Equestria: Życie w biegu

[Arcybiskup z Canterbury]

- Nie pytaj. Przez pomyłkę nie trafiłem na balon do miasta. I teraz muszę tu zostać. - Ruszył zranionym skrzydłem. - Och, błagam. Goj się szybciej!

[inka2001]

- Nie martw się. Pomogę ci! - Powiedziałam i podałam mu kopytko.

[Arcybiskup z Canterbury]

- Jak chcesz mi pomóc? Muszę tu po prostu zostać... Znasz jakiś pensjonat? Albo gospodę. Cokolwiek, byleby można było przenocować. - Przybił kopyto i uśmiechnął się lekko.

[inka2001]

- Wiesz, właściwie znam takie jedno miejsce. Może chcesz u mnie zamieszkać? - Spytałam z uśmiechem.

[Arcybiskup z Canterbury]

Pegaz skrzywił się. - Naprawdę? Pozwalasz mi mieszkać z tobą? Nie mam pojęcia jak ci się odwdzięczę... - Uśmiechnął się. Jego czerwone oczy zalśniły w słońcu.

[inka2001]

- Chodz, odpoczniesz trochę. - Powiedziałam i zaczęłam iść w stronę domu.

[Arcybiskup z Canterbury]

- Och, ja naprawdę nie jestem zmęczony. Ale za zaproszenie dziękuję i skorzystam. - Z uśmiechem ruszył za Ruffian.

[inka2001]

- Opowiedz trochę o sobie.

[Arcybiskup z Canterbury]

- Urodziłem się w Skyhill. Tam mieszkam. Moi rodzice są pegazami. Jestem na studiach aktualnie. Zamierzam być architektem budowli z chmur. Teraz ty. Nie mówiłaś mi nic o sobie.

[inka2001]

- Jestem Ruffian. Pochodzę z YanHoover i jestem klaczą wyścigową. - Powiedziałam i zrobiłam dumną pozę.

[Arcybiskup z Canterbury]

- Co do ostatniego, to widać że trenujesz. Masz wysportowaną i szczupłą sylwetkę - mrugnął okiem do Ruffian.

[inka2001]

- Dzięki. - Odparłam.

- Ale co cię tutaj sprowadza? Nie mieszkasz tu prawda?

[Arcybiskup z Canterbury]

- Nie. A co mnie sprowadza... Musiałem załatwić pewną... Umm... Sprawę. I chyba przez chwilę będę musiał zostać. Cóż. tak to bywa z niezwykle ważnymi sprawami. Od kiedy trenujesz? - zapytał.

[inka2001]

- Od 5 lat. - Odparłam patrząc w jedno i to samo miejsce.

[Arcybiskup z Canterbury]

- Czy ziemia w którą wbijasz wzrok jest tak ciekawa, czy czymś sobie zasłużyła żeby ją przebić? - zapytał. Jego głos był bardzo wesoły.

[inka2001]

- Co? Nic tak tylko patrzę. - Doszłam do domu.

- Proszę. - Powiedziałam i otworzyłam drzwi.

[Arcybiskup z Canterbury]

- Panie przodem - rzekł i odsunął się, dając Ruffian możliwość przejścia. Nagle jego postać dziwnie mignęła, na chwilę stając się czarno-biała. Trwało to ułamek sekundy.

[inka2001]

- Co się stało? - Spytałam zdziwiona.

[Arcybiskup z Canterbury]

- Gdzie? Kiedy? Coś się działo? - zapytał zdziwiony i nieco rozkojarzony. Zmarszczył brwi.

[inka2001]

- Tak. Stałeś się bezbarwny.

[Arcybiskup z Canterbury]

-Ja? zabawne... Całkiem niedawno jeszcze byłem normalny... - odwrócił się i dokładnie obejrzał kopyta, ogon i grzywę. Wszystkie kolory były na swoim miejscu. Tak samo jak ich właściciel. Po niezręcznej chwili milczenia Violet spojrzał w niebo. - ściemnia się - stwierdził.

[inka2001]

- Zabawne?! To wcale nie jest zabawne! Naprawdę stałeś się szary. - Wybuchnęłam. Co on sobie myślał? To ja godzę się na to żeby u mnie zamieszkał, a on co?

[Arcybiskup z Canterbury]

- Ale ja... Nie wiem. Niczego dziwnego nie zauważyłem, ani niczego dziwnego nie poczułem. Naprawdę. Zresztą, cały czas czuję się tak samo... Jesteś pewna? - zapytał. Jego wzrok stał się podejrzliwy.

[inka2001]

- Tak. - Odburknęłam i weszłam do środka.

[Arcybiskup z Canterbury]

- Mam sobie iść? Jesteś na mnie zła? - zapytał. Nie poruszył się i nie wszedł do domu.

http://oi46.tinypic.com/o60bye.jpg <---- Spóźnione, ale co tam. Jest.