Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po zaopatrzenie)


kapi

Recommended Posts

Magic chciał wypruć flaki Podmieńcowi, który zaatakował Green. Jednak oprzytomniał. Co by było, gdyby wszyscy towarzysze zaatakowali właśnie tamtego Changelinga? Pozostali zaszliby ich od tyłu i zabili z największą łatwością. Postanowił więc, nie czekając na działania nieznajomej klaczy, znów użyć prostego fortelu - za pomocą łatwego zaklęcia częściowej lewitacji przyciągnąć głowę strażnika do siebie tak, by wystawiony w kierunku strażnika róg wbić mu między oczy... Jednorożec miał nadzieję, iż przebije się prosto do mózgu i rozszarpie go od wewnątrz.

(O ch*lera... Świetny opis, powinieneś zostać zawodowym MG na tym forum :P Tylko next time taka sytuacja ma się przydarzyć któremuś z Changelingów, nie nam, ok? xD)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobaczyłem Green padającą bez ruchu.

Ogarnęła mnie furia, spróbowałem unieruchomić magią Podmieńca, z którym walczyłem od dłuższej chwili, by następnie dokończyć dzieła podcinając mu gardło.

-Umrzyjcie. Wreszcie. Głupie. Kreatury! - żądza zemsty wypełniła mój umysł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dragon jak inni chciała rozszarpać Changelinga na strzępy, ale nie zrobiła tego, ponieważ podobnie jak Magic wiedziała, że jeśli wszyscy zaatakują tego samego przeciwnika może się to skończyć fatalnie. Walczyła więc wciąż z swoim przeciwnikiem. Jednak szał wywołany tą sytuacją sprawił, że była mocniejsza niż przedtem. Postanowiła zetrzeć ze sobą swój miecz i miecz przeciwnika, by następnie spróbować wytrącić mu broń z ręki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy Green padła na ziemię czas jakby na chwilę się zatrzymał. Gdy zobaczyłem fontannę krwi, która wytrysnęła z jej zranionego policzka zakląłem pod nosem.

Nie daj się ponieść emocjom, nie daj się ponieść emocjom, nie...

Widziałam żądzę mordu w oczach moich towarzyszy, byli rozwścieczeni do granic możliwości. Większość z nich rzucała się na Changelinga, który zranił naszą przyjaciółkę. Ja z kolei podbiegłem do Green i pochyliłem się nad nią. Cała była umazana we krwi. Po chwili i moja sierść zabarwiła się czerwoną posoką, która mocno kontrastowała z jej normalną bielą. Otworzyłem juki wyjmując z nich apteczkę. Dziwne poczucie, że to nie wystarczy nie dawało mi spokoju.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyglądałam się tej scenie ze strachem w oczach. Ale nie, nie mogłam tak po prostu patrzeć jak cierpią, jak dostają mnóstwo obrażeń. Zauważyłam, jak jakaś klacz wystawia przed okno gorący budyń. Dyskretnie, za pomocą magii, wzięłam deser i podeszłam do jednego ze strażników. Obejrzałam się wokół. Prawie wszyscy byli zajęci walką. Cel był prosty- oblać, a zarazem uderzyć miską w głowę przeciwnika, który jest tak blisko mnie. Czekałam na odpowiedni moment. Nie mogłam tego zrobić ani za wcześnie, ani za późno. Starałam się "narysować" w swojej wyobraźni w jakiej pozie powinien znajdować się strażnik. Dam radę. Wymierzyłam cel i...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alter ego rozpoczęło robienie salta, jednak zbyt mocno się wybiło i cios minął wyznaczony cel o kilka milimetrów.

Magicowi wyszła sztuczka i już rozpoczął atak na wystawioną głowę Changelinga, kiedy poczuł lekki ból głowy. Otworzył zamknięte wcześniej do uderzenia oczy i zorientował się ,ze strażnik w ostatniej chwili odtrącił jego głowę, a raczej róg obuchem miecza.

