Skocz do zawartości

[Grimdark] Fallout_Equestria: Towarzysze podróży


Nightmare

Recommended Posts

Wciąż szukałam czerwonych kropek popijając od czasu do czasu cydr. Nagle na ekranie pojawiła się czerwona kropka. Szybko podniosłam głowę, by zorientować się, że to jednorożec był "wrogiem". Radskorpion ciągle gdzieś uciekał, podczas gdy jednorożec teleportował się za, nim. W końcu skorpion usiadł na piasku niedaleko klatki. W powietrzu pojawił się obraz pokazujący w przybliżeniu jednorożca i skorpiona. kuc wziął go za ogon podnosząc go do góry. Stworzenie nie zaatakowało, a tłum wpadł w zachwyt. 
- On jest młody - Szepnęłam do Knight - Skoro żyje wśród kucyków od urodzenia nie jest taki jak te "dzikie" i coś czuje. Zmęczony, poddał się i można za ogon łapać. Wielka filozofia. - Spróbowałam być w miarę cicho, ale mówiłam na tyle głośno, by Knight usłyszała mnie wśród ryku tłumu.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 820
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

 - Właśnie nie - powiedziała. - Tu Radskorpiony są łapane specjalnie na pokazy. To na oczach widzów pokazywane jest ich oswajanie. Inaczej nie byłoby całego show - dodała. Tymczasem pegaz podleciał do trybun, tak jakby się zastanawiając, kogo wybrać. Przystanął przy waszej części trybun.

 - Może ty? - zapytał, pokazując na Ciebie. - Nie wyglądasz na kogoś, kto by się bał takiego Radskorpiona - powiedział, lekko wyzywająco i pokazał kopytem w stronę areny. Jednorożec puścił malucha, który upadł na piach i zwiał z powrotem na drugi koniec areny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No dobra... oswajanie. Ale jak ten radskorpion uciekał kropka oznaczająca jednorożca zmieniła kolor. Oznacza, to... - Nie zdążyłam podzielić się, moim zdaniem z Knight. Pegaz podleciał do naszej części trybun szukając kogoś, komu mógłby polecić zadanie poskromienia tego "niebezpiecznego" stworzenia. Pech chciał, by zatrzymał tuż przede mną w momencie, gdy tłumaczyłam Knight, na czym, moim zdaniem polegała tresura Radskorpionów. Wskazał na mnie kopytem, po czym zapytał, czy nie chciałabym spróbować tego Radskorpiona poskromić. 
Niby miałam jakieś dowody. Miałam, na przykład czerwoną kropkę na PipBucku, ale z jakiegoś powodu nie chciałam mówić, że tutaj oszukują. Zapewne, byłoby mi z tego powodu przykro, że kogoś ośmieszyłam w obecności tłumu. Lub okazałoby się, że mają mocne argumenty. Mogłam równie dobrze wyjść i tego skorpiona pogłaskać. Co mnie one w końcu obchodziły? A tresura w pewnym sensie polegała na laniu batem. Zrobiło mi się, jednak szkoda tego malucha. Od zwykłego pogłaskania nikt nie ucierpiał. Ciekawiło mnie czemu ten ogier wybrał akurat mnie. Skarpetki na kopytkach, arafatka i serducho pod okiem, pogromczyni Radskorpionów - Socks Chaser. Nie można było też zapomnieć o metrze wzrostu. 
- Można spróbować - odpowiedziałam wstając. Czyli miałam zejść na arenę i pogłaskać lub złapać skorpiona za ogon. A jak mnie ciapnie, to nawet darmowe antidotum dostanę.
Edytowano przez Socks Chaser
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie nie trzeba było zachęcać. Luźnym krokiem ruszyłam w kierunku skorpiona, który siedział na drugim końcu areny. Gdy znalazłam się w odległości kilku metrów od niego uśmiechnęłam się opiekuńczo. Powoli wyciągnęłam w jego stronę kopytko.

