Skocz do zawartości

[Grimdark] Fallout_Equestria: Towarzysze podróży


Nightmare

Recommended Posts

Knight wyciągnęła kieszonkowy zegarek na łańcuszku. Wyglądał na zrobiony ze złota. Zawsze chciałam taki mieć. Miałam zegar w PipBucku, ale zepsuty. Nie lubiłam tego urządzenia. Zdarzało się, że mnie obcierało, przez co miałam małe ranki lub się psuł. No i nie wyglądał zbyt ładnie. 
- To trochę dziwnie zabrzmi, ale... gdy już będziesz musiała iść będę mogła odprowadzić cię do domu? - Zapytałam niepewnie. Chciałam spędzić z nią jak najwięcej czasu. Nie liczyłam na to, że od razu da mi nocleg, ale miło było mi ją, chociaż do tego domu odprowadzić.
Edytowano przez Socks Chaser
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 820
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Sklepy z ubraniami niezbyt mnie interesowały, chociaż może przydałaby mi się zmiana ubrania. Mój mundur niezbyt pasował do ubioru innych kucyków zamieszkujących wieżę, ale, z drugiej strony czegoś pięknego za kapsle, które miałam ze sobą bym nie kupiła. Najbardziej zainteresowały mnie, jednak "skorpiony". Może mieli tu jakąś arenę lub można było pooglądać radskorpiony w jakichś klatkach. Nie lubiłam takich rozrywek, ale ciekawość wygrała. 
- Jakie skorpiony? - Zapytałam ze zdziwieniem.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - Mówi się na nich Skorpiony, ale oni uważają się za Wyzwolicieli Skorpioniej Rasy. Wierzą, że Radskorpiony można oswoić. Kilku przez to zginęło, kilku trafiło do szpitala, ale oni się nie poddają. Podobno jednemu udało się tak zdobyć zaufanie skorpiona, że pozwolił mu się głaskać - powiedziała z lekką ekscytacją Knight.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kucyki oswajające radskorpiony. Proste jak lista materiałów, z których były zrobione moje skarpetki. Trochę zaniepokoiło mnie to, że "uważają się za wyzwolicieli rasy skorpionów". Pozwalało mi to przypuszczać, że "Skorpiony" byli jakąś sektą lub fanatykami. Od takich wolałam trzymać się z daleka. Potrafili, jednak oswajać radskorpiony, więc mogli być też jakimiś szamanami. Tak czy siak, wolałam nie ryzykować. Pewnie zrobiliby mi coś z mózgiem. 
- Wybacz, ale nie podzielam twojego entuzjazmu - Uśmiechnęłam się - Może pójdziemy do tego sklepu z ubraniami, o którym mówiłaś?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skinęłam głową jak to miałam w zwyczaju, po czym ruszyłam za klaczą. Ciekawe co robiła Pokemona. Prawdopodobnie siedziała przy swoich narzędziach i budowała jakieś "wynalazki". Mogła też wciąż siedzieć u Navis lub wyjść na spacer, ale szczerze w, to wątpiłam. Z domu wychodziła pewnie po, to by kupić jakieś części. Mogła też gdzieś chodzić z Navis, ale w, to także trudno mi było uwierzyć. Mogłam zarywać do niej, kiedy miałam okazję, a zamiast tego dałam sobie wcisnąć bajkę o tym, że ona już kogoś ma. 
- Znasz może Pokemonę? - Zapytałam.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmierzyłam sklep wzrokiem. Niczym się nie wyróżniał. Nad drzwiami znajdowała się tabliczka z nazwą sklepu. Obok nich wstawiono okno, podobnie jak w sklepie zoologicznym przez, które można było zobaczyć ubrania. Z tego co powiedziała Knight dowiedziałam się także, że oprócz zwykłych ubrań takich jak suknie mogłam tutaj dostać także pancerze. Niezbyt odpowiadało mi, jednak łażenie w ubraniu zrobionym z kawałków pancerze ogromnego skorpiona. Miałam już kamizelkę kuloodporną, która dobrze chroniła mnie przed ostrzałem z broni zrobionej na pustkowiach. Warto było też wiedzieć, że amunicja robiona w ciężkich warunkach powojennej Equestrii była gorszej jakości niż ta którą zabrałam ze sobą ze Stajni. 
Zbliżyłam się do szyby. Przy odrobinie szczęścia mogłabym znaleźć coś, co pasowałoby na mnie i nie kosztowałoby wiele.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym sklepie znajdowały się różne ubrania. Niektóre brzydkie, a inne były, po prostu przepiękne. Niestety, nie znalazłam czegoś co, by mi się spodobało. Znalazłam jakąś bluzę, ale mi bardziej pasowałaby jakaś kiecka. Najlepiej taka jaką miałam u Navis. Bluza którą znalazłam była wodoodporna woda nie wnikała w tkaninę, z której była zrobiona. Przydałaby mi się na pustkowiu, ale tam nikt nie martwi się o to, że pada deszcz. Szczerze mówiąc... mi też było wszystko jedno, czy dotrę do celu przemoczona, czy sucha. 
