzieć.I wtedy odezwał się Angel. 

- Nie! Idziemy stąd. Chciała wykorzystać twoją dobroć, nie ufaj jej. Teraz tak na nią patrzę i już wiem, że to wampir... Jeśli jej pozwolisz "pomagać"... Wyobraź sobie... Co to będzie za uczta dla wampira w pomieszczeniu, które niedługo będzie pełne rannych kucyków, które będą ociekać krwią. Krew. To jest pożywienie tych stworzeń.

 

Klacz popatrzyła na królika. Miał rację. Nie wiedziała już co ma zrobić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy klacz cofnęła się, Dakelin usiadła w środku izby i wysnuła litery: "Teraz musisz wybrać, czy wypuścisz mnie i pozwolisz tam pomagać czy zostawisz tutaj i zamkniesz. Więc, decyduj. Poddam się twemu osądowi." Patrzyła z powagą na klacz mając nadzieję że jej wybór będzie poprawny. Jej wybór będzie mógł zadecydować o prawdopodobnie łagodniejszym osądzie Shadow.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nick idąc tyłem zrobił porządek w torbie tak aby, nóż, strzały i butelkę z gazem nasennym miał na wierzchu i nie musiał szukać strzały kiedy wróg z nożem do niego biegnie. Droga dłużyła mu się, nie wspominając o nudzie, czasami jakieś tam zdanie od Atlantisa czy Shadow doszło do niego, ale on był duchem w innym miejscu, nie słuchał nikogo i nie chciał słuchać. Nie chciał też z nikim rozmawiać, rozmyślał, miał zadanie do wykonania i wykona je, a w każdym razie miał nadzieje że wszystko pójdzie zgodnie z planem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...