- No dalej mały nie bój się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skorpionek podniósł na ciebie oczka. W jednej chwili zobaczyłaś w nich wszystko. Tak jakby jego oczy mówiły same "niech to się wreszcie skończy", "poddaję się", "pomóżcie"... Pewnie, gdyby mógł, to by płakał. Maksymalnie przycisnął się do ściany. Na gołe oczy widać było, że Skorpiony nie są "Wyzwolicielami" jak sami twierdzą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie udało się. Skorpion cofnął się przyciskając się do ściany. Podniósł, wtedy na mnie swoje malutkie oczka, w których zobaczyłam jedynie smutek. To ten jednorożec i pegaz nawet nie skapnęli się, że widać od razu, że ten skorpion się boi? Tu nie chodziło jedynie o to, że te Radskorpiony się męczą, ale też o to, że to, po prostu było oszustwo. 
- No chodź. Nie będę cię biła ani na ciebie krzyczała - Ostatnie zdanie wypowiedziałam szeptem. Ten pegaz i jednorożec na głupich nie wyglądali, więc szybko wyczuliby, o co mi chodzi. Zbliżyłam się powoli do skorpiona - Przysięgam, że nic ci nie zrobię
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kucyki na trybunach krzyknęły z zachwytu, po czym zaczęły bić brawo. Przestraszony Radskorpion wspiął się po mojej nodze, po czym usiadł na moim grzbiecie. Chętnie bym go przygarnęła, gdybym wiedziała jak się, nim opiekować. Takie skorpiony nie jadły jabłek, a na karmienie go myszami nie miałam odwagi. 
Jednorożec gdzieś zniknął. Postanowiłam, więc czekać na rozwój wydarzeń.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po chwili poczułaś, że Radskorpion chwycił się twojej grzywy. To nie przeszkodziło jednorożcowi w zabraniu go z twojego grzbietu. Maluch zaczął piszczeć, gdy jednoróg postawił go w klatce. Pegaz skinął na ciebie głową i po chwili znalazłaś się z powrotem obok Knight. Kucyki powoli zaczęły opuszczać swoje siedzenia i kierować się do wyjścia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skorpion chwycił szczypcami moją grzywę, gdy jednorożec przyszedł, by go zabrać. Kuc nawet nie zdążył go dotknąć, gdy maluch zrezygnował z walki i mnie puścił. Po chwili ponownie znalazł się w klatce. Ja zostałam teleportowana na swoje miejsce. 
Kucyki zaczęły opuszczać swoje miejsca i kierować się do wyjścia. Poczułam się podle. Ten mały Radskorpion widocznie bardzo się męczył, a ja zamiast coś z tym zrobić jedynie milczałam. To tak jakby jakiś kucyk prosił mnie o pomoc, a ja odpowiedziałabym mu "Radź sobie sam". Zrobiłam teraz coś bardzo złego - zignorowałam prośbę o ratunek. Poczułam teraz bezsilność. Nie mogłam cofnąć czasu i przeze mnie ten skorpion będzie cierpiał. Poczułam jak po moim policzku spłynęła mała łezka.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po północy? Wydawało mi się, że nie jest aż tak późno, chociaż ze względu na to, jak ciągnęły się minuty w windzie byłam gotowa w, to uwierzyć. W tonie głosu Knight wyczułam zdziwienie tym, iż nie podobały mi się "skorpiony". Wciąż nie mogłam zapomnieć tych smutnych oczu, które błagały o pomoc. Gdyby, jednak Knight zamierzała wybrać się na kolejny "występ", to mogłabym z nią pójść. Musiałabym tylko w odpowiednim momencie zabrać głos. 
- Myślę, że lepiej będzie, jeśli cię odprowadzę. Chociażby ze względu na dzisiejsze wydarzenia. - Oczywiście, nie chciałam jej jedynie odprowadzić do domu. Miałam cichą nadzieję, że będę mogła u niej nocować. Może i nie było na, to zbyt dużych szans, ale być może szczęście mi dopisze.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uszy Knight lekko opadły, tak jak u kucyków, które były smutne lub zawstydzone. Do tego się zarumieniła. Wyglądała, po prostu prześlicznie. Aż chciało się przytulić ją najmocniej jak się tylko dało radę. 
- Jesteś pewna? - Zapytałam ze zrezygnowaniem. Widocznie i tak bym jej nie przekonała, ale chciałam, chociaż spróbować.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej tak. teraz już na pewno nie miałam szans na, to by ją odprowadzić. Zostało mi, więc pożegnać się i wracać do Pokemony. Pewnie zamknęła drzwi i poszła spać lub czekała na mnie wkurzona.