- Będę musiała trochę zarobić - Zwróciłam się do Knight. - To, gdzie teraz idziemy?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się zdawało, czy Knight koniecznie chciała pokazać mi te "skorpiony"? Jakoś nie miałam ochoty na oglądanie tresury radskorpiona, ale tym razem już nie mogłam odmówić dla mojej przyjaciółki. Wciąż, jednak miałam wątpliwości, czy jest to bezpieczne. Radskorpion nigdy nie mógł być w pełni oswojony. Szkoda, że przed wejściem do Wieży zabrano nam broń. Chyba, że mogłam gdzieś kupić taką, która może być używana przez kogoś, kto nie należy do ochrony. 
Moja przyjaciółka ruszyła w kierunku sporych drzwi. Wyglądało, to tak jakby prowadziły do dużego pomieszczenia. W końcu gdzieś te "zwierzaki" musieli zmieścić. 
- Knight, a to jest bezpieczne? - Zrobiłam znudzoną minę. Na prawdę nie miałam ochoty tam iść.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeszliście przez sporych rozmiarów halę, w której roiło się od gadających kucyków. Knight przecisnęła się do małego okienka i coś powiedziała do kucyka za nim. Nie usłyszałaś jej słów, gdyż zagłuszył je hałas tłumu. Następie ruszyła w stronę małych drzwi windy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalazłam się w wielkiej hali. Wszędzie stały kucyki rozmawiające ze sobą. Widocznie na dzisiaj był planowany jakiś większy pokaz. Knight przecisnęła się między nimi do małego okienka za, którym siedział jakiś kuc. Moja przyjaciółka przez chwilę z, nim rozmawiała, po czym ruszyła w kierunku drzwi do windy. Musiałam mieć niezłe szczęście, by wpadać na kucyki, które mogą wchodzić tam, gdzie inni nie mogą. 
Musiałam przyznać, że teraz byłam lekko zainteresowana co będzie dalej. Z uśmiechem ruszyłam za moją towarzyszką.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wcisnęłyście się do windy, w której już siedziało kilka ogierów ziemskich. Waliło od nich na kilometr alkoholem. Winda zamknęła się i smród stał się nie do zniesienia. Powoli pomieszczenie ruszyło w dół. Ogiery dziwnie się na was patrzyli. Do tego dziwnie się uśmiechali. Knight wyglądała na niezbyt zachwyconą ich towarzystwem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś przecisnęłyśmy się przez tłumy kucyków do windy. Krótko po tym jak do niej weszłyśmy drzwi do niej się zamknęły, po czym zaczęłyśmy jechać w dół. Gdybym wiedziała jakich "kamratów" spotkamy w środku poczekałabym aż ci zjadą na dół. 
Dopiero po wejściu do środka zauważyłam, kto będzie nam towarzyszyć. Było, jednak za późno, by wychodzić. Oprócz mnie i Knight w windzie znajdowało się kilku ogierów. Czuć było od nich wódkę. Mogłam już spodziewać się jakichś zaczepek z ich strony. Byle tylko zjechać na dół. 
Winda zjeżdżała w dół bardzo wolno. Starałam się stać trochę dalej od nich, by nie zwrócili na mnie większej uwagi. Stanęłam też trochę bliżej Knight. Nie przeszkodziło, to, jednak ogierom zerkać na nas. Jeden nawet gapił się nas przez kilka sekund. Wszyscy byli w doskonałym humorze i wydawało mi się, że nie było, to spowodowane ilością wypitego alkoholu tylko obecnością dwóch klaczek. Przez tę cholerną windę zdążą zgwałcić, a może nawet i zabić. No kuźwa. 
Starałam się nie patrzeć na nich i ignorować wszystkie spojrzenia jakie do mnie wysyłali. Knight także nie wyglądała na zachwyconą ich towarzystwem. Gdybym wiedziała jak to się skończy spróbowałabym jakoś przedłużyć oprowadzanie lub odciągnąć Knight od pomysłu oglądania tych głupich radskorpionów...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - Cześć, dziewczyny - powiedział jeden, a od jego oddechu zrobiło ci się niedobrze. - Może wyskoczymy na drinka? - zapytał. Mimo ciasnoty, jaka panowała w windzie, udało mu się podejść bliżej was. Knight tylko zmarszczyła nos. Ten ogier miał szarą grzywę i brunatną sierść, a jego oczy miały ładną czerwoną barwę. Gdyby nie był pijany, do by się dało z nim wytrzymać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeden z ogierów zauważył, że może pokazać kolegom, jaki z niego mistrz podrywu, po czym podszedł do nas. Gdy poczułam jego oddech pomyślałam, że nie wytrzymam i zaraz zwymiotuję. Knight zmarszczyła nos. Myślałam, że się odwróci, ale widocznie wolała nie dawać okazji do zaczepek. 
Gdybym go zignorowała mógł różnie zareagować. Zacząłby się drzeć mówiąc, że go "ignorujemy" lub wróciłby do swoich przyjaciół. Postanowiłam mu, jednak odpowiedzieć jak najgrzeczniej, że z jego propozycji nie skorzystam. 
- Wybacz, ale nie skorzystam - Odpowiedziałam starając się nie wdychać zbyt dużo powietrza.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogier zarechotał okropnie. Tymczasem jakiś jego kolega próbował odciągnąć Knight. Za to czerwonooki złapał cię mocno za ramiona i niemal przykleił do ściany.

