Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po zaopatrzenie)


kapi

Recommended Posts

-Gdy byłam małą klaczką znałam tu pewnego płatnerza...bardzo miły ogier , który wyrabiał broń i zbroję za parę monet. Myślę , że nadal tutaj jest jego stoisko. - powiedziałam i zaczęłam truchtać w głąb miasta. Miała nadzieję , że jego stoisko jest w tym samym miejscu co 8 lat temu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cała drużyna przedzierała się przez puszczę domów. Wszyscy szli za Green, która pewnym krokiem prowadziła wszystkich w stronę dzielnicy handlowo-towarowej. Mieścił się ona obok dworca, aby łatwo było przenosić wszystkie potrzebne towary. Zagłębili się w wąskie uliczki, przy których stały rozmaite magazyny i hurtownie. Wszędzie krzątali się kupcy i rzemieślnicy, wymieniając się towarami. Były to jedne z bardziej zatłoczonych i unikanych przez szlachetne jednorożce uliczki Canterlot. Wszystko pilnowali strażnicy stojący na każdym skrzyżowaniu.

Mimo jednak bardzo użytkowo-handlowej funkcji tego miejsca, budynki zrobione zostały doskonale. Każdy z białego marmuru przyozdobiony wieloma kolorami i płaskorzeźbami. Wysokie wierze z materiałami przytłaczały swoją wspaniałością. Swiatło słońca majestatycznie się od nich odbijało. Od czasu do czasu stały różne kawiarnie i restauracje dla kupców. Powietrze wypełniały liczne rozmowy dyskutujących kucy i maszyn, które przerabiają materiały.

Szli tak zbliżając się do miejsca, gdzie według pamięci Green miał się mieścić warsztat płatnerza. Wspominała go jako małą, ale zadbaną, przytulną kuźnie. Starszy kucyk zawsze wykonywał swoją pracę z sercem i oddaniem, doskonaląc z każdą chwilą swój kunszt. Nie brał za swoje usługi dużo (tylko tyle, żeby nie odczuwać znacznej biedy), raz nawet spotkał się z księżniczką Celestią, która chciała go zatrudnić w Królewskich Kuźniach, jednak odmówił, tłumacząc się niewystarczającymi umiejętnościami, do tak odpowiedzialnej pracy.

Green zmyśliła się i pogrążyła we wspomnieniach. Już prawie byli na miejscu, jeszcze jeden skręt i uliczka. Jednak coś nieoczekiwanego zagrodziło im drogę.

Był to Changeling w mundurze strażnika, który wystawił kopyto, tuż przed nosem Green. Jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Po prostu powiedział:

- Nie kojarzę Was, kim jesteście, czego tu szukacie? - Zapytał strażnik tonem spokojnym, chłodnym, acz nie wrogim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podszedłem do strażnika, uśmiechnąłem się uprzejmie i odpowiedziałem:

- Jesteśmy naukowcami, badamy wpływy braku Słońca na glebę oraz życie kucyków. Od jakiegoś czasu podróżujemy po całej Equestrii, rozumie pan, za każdym razem wychodzi nam coś innego...może to przez kąt nachylenia planety względem rotacji Słońca. Tak, zapewne tak. Istnieje również opcja mówiąca o oddalaniu się lub zbliżaniu tej największej gwiazdy, ale to zachwiałoby całą znaną nam teorię o wszechświecie... jako, że Canterlot jest stolicą naszego chwalebnego państwa przyjechaliśmy właśnie tu, do centrum. Mamy za sobą długą podróż, jesteśmy zmęczeni i chcielibyśmy nieco odpocząć - cały ten stek kłamstw wygłosiłem bez zmrużenia oka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokemona miała już zdecydowanie dosyć Podmieńców na jeden dzień. Rozejrzała się i skorzystała z okazji, kiedy strażnik był zwrócony do dorosłych. Cichutko weszła w cień, przemknęła się i stanęła za nim. Na moment zrobiła mu rogi, ale potem znowu weszła w cień.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strażnik słuchał w spokoju nie zmieniając wyrazu twarzy. Gdy Grass skończył mówić, strażnik odczekał chwilę, gdyby był człowiekiem, uniósł by właśnie brwi, wyrażając zdziwienie tym co usłyszał. Jednak nagle odwrócił się w miejscu, próbując złapać Pokemone, pokazującą mu różki. Jednak zrobił to o sekundę za późno, gdyż ta odsunęła się w cień.

- Co ty do wszystkich lęgów wyrabiasz?!- wrzasnął strażnik grubym i groźnym głosem.

- Gadaj jak się nazywasz i gdzie mieszkasz, natychmiast, albo rozpłatam ci brzuch.- to mówiąc dla potwierdzenia dobył standardowego miecza, w jaki jest wyposażona armia Changelingów. Nie wyróżniał się jakąś szczególną jakością wykonania, ale można nim było bez większych problemów zabić kogoś. Całe ostrze było czarne, stworzone ze specjalnego wulkanicznego metalu znajdującego się w pobliżu zamku Chrysalis. Sytuacja stawała się napięta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Panie...i panowie, spokojnie. - powiedziałem, podchodząc do Green i ciągnąc ją delikatnie w bezpieczną odległość od Changelinga. - Ta klaczka to jeszcze dziecko, nie wiem, jak może pan ją obwiniać. Niewinny żart, ot co. Rozumiem, że sytuacja jest nieco napięta, miasto jest stale patrolowane, z pewnością nie życzycie sobie nieproszonych gości. - mówiłem do strażnika pewnym siebie głosem. Istniała możliwość, że moje rozgadanie nas zgubi, ale dawało też dużą szanse na bezproblemową dalszą drogę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magic zrobił to, co robił prawie zawsze w sytuacjach zagrożenia - wyciągnął swój nożyk, czekając na ruch przeciwnika. Nie było to może najmądrzejsze rozwiązanie, bo jednorożec nie miał najlepszego refleksu (najgorszego też nie), lecz bezpieczne, bo szanse, by ktoś zauważył broń, były znikome.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strażnik swoimi wprawnymi zmysłami wojownika dostrzegł błysk metalu w słońcu i zorientował się co zrobił Magic. Odwrócił się więc w jego stronę. Jego twarz przybrała srogi wygląd, o ile usłyszał początek wypowiedzi Grassa, to teraz skupił się na potencjalnym przeciwniku.