Weszłam do windy. Na szczęście tym razem oprócz mnie i Knight nie było nikogo.

- Jak chcesz... słuchaj podałabyś mi swój adres?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - Najwyższe piętro. Szukaj domku z moim znaczkiem jako witrażem w oknie przy drzwiach - powiedziała. Winda zatrzymała się przy wyjściu. Wydawało ci się, że jazda trwała znacznie krócej. Przed wejściem rozeszłyście się. Knight wyżej, ty niżej. Teraz, gdy światła były zgaszone, uliczki wyglądały upiorniej. Raz wydawało ci się, że widziałaś ogiera opierającego się o ścianę w jakimś zaułku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najwyższe piętro, drzwi ze znaczkiem Knight jako witraż. Zapamiętam... chyba. Tym razem jazda windą wydawała się krótsza. Gdyby tylko mogła taka być wtedy, gdy spotkałyśmy tych trzech ogierów! Gdy winda zatrzymała się ja i Knight rozeszłyśmy się. Ona ruszyła na górę, a ja w dół. 
Światła były zgaszone. W ciemnościach nie można było nic zobaczyć i jedynie znajdujące się gdzieniegdzie mrugające lampeczki pozwalały mi coś widzieć. Przyśpieszyłam kroku. Bałam się, że ten szmaciarz z windy może czaić się gdzieś w ciemnościach. Starałam się iść, jednak w miarę cicho. Przystanęłam przy jakichś drzwiach, by zorientować się, gdzie mniej więcej jestem. Pokemona mogła teraz pracować przy swoich wynalazkach, więc musiała mieć zapalone światło. Pomogłoby mi, to w znalezieniu jej mieszkania. 
Nagle niedaleko mnie zobaczyłam jakąś postać w jednym z zaułków. Ledwo powstrzymałam się od głośnego krzyku, ale szybko zauważyłam, że jedynie mi się przywidziało. W tym miejscu działy się chore rzeczy. Pośpiesznie rozejrzałam się dookoła. Byłam gdzieś mniej więcej koło restauracji, w której jadłam naleśniki lub w jej pobliżu... tak mi się przynajmniej wydawało. Szybko ruszyłam w stronę mieszkań szukając domu Pokemony.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usłyszałaś głosy kopytek za sobą, ale gdy się odwróciłaś, nikogo nie było. Stałaś wtedy przed domem Pokemony. Gdy się obróciłaś w stronę drzwi, on tam stał. Brunatny ogier z czerwonymi oczami. Wyglądał na wściekłego. Nie było od niego czuć ani trochę alkoholu. Powoli zbliżał się w twoją stronę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po zbliżeniu się do części mieszkalnej usłyszałam za sobą stukanie kopyt. Odwróciłam się, ale ku mojemu zdumieniu nikogo nie zauważyłam. Musiałam wreszcie odpocząć, ponieważ zaczęłam słyszeć odgłosy nie wiadomo skąd. Po zrobieniu kolejnych kilku kroków zauważyłam, że jestem tuż przed domem Pokemony. To była dobra wiadomość, ale była niestety także zła. 
Bljad'! Su*insyn! Ten brunatny ogier stał przed drzwiami zagradzając mi drogę. Spodziewałam się jakiejś zemsty, ale nie dzisiaj, nie teraz. Skąd on wiedział, gdzie będę iść, skąd on wiedział, gdzie na mnie czekać?! Kuźwa, a może zrobił coś dla Pokemony? Tym razem nie było czuć od niego alkoholu. Nawet się nie zataczał. Do tego wyglądał na nieźle wkurzonego. Powoli się do mnie zbliżał. Zachciało mi się wyłazić na powierzchnię, a teraz załatwi mnie, byle cieć. 
Zaczęłam powoli cofać się do tyłu. Musiałam mieć czas na obmyślenie jakiegoś planu.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...