Tym razem unieruchomienie Graphita nie zadziałało, więc jego cios także nie trafił, gdyż wbrew oczekiwaniom strażnik o dziwo poruszył się, aby uniknąć ostrza.

Dragon z furią uderzyła w miecz Changelinga, z zamiarem wytrącenia mu broni. Jednak nawet ona nie przewidziała potęgi swego uderzenia. Miecz prowadzony przez silną rękę Dragon wbił się w strukturę ostrza wroga łamiąc je na pół. Strażnik poczuł uderzenie i musiał wypuścić, już samą rękojeść z kawałkiem zaostrzonego złamanego metalu na ziemię.

Grass podbiegł do Green i szybko zatamował krwawienie klaczy, wyciągnął z apteczki różne leki, miedzy innymi pewną miksturę. Wlał do ust nieprzytomnej Green i w trzy sekundy założył opatrunek, czyli czysty kawałek materiału, zwany bandażem, który przycisnął mocno do kości, tak aby zatamować krwawienie. Obejrzał raz jeszcze, czy coś da się zrobić, po czym uświadomił sobie o posiadaniu strzykawki z adrenaliną w apteczce. Wbił ją i podał dawkę Green. Szybko pozbierał rzeczy i stanął wraz ze śrubokrętem, gotów odeprzeć atak.

Chwilę później Green ujrzała zamazany obraz przed oczami. Spostrzegła, że leży w kałuży krwi i szybko podniosła się ze wstrętem. Szumiało jej w głowie, a kąt widzenia wynosił tylko 45 stopni. Jednak powoli ciemność ustępowała. Green nie czuła bólu policzka. Jedyne co jej doskwierało to miejsce wbicia strzykawki z adrenaliną. Jednak odzyskała przytomność, dzięki niewytłumaczalnym zdolnościom medycznym Grassa.

Budyń pofrunął, a wraz z nim kopyto Melody, jednak strażnik wykonał nieoczekiwany zwód, chroniąc się przed ciosem i smakołyk wylądował na ziemi, a miska się stłukła.

Strażnik, którego miecz został złamany zorientował się w sytuacji i podjął szybką decyzję. Wybił się z ziemi i wzleciał wysoko, po czym z największą prędkością poleciał w kierunku zamku (być może po pomoc).

Strażnik, który zranił mocno Green chciał oddać Pokemonie za niedoszłą próbę zabójstwa, jednak furia jeszcze nie opadła i dlatego ciął bezmyślnie, co skończyło się tylko na przeszyciu powietrza.

Kolejny żołnierz ciął Grassa, który nie zdążył uskoczyć przed ciosem, jednak jego skóra i ciało zostały wzmocnione i uodporniły się podczas wybuchu maszyny, więc ogier nawet nie poczuł tego małego draśnięcia, które zrobił miecz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy wstałam , spróbowałam przejść parę kroków. Udało się więc podbiegłam po mój łuk i strzały. Przy okazji dotknęłam swojej rany na policzku. Gdy tyko musnęłam ją kopytkiem natychmiast je odsunęłam. Zabolało i to bardzo. Byłam bardzo wdzięczna Grassowi za pomoc. Wysłałam strzałę w głowę strażnika , które go zaatakował. I tym razem nie zamierzałam chybić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałem zaatakować ponownie, ale w tym momencie strażnik wzbił się w powietrze.

-Magic, ten stwór chyba poleciał po resztę kompanii, moim zdaniem powinniśmy się stąd zmywać. - Krzyknąłem do kuca znajdującego się kilka metrów za mną.

-Grass, zajmij się Green, nie wiem czy ma wystarczająco sił by iść samodzielnie.

Następnie zwróciłem się do Melody:

-Podmieńce zwykle najpierw strzelają, potem zadają pytania, a Ciebie pewnie wezmą za jedną z nas. Chodź z nami. - Zaproponowałem. -Nie musisz się nas obawiać, ta walka nie wyniknęła z naszej inicjatywy. Aha, jestem Graphite Shine. - Po raz pierwszy uśmiechnąłem się do klaczki.