 - To jak będzie teraz? - zapytał, śmiejąc się. Twoja przyjaciółka próbowała się bronić, by ogier jej również nie przyszpilił do kąta, ale mimo, że sama była wysoka, oni również nie byli przeciętni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogier w odpowiedzi roześmiał się. Nawet nie zauważyłam jak jeden z jego kolegów również odłączył się od grupy próbując jakoś odciągnąć Knight. Nim zdążyłam zareagować brunatny ogier złapał mnie mocno za przednie kopyta, po czym przyszpilił mnie do ściany. Zachciało mi się wyłazić na powierzchnię, a teraz mnie krótko mówiąc "zgwałcą" i będę miała cholerną nauczkę. 
Zapragnęłam obudzić się w moim pokoju w Stajni lub, chociaż na kanapie u Pokemony. Gdziekolwiek, byle nie tutaj. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Ledwo powstrzymywałam się od histerycznego płaczu. Szybko rozważyłam opcje jakie przyszły mi do głowy. Mogłam dać wszystkie kapsle jakie miałam przy sobie, ale, im i tak było wszystko jedno. Wątpiłam też w, to by marne 25 kapsli starczyło, chociaż na butelkę wódki. Poddanie się nie wchodziło w grę. Ostatnią opcją było bronienie się, ale, gdyby mi się nie udało nie traciliby czasu na cackanie się ze mną. 
Winda jechała zbyt wolno. Jeśli chciałam jakoś się bronić miałam jedną szansę. Byłam oficerem. Może, byle jakim, ale, jednak oficerem. A ktoś taki nie powinien się nigdy poddawać. Mogłam spróbować go porządnie kopnąć lub spróbować trzasnąć go głową w nos, ale to raczej sprawdzało się tylko w filmach, a na sprawdzanie skuteczności tego ciosu nie miałam najmniejszej ochoty. Wiedziałam, że mogę coś zrobić i to potrafię, ale, jednak odwagi nie miałam.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...