- Zgadzam się absolutnie, że należy zachować spokój, tylko dlatego ten ogier wyciąga broń na przedstawiciela władz, a tam mała uwłacza mojej godności? Proszę to natychmiast wyjaśnić i odpowiedzieć kim dokładnie jesteście, z czyjej inicjatywy badacie słońce oraz jak się nazywacie, byle szybko zanim stracę cierpliwość.-

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokemonę skuliła się mocniej. Znowu nadeszło to uczucie. Zaczęła się świecić zupełnie jak wtedy w lesie. Zamknęła oczy i spróbowała to zatrzymać. Bez skutku. Po chwili na jej miejscu stał wyraźnie wkurzony alicorn ze "ślepymi" oczami. Nóż wylewitował z juków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stanąłem między Pokemoną a strażnikiem w nadziei, że w razie czego będę w stanie ją zatrzymać. Nadzieja złudna, prędzej rzuciłaby się na mnie, co było wysoce prawdopodobne.

- Nazywam się Nut Shell, ta klaczka to Pokemona. Klacz stojąca obok mnie nazywa się Burning Skittle - mówiłem, wskazując głową na Green Flame. - Ten dżentelmen z nożem to Shadow Spell. A to jest Metal Glare. Badamy Słońce z polecenia dziekana wydziału astronomii Narodowego Uniwersytetu Canterlockiego. - nawet, jeżeli strażnik będzie chciał sprawdzić wiarygodność tych informacji nie powinniśmy mieć problemów. W obecnych czasach mało kto nosił przy sobie dokumenty. Obecnego dziekana wydziału astronomii znałem całkiem dobrze, prawdopodobne jest więc, że stanąłby po naszej stronie, gdyby zaszła taka potrzeba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super.

Kolejna seria kłamstw. Ale nieważne , muszę jakoś obezwładnić Pokemonę zanim zrobi coś naprawdę okropnego. Wyjęłam powoli nóż z mojej torby i zaczęłam podkradać się do wściekłego alicorna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dragon Hoof także nie podobały się ciągłe kłamstwa. Stojąc po boku czekała dalej jak potoczy się sytuacja, w razie czego przygotowana do pomocy Green.

*Przepraszam za moją 3 dniową nieobecność, lecz była to przyczyna niezależna ode mnie, nie było też szansy o poinformowaniu.*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strażnik widząc Pokemone ,a raczej jej alter ego, przybrał groźny wyraz twarzy. Ewidentnie miał już dosyć tej sytuacji.

- Macie wszyscy trzy sekundy na schowanie broni.- powiedział złowrogo Changeling.

- Jeden...- rozpoczęło się złowieszcze odliczanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

''Dobra , to już połowa sukcesu,, - pomyślałam

Myślałam , że klacz będzie miotać ale stała więc nie miała większych problemów z obaleniem jej na bok. Trzymałam ją mocno w oczekiwaniu na jej przemienienie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przechodzimy teraz na system 1 post na turę (na osobę), gdyż rozpoczęła się walka.

Pokemona cisnęła nożem, który wbił się obok strażnika. Changelingowi to wystarczyło, żeby zakończyć rokowania i przejść do czynów.

- W imieniu Największej Królowej we wszechświecie Chrysalis oraz wielkiej Pani Nocy Nightmare Moon jesteś aresztowana, poddaj się, puki jeszcze żyjesz!- Wrzasnął strażnik, głosem niskim, donośnym i złowieszczym. Nie brzmiała w nim krztyna litości. Miał obowiązek powiedzieć taką formułę, choć zwykle z góry znał odpowiedź. Nauczył się już, żeby nie ryzykować, zwłaszcza, ze to on został zaatakowany.

Strażnik natychmiastowo poderwał się do lotu. Korzystając z zaskoczenia, jakie opanowywało przeciwników podczas tego manewru, gdyż był bardzo wymagający i Changelingi uczyły się go w armii latami, wyprowadził potężny cios. Ogier wystrzelił z ziemi jak strzała, pomimo noszenia kolczugi. W jego mieczu odbiło się słońce. Pokemona, choć przygotowana na atak nie przypuszczała, że może on nastąpić aż tak szybko, poza tym ogłuszający wrzask strażnika, zawsze wpływa na umysł i na chwilę obezwładnia. Mały alicorn wykonał unik, jednak nieskutecznie. Ostrze dynamicznie i z wielką siłą przecięło lewą przednią nogę Pokemony. Oczom wszystkich ukazała się struga czerwonej krwi, która zalała pobliski obszar. Mały alicorn poczuł olbrzymi ból. Jeszcze nigdy nie doświadczył tak potężnego uderzenia. I tak miała szczęście, że dostała w nogę, nie było tam żadnych ważnych narządów.

Tymczasem strażnik wzbił się ponad Pokemone i szykował się do morderczego pikowania na nią, gdyby nie raczyła się poddać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...