Walka jednak wciąż trwała, naciągnąłem więc łuk i wymierzyłem strzałę w strażnika walczącego z Magiciem, jednocześnie powoli krocząc w stronę Green, gdyż to ona znała drogę do płatnerza i pełniła rolę przewodnika.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alter-ego zobaczyło strażnika i uznało, że chce uciec. Zwyzywało go od tchórzy i ruszyło za nim, planując lot nad nim, a następnie uderzenie wszystkimi kopytami w łeb i przyciśnięcie go do ziemi. Gdyby się udało, spróbowałoby śmiertelnie uderzyć Podmieńca, a gdyby się nie udało, spróbowałoby złapać i unieruchomić go lewitacją.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to skubany... Obronił się. No cóż, czas powrócić do miecza... W tym momencie usłyszał głos Graphite'a i odkrzyknął: Może i masz rację, ale jestem pewien, że Pokemona sobie z nim poradzi, teraz trzeba dokończyć nasze dzieło! - po czym spróbował zdekapitować mieczem Podmieńca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strażnik, któremu chciałam zaserwować "budyniową niespodziankę", zaczął powoli acz na tyle ostrożnie, by ci z tyłu na niego nie naskoczyli, się zbliżać. Był coraz bliżej. Koło mnie wisiała lampa naftowa. Bez zastanowienia uderzyłam nią w strażnika. Nie wiedziałam, czy w ogóle trafiłam, bo przy ciosie zamknęłam oczy ze strachu. Ta scena wydawała mi się zbyt przerażająca, by mieć przy tym oczy szeroko otwarte.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Da radę - odpowiedziałem Magicowi. Green widać odzyskała siły, bo znowu wdała się w ferwor walki.

Podbiegłem do jednego ze strażników. Zabiegłem go od tyłu, tak żeby nie zdąrzył nic zrobić, kiedy się odwróci. Zamachnąłem się moim zacnym śrubokrętem z nadzieją, że tym razem trafię prosto w głowę Changelinga.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Green napięła strzałę. Jednak nie była w najlepszym stanie. Cały czas lekko kręciło jej się w głowię. Wypuściła strzałę, która jednak zamiast w głowę strażnika wbiła się w tylną część korpusu Grassa. Nawet jego twarda skóra nie przetrzymała uderzenia i tym razem poczuł mocny ból.

Graphite, to że trwa walka nie oznacza, że można w jednym poście wykonywać nieskończoność akcji, dlatego aby zachować realizm, ty podczas akcji pozostałych, krzyczysz do Magica oraz podbiegasz i rozmawiasz z Melody, na łuk już czasu nie starczyło, zwłaszcza, że jak kojarzę walczyłeś ostatnio w ręcz, więc musiałbyś jeszcze schować broń i dobyć łuku.

Pokemona zerwała się do lotu, ale nie zauważyła szyldu sklepu nad sobą i z całym impetem wleciała w niego. Upadła zamroczona na ziemię, gdy dotknęła kopytkiem głowy poczuła płynącą małym strumieniem krew, a strażnik odleciał z pola widzenia, więc nie mogła użyć magii.

Magic próbował ciąć mieczem podmieńca, który wykonał jednak sprytny zwód i wyprowadził szybką kontrę w głowę. Ogier, który w myślach już widział odciętą głowę strażnika, poczuł ból, a z okolic oka trysnęła mu krew, ograniczając mu widoczność.

Dragon udało się zaskoczyć Changelinga, lecz jej brak wprawy w walce spowodował chybienie ciosu, który nawet nie zagroził strażnikowi.

Melody zamachnęła się z zamiarem uderzenia strażnika, lecz on wytrącił jej broń z ręki szybkim uderzeniem miecza. Lampa upadła na ziemię i się zbiła.

Gdy Grass próbował uderzyć strażnika, ten nieoczekiwanie unikając ciosu kogoś innego poruszył się i śrubokręt przeleciał mu tuż za plecami.

Korzystając z chwilowego częściowego zaślepienia Magica strażnik przeciął mu lekko klatkę piersiową od strony krwawiących okolic oka. Zielony ogier poczuł przemożne osłabienie. Wiedział, że nie zniesie kolejnego trafionego ciosu, choć jeszcze stał na nogach.

Strażnik, który walczył z Grassem odskoczył, znajdując się po tym manewrze z tyłu przeciwnika, który na dodatek był oszołomiony wbiciem strzały w tylną część korpusu, zaatakował i ciął mocno lewą tylną nogę medyka. To uderzenie, dało już radę przeciąć twardą skórę ogiera.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No taaak...ja to szczęścia nie mam.

-Kochani , to chyba najlepszy czas by zejść ze sceny z klasą! - krzyknęłam-Graphite - weźmiesz Magica na grzbiet,ledwo co stoi na kopytach , Dragon - zajmij się Pokemoną , ja zajmę się Grassem. Gdy wszyscy będą gotowi niech biegną za mną! - mówiąc to otoczyłam Grassa magią i uniosłam do góry po czym trzymając łuk napięty ,zaczęłam biec ale nie za szybko by zostawić resztę w tyle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magic użył całej resztki swoich sił, by spróbować wypuścić w kierunku strażnika, który go zranił, wiązkę najsilniejszego zaklęcia, jakie znał. Zaklęcia dezintegracji. Upadł po tym bez sił na ziemię.

Edit: Ja może wyjaśnię, na czym polega to zaklęcie. Otóż tak - zaklęcie dezintegracji niszczy atomy danego ciała. Np. wymierzone tylko w róg robi z jednorożca kuca ziemnego, a w nogę - czyni kaleką. Wymierzone w ciało ogólnie, może je całe zniszczyć, nie pozostawiając zwłok, ale równie dobrze może "odciąć" połowę ciała czy jakąś jego część. Zaklęcie nie było z wiadomych względów pokazane w serialu, choć jest wykorzystane w wielu FFach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna porażka. Strażnik był już tak blisko mnie, że jeszcze chwila i mógłby mnie poważnie zranić. Rozejrzałam się wokół. Nie było niczego, co mogłoby mi pomóc. Bez wahania uderzyłam podmieńca i zaczęłam uciekać. Nie obchodziło mnie, czy coś mu zrobiłam, czy nie. Nie interesowało mnie, czy ruszył w pościg, najważniejsze było to, że zdołałam uciec jego "sidłom".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alter-ego po ujrzeniu krwi na swoim kopycie, zamarło z otwartym pyszczkiem. Jego ciało zaświeciło się i po chwili na miejscu alicorna siedziała mała Pokemona. Wciąż patrzyła na pobojowisko, a do jej oczu zaczęły napływać łzy. Następnie ruszyła, aby się ukryć za jakimiś beczkami lub skrzynkami, jeśli miałaby na tyle siły.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dragon po chybionym ciosie, spróbowała się wycofać od strażnika, myśląc, że przyjdzie jej to łatwo, gdyż najprawdopodobniej Changeling w ogóle jej nie zauważył. Jej następnym zamiarem było podbiec do Pokemony, odmienić się z powrotem w kucyka i wziąć ranną pegazicę na grzbiet.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No nareszcie zrozumieliście. - Mruknąłem do siebie, po czym pobiegłem w stronę Magica, modląc się w duchu, by jego zaklęcie zdołało chociaż ogłuszyć strażnika. Gdyby Podmieniec stracił równowagę, nie byłby w stanie wyprowadzić celnego ciosu, a ja miałbym więcej czasu na podniesienie rannego kuca i próbę wyprowadzenia go na drogę.

*Przepraszam Kapi

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obraz przed moimi oczami był lekko zamazany. Zorientowałem się, że lewituję otoczony zaklęciem lewitującym Green. Czułem ciepłą, lepką ciecz płynącą z rany na nodze. Z kolei strzała wciąż tkwiła w moim ciele. Będę musiał ją oddać Green. Taka właśnie komiczna myśl wpadła mi w tej chwili do głowy.

Green Flame była wcześniej ranna i jeszcze nie doszła do siebie, jej zaklęcie mogło w każdej chwili puścić. Nie chciałem zaliczyć upadku choćby z tak minimalnej wysokości.

- Puść mnie, kobieto. Sam pójdę - wymruczałem dość cicho, jednak zdaje się wystarczająco, by klacz to usłyszała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Symphony już w sprawie drugiego postu rozmawiałem i sprawa załatwiona :)

Green otoczyła Grassa magiczną powłoką, jednak nie zdołała go podnieść. Zorientowała się dopiero chwilę później, gdy trochę odbiegła. Wnioskując z akcji Grassa, on pobiegł mimo to za Green, jednak jego kroki były znacznie spowolnione raną na nodze.

Magic (w tym przypadku WładcoCiemnościIWszelkiegoZła), jest to zbyt potężna magia i nie mam nawet co rzucać, czy Ci wyjdzie, bo jego trudność wynosiłaby coś ok 100, jeśli usuwa całkowicie z powierzchni ziemi, poza tym byłaby to zdecydowanie magia zaawansowana, a nie podstawowa. Ty z tej pierwszej masz tylko zdolności do dorabiania rogów i skrzydeł, jak kojarzę. Przyjmuję więc, że nie rzucałeś tego zaklęcia i biegniesz z resztą, co odciąży Graphita z obowiązku noszenia Ciebie. Jednak również biegniesz w miarę wolno, choć szybciej od Grassa.

Melody nie trafiła i tak jak powiedziała zaczęła uciekać. Wyprzedziła wszystkich.

Dragon podbiegła już jako kucyk do Pokemony. Chwyciła ją i rzuciła sobie na grzbiet. Jednak z dodatkowym balastem biegła znacznie wolniej niż wszyscy.

Graphite ruszył w kierunku Magica, jednak gdy spostrzegł, że ten biegnie sam pogalopował obok niego. Szybko wyprzedził zielonego ogiera, który nie osiągał szczytów szybkości.

Strażnicy dostali teraz wyśmienitą szansę. Nikt ich nie zatrzymał walką, wszyscy popędzili w jedną stronę i każdy był do nich ustawiony tyłem. Kojarzycie pewnie zawsze rzeźnie jaka spotyka uciekającą armię - na to miały nadzieję Changelingi ruszając w pościg, za gnieżdżącymi się na wąskiej przestrzeni uliczki. Szanse na chybienie były minimalne, chyba, że kucyki po prostu będą szybsze. Jednak ta opcja odpadała. Strażnicy byli przyzwyczajeni do długich biegów, a ich ciała były odporne. Mieli również więcej przestrzeni, więc z łatwością dotrzymywali kroku grupie naszych bohaterów. Jedyną, która im uciekała była Melody. Jeden Changeling najwyraźniej nie zdążył się przyzwyczaić do nowych warunków walki i jego cios chybił. Drugi jednak (ten sam, który ranił Green) wnioskować ze skuteczności jego ciosów można, że to jakiś weteran Wojska Królestwa Chrysalis, który został przydzielony do straży miejskiej, zamachnął się, obrał cel - najwolniejszy kucyk, czyli Grass. Wtedy uświadomił sobie, że to przez Niego nie dokonał pełniej zemsty na łuczniczce. To On leczył wszystkich i to bardzo sprawnie. Takie kucyki należy szybko eliminować. Zauważył, że przy ścianie leży kolejna beczka. Spiął się w sobie, wyskoczył odbił się od beczki, rozłożył skrzydła. Grass zauważył cień, który przesłonił mu słońce, obrócił głowę. Tuż nad nim leciał żołnierz, z rządzą mordu w oczach. Z prędkością błyskawicy cofnął rękę z mieczem, by za chwile wykonać potwornie szybkie cięcie w kręgosłup. Medyk, próbował odskoczyć, jednak nie uchronił się od zemsty. Ostrze wystrzeliło do przodu, w czarnej wulkanicznej stali znów zabłyszczało słońce, miecz, który już raz zasmakował krwi kucyka, pożądał więcej. Wbił się z impetem w ciało Grassa, obok kręgosłupa. W górę trysnęła fontanna krwi, oblewając latającego Changelinga oraz napawając go poczuciem triumfu i rozkoszy. Nie dał swej ofierze takiej zwykłej rany, chciał żeby cierpiała jak najmocniej. Schował więc skrzydła spadając i swoim ciężarem dobijając miecz. Grass nie wytrzymał bólu, jaki opanował jego ciało. O ile na początku cierpiał niewymownie, tak jak wtedy, gdy dowiedział się o śmierci przyjaciela, tylko fizycznie, to teraz cały obraz zamglił mu się i stracił kontakt z rzeczywistością. Pomimo zemdlenia nie był to koniec katuszy dla jego ciała. Strażnik nie wyszarpywał klingi, postanowił pokazać na co stać Królewskiego żołnierza. Wykonując dalej płynny ruch z wbicia miecza przeszedł do cięcia w bok. Czubek broni pokazał się od spodu brzucha medyka, po czym zaraz z jego prawego boku, trysnęła kolejna fontanna krwi, majestatycznie błyszcząc w słońcu i oblewając kolejny dom. Changeling po prostu przeciął bok Grassa, od środka. Teraz wzbił się znowu w powietrze i czując, że lekarz się nie podniesie i z zawziętością w oczach gonił z zamiarem kontynuowania rzeźni. Teraz charakterystyczny grymas nie zszedł z jego twarzy. Wpadł w trans, który nie skończy się tylko dorwaniem kilku uciekinierów. Ciało Grassa bezwładnie upadło, pod naporem tak wielkich sił. Z jego boku tryskała wielka struga krwi. Groziło to szybkim wykrwawieniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Grass!-krzyknęłam przerażona. Podbiegłam do niego. Wszędzie była krew. Wiedziałam , że za chwilę się wykrwawi jeśli szybko go nie opatrzę. Dzięki Celestii miał jeszcze trochę bandaży w torbie więc szybko założyłam opatrunek zaciskując go ja najmocniej. Gdy skończyłam stanęłam nad nim i krzyknęłam: Jeśli chcecie jego najpierw musicie pokonać mnie!- byłam wściekła, napięłam łuk i wystrzeliłam strzałę w głowę changelinga , który brutalnie zaatakował Grassa. Przy okazji wyjęłam z mojego siodła nożyk gotowa walczyć nos w nos z strażnikiem. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Nie dam się. Nawet za cenę śmierci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie... - Dragon nie mogła znieść widoku tak dużej ilości krwi wyciekającej z ciała Grassa - Pokemono, chyba jesteś zdolna uciekać o własnych siłach? - zapytała klacz odkładając pegazicę na ziemię, a następnie wyciągając miecz z zamiarem odciągnięcia strażników od rannych towarzyszy jak i z furii po obrażeniach ogiera.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magic zauważył, że ogier biegnący za nim został zaatakowany. On biegł tuż za nim. Następny na celowniku był zielony jednorożec. Nie miał nic do stracenia. Wykorzustując zamieszanie, jakie zrobiła Green, wziął swój miecz i na pół ślepy podbiegł do strażnika, który zaatakował Grassa. Miał zamiar zrobić z nim to samo, co on przed chwilą zrobił z jednorożcem - wbić mu miecz w bok ciała i przeciąć je od środka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...